Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest wt, 19 marca 2024 11:52:38

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 280 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: pn, 31 grudnia 2018 20:36:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
Chętnie bym się odniosła do tych Twoich założeń, ale chyba nie bardzo potrafię. :) Zastanawiam się nad porównaniem stopnia trudności Muflona i srebrnogórskich szlaków - nie jestem pewna, czy te drugie są łatwiejsze. Może niektóre tak. :) Natomiast dojazd z Muflona do Srebrnej Góry zdecydowanie nie jest prosty, mimo niezbyt wielkiej odległości. Samochodem pewnie spoko, ale komunikacją - mocno karkołomne zadanie.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 01 stycznia 2019 19:17:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Fengari pisze:
karkołomne zadanie

dokładnie tak, chyba tylko w powszednie dni
nawet swego czasu z autopsji pisałem
Powsinoga pisze:
Niestety autobusy tylko jeżdżą w dni powszednie! Mimo wielkiej ochoty na dłuższy o kilkanaście godzin pobyt rano musieliśmy zarzucić plecaki i pieszo przelecieć do Barda na pociąg.

Fen wyciskasz Srebrną na maxa fajnie się czyta

Krejzole Duszniki są świetne, ale dla dzieciaków Srebrna jest lepciejsza

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 01 stycznia 2019 19:47:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
Dzięki Powsinogo!

A czemu właściwie zasuwałeś aż do Bardo? Ząbkowice Śląskie dużo bliżej, a tam komunikacja jest całkiem niezła.
A do Srebrnej Góry faktycznie tylko w dni robocze jeździ autobus i tylko kilka razy dziennie. Przy czym - uwaga! - internet kłamie, w lato jak sprawdzałam rozkłady, twierdził, że jest jakiś chyba o 18, a w rzeczywistości ostatni był o 16 coś. Miałam szczęście, że zdążyłam nań.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 02 stycznia 2019 14:16:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
Chyba jednak muszę cofnąć swoją uwagę do Powsinogi z posta powyżej. Spojrzałam teraz na mapę i okazuje się, że do Bardo wcale nie jest dużo dalej, niż do Ząbkowic, właściwie prawie tyle samo.
A poprzedniego posta pisałam z pamięci - byłam przekonana, że w wakacje porównywałam te odległości i że różnica była znaczna. Jak widać, czarnej dziurze w mojej głowie nie powinnam ufać nigdy! :oops:


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 04 stycznia 2019 16:19:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
Ok, korzystając z L4 - kolejny nie-sobotni odcinek. ;)

Dzień VIII - leń
Dziś na nic nie mam siły, panujący od kilku dni upał sięgnął apogeum, więc plączę się tylko po najbliższej okolicy i nic nowego, ciekawego nie mam do opowiedzenia.

Dzień IX - kapliczka, Żdanów, most
Dziś od rana leje i nie chce przestać, ale po wczorajszym lenistwie szkoda mi marnować kolejnego dnia.

Obrazek

Górka, na którą dwa razy wchodziłam wcześniej, nosi nazwę Kapliczka, od kapliczki stojącej gdzieś tam na niej właśnie. Toteż dziś postanowiłam ową kapliczkę zobaczyć. Wiodła do niej prosta droga i bez problemu osiągnęłam cel. Trudno powiedzieć, żeby zrobiła na mnie jakieś szczególne wrażenie, ale w istocie była dość solidna, żeby stanowić zauważalny obiekt w okolicy.

Obrazek

Potem poszłam tą drogą do Żdanowa, kusiło mnie znalezienie ścieżki, którą widywałam wcześniej z góry - ale ani mapa, ani teren z bliska nie był w stanie jej wskazać. Przeszłam się więc przez tę ukrytą między wzgórzami, niesamowitą wieś, główną ulicą aż do niebieskiego szlaku, którym odbiłam w bok.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Tu zamierzałam wrócić jakoś do góry i jak się uda, to zobaczyć wiszący most - tym razem od dołu. W tym celu należało iść do pewnego momentu niebieskim szlakiem a potem odbić w nieoznakowaną drogę i kierować się prosto na most. Można było też trzymać się szlaku, dojść do wiaduktu i dalej podążać trasą kolejki, ale ta opcja była wyraźnie dłuższa. I tak oto doszłam do bardzo uroczego miejsca - mostek, rzeczka, jeziorko w oddali - wygląda na to, że to tu trzeba będzie porzucić szlak.

