Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest wt, 19 marca 2024 07:39:56

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 29 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2
Autor Wiadomość
 Tytuł: Re: Fumowanie
PostWysłany: ndz, 31 grudnia 2017 19:36:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
Dzień IX - niedziela, koncerty

Dzień lenistwa całkowitego. W kościele rano grała na gitarach jakaś grupa z warsztatów gitarowych i szło im pięknie. Zaprosili potem na swój koncert w drugim jedlińskim kościele, takim w remoncie. Pomyślałam, że warto pójść. Nie uszło też mojej uwadze, że opiekun tej grupy to niezły przystojniak, którego nie tylko posłuchać, ale i pooglądać miło. ;) No i na koncert poszłyśmy, okrężną drogą, spacerkiem przez las.
Tyle, że w tym drugim kościele akustyka, wbrew oczekiwaniom, nie była za dobra, dźwięk się jakoś rozłaził, rozmywał, nie brzmiało to już tak dobrze, jak rano. Konferansjer zdradził prawdziwy zawód przystojniaka - eee, no dobra, mniejsza z tym... ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wieczorem miał być kolejny koncert jakiegoś bluesowego bandu w parku zdrojowym, nawet zdążyli jeszcze zagrać coś na zachętę w kościele. Nawet nieźle brzmiało. Więc na wieczorny koncert też poszłyśmy, ale tu już zespół grubo rozczarował, zwłaszcza, kiedy śpiewał po polsku. Żena. Stwierdziłam, że granie bluesa po polsku powinno być zakazane, zwłaszcza, kiedy ktoś nie ma do powiedzenia nic szczególnego poza tym, że 'patrzcie wszyscy, jakim jestem bluesmanem, oł jeee!'
Poszłyśmy więc zwiedzać park zdrojowy i ze zdziwieniem odkryłam, że po tylu dniach pobytu tutaj nie wiedziałam o istnieniu tej jego części.

Obrazek

Dzień X - Jedlina Górna

Dzień wciąż dość lajtowy. Kiedyś przejeżdżając busem obok Jedliny Górnej zwróciłam uwagę na piękno niesamowitej stacyjki. W końcu przyszedł czas na to, żeby zobaczyć ją z bliska. Po drodze mijamy domostwo, w którym dzieją się jakieś podejrzane rzeczy i docieramy na miejsce.

Obrazek

Ja wpadam w zachwyt. Mama ubolewa nad jej opuszczeniem i ruiną, ja uważam, że zadbana i odnowiona straciłaby całą swoją magię, a tak, to jest po prostu 100% romantyzmu. Opuszczona, zrujnowana, stara stacyjka - na pewno nawiedzona - w nocy tu musi straszyć! - jest przepiękna! Największym wstrząsem był moment, kiedy nadjechał tu nowiuśki, nowoczesny szynobus, zatrzymał się i pojechał dalej. Wiedziałam, że stacja jest czynna, ale i tak kontrast był szokujący! Dawno już zamarzyło mi się nakręcenie na stacji w Gorzanowie filmu 'Podróż na Wschód II'. Miałam już nawet napisany scenariusz, jednakowoż głęboko zagrzebany w szufladzie komputera, którego nikomu nie odważyłabym się pokazać (scenariusza, nie komputera ;) ) Ale tu, w Jedlinie Górnej, nakręcenie jakiegoś filmu (na pewno innego, to juz musi być horror! ) uważam za wręcz obowiązek, to aż grzech zmarnować potencjał takiego miejsca! Scenariusza tym razem nie mam, ale... Ludzie, nakręćmy tu jakiś forumowy film, błagam!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem poszłyśmy jeszcze kawałek dalej, do najdłuższego (albo jednego z najdłuższych) tunelu kolejowego w Polsce. Zrobiłam mu zdjęcie, stwierdziłam - no, fajnie, ale stąd nie widać, że on jest najdłuższy, szkoda, dopiero byłoby to widać, jakby się nim jechało - i zawracamy.

Obrazek

Z powrotem idziemy polną drogą, widoki są piękne dookoła, tylko ścieżka miejscami tak zarośnięta, że płaczę na myśl o wszystkich czyhających w niej pajęczynach. Ale i tak uważam, że warto było tędy iść!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dopiero wieczorem przyszło mi do głowy, jakie to wrażenie musi być, kiedy ktoś jedzie do Jedliny po raz pierwszy, z Wałbrzycha, pociągiem. Najpierw wjeżdża w ten tunel, długo, długo jedzie w ciemnościach, wyjeżdża - i wtedy pociąg zatrzymuje się na tej nawiedzonej stacji. Mega czad, total!

Wieczorem tego dnia zrobiłyśmy sobie jeszcze ognisko z kiełbaskami. Niech się zwalony kasztanowiec na coś biedny przyda!


C.d.n. w bliżej nieokreślonej przyszłości. Wolne mi się skończyło.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Fumowanie
PostWysłany: pn, 01 stycznia 2018 11:21:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17214
Skąd: Poznań
Jedlina Górna świetna! Prawdziwa Ultima Thule!
Istotnie, film tam nakręcony mógłby mieć niezły klimat...
Wkurza mnie tylko, że te osły odgradzają owe budynki tą beznadziejną siatką... wiem, względy bezpieczeństwa, ale szkoda widoku.
Ej, masz jeszcze wolne dziś! A całe forum żąda poznana zawodu przystojniaka! 8-)

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Fumowanie
PostWysłany: pn, 01 stycznia 2018 17:02:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
Dziś mam wolne, i leżę brzuchem do góry, nie piszę reli. ;)
Zawodu nie zdradzę. ;)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Fumowanie
PostWysłany: śr, 03 stycznia 2018 21:20:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Fengari pisze:
Ja wpadam w zachwyt. Mama ubolewa nad jej opuszczeniem i ruiną, ja uważam, że zadbana i odnowiona straciłaby całą swoją magię, a tak, to jest po prostu 100% romantyzmu. Opuszczona, zrujnowana, stara stacyjka - na pewno nawiedzona - w nocy tu musi straszyć! - jest przepiękna!


