Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 23 maja 2024 09:48:29

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1394 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66 ... 93  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: śr, 19 sierpnia 2015 22:58:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 17:38:41
Posty: 10018
Bogus pisze:
W pisaniu inspirowałem się relacjami grozy w stylu mistrzyni tego podgatunku - Fengari. Mam nadzieję, że nie wyszło nieudolne naśladownictwo.

:D
Miło mi, ale Bogus, coś mi się zdaje,że nieraz to raczej ja czerpałam inspirację z Twoich wpisów. :D
A teraz tym bardziej boję się publikować reli z tego roku, bo to co do tej pory gdzieśtam sobie naskrobałam, jest nudne jak flaki z olejem (bo i mój tegoroczny wyjazd też trochę taki był ;) )

Bogus pisze:
Idziemy powoli, odwykłem od podejść i od ciężaru na plecach, a to, że z plecakiem trzeba gadać, jest zupełną nowością i dodatkową trudnością.

:D Piękne!
W dodatku wcześniej nie wiedziałam, o co chodzi z 'dwuletnim plecakiem' i se myślę - o co chodzi? ja używam plecaków o wiele dłużej niż dwa lata i nie wymagają żadnej nadzwyczajnej ostrożności. :)

Cała ta rela to miszczostwo! :D

antiwitek pisze:
więc powstało kilka zdjęć

:shock: Ja pierniczę, Staśka w pamięci miałam jeszcze jako dzieciaka i wydaje mi się, że ostatni raz widziałam go wcale nie tak dawno, a on już dorosły!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: pn, 24 sierpnia 2015 15:05:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
Bogus pisze:
W pisaniu inspirowałem się relacjami grozy w stylu mistrzyni tego podgatunku - Fengari. Mam nadzieję, że nie wyszło nieudolne naśladownictwo.


he he pamiętam rele z przeżyciami Fen w hotelu robotniczym :wyciera:

ale, ale też były twe jaskółki w tym podgatunku

Bogus pisze:
Gdy doszedłem na miejsce, oczom mym ukazał się pozarastany peron i stojący po środku budynek, w którego oknach znajdowały się resztki szyb. Duże drewniane drzwi spoczywały kilka metrów od futryny. Całości dopełniałby obraz dyżurnego ruchu wiszącego na belce konstrukcyjnej, ale niestety tego nie dane mi było doświadczyć. Żadnego żywego człowieka również nie było. Wbrew moim poważnym obawom, pociąg pośpieszny relacji Jelenia Góra - Warszawa w istocie przystanął w tym miejscu.


świetny opis korka na drodze, grunt to luz

Bogus pisze:
Pierwszą styczność z górami będącymi przedmiotem tego wątku mieliśmy już w Naprawie. Widoczność rewelacyjna, Tatry świetnie oświetlone i mnóstwo czasu na obserwacje, bowiem także w Naprawie napotkaliśmy korek, który z małą przerwą ciągnął się do Klikuszowej. W efekcie spokojnie mogliśmy przeanalizować całą panoramę od Bielskich i Kieżmarskiego po Salatyny, jak również uczcić staniem Godzinę W.


a to mnie rozbawiło sednie
Bogus pisze:
Oceniam sytuację metodą słuchowo-wzrokową i wyrokuję, że burza nas ominie, a właściwie już ominęła i możemy iść. Deszcz, który zaczął padać mniej więcej po upływie pięciu sekund od sformułowania powyższej tezy, sprowadził moją wiarygodność do poziomu poparcia dla PiSu w redakcji Gazety Wyborczej i zrujnował opinię fachowca od gór, jaką od czasu do czasu się cieszyłem. Wraz z innymi rozpoczęliśmy szturm na i tak pełne już schronisko i zakończyliśmy go sukcesem niedługo przed końcem opadu.


no cóż w zasadzie cała rela do cytowania

chciałbym jednak opisać wzruszenie, które towarzyszyło mi przy czytaniu
Bogus pisze:
Tata jest gupasek - słyszę. O żesz ty, wysiadaj! Szybko uświadamiam sobie jednak, że to mi, nie jemu, zależy na tym, aby siedział w nosidle,


Bogus pisze:
Ruszamy, wszyscy na nogach, ale Antoni szybko daje się przekonać, że jest zmęczony i teraz trzeba zmęczyć tatę. Idziemy powoli, odwykłem od podejść i od ciężaru na plecach, a to, że z plecakiem trzeba gadać, jest zupełną nowością i dodatkową trudnością.