Obrazek

Obrazek

Niestety, kawałek dalej trafiłam na takie rozgałęzienie dróg, że zgłupiałam. Było ich pewnie ze 100. ;) Może mapa by pomogła, ale lało i nie miałam jak wyciągnąć jej z plecaka. Tak, tak, to jest ten moment, na który najbardziej czekacie, Drodzy Czytelnicy. ;) Uznałam, że trzymanie się szlaku będzie jednak najbezpieczniejsze w tej sytuacji, tyle, że jak to złośliwie w takich momentach bywa, nigdzie nie było widać ani śladu wskazówki, którędy ów szlak wiedzie. Z tego, co z mapy pamiętałam, odbijał on jednak w prawo, a ja chciałam iść początkowo na dziko dalej prosto. Wybrałam więc najbardziej prawą drogę w zasięgu wzroku, oprócz takiej jednej, co zdawała się wręcz zawracać, w dodatku najbardziej wydeptaną - rozsądek wskazywał, że to musi być tu. Niestety, nigdy więcej już niebieskich oznaczeń nie zobaczyłam, znak, że musiałam odbić w prawo za bardzo, no cóż, trudno... Grunt, że droga wiedzie pod górę, kierunek jest z grubsza ok, najwyżej nie dotrę do mostu, tylko gdzieś w okolice Fortu Ostróg, a niech tam...
Ścieżka długo wiodła w rozsądnym kierunku, więc byłam spokojna. Po drodze minęłam nawet jakąś jaskinię, ale nie miałam ochoty wpełzać tam w błocie na czworakach, tym bardziej, że deszcz nie pozwalał na wyjęcie latarki przed wejściem. W pewnym momencie doszłam do kolejnego rozwidlenia dróg i tu już miałam dylemat - w sensowną stronę prowadziły zbyt mocno jak na mój gust zarośnięte ścieżki, a jedyna, wyraźnie używana, szeroka droga zawracała jeszcze bardziej w prawo - co oznaczało cofnięcie się nie wiadomo dokąd i być może nawet powrót do Srebrnej Góry z drugiej strony fortu. Ale poszłam tędy, licząc, że może znowu skręci w lewo. No cóż... szłam już dłuższy kawałek, zanim doszłam do innej drogi, przecinającej tamtą. Tu skręciłam więc w lewo i nieco się uspokoiłam. Zdało mi się też, że słyszę samochody w górze, znak, że muszę już być blisko przełęczy. Dobrze! Wkrótce zobaczyłam też domy - ewidentnie zbliżyłam się do cywilizacji, tylko jak wydostać się do szosy na górze? Nawiasem mówiąc, dopadło mnie wówczas zaćmienie umysłu, które nie pozwoliło mi sobie uświadomić, że gdybym faktycznie była tam, gdzie myślałam, że jestem, to tego wszystkiego w górze nie miałoby prawa być!
A póki co nie widzę przejścia, więc idę dalej tą drogą i w pewnym momencie dopada mnie stres - dalsza ścieżka jest zagrodzona taśmą i drutami - czyżby zaczynał się teren prywatny? A ten drut - czy nie jest pod napięciem? Już tu w okolicy widziałam taki, nawet z ostrzeżeniem, że napięcie jest. A ten tutaj... nie wiem... W dodatku dalej straszne błoto, jak tam pójdę, utonę! Jednak ryzykuję, drut da się przekroczyć bez dotykania go, a ja i tak nie mam wyjścia. Błoto faktycznie straszliwe i cudem je pokonuję, kiedy nagle dociera do mnie, co widzę przed sobą w oddali... Otóż jest to...
wiszący most! Alleluja! Jestem ocalona! I doszłam tam, gdzie od początku chciałam!

