Boskey pisze:
Wiejske i zaspane wsie Warmii i warszawskie, głośne i cocacolowe Mazury, no niewiem
Warszawa zaprasza do ultra warszawskiej Jastrzębiej Góry!
Niestety czasy gdy jako dzieciak bywałem z rodzicamy, i nie tylko minęły.Nie wiem ile lat nie byłem na Mazurach (w co nie należy wliczać wypadów na 3-4 dni do Mrągowa, bo wtedy tylko w mieście i zbyt zajęty hotelem, bądź pracą by zwrócić uwagę na cokolwiek poza tym co trzeba). Ostatnio chyba byłem tam dobrych sporo lat temu z familią na Wielkanoc po śmierci babci. Było posezonowo, przy wielkim jeziorze. Ciszaaaa niemal absolutna.
Pamiętam wypad wiele lat temu nad jeziora, kiedy wystraszyliśmy cały obóz ludzi od nas starszych z poprawczaka (oj, byliśmy 'warszawscy', b.'warszawscy'). Ale to były stare czasy i mazury mi blakną w pamięci.
Kiedyś to tam często bywałem, jak i w Zakopanem i Kazimierzu. Potem przyszedł czas na dominację morza i kilku miejsc Europa-USA.
A ostatnio czas i pieniądz nie bardzo pozwalał na wypady gdziekolwiek (nie licząc kilku wyjątków).
Cieszą mnie te posty, o trasach pustych. Choć wierzyć mi się nie chce
Ale jak się uprzecie przy jednej i potwierdzicie swoje wersje, to będę sprawdzał
No i zawsze Mazury były dla mnie bardziej ogólnopolskie niż nadmorskie miejscowości (w których zwykle dominują poszczególne miejscowości, czego Jastrzębia znamiennym przykładem). Zwykle się udało jakieś piwko z symaptycznymi Ślązakami wypić.
A że od jedego obozu mam jachto wstręt (wypoczynek to ma być brzuchem do góry, a nie pośpiech i słuchanie niestannego strofowania), to mi się mniej chce jeździć.
/sporo offów, ale chyba we wpisie o Mazurach powinno być miejsce na off - pamiętam jak się z bańkami chodziło z jachtu po mleko prosto z wiejskiej mleczarni. Cieplutkie. Łobuzów nie było wielu, a większość taka jak my, z którymi szło się dogadać
/
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
.
. Jeziora może i łądne, ale ogólnei przereklamowane i nieznośne, czego już w ogóle przykładem są przerażające Mikołajki. Ja tam wole łowić ryby w pięknej Pasłęce in the middle of nowhere.
