Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 23 maja 2024 10:25:33

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 414 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 ... 28  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 czerwca 2012 07:24:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24337
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Tyler Durden pisze:
tłum turystów

Jak to jest? Można sobie tak po prostu wejść na Everest? Są jakieś ułatwienia czy jak?

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 czerwca 2012 10:29:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
czytałam, że ten tłum był całkiem konkretny, 150 osób w jednej chwili znajdowało się na górze. a nawet że tyle osób weszło jednego dnia na szczyt, co wydaje mi się kompletnie niemożliwe :shock: to jest jaki total. z tego co wiem, to pozwolenie na wejście daje rząd nepalu nieźle przy tym zarabiając. czy nadal tak jest?

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 czerwca 2012 10:53:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24337
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
To jedna sprawa, ale ja się pytam też o możliwości techniczne. Nie jest to chyba góra, na którą da radę sobie wejść dowolny turysta.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 czerwca 2012 11:54:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
myślę, że wystarczy mieć kupę kasy i dobre zdrowie. nawet plecaka nie musisz nieść, jedynie butlę z tlenem. :wink:

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 czerwca 2012 13:15:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 17:29:27
Posty: 7715
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
natalia pisze:
myślę, że wystarczy mieć kupę kasy i dobre zdrowie. nawet plecaka nie musisz nieść, jedynie butlę z tlenem.


Odpowiadając na pytanie Peregrina: można to w skrócie ująć tak, jak napisała Natalia.

A bardziej konkretnie, pomijając już kwestie finansowe (wejście turystyczne jest bardzo drogie - nie chodzi tylko o cenę zezwolenia (to dostaje organizator "wyprawy") ale o wszystkie inne koszta agencji - transport, baza, opieka, tlen, tragarze, udział w kosztach poręczówek i instalacji obozów, ubezpieczenie, ekwipunek), to konieczna jest stabilna pogoda, dużo czasu na przeczekiwanie tej złej + na aklimatyzację, no i nienajgorsza kondycja i dobry stan zdrowia.

Przy wejściach na Everest mozemy wymienić kilka kategorii: wejścia turystyczne, wejścia sportowe ze wspomaganiem tlenowym (tlen dla celów medycznych + do spania; samo wspinanie bez tlenu - ewentualnie reduktor jest ustawiony tak, żeby lekko wspomagał organizm, ale nie zapewniał mu komfortowo wysokiej ilości tlenu) i wejścia czysto sportowe bez wspomagania tlenowego. Przy wejściach sportowych z tlenem z butli korzysta się bardzo oszczędnie, natomiast przy wejściach turystycznych tlen jedzie praktycznie non stop (w absurdalnych przypadkach niektórzy używają go już od poziomu 7.000 metrów!) i dzienne zużycie może wynosić nawet 8-10 butli (dla porównania, w wejściu tlenowo-sportowym 1, może półtorej).

Turyści mają założone wszystkie obozy z całym wyposażeniem, nie muszą nieść absolutnie niczego poza butlą z reduktorem i maską. Ich opiekunowie potrafią nieść za nich nawet aparaty fotograficzne. Według opisów zszokowanych obserwatorów tego typu działań niektórzy "zdobywcy" nie potrafili sobie nawet samodzielnie zapiąć raków (!) i nie wiedzieli jak wpinać małpę w poręczówkę (!!!). Z tą kondycją i zdrowiem też nie jest tak idealnie, bo na wysokich ośmiotysięcznikach jeśli idzie się z pełnym tlenem (w sensie maksymalnego zużycia w litrach na minutę), organizm "czuje się" tak, jakby było się 2-2.5 kilometra niżej, czyli na Evereście organizm fizycznie reaguje tak, jakby był na wysokości 6.000-6.500 metrów, tj. naprawdę nisko. A i wtedy ludzie idą - zdaniem obserwatorów - jak kompletne łamagi, zatrzymując się co kilka kroków i wymiękając, mimo tego, że znajdują się "obiektywnie" dwa kilometry niżej niż w rzeczywistości i NICZEGO nie niosą.