cóż się nanosiłem dzieciaków /nie tylko swoich/ po górach
w połowie lat 90-tych sprowadziłem z niemiec nosidło dla dziecka
tak, tak w Polsce nie znano tego
komentarze były od zgrozy /że dziecko będzie kaleką/ do zachwytu /jak fajnie/
zresztą nieważne

w każdym razie całą trójkę nosiłem, najwięcej w Kotlinie Kłodzkiej /która jest najwspanialszym rejonem dla tego typu wypraw: strumienie, minerały, kamieniołomy, kopalnie, twierdze, ogrody bajek, wodospady i wiele wiele innych i to wszystko na niewielkim terenie/

były momenty, że jedno w nosidle drugie na barana
no i te podchody, żeby sobie ulżyć a pociecha korzystała z nóg

pamiętam jak dziś gdy z Jaskini Niedźwiedziej wchodziliśmy na Śnieżnik "gęsią gardzielą"
najstarszy /obecnie student geografii/ fascynował się kamieniami
zauważyłem, że na podejściu są takie z niebieskimi żyłkami
podpuściłem i zbierając wszedł na sam szczyt
to że potem kilka kilogramów musiałem znieść to szczegół

no a do domu to jeszcze z kilkanaście kilogramów "srebra głupców"
dla mnie złota dzieciństwa
/na szczęście w bagażniku samochodu/

ile wędrówek na barana nie zliczę
gdy będę stary i siedział w bujanym fotelu to będą chwile jedne z najszczęśliwszych we wspomnieniach
za wywołanie wzruszenia dzięki i życzę...
Bogus pisze:
Mogę biec? - pyta syn.

...wielu wspólnych zbiegów

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: pt, 11 września 2015 17:56:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 31 maja 2007 23:28:36
Posty: 1071
Skąd: W-wa
Dzień I

Tegoroczny wyjazd w Tatry zaplanowałem na lipiec i tak jak w ubiegłym roku pojechała ze mną siostra, a bazę noclegową stanowił Stary Smokowiec. Po przyjeździe do Smokowca w niedzielne popołudnie, załatwieniu formalności noclegowych, zainstalowaniu się w pokoju, a następnie wykupieniu słowackiego ubezpieczenia w razie ewentualnej górskiej akcji ratunkowej i obiedzie w bistro, przyszedł czas na rozruch. Pierwszy wariant zakładał odwiedzenie Schroniska pod Szarotką, ale ponieważ wystąpił problem logistyczny z dojazdem do Tatrzańskiej Kotliny o rozsądnej godzinie, zwyciężył wariant drugi - Wodospady Zimnej Wody, z czego finalnie byłem bardzo zadowolony.

Za punkt startowy obieramy Tatrzańską Leśną, do której podjeżdżamy elektriczką. Na rozruch bardzo fajna trasa, przyjemne podejście wzdłuż Zimnej Wody. W tym miejscu muszę zacytować Nykę, który w opisie tej wycieczki w przewodniku pięknie napisał na temat tego potoku: płynie wśród ogromnych want, tworząc kaskady i baniory, przy których kręcą się wesołe pluszcze korduski.

Przy dolnym wodospadzie fajny pomost i ławeczki blisko wody, rześkie powietrze, skutecznie się regeneruję po kilku godzinach za kółkiem. Potem podchodzimy do Rainerowej Chatki, już wieczór więc zamknięte. Idziemy na Siodełko cisza, pusto, kolejka już nie jeździ, schodzimy spokojnie do Smokowca co jakiś czas podziwiając zasypiającą Łomnicę. Przyjemna trasa na pierwszy popołudniowo-wieczorny spacer.

Zdjęcia - dzień I

Dzień II

Na początek Tatry Zachodnie. Zostawiamy samochód na parkingu przy górskim hotelu Oresnica i Doliną Wąską udajemy się w kierunku Doliny Jamnickiej. Co będzie dzisiaj głównym celem? Dla mnie Baraniec (2184 m), na którym jeszcze nie byłem. Ale żeby nie było za łatwo idziemy przez Rohacze. Dla mojej siostry będzie to pierwszy kontakt z tą granią, więc tym bardziej warto wydłużyć wycieczkę.

W Dolinie Jamnickiej spotykamy tylko pracowników leśnych ściągających wyciągarkami ogromne drzewa ze stoków i dwie osoby, które zainstalowały się w chacie, tzw. kolibie pod Pustym, poza tym jest cicho, pusto, takie Tatry bardzo lubię. Zachmurzenie jest spore, ale później jak będziemy już na grani pogoda znacznie się poprawi. Przy rozstaju szlaków, gdzie od naszego odchodzi ten na Żarską Przełęcz, jemy pod wiatą śniadanie. Później w górnej części doliny trochę przyspieszam i czekam na siostrę nad Niżnim Jamnickim Stawem (1732 m) - czasem tak chodzimy na prostych odcinkach, że ja idę szybciej swoim tempem, a później czekam, odpoczywając, robiąc zdjęcia. W dolinie jest tak cicho, że słychać głosy ludzi wędrujących powyżej granią z Wołowca przez Łopatę w kierunku Jarząbczego Wierchu. Po odpoczynku nad stawem powtarzamy manewr, idę trochę szybciej, mijam Wyżni Jamnicki Staw (1834 m), a potem czekam na siostrę na Jamnickiej Przełęczy (1909 m). Chwilami mocno wieje. Przed nami w całej okazałości znany i lubiany Rohacz Ostry (2084 m). Lubię to podejście na niego, ciekawe szczególnie w górnej części, z bardzo długimi łańcuchami i skalnym koniem. Mało ludzi, pogoda zrobiła się piękna, na szczytach można w ciszy delektować się widokami. Piszę na szczytach, bo i na Ostrym, i na Płaczliwym (2126 m), i dalej w bocznej grani odchodzącej w kierunku Barańca pustawo.

