polubiłam mazury i chyba je trochę zrozumiałam po ostatnim pobycie weekendowym. czasem wystarczy jedna doba w odpowiednim miejscu przy sprzyjającej pogodzie. kiedy usłyszałam, że będziemy nocować w sztynorcie, to myślałam, że to nazwa pensjonatu. a to wioska rybacka, 4 domy, stare, pruskie, bardzo typowe. a do tego największa w polsce przystań śródlądowa - mnóstwo żaglówek. tawerna z szantami na żywo każdego wieczora. pijani i wyszpanowani żeglarze. ekspresyjne niebo. domy, przy każdym ogródek warzywny a w nim wszytsko co potrzebne: ziemniaki, pomidory, buraki, cebula, kapusta, marchewka, pietruszka, fasola. duży zrujnowany pałac hrabiego Lahnsdorfa, uczestnika zamachu na hitlera, straconego w 1944 roku. Pałac ogromny, za nim zachwaszczony park, budynki folwarczne (w jednym nocowaliśmy), dębowe aleje. droga w bok z pachnącymi łąkami i mnóstwem ziół: wierzbówka kiprzyca, nostrzyk biały i żólty (ogromne krzaki wręcz!), koniczyna, dzwonki i pełno innych kwiatów. smażalnia ryb prosto z jeziora, nazywa się "u córki rybaka" - polecam. córka rybaka smaży na oczach, obtacza rybę tylko w mące i na patelnię z olejem.
i ta wieś, i ci żeglarze trochę przypominający bieszczadzkich turystów ostatnich lat (zaszpanować i zachlać się po zejściu ze szlaku
) wszystko to mi bardzo podpasowało i zostałabym tam chętnie jeszcze kilka dni.
mazury są piękne, po prostu piękne i puste - szczególnie tam na północy. muszę też przyznać, że inaczej na nie patrzę po filmie 'róża"
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
sołtysi rządzą
.
