Fengari pisze:
Ale z tym 'przegięciem', to żeś przegiął.
Czasy tabliczkowe dla przeciętnych ludzi zazwyczaj są w miarę ok, czasem za krótkie. Dla ludzi nienormalnych, zaniżających normę w dół, dużo za krótkie. Ja jestem skrajnym przypadkiem, wiem, mi droga z Zawoi na szczyt Babiej i z powrotem zajęła jakieś 13-14 godzin i była najbardziej wykańczającą trasą, jaką kiedykowiek pamiętam. Dziś już chyba nie do pokonania zresztą.
Przepraszam, jeśli zabrzmiało to jakoś niemiło - po prostu miałem wrażenie, że te czasy w tym konkretnym parku (nb. bardzo podobne podaje ciekawa strona
https://www.szlaki.net.pl) są sporo przesadzone. Wiem, że myśmy to robili pół-biegowo, ale nawet marszem ten czas wydaje mi się za długi (chyba, że wliczać doń odpoczynki, fotografie itd). Co do Twojego podejścia z Zawoi, to jest to chyba długa trasa z dość masywnym przewyższeniem (na pewno musi być ono większe niż z Przeł. Krowiarki), a jeśli np. zatrzymałaś się na podejściu i na zejściu w schronisku, miałaś postoje na fotografowanie i podziwianie widoków, to takiego czasu nie ma się co wstydzić. W naszym przypadku cel był wyłącznie "sportowy", stąd takie tempo (które dałoby się jeszcze podkręcić, gdyby nie straszne zatory w węższych częściach szlaku na zejściu ze szczytu na Krowiarki - obstawiam, że dałoby się obciąć jeszcze z 10 minut).
Nasze czasy to zresztą amatorka - warto obadać
https://wspinanie.pl/2018/05/ultramaraton-babia-gora-juz-9-czerwca/ - dla najbardziej hardkorowej wersji ultramaratonu na Babiej regulamin przewiduje sześć wejść na szczyt (110 km, 8.000 metrów podejść) w limicie czasu 17 godzin (czyli 2h48min na pętlę liczącą 18 kilometrów i ponad 1300 metrów podejścia, a podkreślam, że to *średnia*, bo takich pętli należy teoretycznie wykonać sześć!!!)
Fengari pisze:
Bo korzystanie z łańcuchów niczego mi nie ułatwiało, wręcz przeciwnie, czyniło drogę bardziej niebezpieczną - zwłaszcza, jeśli tego samego łańcucha trzymali się inni turyści i w rezultacie on się miotał i tłukł o skały.
100 procent racji - dlatego też od lat postuluje się likwidację łańcuchów na Orlej Perci i założenie tam regularnej ferraty. Luźny łańcuch jest bardzo niebezpieczny, kiedy ktoś korzysta z niego "aktywnie", a w tym czasie łapie go ktoś inny - łatwo jest kogoś strącić, a przynajmniej w groźny sposób wytrącić z równowagi.