Spędzamy trochę czasu na obu Rohaczach, a potem odbijamy od głównej grani Tatr Zachodnich przez Żarską Przełęcz (1920 m) w kierunku Barańca. Ten fragment idę trochę szybciej, swoim tempem, będę czekał na szczycie. Po drodze jeszcze niepozorny Smrek (2072 m), który zaskakuje mnie z drugiej strony, bowiem dosyć głęboko opada do Przełęczy Jamina (1968 m), przez co wejście na Baraniec daje w kość, a wydawało się z daleka, że będzie łagodniej. Szczyt Barańca jest wysunięty na południe, co powoduje, że południowa panorama jest obszerna i bardzo przestrzenna - widać podtatrzańskie miasteczka i w dali dalsze pasma gór. Patrząc na północ można podziwiać główną grań Tatr Zachodnich. Na szczycie jest duży betony słup pomiarowy. Na Barańcu czekam na siostrę, tak wieje, że ubieram się we wszystko co mam w plecaku, w sumie cztery warstwy i nie jest mi za ciepło. Siostrze podejście dało mocno w kość, ale przed nami już tylko droga powrotna do Oresnicy. To "tylko" jest faktycznie bardzo długą trasą, schodzimy przez Mały Baraniec (1945 m), ale na dół to jednak kawał drogi jest. Dużym plusem tego szlaku jest to, że bardzo długo są piękne widoki, ten grzbiet masywu Barańca ciągnie się i ciągnie, idzie się potem przez wyrąbaną kosówkę, ale i Otargańce fajnie widać i Bystrą. Potem las - wydawałoby się, że jeszcze trochę i będziemy na dole, ale nie - trzeba jeszcze przedrzeć się przez niesamowicie zarośnięte łąki, idzie się jak przez jakieś zboże. Bardzo długie to zejście, ale w końcu docieramy do samochodu i jedziemy do Smokowca.

Wracam wolno, bo zdążyło się ściemnić, a przy drodze kilka razy pojawiają się zwierzęta, raz muszę się prawie zatrzymać, bo po drodze biegają małe lisy. Na szczęście bezpiecznie docieramy na miejsce noclegu, ale na tego typu drogach staram się zdejmować nogę z gazu po zmroku (12 lat temu miałem kolizję z sarną wracając z Mazur, nieprzyjemne przeżycie). Dzień bardzo udany, początkowo pogoda niepewna, później wymarzona, a my przebyliśmy długą i bardzo piękną trasę.

Zdjęcia - dzień II


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: pt, 11 września 2015 18:31:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 17:38:41
Posty: 10018
Antonio, tradycyjnie jestem pełna podziwu i zazdroszczę. Ech, te wszystkie Rohacze!
Skalny koń - czad!

Mi pozostaje mieć tylko nadzieję, że jak człowiek umrze, to jako duch będzie mógł wędrować po górach i dotrzeć wszędzie tam, gdzie nie był w stanie jako cielesna istota...


A ja tymczasem chciałam o Tatrach od zupełnie innej strony. Co myślicie o tej ustawie, która ma wyczyścić Krupówki z handlu, przebierańców i tego wszystkiego?
Bo mi jest cholernie smutno :(
Już tu pisałam. Uwielbiam Krupówki za ten ich niepowtarzalny koloryt.
Normalnie niecierpię targowisk, ale te zakopiańskie są jedyne w swoim rodzaju. No i te wszystkie białe misie i inne cudaki, pan sprzedający hel do gadania... Jak można wyczyścić Krupówki z tego ich calego barwnego folkloru (a niechby i tandetnego czasem) i zmienić w zwykły, nudny deptak jak wiele innych? Światem rządzą szarzy ludzie.
Smutek i żal. :cry:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: pn, 14 września 2015 18:25:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 31 maja 2007 23:28:36
Posty: 1071
Skąd: W-wa
Dzień III

Przyszedł czas na Krywań. Wybierałem się na niego już dawniej, ale jakoś nigdy nie było po drodze. Piękna to góra i wysoka - 2495 m, narodowa góra Słowaków, ale bardzo popularna również wśród polskich turystów, niektórzy twierdzą, że jest to miejsce w Tatrach, w którym najliczniej spotykamy się z naszymi sąsiadami. Fakt, przy dobrej pogodzie góra jest licznie odwiedzana.

Chcąc uniknąć tłumów zarządzam pobudkę o świcie i jedziemy ze Smokowca do Trzech Źródeł. Trzy Źródła (Trzy Studniczki) to kawałek płatnego parkingu przy Drodze Wolności, gdzie zostawiamy samochód i kilka w pobliżu położonych zabudowań (leśniczówka). O tej porze budka parkingowa jest jeszcze zamknięta, opłatę uiszczę po powrocie. Krywań jest tak położony, że widać go w całej okazałości tuż po opuszczeniu samochodu i wygląda stąd całkiem intrygująco, człowiek się zastanawia, jak to w ogóle możliwe, że tam się da wejść w dwie godziny z kawałkiem, ale faktycznie da się.

