Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 19:36:56

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 198 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 14  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł: Re: Ä
PostWysłany: sob, 06 lutego 2016 21:11:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17234
Skąd: Poznań
Bardzo pomysłowe! :)

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Ä
PostWysłany: ndz, 07 lutego 2016 17:44:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Emilian pisze:
Bjarke Ingels został poproszony przez inwestora o zabudowanie działki w następujących proporcjach: 2/3 miał stanowić parking, a 1/3 mieszkania.


w sumie później dotarło do mnie to zdanie
dziwny jest ten świat

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Ä
PostWysłany: ndz, 07 lutego 2016 18:35:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 marca 2007 19:38:56
Posty: 1131
Skąd: Słupsk
Ale już wtedy zleceniodawca wiedział że średnio wychodzą dwa samochody na mieszkanie.

Czy często ktoś zakłada przy budowie osiedli,że samochodów będzie więcej niż jedno na gospodarstwo?

_________________
Polski ziemniak jest skarbnicą witaminy C


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Ä
PostWysłany: ndz, 07 lutego 2016 20:55:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 30 sierpnia 2010 20:33:11
Posty: 1963
Skąd: Sulejówek
Myślę, że w tym przypadku chodziło o zapewnienie miejsc parkingowych także dwóm blokom znajdujących się w sąsiedztwie, które parę lat wcześniej były zaprojektowane przez Ingelsa dla tego samego inwestora, a w których pobliżu nie widziałem żadnego parkingu dla mieszkańców. W Kopenhadze jest dużo mniej samochodów niż w Polskich miastach, ale to osiedle jest zamieszkane przez zamożnych ludzi, więc pewnie dlatego na trzy bloki jest potrzebny taki parking.
Te dwa starsze bloki też warto zobaczyć. Nie obfotografowałem ich tak dobrze jak Mountain Dwellings, więc podaję link do zdjęć na stronie architekta. >klik<
Tosisława pisze:
Czy często ktoś zakłada przy budowie osiedli,że samochodów będzie więcej niż jedno na gospodarstwo?
W budownictwie wielorodzinnym w Polsce zazwyczaj przyjmuje się 1,5 miejsca parkingowego na mieszkanie.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Ä
PostWysłany: wt, 09 lutego 2016 20:05:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Emilian pisze:
przyjmuje się 1,5 miejsca parkingowego na mieszkanie.

ale w metrażu to chyba tak nie wychodzi?

Mountain Dwellings dwa razy większa powierzchnia parkingu niż mieszkań i to mnie zadziwiło
mam mieszkanko 50 m a samochody się panoszą na 100

chciałbym zobaczyć dom jednorodzinny w tej konfiguracji

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Ä
PostWysłany: wt, 09 lutego 2016 23:07:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 30 sierpnia 2010 20:33:11
Posty: 1963
Skąd: Sulejówek
Miejsce parkingowe to niecałe 12 metrów kwadratowych, więc wniosek z tego taki, że z parkingu na Mountain Dwellings korzystają nie tylko mieszkańcy tych domków na górze. :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Ä
PostWysłany: wt, 09 lutego 2016 23:31:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 marca 2007 19:38:56
Posty: 1131
Skąd: Słupsk
Emilian pisze:
W budownictwie wielorodzinnym w Polsce zazwyczaj przyjmuje się 1,5 miejsca parkingowego na mieszkanie.

Pod naszym blokiem jest 10 miejsc parkingowych na 30 mieszkań, a część mieszkań ma więcej niż jeden samochód.

_________________
Polski ziemniak jest skarbnicą witaminy C


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Ä
PostWysłany: czw, 17 sierpnia 2017 20:26:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
A zacznę jednak tegoroczne wakacyjne rele od Norwegii, bo z Jedliny mam notatki, a tu tylko świeże wrażenia w pamięci, no i co tu ukrywać, bardziej domagają się ujścia. ;)

Miałam zamiar odwiedzić tylko Stavanger, napaliłam się na niego oglądając zdjęcia w internecie i do tego dowiedziawszy się, że lecą tam bezpośrednie samoloty z Warszawy. Cóż, może kiedyś latały...
Miałam lecieć sama, ale moja koleżanka na wiadomość, ze wybieram się do jej ukochanej Norwegii ubłagała mnie, żebym wzięła ją ze sobą. No to wzięłam, bez większych protestów, we dwójkę zawsze raźniej.
No to zaczęłyśmy się zastanawiać nad celem, sprawdzamy gdzie lecą bezpośrednie samoloty z Warszawy - wychodzi na to, że tylko do Oslo i do Bergen. Do Oslo za bardzo nie chcemy, Bergen fajne, ale w wybranym terminie loty coś drogaśne..
W końcu wpadam na pomysł - ok, najpierw Oslo - tam sobie damy dzień na zwiedzanie, a potem stamtąd lecimy do Stavangera. I tak też zostało.

