Chyba już najwyższy czas parę słów o nowej płycie 2TM2,3 napisać, nie tylko dlatego, że wypada, ale po prostu ta płyta była tak długo przeze mnie wyczekiwana, że niemal zmusza mnie do pisania... Pierwszy kontakt z muzyką ze "Źródła" datuję na wakacje w lipcu 2013 - już wtedy Litza mówił o właściwie skończonej warstwie muzycznej tego albumu, choć jeszcze przecież większość wokali nie było nagranych. To co wtedy mocno zaakcentowało się mi w głowie to fakt, że to jednak nie do końca stricte akustyczna płyta będzie, a poza tym to już zupełnie inna muzyka niż Dementi (której jakby brakuje powietrza - które np. na "Koncercie w teatrze" wyczuwam znacznie bardziej). Ok, dosyć wspomnień - czas jaki aktualnie mamy to marzec 2015 i gotową płytę, która jest naprawdę bardzo fajna i warto jej słuchać...
Płytę rozpoczyna folkowo-orientalna "Haraqia" czyli śpiewany przez Angelikę Psalm 19. Fajne gitarowe granie, bardzo podoba mi się to połączenie hebrajskiego i polskiego, dobre rozpoczęcie płyty... Ale po głowie dostaje się dopiero w drugim utworze w którym Budzy śpiewa bezkompromisowo, że "Nikt nie może dwom panom służyć"... nie wiem jak to możliwe, że akurat ten tekst w ostatnim czasie jest dla mnie kluczowy, a tu ulubiony zespół akurat to śpiewa... nie ma przypadków, dziękuję za uderzenia z każdej strony! Gitary i smyki (przestrzeń!)... fajny kawałek...
"Eli Eli Lamma Sabathani" - czyli nie zwalniamy tempa, śpiewa Maleo i Angelika, utwór z tych krypto-reggae, ale bardzo dobry...czy ten niski wokal w okolicach 2:20-2:40 to Litza? Gdzieś w sieci pojawił się zarzut, że jest zbyt radośnie w stosunku do tekstu... no, właśnie nie jest radośnie, ale jest z nadzieją, gitarowo kawałek jest kapitalny (ten kontrabas na początku!), szczególnie drugie i trzecie tło... później trochę odpoczynku (pomimo dynamiki) - czyli "Duszu swoju" - jest hobbicko (irlandzko), utwór w książeczce zapisany cyrylicą. Angelika śpiewa tu bardzo fajnie, choć i tak króluje w tym utworze kontrabas i rytm na trzy
Tytułowy utwór już przy pierwszym płytowym odsłuchu zmiażdżył mnie formą wokalu, która okazała się totalnym zaskoczeniem w kontekście znanej mi wcześniej wersji (pierwszy raz usłyszany utwór w Lublinie podczas koncertu "Osobliwości" - dosyć dawno temu). Do momentu odsłuchania wersji studyjnej nie mogłem pojąć dlaczego Budzy nie za bardzo chce, aby te wcześniejsze wersje były upubliczniane (nagrania z koncertów), ale teraz już jest to dla mnie dosyć jasne. Wokal bardziej "gardłowy" - jakby z dna serca, ten utwórł nabrał mocy i to nie tylko ze względy na dodanie elektrycznej gitary. Piękna kompozycja z klimatycznym wstępem. Brawo!
"Po tamtej stronie rzeki"... o, tutaj jest także przełamanie dotychczasowych form obecnych w 2TM2,3, ten kawałek wchodzi od pierwszego odsłuchu, może nawet ociera się o dobry pop (no, gdyby nie dodane trochę później gitary elektryczne - bo one dają też olbrzymią woltę jeśli chodzi o akustyczne granie tego zespołu)... jeden z najlepszych utworów na płycie (na pewno tych w których śpiewa Maleo). A może warto byłoby grać ten kawałek także na koncertach czadowych? Niczego nie chcę sugerować, tak tylko pytam). Doskonała kuluminacja emocji i zakończenie strony A na ewentualnym winylu...