Obrazek

Droga, którą idę, to trasa kolei, a ja, zgubiwszy szlak, musiałam skręcić bardziej na lewo, a nie, jak sądziłam, bardziej na prawo od niego. Więc szlak to musiała być ta ścieżka całkiem zawracająca (mapa to potem potwierdziła), a ja poszłam tak, jak od początku najbardziej chciałam! Czad! Hurra! Uznałam to za najlepsze ze wszystkich zgubień szlaku w moim życiu. Potem jeszcze radość na krótko ustąpiła panice, bo przeoczyłam początek schodów wiodących do szosy i naszła mnie myśl, że może one wcale tu na dół nie dochodzą? Wkrótce jednak odnalazły się i mogłam już tylko nacieszyć się tym miejscem, pooglądać most od dołu, zatrzymać się na nieistniejącej już stacji, a potem wyjść na szosę i bezpiecznie wrócić do domu.

Obrazek

Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 05 stycznia 2019 20:53:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Fengari pisze:
Tak, tak, to jest ten moment, na który najbardziej czekacie, Drodzy Czytelnicy.


rozkosz, upojenie, ekscytacja, czysta radość :D

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 05 stycznia 2019 21:21:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17214
Skąd: Poznań
Świetna rela, jak zwykle! :)

Ten Żdanów robni fajne wrażenie (żyrafy!). A ów most i drogi wiodące doń - bardzo ciekawe i widokowe! Ostatnie zdjęcie wręcz westernowe jest!

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 06 stycznia 2019 14:53:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
Dzięki Wam! :)

arasek pisze:
Ten Żdanów robni fajne wrażenie (żyrafy!)

Na żywo robi jeszcze większe! Leży sobie ta wieś na całkowitym uboczu świata, schowana w dolinie, do której pewnie nikt nie zagląda - i takie cuda tam. I ta sawanna, i malowany przystanek, chociaż chyba nic tam nigdy nie jeździ, wystrzyżone drzewka przed jakimś reprezentacyjnym budynkiem (nie pamiętam, czy to był dom kultury, czy coś innego... ). Niesamowite! :)


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 05 lutego 2019 20:06:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
Po 14 latach Muflon re-visited! Właśnie wróciliśmy. Opowiadać wielce nie mamy czego, bo celem naszego wyjazdu było - i zrealizowało się - siedzenie z dziećmi w śniegu. Może uda się potem wrzucić trochę zdjęć, ale jeszcześmy ich nie widzieli.
Za to mam postanowienie feryjne: przeczytać cały ten wątek od a do z i wszystkie tutejsze relacje zgłębić!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 08 lutego 2019 11:39:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21317
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Dla mnie tytułowe tereny to ciągle "terra incognito". Chociaż od lat obiecuję sobie, żeby się tam wybrać, to ciągle jakoś się nie złożyło.

Za to prędzej niż ja, na Ziemi Kłodzkiej nogę postawili FrAntek, którzy właśnie w tej chwili siedzą w Szczytnej na zimowisku harcerskim. Jak wrócą, będę się od nich domagał obszernej relacji. :)

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 08 lutego 2019 13:51:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
O, pod Muflonem mieliśmy tabliczkę z żółtym szlakiem, na której stało: Szczytna 1,5 godziny, czy tam trzy i pół godziny, nie pamiętam ;-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 17 lutego 2019 00:08:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
Reli ciąg dalszy:

