Dzięki za relację! Bardzo fajne trasy. Podobnie jak Crazy, najbardziej zazdroszczę trasy przez 2 wielkie doliny, przy czym ja mam na myśli te z ostatniego dnia, czyli jedną zachodnią, a drugą wysoką. No i kondycji
Do paru miejsc się odniosę, bo fajnie jest zestawić czyjeś wrażenia ze swoimi wspomnieniami. Z zestawienia takiego wynikać może np. po raz kolejny wniosek, że inaczej odbiera się poszczególne fragmenty szlaków, gdy przemierza się je w odwrotnym kierunku. Bo tak:
Antonio pisze:
Podejście granią jest już typowe dla Tatr Zachodnich - pokonuję kolejne garby i zdobywam Bystrą
Antonio pisze:
przez Błyszcz schodzę na graniczny czerwony szlak biegnący granią główną i nim kieruję się na Pyszniańską Przełęcz (1788 m). Bardzo fajny ten kawałek, piękne, trawiaste, falujące zbocza.
Tymczasem zejście granią z Bystrej na południe jest bezwzględnie rewelacyjne, a podejście z Pyszniańskiej na Błyszcz - owszem, ładne, ale gdzie mu do tamtego odcinka
Antonio pisze:
Współczuję trochę dwóm Węgrom, którzy przyszli od strony Zbójnickiej Chaty i próbowali zejść na drugą stronę, ale polegli na tych kilku łańcuchach - szkoda (...) tych łańcuchów jest naprawdę kilka
Tu muszę powiedzieć, że gdybym tamtędy tylko wchodził, to bym się trochę dziwił. Ale okazuje się, że w zejściu ujawnia się tam niemała lufa, więc ktoś z silniejszym lękiem wysokości istotnie może przez te łańcuchy nie przebrnąć.
Ale też czasem odwrotny kierunek wcale nie musi prowadzić do odwrotnych wniosków.
Antonio pisze:
przez co wejście na Baraniec daje w kość
W zejściu też dawało. Niezła jazda na tym żwirku.
Antonio pisze:
To "tylko" jest faktycznie bardzo długą trasą, schodzimy przez Mały Baraniec (1945 m), ale na dół to jednak kawał drogi jest. Dużym plusem tego szlaku jest to, że bardzo długo są piękne widoki, ten grzbiet masywu Barańca ciągnie się i ciągnie
Pod górę też jest kawał drogi, która ciągnie się i ciągnie. Szczególnie odcinek leśny - tam jest bardzo wysoko położona granica lasu - bo wyżej widoki nie tyle ratują sytuację, co wprawiają w ekstazę (no, mnie przynajmniej wprawiły).
Są też przypadki, gdy zmiana kierunku wpływa istotnie na 2 fragmenty trasy, a wpływ ów się równoważy.
Antonio pisze:
no tak, przez tę ulewę przegapiłem skręt z drogi na leśną wąską ścieżkę
Idąc w drugą stronę nie ma najmniejszego problemu z trafieniem do Doliny Kamienistej, czego nie można powiedzieć o utrzymaniu się na Drodze nad Łąkami
Antonio pisze:
zielony szlak poprowadzony wzdłuż Drogi Wolności. Ponieważ Magistralą już szedłem, wybieram wariant drugi. I ta część trasy daje mi porządnie w kość
Tu kierunek nie ma znaczenia, ale choć moja styczność z tym szlakiem datuje się na czas sprzed wielkich kalamit, więc szedłem po prostu płaską dróżką przez las, to odcinek ze Studnicek do Szczyrbskiego Plesa dłużył się niemiłosiernie. Myśl, że teraz jest jeszcze o wiele gorzej, każe trzymać się od tego miejsca z daleka.
Antonio pisze:
Bunkra kpt. Moravki nie odpuszczam, co prawda miałem zupełnie inne wyobrażenie co do niego, ale w sumie dobrze, że są takie miejsca pamięci narodowej.
Mi te wszystkie słowackie miejsca pamięci narodowej mocno zgrzytają. Szczególnie to w Dolinie Łatanej, z napisami w dwóch językach - po słowacku tekst o poległych za wolną ojczyznę (nie do końca prawdziwy, ale przynajmniej nie kłuje w oczy) i po rosyjsku, o poległych za nowe idee (no i wyjaśnili, o co w tej walce chodziło). No, ale to już zahacza o awanturum
Antonio pisze:
Kopuła szczytowa nie jest duża, zaobserwowałem, że przyczynia się to do nawiązywania ciekawych dialogów pomiędzy turystami - spotkałem m.in. dwóch chłopaków, którzy chodzili po górach i spali tam, gdzie ich noc zastała, faceta, który tak jak i ja chodził w lipcu z rodziną po Beskidzie Śląskim, dwóch sympatycznych wymiataczy, którzy przyjechali na jeden dzień i robili trasę Łysa Polana - Jaworzyna Spiska (opowiadali swoje przygody z chodzenia po lodowcach), spotkałem też faceta, który kilka lat wcześniej przeżył porażenie piorunem w górach. Taka jakaś towarzyska ta góra.
To nie od szczytu musi zależeć, a od osoby
Ja zastałem tam jednego turystę, który jak tylko mnie zobaczył, zwinął plecak i udał się na sąsiedni wierzchołek
Antonio pisze:
w Dolinie Wierchcichej - bardzo ładny fragment trasy
I zdjęcia to potwierdzają. Rośnie chęć na to, by się tam wybrać.
Antonio pisze:
Ciemnosmreczyński Staw ze względu na klimat dołączyły do moich ulubionych miejsc w Tatrach.
A co powiesz o Ciemnych Smreczynach (okolice rozejścia szlaków)? Staw i otoczenie rzeczywiście rewelacyjne, ale poniekąd tego można się było spodziewać. Tymczasem ta zabagniona polanka z pomostem znajduje się trochę w środku niczego, niby nic tam nie ma, a spodobało mi się chyba nie mniej.