Po przekroczeniu kompletnie wyposażonego Icefallu (poręczówki, drabinki przez szczeliny), droga na Przełęcz Południową jest pozbawiona trudności technicznych - pozostaje tylko popychanie małpy po poręczówce i podchodzenie do góry - można iść z kijkami. Od South Col też nie jest trudno technicznie, bo wszystko jest ubezpieczone aż do piku, oczywiście łącznie z oboma progami.

W obozach pośrednich turyści mają wszystko przygotowane - ktoś rozwija im śpiwory, napełnia thermaresty, gotuje wodę, przygotowuje i podaje jedzenie. Oni muszą tylko położyć się w śpiworze i odpoczywać. Są cały czas na tlenie.

Jeśli doda się do tego to, że praktycznie bez przerwy mają łączność satelitarną (w tym internet), niezwykle precyzyjne prognozy pogody i wszystko co się z tym wiąże, to cały ich wysiłek polega na wyłożeniu grubej ilości kasy i popychania małpy do przodu.

Oczywiście to nie jest do końca takie różowe. Co roku ktoś ginie - do tej pory na Evereście ponad 200 osób na 3000 wejść. Z czego to wynika? Jeśli mimo super prognoz spieprzy się pogoda, to ci ludzie są w czarnej dupie. Do tego nie można wykluczyć sytuacji, że nagle zepsuje się reduktor albo maska, albo po prostu nagle skończy się tlen - wtedy organizm doznaje takiego szoku, że za długo sam nie podziała...

Warto przeczytać artykuł Simone Moro pt. Everest like an amusement park: http://www.planetmountain.com/english/News/shownews1.lasso?l=2&keyid=39597 gdzie pada m.in. następujący tekst:

Cytat:
On 19 May people died who were using 9 bottles of oxygen each!!! And in the end they consumed all the oxygen because of the slow progress and they died.


Tak więc, Peregrinie, jeśli dysponujesz sporą gotówką i czujesz się wystarczająco silny i wytrzymały kondycyjnie, to agencji organizujących wejścia na Everest znajdziesz bez liku, równiez w Polsce. Nie wiem jednak, czy mógłbym Ci to z pełnym przekonaniem polecić.

Co jeszcze jest straszne? To, że oprócz tego, że ci ludzie nie potrafią nawet obsługiwać podstawowego sprzętu, to w znacznej części tych agencji które w tym roku wprowadziły na szczyt 150 osób, od klientów nie wymaga się prawie żadnego doświadczenia wysokościowego. Tam baza jest na wysokości 5300, a wielu zdobywców Everestu znalazło się na wysokości BAZY po raz pierwszy w życiu w czasie swej wyprawy na najwyższy szczyt Ziemi!

Bardzo dobry tekst rozróżniający między turystami a wspinaczami na Evereście napisał - wypełniając go właściwą brytyjskim wspinaczom ironią - Andy Kirkpatrick (http://www.andy-kirkpatrick.com/blog/view/everest_sucking_on_the_barrel):

If you have to step over a dead body half way up then it's classed as walk. On real climbs the bodies fall to the bottom

...czyli (roughly to tłumacząc): "Jeśli w drodze do góry musisz przejść nad zwłokami, wówczas masz do czynienia z pieszą wycieczką. Na prawdziwych drogach wspinaczkowych trupy spadają do podstawy ściany"

Żeby nie było, że się wymądrzam - oczywiście NIE byłem na Evereście i prawdopodobnie nigdy mnie tam nie będzie. To co mówię nie opiera się jednak tylko na czytaniu książek. Mam nadzieję, że w przyszlym roku dam radę zrealizować swój najpoważniejszy cel, czyli Denali, a jeśli mi się to uda, to postaram się kiedyś o próbę wejścia na najłatwiejszy z najwyższych - czyli Cho Oyu, albo G II. Do głowy by mi jednak nie przyszło, żeby robić to z tlenem - byłoby to oszukiwanie wszystkich na około, nie mówiąc już o oszukiwaniu samego siebie. Kolejna uwaga: absolutnie nie twierdzę, że wejścia na któryś z 5 najwyższych (Makalu, Lhotse, Kangczendzonga, K2, Everest) z tlenem się nie liczą - oczywiście się liczą, jeśli tlen jest na nich używany "sportowo" - jak opisałem wyżej. Na szczęście jednak "turystycznych" wejść na K2, Kangczendzongę i Makalu raczej nie doczekamy ;)

Uffff..... przepraszam, jeśli to wszystko brzmi jak pierdolenie o szopenie autorstwa oczytanego w literaturze górskiej ściemniacza, ale chciałem poważnie podejść do Waszych pytań i odpowiedzieć na nie najlepiej jak potrafię.