Dzień I

W Polsce to ma być najgorętszy tydzień tego lata, wczoraj w niedzielę się zaczęło a ja już mam dość, dziś leje się z nieba żar już od samego rana i jestem szczęśliwa, że właśnie teraz uciekam do zimnych krajów - plan ewakuacji z piekła wdrożony! Nie jest łatwo tarabanić się w ten upał z ciężkim bagażem na lotnisko, ale sił dodaje mi myśl, że już wkrótce zostawię to za sobą.
Lotnisko samo w sobie to oczywiście największy stres wyjazdu, chociaż Okęcie okazuje się być dość znośne. Późniejsze lotniska norweskie wspominam już w ogóle bardzo pozytywnie, jako najbardziej ludzkie i user friendly, jakie do tej pory (w swym krótkim doświadczeniu) widziałam.
W samolocie nie mamy miejsc przy oknie, tylko oba przy korytarzu, co niezmiernie ułatwia wyjście do kibla, no ale niestety pozbawia tego, co najważniejsze - widoków.
Dolatujemy bez problemów o czasie do Torp. Stąd jeszcze teoretycznie 2 godziny jazdy do Oslo. Idziemy na przystanek autobusowy i tu na dzień dobry niespodzianka - stoi kilka busów z napisem 'Polski bus' (nie mylić ze znanym przewoźnikiem) i kierowcy - Polacy z tabliczkami tej samej treści w rękach. Pytam o cenę, jest niższa niż u normalnego przewoźnika norweskiego, decydujemy się. Okazuje się, że kierowca - gapa, wziął 1 pasażera za dużo i nie ma mnie gdzie posadzić, na szczęście jakiś miły pan wziął syna na kolana i miejsce się znalazło. Jedziemy sobie miło, pasażerowie sami rodacy, raczej polonia niż turyści. Podziwiam mijany krajobraz, niskie góry i myślę sobie, jak to fajnie, że mimo, że takie niskie, to często mają skały na wierzchu. W końcu dociera do mnie, że trochę to dziwne, że te skaliste urwiska występują zawsze akurat przy drodze i tylko tu. Przychodzi olśnienie - tutejsi inżynierowie najwyraźniej wytyczyli trasę nie bacząc na ukształtowanie terenu - jeśli na drodze trafi się góra - ukroimy górę!
I właśnie wtedy, przy takim ukrojonym urwisku, gdzie nie ma miejsca, żeby zjechać na bok, nasz bus zaczyna się fajczyć. Kierowca próbuje jeszcze trochę jechać do przodu, żeby minąć niebezpieczne miejsce, ale kłęby dymu stają się coraz większe i ludzie krzyczą, żeby przestał. I tak niestety nie pozostało nam nic innego, niż stanąć tam i czekać na przesiadkę. Coś o mało nie wjechało nam w zadek, wtedy dopiero kierowca zdecydował się wystawić awaryjny trójkąt, z którego potem miałyśmy trochę głupawki, kiedy w końcu przyjechało coś, co odholowało nas na boczną drogę...
W ten sposób niestety straciłyśmy dobrze ponad godzinę na czekanie na ratunek, za to zyskałyśmy co nieco kasy, bo kierowca obniżył znacznie cenę feralnego kursu.