Z Trzech Źródeł startujemy o 5.30 i tym razem rozdzielamy się już na początku trasy. Moja starsza siostra, która zawsze lubiła troszczyć się o młodszych braci, jak chodzimy razem po górach twierdzi, że mnie bardzo spowalnia. Ja przeważnie jej tłumaczę, że przecież nigdzie się nie spieszę, że dzięki temu mogę więcej zobaczyć i przeżyć, a zaplanowaną trasę i tak przejdziemy, co z tego że wolniej. Ale temat często powraca i w przypadku prostej trasy na Krywań postanawiamy iść każdy swoim tempem od początku.

Wchodzi mi się całkiem dobrze, ostatnio wziąłem się za siebie, zrzuciłem trochę kg i poprawiłem kondycję, z przyjemnością stwierdzam, że warto było. Bunkra kpt. Moravki nie odpuszczam, co prawda miałem zupełnie inne wyobrażenie co do niego, ale w sumie dobrze, że są takie miejsca pamięci narodowej. Podejście umilają piękne widoki na Tatry Zachodnie, ale niestety na do tej pory dobrze widoczny czub Krywania nasuwa się chmura. Dochodzę do połączenia ze szlakiem docierającym od strony Jamskiego Stawu, dawniej dalszy ciąg trasy biegł prosto na Krywańską Przełączkę, teraz szlak kieruje się lekko na południe i łagodnym łukiem wchodzi na grań, którą podążam na przełęcz. Do pokonania jeszcze ok. 200 m przewyższenia, organizm domaga się paliwa i robię krótką przerwę na jedzenie.

Ostatni odcinek pokonuję po fajnych skałkach, ale bez łańcuchów i w końcu staję na zachmurzonym szczycie. Podejście zajęło mi 2h 50min. Jest 8.20. Wybór godziny rozpoczęcia wycieczki okazał się idealny, od parkingu aż do samego szczytu nie spotkałem nikogo, a szczyt dla siebie mam godzinę z kawałkiem. Po tym czasie docierają pierwsi turyści, a potem z minuty na minutę szczyt coraz bardziej się zaludnia, stając się wielobarwnym zjawiskiem. Mam trochę szczęścia, bo przebywając na szczycie dosyć długo, mam okazję nacieszyć się widokami, chociaż panorama nie jest pełna - największy niedosyt mam z najbardziej intrygującego mnie widoku w kierunku wschodnim, bo ten mam okazję oglądać dosyć krótko. I tak gorzej mieli ci, którzy wchodzili i schodzili podczas zalegania chmury. Na pewno wszyscy wynosili z Krywania pamiątkowe zdjęcie z krzyżem. Jedno jest dla mnie pewne - Krywań jako punkt widokowy jest bardzo ciekawy, ilość widzianych z niego szczytów jest imponująca, bardzo mi się podobają też te urwiska od północnej strony i głębia widocznej w dole Doliny Koprowej, czy też położenie Niżniego Teriańskiego Stawu w Dolinie Niewcyrki. W końcu na szczyt dociera również moja siostra i spędzamy razem sporo czasu, w sumie na szczycie jestem 4h.

Zejście już tak przyjemne nie jest, bo odbywa się w dość licznym towarzystwie. Schodzimy razem do rozwidlenia szlaków, siostra chce wracać tą samą drogą, ja wybieram dłuższy wariant do Jamskiego Stawu. Ten szlak jest ciekawy widokowo, z Pawłowego Grzbietu pięknie widać m.in. Jamskie Turnie i Grań Soliska. Żeby wrócić na parking od Jamskiego Stawu mam dwie drogi - ładną widokowo magistralę lub zejście niżej do Białego Wagu i zielony szlak poprowadzony wzdłuż Drogi Wolności. Ponieważ Magistralą już szedłem, wybieram wariant drugi. I ta część trasy daje mi porządnie w kość - Antonio urozmaicił sobie zejście z Krywania :D
Odcinek do Białego Wagu to porządnie nagrzane, zarośnięte wysoką trawą łąki. Z ulgą docieram do połączenia z zielonym szlakiem, zatrzymuję się na chwilę w cieniu pod wiatą, myślę - dalej będzie fajnie, z godzinkę leśną ścieżką po płaskim. Rzeczywistość jest inna, po kilku krokach zwalone drzewo, omijam, dalej następne i następne, po kilkunastu pokonanych jestem lekko poddenerwowany, kto pokonywał szlak zawalony drzewami ten na pewno wie o co mi chodzi - to nie jest tak, że idę sobie lasem, leży pień, przeskakuję i idę dalej. W końcu wychodzę na otwartą przestrzeń, rozjeżdżoną jakimś ciężkim sprzętem, z trudem znajduję dalszy ciąg szlaku i gdy widzę, że jest zarośnięty trawą "po szyję", odpuszczam. Schodzę do Drogi Wolności i ostatnie kilka km pokonuję po asfalcie, czując się jak zapewne czułby się kawałek mięsa na patelni gdyby cokolwiek czuł. Siostra już czeka na mnie na ławeczce przy samochodzie mając piękny widok na zdobytą przez nas górę.