Czas iść pobiegać ;)

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 czerwca 2012 13:20:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24337
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Bardzo dziękuję za szerokie przedstawienie tematu. :)
Mimo wszystko na Everest w opisany wyżej sposób raczej się nie wybiorę, a głównym powodem tego nie jest brak kasy czy kondycji. :wink:

I jeszcze ode mnie obrazek:
Obrazek

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 czerwca 2012 13:30:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 17:29:27
Posty: 7715
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
Proszę bardzo :)

Co do tego zdjęcia, to jest "nieco" przekręcone - ale tłum jest koszmarny. W innym miejscu już tę fotę komentowano. Powinna wyglądać tak:

Obrazek

Zgroza, niezależnie od tego jak jest obrócona ta fota :?

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 czerwca 2012 14:00:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
no niezłe to zdjęcie :shock:

na temat the sundays time dziś (onet.pl)

Cytat:
Tego, co ludzie tam robią, nie należy nazywać alpinizmem. Mount Everest stał się celem ambitnych amatorów, bez przygotowania i bez etosu. Wskutek błędów i zatłoczenia na stoku najwyższy szczyt świata zbiera krwawe żniwo.

Osiem godzin dzieliło Leannę Shuttleworth, studentkę weterynarii, od zdobycia tytułu najmłodszej Brytyjki na szczycie Mount Everestu, gdy napotkała pierwsze ciało. Były to zwłoki Shriyi Shah–Klorfine, 33-letniej nepalsko–kanadyjskiej businesswoman, zawieszone na linie na zboczu. Kobieta zmarła poprzedniego dnia z powodu wyczerpania i choroby wysokościowej.

Leanna, 19-latka z Buckinghamshire i jej ojciec Mark, 48-letni dyrektor finansowy pracujący w Dubaju nie mieli wyjścia: musieli w drodze na szczyt skorzystać z tej samej liny. Zaczepili się, potem wypięli, żeby ominąć Shah–Klorfine i znowu się wpięli, by kontynuować podejście smagani wiatrem w temperaturze spadającej do -25 stopni Celsjusza. Dalej czekały na nich kolejne trudne przeżycia.

– Zobaczyliśmy następnego człowieka, który był ledwie żywy – opowiada Shuttleworth. –Siedział przypięty i bujał się. Myślałam, że to wiatr kołysze tak martwym ciałem, ale gdy go mijaliśmy, podniósł rękę i spojrzał na nas. Nie wiedział, że ktokolwiek jeszcze tam jest. Był prawie martwy. Gdy schodziliśmy z powrotem, już nie żył.

Ojcu z córką przyszło się wspinać podczas najbardziej tragicznego weekendu w historii himalajskiego szczytu od 2004 roku. W ciągu 36 godzin zginęły cztery osoby, a wielu innym tylko dzięki szczęściu udało się przeżyć. Wszystkie ofiary zginęły na ostatnim, lodowym odcinku powyżej bazy na Przełęczy Południowej na wysokości 8000 m n.p.m., w rejonie zwanym “strefą śmierci”.

W tym czasie warunki były jeszcze bardziej zdradzieckie niż zazwyczaj. Aż 200 wspinaczy, z których każdy chciał dotrzeć na szczyt na wysokości 8850 m n.p.m. w czasie pierwszego okna pogodowego w tym sezonie, utworzyło niespotykany tutaj korek. Według Gyanendry Shresthy z nepalskiego ministerstwa alpinizmu, turyści ruszali na wyprawę o godzinie drugiej po południu w sobotę, podczas gdy nawet wyjście o godzinie 11 rano uważane jest za niebezpieczne.

Utworzenie się wąskiego gardła na Uskoku Hillary’ego, czyli 1200-metrowej bocznej grani pokrytej śniegiem i lodem tuż pod szczytem, zmusiło wspinaczy do nawet trzygodzinnego postoju. W tym czasie wyczerpywały się u nich zapasy tlenu. Opóźnione wejście zwiększało też ryzyko zapadnięcia na chorobę wysokościową: jej skutkiem może być obrzęk mózgu.