W Oslo czekała nas kolejna niespodzianka - dworzec o zakrzywionej czasoprzestrzeni. No dobra, tylko przestrzeni. ;) Wszystkie kierunki tu były na odwrót, niż by to wynikało z logiki i z mapy, w rezultacie długo nie mogłyśmy trafić do metra, nie pomogła pomoc miłego, przystojnego pana policjanta, który długo tłumaczył, co i jak, nie pomagały wskazówki innych ludzi, w końcu jednak jakoś się udało dotrzeć na stację - ale i tu metro jechało w odwrotne strony, niż bym się spodziewała. Ja, dumna ze swego zmysłu orientacji, nie ogarnęłam tego dworca do końca, tylko Elka potem umiała znaleźć tu drogę, więc cieszyłam się, że ze mną pojechała. Teraz mam dwa błędne, czarnomagiczne miejsca na świecie - Chorzów i dworzec w Oslo. Żeby nie było - następnego dnia to ja prowadzę po całym mieście i wszędzie trafiam! Z wyjątkiem tego przeklętego dworca, rzecz jasna. Tymczasem, ponieważ skołowane do metra wsiadłyśmy, to i skołowane wysiadłyśmy i z trafieniem do hotelu też miałyśmy problem. Ostatecznie okazał się on bardzo blisko stacji i droga doń też okazała się prosta. Niestety, ostatecznie dotarcie doń zajęło nam znacznie więcej czasu, niż myślałam i o planach zwiedzania czegokolwiek w tym dniu można już było zapomnieć. Tylko jeszcze zrobiłyśmy zakupy na jutrzejsze śniadanie, coś zjadłyśmy na obiad i rzuciłyśmy okiem na najbliższą okolicę.
Trochę miałam stracha przed szwędaniem się tu, bo to była dzielnica imigrantów, podobno jedna z dwóch najbardziej niebezpiecznych dzielnic Oslo. Dowiedziałam się o tym już po rezerwacji hotelu tamże i nawet chciałam rezygnować i szukać czegoś innego, ale przeczytałam opinie gości, którzy tam mieszkali, wrócili żywi i zadowoleni, więc postanowiłam zaryzykować. Mieszkało tam kolorowe towarzystwo najróżniejszej maści, nie tylko muzułmanie, mieszkali też rdzenni Norwegowie. Muzułmanów rzeczywiście było sporo, jakoś budzili we mnie niepokój, którego zupełnie nie czułam rok temu w Edynburgu (tam chyba jednak było ich mniej, mimo totalnego multi-kulti), ale nic złego nikomu nie robili, nikogo nie zaczepiali, część pracowała w okolicznych sklepach, grzecznie obsługując klientów, jakieś samotne dziewczę w mini spacerowało spokojnie z psem, mimo późnej pory nie niepokojone przez nikogo.. Ja jednak znów cieszyłam się, że nie jestem tu sama.

Ten odcinek jeszcze bez zdjęć, kolejne będą już ilustrowane, obiecuję! :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Ä
PostWysłany: pt, 18 sierpnia 2017 17:38:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Fengari pisze:
Ja, dumna ze swego zmysłu orientacji, nie ogarnęłam tego dworca do końca, tylko Elka potem umiała znaleźć tu drogę, więc cieszyłam się, że ze mną pojechała.

:hahaha:
naprawdę rozbawiła mnie ta rela, czekam na c.d.

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Ä
PostWysłany: pt, 18 sierpnia 2017 18:37:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Następny się znalazł. :P
Bardzo proszę nie mylić dwóch rzeczy - co innego gubienie szlaku (oznaczenia znikły nie wiadomo kiedy), a co innego brak poczucia kierunku. Powsinogo! Toć gdybym ja nie miała zmysłu orientacji, zgubienie oznakowań szlaku byloby dla mnie katastrofą! A tymczasem jakoś zawsze wychodzę z takiej opresji cało. :P


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Ä
PostWysłany: pt, 18 sierpnia 2017 19:14:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
ależ Fen ja bardzo lubię twoje zakrzywieniaczasoprzestrzenne :bukiet:
i przypomniał mi się ten twój noclegohorror w Stroniu to było?

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Ä
PostWysłany: pt, 18 sierpnia 2017 19:54:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Nie, nie, to było w Jaśle.
Nocleg w Stroniu był całkiem spoko! :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Ä
PostWysłany: sob, 19 sierpnia 2017 21:43:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Dzień II

Urlop powinien być od tego, żeby się wyspać, ale tym razem nie będzie szans. Wstajemy rano - mamy tylko 1 dzień na zobaczenie w tym mieście wszystkiego, co chcemy. Z góry nastawiamy się bardziej na tereny zielone niż architekturę - Oslo jako miasto nowoczesne nie budzi w nas szczególnego zainteresowania.