I tak oto rozpoczyna się druga strona tej płyty... nie mniej zaskakująca (a nawet bardziej), choć jednak jak już zdążyłem poczytać w internecie - mniej chwytliwa... trudniejsza? Na pewno! Lamentacja - bardzo złożony utwór, są to jakieś wyżyny wypraw wokalnych Tomasza Budzyńskiego, takie eksperymenty nie są całkowicie obce słuchaczowi ("Przed prawem" Armii czy w niektórych miejscach Osobliwości - "Człowiek nie jest sam" - ale w 2Tm2,3 tego jeszcze nie było!). Jeśli chodzi o muzykę to jest ona w tym utworze trochę transowa, jeśli musiałbym porównywać to blisko "Każda rzecz ma swój czas" - ale dzieje się tu jednak znacznie więcej... jeden z najlepszych utworów na płycie, w kontekście Wielkiego Postu mam wrażenie, że to najważniejszy kawałek... po nim następuje wyciszenie, czyli "Maria Maria" w wykonaniu Angeliki... to trochę takie zaproszenie do kolejnego utworu wykonywanego w duecie Maleo i Angelika - "Szukałem miłości"... prawie klasyczne reggae, ale dzięki Angelice znów formuła zostaje złamana i to jest właśnie super... Kacper ewidentnie dobrze odnajduje się w klimatach reggae i zagrał tu rewelacyjnie... bongosy w końcówce - bardzo ciekawe interludium do... kluczowego dla mnie utworu na płycie: Szema Izrael... kwintesencja twórczości 2TM2,3 - niezależnie od odsłony (akustycznej czy czadowej) - te Słowa trafiają tak mocno - że nie można obok nich przejść obojętnie, a jeśli dodamy tu jakby zatoczenie historii - bo przecież w otwierającym drugą płytę utworze także śpiewa Budzy, Maleo i Angelika mamy nie tylko muzyczną ucztę... ten utwór śpiewany jest nie z mniejszym zaangażowaniem od wersji czadowej... kolejny utwór na pięć gwiazdek!
"Hymn" kończył kilka akustycznych koncertów 2TM2,3, ale jakimś zrządzeniem losu nie kończy płyty "Źródło"... piękny utwór wykonany właściwie acapella przez Angelikę... mistyka średniowiecza wydobywająca się z czeluści głośników przywołuje w myślach duży ból i wołanie do Maryi o pomoc... i nagle to zasłuchanie przerywa "22" (psalm 22)... i tutaj miałem przez okres słuchania naprawdę ambiwalentne odczucia... słuchając jeszcze bez wokalu (tak ze 2 lata temu) myślałem, że ten "hendrix" będzie trochę takim motorem płyty, a tu jakoś tak trochę "houkowo", jakieś dziwne chórki... ale póki co przekonałem się do tego kawałka, ma w sobie kawał energii... jest dobrze.
Reasumując: świetna płyta, nie tylko brzmieniowo jest mi dużo bliższa niż "Dementi"... jest kilka minusów: pomimo kapitalnego frontu i tyłu okładki, świetnego zdjęcia Erkeja w środku - białe tło nie jest moim ulubionym rozwiązaniem (trochę przypomina reedycję "Tańca szkieletów"), choć teksty łatwiej się chyba na takim tle czyta. Oczywiście wolę digi packi od boxów, nie ustrzeżono się także błędów: "niemoże" (zapewne w moim krótkim tekście też kilka można odszukać)... Przez pewien moment myślałem także, że trochę dużo Angeliki na tej płycie jest, ale teraz ułożyło się to wszystko w całość i proporcje wydają mi się bardzo dobre. To jednak tylko jakieś detale, bo muzyka jaką dostajemy na tym albumie jest tutaj najważniejsza, a ta jest naprawdę warta słuchania...
Najlepsze utwory: "Szema Izrael", "Po tamtej stronie rzeki", "Nikt nie może służyć dwom panom", "Eli Eli Lama Sabathani", "Lamentacja".... <-wszystkie na pięć gwiazdek