Podsumowując - gdyby ktoś miał dylemat, czy iść na tę popularną górę, moim zdaniem warto - dostarcza sporo emocji, ale najlepiej wyjść, kiedy większość normalnych turystów jeszcze śpi.

Zdjęcia - dzień III


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: wt, 15 września 2015 18:11:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25424
Ukłony!

Niestety muszę się ponownie wylogować na trochę dalszych dni... Bywajcie!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: wt, 15 września 2015 21:52:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
Crazy pisze:
Bywajcie!

halny go porwał
Antonio nie wiem o czym piszesz bo to dla mnie terra incognita
ale czuję podskórnie, że może kiedyś podążę niektórymi drogami :D

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: śr, 16 września 2015 22:23:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 31 maja 2007 23:28:36
Posty: 1071
Skąd: W-wa
Dzień IV

Na ten dzień zaplanowałem klasyka słowackich Tatr Wysokich: Wielicka Dolina - Polski Grzebień - Rohatka - Staroleśna Dolina. W tej pętli miałem do zdobycia jedno znaczące miejsce, w którym nigdy nie byłem - Rohatka. Miło było również odwiedzić po kilku latach Grzebień i Małą Wysoką. Moja siostra nie decyduje się na tę dosyć długą trasę, ale ma ochotę na Staroleśną i umawiamy się w Zbójnickiej Chacie.

Startuję raniutko z Tatrzańskiej Polanki, do której podjeżdżam elektriczką. Pogoda piękna, na śniadanie docieram do Śląskiego Domu (1667 m), jem śniadanio-obiad, bo lubię te słowackie gulasze i pierogi. Wielicki Staw okrążam zachodnim brzegiem, ciekawie stąd wygląda Wielicka Siklawa. Pojawiają się chmury, przysłaniają Gerlach, ale będą chwile, gdy będzie dobrze widoczny. Na wysokości ok. 1800 m mijam piękną, kolorową łąkę - Wielicki Ogród. W końcu docieram na pierwszą z dzisiejszych przełęczy - Polski Grzebień (2200 m). Stąd już niedaleko na Małą Wysoką (2428 m), którą bardzo lubię, bo jest świetnym punktem widokowym. Kopuła szczytowa nie jest duża, zaobserwowałem, że przyczynia się to do nawiązywania ciekawych dialogów pomiędzy turystami - spotkałem m.in. dwóch chłopaków, którzy chodzili po górach i spali tam, gdzie ich noc zastała, faceta, który tak jak i ja chodził w lipcu z rodziną po Beskidzie Śląskim, dwóch sympatycznych wymiataczy, którzy przyjechali na jeden dzień i robili trasę Łysa Polana - Jaworzyna Spiska (opowiadali swoje przygody z chodzenia po lodowcach), spotkałem też faceta, który kilka lat wcześniej przeżył porażenie piorunem w górach. Taka jakaś towarzyska ta góra.

Na Małej robię dłuższy odpoczynek, a potem schodzę tą samą drogą na Grzebień i dalej w dół do niebieskiego szlaku prowadzącego na kolejną przełęcz - Rohatkę (2288 m). W środkowej części szlak jest trochę rozsypany, w górnej są fajne klamry i kilka łańcuchów. Z przełęczy ładne widoki, spędzam tu trochę czasu, bo tłumów nie ma, i mimo, że jest dosyć wąsko, mam wygodne miejsce do odpoczynku. Współczuję trochę dwóm Węgrom, którzy przyszli od strony Zbójnickiej Chaty i próbowali zejść na drugą stronę, ale polegli na tych kilku łańcuchach - szkoda, bo na pewno mieli w planach Polski Grzebień, a tak wracali tą samą trasą, a tych łańcuchów jest naprawdę kilka, poniżej przełęczy są też dwa warianty - dla schodzących i dla wchodzących. Poza tym szlak schodzący do Staroleśnej Doliny jest bardzo rozsypany, więc Węgrzy dwukrotnie pokonali kawał trasy po jeżdżącym podłożu.

W pobliżu Niżniego Stawu Staroleśnego spotykam odpoczywającą na ławeczce w pięknych okolicznościach przyrody siostrę. Stąd parę kroków do Zbójnickiej Chaty, w której czeka zupa i kluchy na parze. Potem spokojnie schodzimy piękną Staroleśną Doliną, końcówkę urozmaicam sobie idąc na Siodełko obok Wodospadów Zimnej Wody i Schroniska Bilika. Z Siodełka zjeżdżamy kolejką do Smokowca.

Zdjęcia - dzień IV


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: czw, 17 września 2015 09:13:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28025
Ależ intensywne życie towarzyskie na tej Małej Wysokiej! Czekam na dalsze dni :) .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: czw, 17 września 2015 12:38:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
Antonio pisze:
Taka jakaś towarzyska ta góra.