Zaczynamy od ogrodu botanicznego - bo do niego mamy najbliżej. Jest to bardzo sympatyczny i przyjemny ogród, z fajnymi wiklinowymi rzeźbami, choć zdecydowanie skromniejszy, niż ten, który oglądałam rok temu w Edynburgu. Ma też szklarnię z wiktorami, pustynią i innymi takimi - też znacznie skromniejszą od tamtego, ale dość uroczą. Jest tu jednak niespodzianka - coś, czego nie było tam - MOTYLE! Mnóstwo kolorowych, egzotycznych motyli latających sobie luzem i nic kompletnie nie robiących sobie z obecności człowieka. Z trudem musiałam panować nad sobą, żeby ich nie łapać (to mój odruch bezwarunkowy na widok motyla) - a dałyby się wziąć do ręki bez problemu. Bałam się jednak monitoringu i jakiejś kary za taki akt.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem Elka utknęła w jakimś niby- wikingowym zakątku ogrodu i ciężko ją było stamtąd wyciągnąć, choć w sumie nie było tam nic specjalnego, ot, zabawne krzesło, na którym koniecznie chciała mieć zdjęcie.

W końcu opuszczamy ten przybytek i kierujemy się tam, gdzie ja chciałam najbardziej - do Ekebergparken. Próbujemy iść piechotą, ale droga jest dłuższa, niż się spodziewałam. W drodze mijamy jakiś zabytkowy kościół, w dalszej części - cmentarz, podoba mi się jego pogodny spokój, nagrobki z lampionami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czasami próbujemy podjeżdżać komunikacją miejską, ale nie mamy żadnego planu tejże i próby odbywają się w ciemno, zazwyczaj kończą się koniecznością wracania sporego kawałka na piechotę. Dopiero tramwaj okazuje się jechać we właściwe miejsce. Korzystamy z biletów dobowych - jeśli ktoś chce zwiedzać Oslo i korzystać z komunikacji to jedyne sensowne rozwiązanie, jednorazowe absolutnie się nie opłacają. Wysiadamy przy koniu, którego zdjęcie kiedyś Panek wrzucał na forum. Rzeźba w realu jest piękna i robi dużo większe wrażenie, niż na zdjęciach w internecie.

Obrazek

Potem przełazimy za jakiś szlaban, nie dbając o to, czy można, czy nie, i idziemy robić zdjęcia zatoce i miastu, które widać stąd w całej okazałości.

Obrazek

Potem zawracamy do parku, zachwycamy się powrotnym przystankiem tramwajowym wrośniętym w zbocze góry i wchodzimy na górę.

Obrazek

Na większość rzeźb można natknąć się już na początku drogi. Na dzień dobry wita nas wielki pokraczny penis, na którym bawią się dzieci, nie wiem nawet, czy świadome, co to. Kawałek dalej parka, która na zdjęciach wygląda mocno sprośnie, w rzeczywistości okazuje się być romantyczna i zupełnie niewinna.

Obrazek

Obrazek

Wystarczy się dobrze rozglądać na wszystkie strony, żeby wyławiać kolejne rzeźby. Niektórych jednak trzeba poszukać dalej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po drodze trafiają się kolejne widoki na miasto.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na szczęście udaje mi się w końcu znaleźć tą, na której zależało mi najbardziej - znaną z wątku zagadkowego srającą babę, która okazuje się być babą sikającą. Naprawdę! Od czasu do czasu oddaje mocz, szkoda, że twórcy tego jakże realistycznego dzieła nie zatroszczyli się o bardziej realistyczny kolor tej cieczy. Postanowiłam się do kobitki przyłączyć. Uwieczniłam ją z każdej możliwej strony. Jest ona najwyraźniej główną atrakcją parku nie tylko dla mnie - cieszy absolutnie wszystkich, którzy ją mijają. A właściwie to nikt jej nie mija, każdy się zatrzymuje, robi zdjęcia, pani wzbudza powszechną radość. Nie ma tu żadnych oswojonych z nią miejscowych, sami turyści? - zastanawiam się.

Obrazek Obrazek

Idziemy dalej, docieramy na malowniczy, skalisty szczyt wzgórza, znajdujemy jeszcze nieopodal wiszącą abstrakcyjną parę.

