Crazy pisze:
Kiedyś takie rzeczy, jak pasjonowanie się kto gdzie wszedł, były mi ogromnie bliskie i znałem sie na tym całkiem dobrze. Od wielu już lat nie trzymam ręki na pulsie i wielu nazwisk nie znam, o wielu osiągnięciach nie słyszałem... dlatego bardzo dobrze Kacper, ze piszesz i wklejasz,
No ba! W końcu to głównie dzięki opowieściom Twej Mamy, oraz dzięki koszulkom "No Rikshaw, No Hashish, No One Rupee, No Change Money = No Problem" i "Dhaulaghiri Expedition" zacząłem się tym wszystkim interesować
Mam nadzieję, że Ty do tego wkrótce wrócisz!!
Crazy pisze:
bardzo słuszna uwaga!
Bardzo słuszna i bardzo bolesna zarazem... Nie wiem, czy się to kiedyś zmieni... "Działaczy" w tym sporcie mało (na szczęście!!!) - a ci którzy są nie są spaślakami w garniaczkach - więc coś robią, a mizerną kasę którą załatwiają przeznaczają w całości na rozwój naszego alpinizmu.
dyingbride pisze:
sie kolejna polska pani szykuje. Everestowo chyba. Martyna z tvn
To bym najchętniej pozostawił Agnieszka bez komentarza...
Wojciechowska rzeczywiście weszła na Everest - i to jako trzecia Polka - ale nikt (poza nią samą) jej za alpinistkę nie uważa. Była taka jedna już - niejaka Sandy Pittman (znana jako Sandy Pittbull) na Evereście w czasie tragedii 96 roku. Tez w niej nic z 'człowieka Gór' nie było, a Górę zdobyć chciała, żeby sobie wzbogacić CV.... Martyna Wojciechowska weszła tam sama i to podobno całkiem sprawnie, ale nie da się ukryć, że jest to u niej po prostu kolejny dodatek do rajdów motocyklowych, Big Brothera, programów motoryzacyjnych, nurkowania i Playboya. Weszła drogą klasyczną, z tlenem, ze wspomaganiem i z lekkim worem. Nie mówię, że to żadne osiągnięcie bo kondycję trzeba mieć wyjątkową - a uczciwie przyznaję, że nikt jej tam na sznurze nie wciągał - ale osiągnięcie
sportowe i
himalaizm to to nie jest... Niestety, ale w dzisiejszych czasach wejście na M.E. to raczej bardzo kwalifikowana turystyka - często dla przypadkowych ludzi z dużą kasą.... No i publiczne sporządzanie testamentu przed wyjazdem splendoru jej w środowisku nie przyniosły... Paradoks jest tym większy, że prawdziwych herosów - jak Czerwińska czy Morawski nikt w Polsce nie kojarzy i kojarzyć nie będzie. Kto w ogóle wie kim jest taki Kurtyka, geniusz himalaizmu bez żadnej konkurencji... A Martynę znają wszyscy - i dla "gawiedzi" to ona stanie się "ikoną himalaizmu" w prost z Vivy i TVN Style. Niektórzy ludzie ze środwiska górskiego spodziewali się, że może wejście MW na Everest zainteresuje ludzi sportem górskim, a sponsorom da pretekst do finansowania prawdziwych wypraw. Obawiam się, że będzie jednak inaczej - na nie-branżowych portalach od razu pojawiły się komentarze typu "skoro ona tam weszła, to i mój pies by tam wlazł" (co śmieszniejsze, to w tym roku jakiś bazowy pies dotarł powyżej Obozu Drugiego na nepalskiej stronie Everestu).... Mam bardzo mieszane uczucia... Jeśli M.W. zabierze się za kolekcjonowanie kolejnych szczytów i zdecyduje się na niekomercyjny wyjazd na coś trudnego, ale nie-ośmiotysięcznego, to zmienię o niej zdanie. Choć w sumie dobrze, że robi cos takiego, a nie tylko bawi się w warszawskich klubach jak 99% medialnej socjety...