:D
Antonio pisze:
kluchy na parze

znaczy kluchy na łachu

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: pt, 18 września 2015 23:44:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 31 maja 2007 23:28:36
Posty: 1071
Skąd: W-wa
Dzień V

Tego dnia moja siostra odpoczywa, a ja wczesnym rankiem jadę do Podbańskiej. Moim celem jest najwyższy szczyt Tatr Zachodnich - Bystra (2248 m). Na Bystrej byłem już wcześniej, ale tylko od naszej strony z Kościeliskiej przez Ornak, tym razem mam do pokonania dwie długie i piękne doliny - Dolinę Bystrą i Dolinę Kamienistą. Od razu napiszę, że tego dnia odnalazłem w górach to, czego najczęściej w nich szukam - ciszę, spokój, samotne obcowanie z przyrodą. Przez cały dzień spotkałem cztery osoby - dwóch Słowaków w Dolinie Bystrej i dwoje Polaków w Dolinie Kamienistej.

Z Podbańskiej startuję o 6.10. Poranek jest piękny, słońce, ciepło. Aby dostać się do wylotu Doliny Bystrej idę 4 km Drogą nad Łąkami - zachodnim przedłużeniem Magistrali. W kilku miejscach, szczególnie na rozjeżdżonych polanach (zwózka drewna), muszę wypatrywać czerwonych znaków, ale bez niespodzianek trafiam do wylotu doliny. Stąd w górę doliny prowadzi szeroka ścieżka, ale szybko się kończy, a większą część trasy pokonuje się wąską ścieżyną wśród bujnej roślinności, idąc wzdłuż potoku. Podejście jest dosyć strome, szybko zdobywa się wysokość, nie ma tu miejsca na coś takiego jak spacer dnem doliny, po prostu konkret - cały czas do góry. Po wyjściu z gąszcza bujnej roślinności wychodzę na malownicze wypłaszczenie (piękne widoki) i lekkim łukiem podążam w kierunku grani, na którą szybko wychodzę przyjemnymi zakosami, podziwiając położone poniżej Bystre Stawy. Podejście granią jest już typowe dla Tatr Zachodnich - pokonuję kolejne garby i zdobywam Bystrą. Spodziewałem się, że na szczycie będzie dużo Polaków, przybyłych od naszej strony, a tu niespodzianka - nie ma nikogo.

Na szczycie robię dłuższy odpoczynek podziwiając piękne widoki, potem przez Błyszcz schodzę na graniczny czerwony szlak biegnący granią główną i nim kieruję się na Pyszniańską Przełęcz (1788 m). Bardzo fajny ten kawałek, piękne, trawiaste, falujące zbocza. Na przełęczy leżę szczęśliwy na trawie i myślę - jak dobrze być w takim cudownym miejscu. Z błogiego stanu wyrywają mnie pojedyncze krople deszczu. Żegnam się z widokiem na polską część Tatr i schodzę w głąb Doliny Kamienistej. Pogoda się zmienia, robi się burzowo. Zaczyna padać, ale niezbyt intensywnie, parę grzmotów i spokój. Ale Dolina Kamienista okazuje się jeszcze bardziej zarośnięta, po tym małym deszczu rośliny są mokre, a ja robię się mokry nie od deszczu, ale od przedzierania się przez nie. Niedogodności wynagradza piękno tej doliny - Kamienisty Potok, skałki i bujna roślinność.

W okolicach Polany przed Kamienistą zaczyna znowu padać, chowam się pod wiatę. Do Podbańskiej zostało mi z pół godziny drogi, po paru minutach deszcz trochę zmniejsza się, idę dalej. Nie uchodzę daleko i nadciąga burza, leje, pioruny walą jeden za drugim. Od wiaty idę cały czas szeroką drogą, dochodzę do miejsca, gdzie kończy się las, przede mną duża otwarta przestrzeń i niewielki pagórek, który droga omija szerokim łukiem, za pagórkiem walą pioruny. Coś mi się nie zgadza - powinienem być już na dole, a las powinien skończyć się dopiero w Podbańskiej, wyciągam mapę - no tak, przez tę ulewę przegapiłem skręt z drogi na leśną wąską ścieżkę. Wracam się, odnajduję szlak, ale kawał drogi robię dodatkowo. Porządnie zmokłem, mam jeszcze jedno miejsce po drodze, gdzie dłuższą chwilę zajmuje mi odnalezienie dalszej części szlaku, ale w końcu docieram na parking w Podbańskiej.

Trasa piękna, polecam szczególnie tym, którzy lubią przedzierać się przez bujną roślinność :D

Zdjęcia - dzień V


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: sob, 19 września 2015 10:26:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
fantastyczne okoliczności przyrody
bajka :D
jakby dla mnie stworzona

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: pn, 21 września 2015 21:57:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25424
Pyszniańska Przełęcz! Jedno z miejsc z mojego absolutnego topu tatrzańskiego, czy też ogólnoświatowego :D
Ale oba razy kiedy tam byłem łapała mnie ulewa i/lub burza... coś w tym widać jest!