Obrazek

Obrazek

Niestety nie do wszystkich rzeźb udaje nam się dotrzeć, ale też nie zamierzamy spędzać tu całego dnia i obchodzić całego parku. Staram się wracać inną drogą, niż ta, którą przyszłyśmy, skutkuje to znalezieniem chłopca na trampolinie i wyjątkowo pięknych widoków, ale też kończy się koniecznością wędrówki poza drogą, na przełaj po zboczu góry przez las, po łagodnych skandynawskich skałach. Jest przepięknie i w dodatku utwierdzam się w tym, na co zwróciłam już wcześniej uwagę - Oslo jest pod pewnym względem stworzoną dla mnie rajską krainą z marzeń - tu jest bujna zieleń, a NIE MA pająków ani pajęczyn!!! No dobra, znalazłam w tym lesie 1 (słownie: jedną) malutką pajęczynkę schowaną między korzeniami drzewa. Wtedy pomyślałam, że tak jest w całej Norwegii, ale niestety w Stavangerze przekonałam się, że jednak nie - tam już było zwyczajnie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W dużej mierze ze względu na okoliczności przyrody ten park pozostał dla mnie największą odwiedzoną atrakcją Oslo, chociaż te rzeźby, które bawiły, straszyły, szokowały, wruszały też nie były bez znaczenia…

Stamtąd pojechałyśmy tramwajem do nieszczęsnego dworca. Nie pamiętam już, co Ela stamtąd potrzebowała, grunt, że tam okazało się, że jednak istnieje coś takiego, jak plan komunikacji tego miasta i wejście w jego posiadanie znacznie ułatwiło nam dalsze życie. :) Chyba wtedy zjadamy obiad. Okazało się też, że istnieje w pobliżu galeria handlowa z darmowym kiblem, bardzo w tym momencie przydatnym. ;)

Obrazek

Obrazek

Później jedziemy do centrum, metro wypluwa nas pod Teatrem Narodowym. Przed nim taka fajna 'dmuchawcowa' fontanna, chyba pierwszy raz widzę podobną na żywo. Dalej ciągnie się bardzo ładna ulica, wcale nie nowoczesna, ale zabytkowa. Niestety w tym miejscu nie da się nawet na chwilę przysiąść i spojrzeć w mapę, od razu obłażą człowieka cyganki.

Obrazek

Obrazek

Nie idziemy już w tą ulicę, nie było jej w planach, idziemy w przeciwną stronę, do Pałacu Królewskiego. Pałac jak pałac, sam budynek nieszczególny, ale widok stamtąd na ową ulicę bardzo ładny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pod pałacem fajni strażnicy - wartownicy, ładni chłopcy i w przeciwieństwie do swoich słynnych brytyjskich odpowiedników - wchodzą w interakcje z otoczeniem. Ja tam jednak jestem zbyt nieśmiała, żeby prosić któregoś o wspólną focię.

Obrazek

Tym, co tak naprawdę przywiodło mnie w tą okolicę, była chęć przekonania się, czy są tu polegli rycerze. Oglądając zdjęcia Oslo w internecie, trafiłam kiedyś na fotki rzeźb poległych rycerzy - absolutnie rewelacyjnych, po prostu cudownych! Mieli znajdować się w parku przy pałacu, albo zamku. No właśnie, trafiłam na nie tylko raz, a potem, kiedy chciałam sprawdzić, czy to pałac, czy zamek, już nie mogłam ich znaleźć, mimo bardzo intensywnych poszukiwań. Doszłam do wniosku, że gógiel mnie oszukał i pewnie tamto z rycerzami to wcale nie było Oslo, ale sprawdzić na miejscu musiałam. Niestety, na żadnych rycerzy wokół pałacu się nie nadziałyśmy, chociaż też nie obeszłyśmy całego parku dokładnie, nie było na to czasu. :(

Potem udałyśmy się do przystani.

Obrazek

Obrazek


Stąd popłynęłyśmy na półwysep Bygdøy, gdzie Ela chciała zobaczyć skansen, ja też bym chciała, gdybym wiedziała, jaki jest fajny. W drodze podziwiamy z promu zamek Akershus - na pójście tam nie ma już szans.

Obrazek

Obrazek

Wysiadamy na wyspie, dorwałam jakiś budynek przekonana, że to Centrum Pokojowej Nagrody Nobla, bo na skutek nieuważnej lektury przewodnika ubzdurało mi się, że to tutaj. Cóż, pomyłka. ;)

Obrazek

W rzeczywistości widziałam go wcześniej, na tamtym brzegu, nawet o tym nie wiedząc.

Obrazek

Podobają mi się tutejsze domy i klimatyczne latarnie.