Dzień X - Ząbkowice Śląskie

Dziś znowu leje i leje, a ja nie mam chęci znów moknąć na szlaku, więc wybieram bardziej cywilizowaną opcję - zwiedzanie Ząbkowic Śląskich. Wyboru nie pożałowałam. Już na dzień dobry trafiłam na powalający cmentarz - 100% romantyzmu! Tak właśnie powinny wyglądać cmentarze - zero lśniących marmurów, tylko szary kamień, ewentualnie metalowe krzyże - i wszystko to się zapada, wszystko przekrzywione, i wszystko porasta bluszcz. Cudownie! Tu się wierzy w wieczny odpoczynek pochowanych. W międzyczasie deszcz stopniowo przestaje padać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem podziwiam piękny ratusz, kościoły, krzywą wieżę - ma się czym pochwalić to miasteczko! Małe, a tyle cudów w sobie mieści, że niejedno duże może mu tylko pozazdrościć!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Aż wreszcie trafiam na ruiny zamczyska. Czad! Takich ruin mi trzeba było do szczęścia właśnie!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Coś się też zepsuło w Matrixie, bo wciąż mam wrażenie, że gdzie się nie ruszę, natykam się na te same gęby, te same menele. I jakąś lokalną wiedźmę, rzucającą albo odczyniającą uroki, gdzie się da. Przed kościołem macha tą swoją świerkową witką z nienawiścią w oczach, próbując przekląć pomnik Matki Bożej. A Matka Boża patrzy na nią z tego pomnika z uśmiechem i miłością. Cóż za pojedynek, co za starcie!
Kilka godzin zlatuje nie wiadomo kiedy, więc na godzinę przed ostatnim powrotnym autobusem wracam pospiesznie na przystanek. Okazało się, że całą drogę pokonałam w 15 min. Kto by pomyślał! Pozostaje czekać i się nudzić i żałować, że nie poszłam jeszcze tu, czy tam.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 23 lutego 2019 22:54:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
Dzień XI - Chochoł Wielki

Dziś podobno ma być ładna pogoda. Z rana faktycznie wygląda lepiej, niż wczoraj, są jakieś przejaśnienia. Poza tym to już tak naprawdę ostatni dzień na chodzenie, jutro wracam do domu. Trzeba by zrobić coś konkretnego. No to zobaczymy, czy da się zdobyć Chochoła?
Nie mam ochoty zasuwać do Twierdzy znów tą samą drogą. Postanawiam dotrzeć do celu z drugiej strony, szlakiem rowerowym. Szlak pierwsze oznaczenie ma koloru niebieskiego, na następnym kolor samoistnie zmienił się na zielony, na jeszcze następnym kolory pojawiają się aż 3 - i na tym koniec. Potem długo, długo nie widziałam żadnych oznaczeń, więc byłam pewna, że ten kameleonowaty szlak zgubiłam, ale droga szła tam, gdzie potrzebowałam, więc nie przejmowałam się tym. Aż tu nagle, jakieś 2 godz. później, wszystkie 3 kolory znów się pojawiły - więc jednak dobrze szłam! Minęłam gdzieś w drodze drzewa muchomorowe - co im jest?! Dotarłam do malowniczego rozstaju dróg, pozbywszy się złudzeń, że tego dnia wyjrzy słońce - padało równo. No dobra, ale co teraz? Oznaczenia szlaków są, trzeba tylko wyciągnąć mapę i zdecydować, co dalej. Trzeba by czerwonym rowerowym - wnioskuję. No i fajnie, jest czerwony, ale zwykły, pieszy, a mapa nic o nim nie mówi. Trudno, niech będzie i pieszy. Idę, idę i dochodzę do wniosku, że coś mi nie gra - wzniesienie i ewentualne fortyfikacje powinnam mieć po lewej ręce, tymczasem mam po prawej, a lewa strona opada w dół. Wyciągam mapsko jeszcze raz, na szczęście nie leje aż tak, żeby to było niemożliwe, i dociera do mnie, że ów rozstaj dróg, do którego wcześniej dotarłam, nie był tym, za którego go wzięłam. A więc jestem dalej, niż myślałam i faktycznie okrążam fortyfikacje od drugiej strony. No trudno, niech będzie i tak, chociaż stąd ich nie widać - ale za to potem je okrążę i wrócę tą drogą, którą chciałam iść od początku. Tak oto dotarłam do drogowskazu ze szlakami rowerowymi oznaczonymi literami, a nie kolorami, drogowskaz był cokolwiek niejasny, a dróg kilka. Poszłam tą najbardziej do góry i tak oto zdobyłam Chochoł Wielki. Byłam z siebie dumna, naprawdę. Wiem, że każdy normalny górołaz połyka takiego Chochoła na deser bez popitki, ale dla takiej górskiej mizeroty jak ja to naprawdę godny wyczyn! Najwyższa góra w okolicy zdobyta! (no, niezupełnie, obok są wyższe, ale najwyższa powiedzmy, w jakimś tam okręgu) Rok temu nie miałam co nawet o tym marzyć, chociaż inna rzecz, że tam, w okolicach Jedliny, było coś dziwnego w powietrzu i każda droga wzwyż kończyła się rozsadzającym bólem głowy, a tu, w Srebrnej Górze powietrze było zdrowe i dobre do chodzenia.
No dobra, to teraz trzeba znaleźć drogę powrotną. Zawróciłam do drogowskazu, bo mapa wspominała coś o czarnym, pieszym. Poszłam tą drogą, którą teoretycznie powinien on wieść, ale oznaczeń nie znalazłam. Doszłam za to do kolejnych rowerowych i tu postanowiłam się trzymać szlaku C1 - najbardziej mi pasował. Byłam w szoku, że taką trasę wyznaczono rowerom - to wg mnie trasa dla samobójców! Pieszo strach było pokonywać niektóre odcinki, a co dopiero rowerem! Przekonałam się też, że fortyfikacje na tym odcinku nie są zbyt imponujące - ot, głębokie dziury w ziemi, wąwozy umocnione murem. Chociaż, kto wie, co mogło się tam kryć? Początkowo byłam rozczarowana, ale te dziury robiły się coraz ciekawsze. Chochoł Mały miał już nawet jakieś mroczne wrota do środka, ale droga do nich była dla mnie zbyt trudna do pokonania. Sama ścieżka rowerowa była malownicza, ale marny byłby mój los, gdyby ktoś wtenczas akurat nią jechał. Czemu nie było ostrzeżeń (takich, jak na niektórych innych szlakach), że to tylko dla rowerów, nie dla ludzi? Na szczęście było już późno i deszcz lał coraz większy, a to chyba wypłoszyło sportowców. Ja już też miałam dość i chciałam do domu, a tu przede mną jeszcze długa droga i daleka i zniknęło mi gdzieś C1, szłam C, nie pamiętając dokąd prowadzi. W końcu dotarłam jednak do owego rozstaju dróg, na którym już dziś byłam i na wszelki wypadek wyjęłam mapę, żeby zobaczyć,czy nie znajdzie się jakaś szybsza i łatwiejsza droga w dół, niż ta, której się spodziewałam - a którą szłam już na początku pobytu tutaj. I jest! Znalazła się! Hurra! Niebieski szlak prowadzący już pięknie, szeroko i wygodnie prosto w dół. Co za ulga! I tak oto wróciłam z ostatniej wyprawy tego wyjazdu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