Eberhard Schaaf, 62-letni niemiecki lekarz zmarł jako pierwszy, krótko po tym jak w sobotę dotarł na szczyt. Jego wspinaczce przyświecały idealistyczne cele: wiele dni zajęło mu zebranie ze zboczy niemal pół tony śmieci. Jego przyjaciel Paul Thelen powiedział, że Schaaf zapadł na chorobę wysokościową podczas zejścia, gdy zbliżał się do Uskoku Hillary’ego, nazwanego tak na cześć sir Edmunda Hillary’ego, który jako pierwszy zdobył Mount Everest w 1953 roku. Shuttleworth dodała, że jej ekipa musiała odciąć ciało Niemca od liny, żeby móc przejść dalej.

Jako następna zginęła pochodząca z Nepalu Shah–Klorfine. Weszła na szczyt około 14.30, wcześniej musiała na dole przez dwie godziny czekać na swoją kolejkę. Jej przewodnik GaneshThakuri przekonywał ją kilkakrotnie do powrotu, lecz uparła się, by iść dalej. Marzyła o zdobyciu Everestu odkąd jako dziewięciolatka zobaczyła ten szczyt z helikoptera. Zastawiła swój dom w Toronto, żeby opłacić koszty związane z wyprawą.

Długie zejście okazało się dla niej zbyt wyczerpujące. – Nie mogła iść – wspomina Thakuri. – Zrobiło się bardzo, bardzo późno. Około dziesiątej wieczorem zupełnie opadła z sił. Umarła. Według przyjaciół jej ostatnie słowa brzmiały: “Ratujcie mnie”. Towarzyszący jej szerpowie, którzy nie mogli zabrać jej ciała bez narażania siebie na niebezpieczeństwo, obiecali sobie, że wrócą po nią. Mężczyzna opisany przez Shuttleworthów jako kołysząca się postać to Wang Yifa, 55-letni chiński wspinacz lub 44-letni Koreańczyk Song Won–bin.

Ocaleni mówią o wielkim szczęściu. Becky Bellworthy, 20-letnia studentka medycyny z uniwersytetu Southampton opisuje horror, jaki w sobotę przeżyła schodząc na wprost tłumu osób idących do góry. – Na grani zamocowana jest tylko jedna lina i trzeba mijać innych ludzi na ścieżce, na której może się zmieścić tylko jedna stopa. Żeby zejść na dół trzeba było dosłownie deptać innych ludzi – mówi. Bellworthy dodaje, że gdy w końcu udało im się dotrzeć do przyjaciół w bazie, cała sześcioosobowa grupa płakała z radości.

Śmiertelne żniwo byłoby jeszcze większe, gdyby nie heroiczna postawa niektórych wspinaczy, którzy ryzykowali własnym życiem, by ocalić innych. Dla Nadava Ben Yehudy, 24-letniego Izraelczyka wybór był prosty. Zobaczył Aydina Irmaka, 46–letniego Amerykanina urodzonego w Turcji, z którym zaprzyjaźnił się w bazie, jak słania się zaledwie 250 m od szczytu. – Zdałem sobie sprawę, że dla mnie to koniec wyprawy – mówi Yehuda, który przygotowywał się do tej wspinaczki przez dwa lata. Wziął jednak Irmaka na plecy i przez osiem godzin znosił go na dół aż do Przełęczy Południowej.

Jego maska tlenowa przestała działać, a palce u rąk zrobiły się czarne od odmrożeń po tym, gdy zdjął rękawice, by podtrzymywać kolegę. Następnie Yehuda natknął się na półprzytomnego wspinacza z Malezji. Z ulgą zauważył, że nadchodzi grupa wspinaczy, najprawdopodobniej Brytyjczyków. – Po długich dyskusjach w końcu podali mu tlen i Malezyjczyk przeżył – opowiada Yehuda.