Obrazek

Idziemy do skansenu, niestety tu czeka nas poważne rozczarowanie - jest już późno i zamknięte. :( Żal, no ale co zrobić... Przechodzimy przez jakąś łąkę, na której pasą się krowy - idealnie czyste! W Polsce rzecz niespotykana, a tu, jak się potem okazuje, norma. Pewnie je kąpią we fiordach. ;)

Obrazek


Potem wsiadamy w autobus i jedziemy do parku Vigelanda, dla Elki to najważniejsza atrakcja w tym mieście. I faktycznie, jest zachwycona tymi rzeźbami. Ja, zgodnie ze swoimi obawami, bynajmniej. Dla mnie większość jest straszna - kłębowiska nagich, molestujących się nawzajem ciał w każdym wieku to jakiś horror. No, ale fontanna w sumie niezła, i parę takich rzeźb, które podobały się nawet mi, też się znalazło. Sama ogólna koncepcja, rozplanowanie parku też całkiem ładne.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek



Na koniec tego dnia chcę jeszcze zobaczyć skocznię Holmenkollen, a nawet bardziej jej okolice.
Pojawił się jednak pewien problem. Elka znalazła się w bardzo palącej potrzebie, kible w parku były już pozamykane i jedyny, jaki znałyśmy w tym mieście, to ten w galerii przy dworcu. To zupełnie w przeciwnym kierunku, niż ten, który jest nam potrzebny, ale nie było wyjścia. Wsiadamy w metro i jedziemy do galerii. Po załatwieniu sprawy jedziemy już do skoczni, ale godzina robi się naprawdę późna, zastanawiam się, do której tu kursuje metro i czy będzie czym wrócić. Nie mówię tego na głos, ale Elce ta sama myśl przychodzi do głowy, więc robi się nerwowo. Na stacji docelowej na szczęście na wyświetlaczu widzę informację, że za 10 minut będzie kurs powrotny. Początkowo zupełnie głupio poszłyśmy w górę za wszystkimi ludźmi, miałam nadzieję rzucić okiem na skocznię, ale nie było jej widać w pobliżu. Na pewno nie było czasu, żeby iść dalej jej szukać, trzeba było od razu iść na peron powrotny i porobić zdjęcia bajecznemu widokowi, jaki się stamtąd roztaczał. Niestety Elka nie wiedzieć czemu, bez sensu, zamarudziła na górze i w rezultacie biegiem wracałyśmy do metra, o robieniu zdjęć i podziwianiu widoków można było zapomnieć. Próbowałam coś złowić w trakcie jazdy, przez okno, ale nic sensownego z tego nie wyszło... Szkoda.

Obrazek

I jeśli chodzi o zwiedzanie Oslo, to by było na tyle.
Ogólne wrażenia - zdecydowanie pozytywne. Bałam się, że nowoczesność zepsuje klimat tego miasta, ale widziałyśmy je głównie od strony krajobrazowej i zabytkowej, a budynki nowoczesne też były całkiem fajne. Nigdzie natomiast nie widziałam ani śladu największej architektonicznej dumy Oslo: Opery - która we mnie jednak na zdjęciach zupełnie nie budziła zachwytu. No i dobrze. ;)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Ä
PostWysłany: ndz, 20 sierpnia 2017 09:36:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 14:36:56
Posty: 7692
Skąd: 52,2045 N, 20,9694 E
Fengari pisze:
Nigdzie natomiast nie widziałam ani śladu największej architektonicznej dumy Oslo: Opery

Tajemnicza sprawa, bo w zasadzie powinna być na trzecim zdjęciu widoków z góry, tym powyżej sikającej. A rzeczywiście, nie widać niczego, co by było jej fragmentem ewidentnie (pewnie gdzieś musi wystawać zza innych budynków jednak). Gdyby zdjęcie z różowym budynkiem (pierwsze w tej samej serii) było dwa razy szersze, opera by musiała się na nim zmieścić. Jest blisko dworca.

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Ä
PostWysłany: ndz, 20 sierpnia 2017 14:26:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
No właśnie, wiem, że ona gdzieś tam powinna być, mam znacznie więcej zdjęć stamtąd, ale na zadnym jej nie widzę. Tyle, ze jak teraz popatrzyłam w internecie, to ona chyba jest akurat tyłkiem odwrócona do góry, na której byłam - a z tyłu to chyba zwykły prostokątny budynek nie wyróżniający się od innych. Możliwe, że dlatego nie jestem w stanie jej rozpoznać. A przecież widać tu nawet tą piramidkę - 'górę lodową', która jest zaraz obok.


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 198 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 14  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 40 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group