I chyba z tych wszystkich tras Twoich najbardziej zazdroszczę właśnie tych dwóch wielkich Zachodnich dolin.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: pn, 21 września 2015 22:02:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 31 maja 2007 23:28:36
Posty: 1071
Skąd: W-wa
Dzień VI

Na koniec zaplanowałem najdłuższą trasę - główne cele to: Zawory (1876 m), Gładka Przełęcz (1994 m) i Ciemnosmreczyński Staw Niżni (1677 m). Plan mojej siostry na ten dzień zakładał zdobycie Sławkowskiego Szczytu (zrealizowała :) ). Jeśli miałbym wybierać, która z tegorocznych wycieczek podobała mi się najbardziej, bez wahania wskazałbym na tę właśnie. Chcesz samotnie spędzić dzień w górach - idź na Zawory, pierwszych ludzi spotkałem dopiero po 8h wędrówki, w drodze powrotnej w popularniejszej Dolinie Koprowej, choć też były to tylko pojedyncze osoby. Ale to nie wszystko - Gładka Przełęcz ze względu na widoki i Ciemnosmreczyński Staw ze względu na klimat dołączyły do moich ulubionych miejsc w Tatrach.

Tak jak poprzedniego dnia raniutko jadę do Podbańskiej, zostawiam samochód na parkingu, ale tym razem kieruję się w przeciwną stronę - idę do Doliny Cichej. Dolina ta należy do grona najdłuższych tatrzańskich dolin, z Podbańskiej na przełęcz Zawory jest 17 km. Część trasy pokonuje się po wąskiej asfaltowej drodze, ale idzie mi się po niej bardzo przyjemnie. Chmury wiszą dosyć nisko, więc na razie na rozległe widoki nie mam co liczyć. Po 10 km marszu znajduję się w miejscu, skąd odchodzi ścieżka, którą do 2008 r. wiódł szlak na Tomanową Przełęcz. Dalej spotykam nowo wybudowany pomost ze stolikiem i ławeczkami, usytuowany nad Cichą Wodą. Fajne miejsce, robię sobie śniadanie. Potem droga skręca w kierunku zachodnim, znajduję się u podnóży Kasprowego Wierchu, na który prowadzi żółty szlak, ja dalej idę czerwonym. Kasprowego nie widzę, zasłaniają go chmury. Kończy się droga, dalej pnę się do góry wąską ścieżką. Jestem w jednej z górnych odnóg Doliny Cichej, w Dolinie Wierchcichej - bardzo ładny fragment trasy. Pogoda powoli się poprawia, widać coraz więcej. W końcu zdobywam szeroką, trawiastą przełęcz - Zawory. Nie zatrzymuję się, poprzez zbocze Gładkiego Wierchu wchodzę na Gładką Przełęcz, przez Zawory będę jeszcze przechodził w drodze powrotnej. Z Gładkiej Przełęczy mam piękny widok na Dolinę Pięciu Stawów i jej otoczenie, ciekawie wygląda Świnica, ale najbardziej podoba mi się stąd Kozi Wierch, prezentuje się bardzo okazale. Pogoda zrobiła się piękna, robię dłuższy odpoczynek.

Potem schodzę przez Zawory do malowniczej Doliny Kobylej. W dali widzę Ciemnosmreczyńską Siklawę, na wysokości Ciemnych Smreczyn odbijam w kierunku Ciemnosmreczyńskiej Doliny, którą podążam do położonego ok. 200 m wyżej Ciemnosmreczyńskiego Stawu Niżniego. Piękne to miejsce, jest tak cicho, że słychać bzyczenie owadów i wodę obijającą się o kamienie. Mógłbym tam siedzieć godzinami. Siedzieć i leżeć, część czasu leżę na ławeczce z zamkniętymi oczami i wsłuchuję się w odgłosy przyrody. Ale cóż, w końcu trzeba wracać, przerywam ten błogi stan i schodzę z powrotem do Ciemnych Smreczyn. Stąd podążam długą Doliną Koprową, która od pewnego momentu ma również nawierzchnię asfaltową, ale idzie mi się przyjemnie. Dolina Koprowa łączy się z Doliną Cichą jakieś pół godziny drogi od Podbańskiej. Znów jestem zatem w Dolinie Cichej, ale bez porannych chmur wygląda ona zupełnie inaczej, ciekawie widać m.in. Krywań. Na parkingu w Podbańskiej kończę bardzo udaną dla mnie tegoroczną akcję górską w Tatrach :D

Zdjęcia - dzień VI


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: wt, 22 września 2015 14:17:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 19:29:55
Posty: 3974
Skąd: Warszawa
Dzięki za relację! Bardzo fajne trasy. Podobnie jak Crazy, najbardziej zazdroszczę trasy przez 2 wielkie doliny, przy czym ja mam na myśli te z ostatniego dnia, czyli jedną zachodnią, a drugą wysoką. No i kondycji :)

Do paru miejsc się odniosę, bo fajnie jest zestawić czyjeś wrażenia ze swoimi wspomnieniami. Z zestawienia takiego wynikać może np. po raz kolejny wniosek, że inaczej odbiera się poszczególne fragmenty szlaków, gdy przemierza się je w odwrotnym kierunku. Bo tak:
Antonio pisze:
Podejście granią jest już typowe dla Tatr Zachodnich - pokonuję kolejne garby i zdobywam Bystrą

Antonio pisze:
przez Błyszcz schodzę na graniczny czerwony szlak biegnący granią główną i nim kieruję się na Pyszniańską Przełęcz (1788 m). Bardzo fajny ten kawałek, piękne, trawiaste, falujące zbocza.