Jednak doświadczeni alpiniści ostrzegają, że osoby wspinające się na Mount Everest nie mogą już liczyć na tradycyjny wysokogórski kodeks etyczny. Iain Peter, przewodnik, który wprowadzał na szczyt klientów w 2007 roku mówi, że wielu z nich to niedoświadczeni amatorzy, niezdolni nieść pomocy innemu turyście w potrzebie. – Tego, co ludzie tam robią, nie nazwałbym alpinizmem – komentuje. – Wiele osób z wielkim ego odhacza po prostu kolejną zdobycz. Wspinanie stało się czymś stawianym na równi z jazdą kolejką górską.

Shuttleworth dodaje, że po wejściu na wierzchołek przez chwilę czuła podekscytowanie. – Weszłam na górę razem z tatą i przez moment byliśmy jedynymi ludźmi, którzy tam stali.

Leanna obawia się jednak, że ten dzień będzie ją prześladował do końca życia. – Wciąż zastanawiam się, czy mogłam zrobić coś jeszcze dla tych ludzi. Zraziłam się do Everestu. Przez to wszystko dzień zdobycia szczytu naprawdę mnie nie cieszył.

Autor: Nicola Smith
Źródło: The Sunday Times

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 05 czerwca 2012 23:44:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 09 października 2010 21:16:59
Posty: 351
Skąd: Gondor
Te zdjęcia przypominają mi jedną z pierwszych scen filmu Aguirre...
Bardzo chciałbym zobaczyć Himalaje...
Góry trzeba szanować, wtedy one odwdzięczą się tym samym i piękną pogodą...

_________________
...tam na skraju lasu, gdzie brzóz tyle...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 06 czerwca 2012 12:48:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
O zdobyciu Mercedario /6720 m npm/ bez tlenu i co się z tym wiąże kapitalnie opisuje Wiktor Ostrowski w książce Wyżej niż kondory świetnie się czyta o wyprawie z 1934 r.
Pełen romantyzm!
A kompletowanie sprzętu - rewelacja.
no świetna książka


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 06 czerwca 2012 13:12:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 17:29:27
Posty: 7715
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
Książka rzeczywiście świetna i w ogóle tamte czasy to wspaniały okres dla wypraw eksploracyjnych w nieznane górskie obszary. Nie podkreślałbym tylko tego "beztlenowstwa" w przypadku Mercedario ;) Do poziomu 8.000 właściwie się go nigdy nie używa (pomijam aberracje związane z komercyjnymi wejściami na Everest, gdzie na tlenie ludzie idą już od 7.000).

Z bardzo ciekawych historii tego typu (pewnie znasz, ale jeśli nie, to warto poznać) polecam polską ekspedycję na Nanda Devi East z 1939 roku. Tu jest tekst Jano Kurczaba na ten temat: http://www.pza.org.pl/news.acs?id=309327

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 06 czerwca 2012 16:50:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
Tyler Durden pisze:
Nie podkreślałbym tylko tego "beztlenowstwa"

to nie ja to Ostrowski wiele linijek tekstu temu poświęca
i nazywa to zjawisko puna
ale tak myślę że to jednak 1934 rok i inna rzeczywistość
chociażby na nogę wkładało się 6 warstw + rakobuty
9 warstw na górną część ciała itd
kurcze oni zostawili namiot i wchodzili z jednym 2-os śpiworem :shock:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 06 czerwca 2012 17:08:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
Cytat:
polecam polską ekspedycję na Nanda Devi East z 1939 roku. Tu jest tekst Jano Kurczaba na ten temat: http://www.pza.org.pl/news.acs?id=309327

o Adam Karpiński - to były GIGANT

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 10 czerwca 2012 19:36:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 17:29:27
Posty: 7715
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
Właśnie wyruszyła mikro-wyprawa (Bielecki & Kaczkan) na K2:

http://polskihimalaizmzimowy.pl/pages/posts/wyruszyla-wyprawa-na-k2-8611-m-521.php

Będzie sukces :)

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 09 lipca 2012 09:46:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 12:17:46
Posty: 4937
Skąd: Biadacz
Tymczasem pod K2 stanął obóz II na 6530, a nasi chłopcy brali też udział w akcji ratunkowej...

http://polskihimalaizmzimowy.pl/pages/a ... 2-2012.php

pozdro...
KoT


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 414 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 ... 28  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group