KONIEC


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 02 marca 2019 20:42:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17214
Skąd: Poznań
Piękne zdjęcia!
Chochoł nie wygląda na jakiegoś mizernego zawodnika, więc gratulacje. To są okolice słabo przeze mnie spenetrowane. Ot - Srebrna Góra sensu stricte. A okazuje się, że okolice mają swój zielony urok.
No i szacun, że w te 11 dni zrobiłaś w sumie sporo tras, mimo przeważnie słabej pogody... (tak to przynajmniej wynika z Twoich opisów - ciągle pada i pada :wink: ).

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 02 marca 2019 21:37:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
arasek pisze:
A okazuje się, że okolice mają swój zielony urok.

To prawda! W Srebrnej Górze super jest to, że w najbliższej okolicy jest mnóstwo ścieżek do spenetrowania (nawet mi się wszystkich nie udało!), więc można spędzić tam sporo czasu, nie nudząc się i bez konieczności wypuszczania się nigdzie dalej, gdzie potrzebna by była komunikacja.
arasek pisze:
mimo przeważnie słabej pogody... (tak to przynajmniej wynika z Twoich opisów - ciągle pada i pada

Ee, to chyba źle wynika z moich opisów. :) W sumie tylko dwa dni były całkiem deszczowe, poza tym zdarzyło się kilka takich, gdzie padało przelotnie i deszcz nie dał się zbytnio we znaki, i kilka całkiem upalnych.


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 280 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group