Tymczasem zejście granią z Bystrej na południe jest bezwzględnie rewelacyjne, a podejście z Pyszniańskiej na Błyszcz - owszem, ładne, ale gdzie mu do tamtego odcinka :)

Antonio pisze:
Współczuję trochę dwóm Węgrom, którzy przyszli od strony Zbójnickiej Chaty i próbowali zejść na drugą stronę, ale polegli na tych kilku łańcuchach - szkoda (...) tych łańcuchów jest naprawdę kilka

Tu muszę powiedzieć, że gdybym tamtędy tylko wchodził, to bym się trochę dziwił. Ale okazuje się, że w zejściu ujawnia się tam niemała lufa, więc ktoś z silniejszym lękiem wysokości istotnie może przez te łańcuchy nie przebrnąć.

Ale też czasem odwrotny kierunek wcale nie musi prowadzić do odwrotnych wniosków.
Antonio pisze:
przez co wejście na Baraniec daje w kość

W zejściu też dawało. Niezła jazda na tym żwirku.
Antonio pisze:
To "tylko" jest faktycznie bardzo długą trasą, schodzimy przez Mały Baraniec (1945 m), ale na dół to jednak kawał drogi jest. Dużym plusem tego szlaku jest to, że bardzo długo są piękne widoki, ten grzbiet masywu Barańca ciągnie się i ciągnie

Pod górę też jest kawał drogi, która ciągnie się i ciągnie. Szczególnie odcinek leśny - tam jest bardzo wysoko położona granica lasu - bo wyżej widoki nie tyle ratują sytuację, co wprawiają w ekstazę (no, mnie przynajmniej wprawiły).

Są też przypadki, gdy zmiana kierunku wpływa istotnie na 2 fragmenty trasy, a wpływ ów się równoważy.
Antonio pisze:
no tak, przez tę ulewę przegapiłem skręt z drogi na leśną wąską ścieżkę

Idąc w drugą stronę nie ma najmniejszego problemu z trafieniem do Doliny Kamienistej, czego nie można powiedzieć o utrzymaniu się na Drodze nad Łąkami :)

Antonio pisze:
zielony szlak poprowadzony wzdłuż Drogi Wolności. Ponieważ Magistralą już szedłem, wybieram wariant drugi. I ta część trasy daje mi porządnie w kość

Tu kierunek nie ma znaczenia, ale choć moja styczność z tym szlakiem datuje się na czas sprzed wielkich kalamit, więc szedłem po prostu płaską dróżką przez las, to odcinek ze Studnicek do Szczyrbskiego Plesa dłużył się niemiłosiernie. Myśl, że teraz jest jeszcze o wiele gorzej, każe trzymać się od tego miejsca z daleka.

Antonio pisze:
Bunkra kpt. Moravki nie odpuszczam, co prawda miałem zupełnie inne wyobrażenie co do niego, ale w sumie dobrze, że są takie miejsca pamięci narodowej.

Mi te wszystkie słowackie miejsca pamięci narodowej mocno zgrzytają. Szczególnie to w Dolinie Łatanej, z napisami w dwóch językach - po słowacku tekst o poległych za wolną ojczyznę (nie do końca prawdziwy, ale przynajmniej nie kłuje w oczy) i po rosyjsku, o poległych za nowe idee (no i wyjaśnili, o co w tej walce chodziło). No, ale to już zahacza o awanturum :)

Antonio pisze:
Kopuła szczytowa nie jest duża, zaobserwowałem, że przyczynia się to do nawiązywania ciekawych dialogów pomiędzy turystami - spotkałem m.in. dwóch chłopaków, którzy chodzili po górach i spali tam, gdzie ich noc zastała, faceta, który tak jak i ja chodził w lipcu z rodziną po Beskidzie Śląskim, dwóch sympatycznych wymiataczy, którzy przyjechali na jeden dzień i robili trasę Łysa Polana - Jaworzyna Spiska (opowiadali swoje przygody z chodzenia po lodowcach), spotkałem też faceta, który kilka lat wcześniej przeżył porażenie piorunem w górach. Taka jakaś towarzyska ta góra.

To nie od szczytu musi zależeć, a od osoby :) Ja zastałem tam jednego turystę, który jak tylko mnie zobaczył, zwinął plecak i udał się na sąsiedni wierzchołek :)

Antonio pisze:
w Dolinie Wierchcichej - bardzo ładny fragment trasy

I zdjęcia to potwierdzają. Rośnie chęć na to, by się tam wybrać.

Antonio pisze:
Ciemnosmreczyński Staw ze względu na klimat dołączyły do moich ulubionych miejsc w Tatrach.

A co powiesz o Ciemnych Smreczynach (okolice rozejścia szlaków)? Staw i otoczenie rzeczywiście rewelacyjne, ale poniekąd tego można się było spodziewać. Tymczasem ta zabagniona polanka z pomostem znajduje się trochę w środku niczego, niby nic tam nie ma, a spodobało mi się chyba nie mniej.

_________________
My shadow is always with me. Sometimes ahead... sometimes behind. Sometimes to the left... sometimes to the right. Except on cloudy days... or at night.


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1394 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66 ... 93  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group