Jednak trzymam stronę Mamy! Jak nie zdarzy się cud to za kila lat zniknie to arcydzieło! Jest tak piękne z tym podcieniem i wykuszami dachowymi, że wymiękam w zachwycie.

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Fumowanie
PostWysłany: sob, 10 marca 2018 21:03:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
poprzednio pisałem sob, 28 października 2017 16:00:43
to co już kolejny odcinek :?: :mrgreen:

Kładąc się myślę: pościel, miękkość, dach nad głową śpię do oporu nawet do dziesiątej. Adrenalina budzi o siódmej. Najwolniej jak umiem się zbieram, ale i tak przed dziewiątą wyruszam.

W tym miejscu kilka słów o schronisku. Jest to bardzo sprawnie działający kombinat. Bufeto-recepcja, pieczątki, koszulki, mapy, przewodniki i bogate menu. Niestety ceny jak dla mnie niedostepne. Są ładowarki i wifi, akceptowalne prysznice, czyste pokoje. Jest nawet kuchnia turystyczna z czajnikami! ale nie miałem nawet kubka czy kawy, w ramach oszczędności wagi plecaka, więc nie mogłem skorzystać. Jest też wystawa w osobnym pmieszczeniu koło jadalni
https://pl.wikipedia.org/wiki/O%C5%9Bro ... a_Turbaczu gdzie spędziłem trochę czasu czytając o Tischnerze i Wojtyle i księdzu staruszku z papieskiej kaplicy na Rusnakowej Polanie /x. Kazimierz Krakowczyk/ oraz o historii schronisk /tu m.in. że kwestia budowy schroniska na Lubaniu była rozpatrywana na szczeblu rządowym czy stać II Rzeczpospolitą na taki wydatek, co w kontekście dnia dzisiejszego marnotrawstwa pieniędzy publicznych budzi zadziwienie i szacunek jak kiedyś oglądano każdą złotówkę/.

Dziś dzień Tischnera, więc łącznik Wojtyła-Tischner, więc chcę odwiedzić Papieską Kaplicę, gdzie słynne kazanie o ślebodzie głosił x. Tischner. Polana Rusnakowa gdzie stoi, zmieniła się nie do poznania. Wielkie świerki okalają kaplicę, a ja ją zapamiętałem jak samiuteńka stała na polanie i była przestrzeń i widoki spod niej. Piękna Pieta wtulona w załom kaplicy.
Obrazek
Obok termometr w słońcu wskazujacy 37 stopni a jest przed dziesiątą! Jeszcze idę zobaczyć bacówkę ks. Krakowczyka ale widok opłakany, chyba jakiś remont.

No to schodzę niebieskim do Łopusznej. Już odcinek schronisko-kaplica był smutnym rozjeżdżonym traktem, co mogę jeszcze zrozumieć, ale dalej już tylko gorzej. Wyryta przez ciężki sprzęt chyba z siedmiometrowej szerokości droga, po co, na co? Za czyje pieniądze? Jakaś urzędnicza masakra. Po prostu jestem wściekły!
Obrazek

Dawne drogi od polany do polany, od przysiółka do przysiółka zostały rozorane i zniszczone, żeby... no właśnie udostępnić pojazdom. Ja prdl wszędzie trzeba dojechać? Kupują działki, stawiają domki, żeby odetchnąć górami i niszczą wokól bo muszą swoimi terenówkami wpier... się pod sam próg.
Obrazek
Myślę, że x. Józek byłby smutny jak jego szlak został zniszczony. Złe emocje powodują, że gdy dochodzę do Zarębka Wyżniego, gdzie ma być bacówka Tischnera, nie mam cierpliwości by ją znaleźć!
Obrazek
Spotykam polowy ołtarz, ale idę dalej, a gdy się orientuję, że przeszedłem nie chce mi się wracać. Byłem pewny, że będzie strzałka, drogowskaz, a tu nic. Dawna wiejska droga wyłożona betonowymi płytami straciła swój sielski charakter. Choć tu mogę zrozumieć, bo stali mieszkańcy żyją tu i jest im po prostu łatwiej w codzienności. Złażę do potoku i na asfalt więc chyba z 5 km do Łopusznej. Strasznie mi żal tej bacówki, ale się pogodziłem i powoli wyciszyłem. To tak jak się spóźnisz na pociąg, stało się, będzie inny, następny, świat się nie zawali.
Natomiast gdy wcześniej czytałem o Gorcach i wieżach widokowych, i szerokich trasach rowerowych myślałem, no nie, jest ok, a teraz wiem, że nie jest ok. Może te rany się zabliźnią, ale słysząc, że terenówkami wjeżdżają na same szczyty tymi udogodnieniami, nie chce mi się wierzyć. A rowerzyści to debile, którzy swym głodem adrenaliny zabijają piesze szlaki. Pod schroniskiem widziałem ich całe tabuny, chleją piwo do nocy i heja w dół urwał... Znajdź się człowieku na ich drodze. Chyba tylko obszar Parku Narodowego jest bezpieczny. Może ten przeskok z pięknej doliny Kamienicy do okolic Turbacza uczynił taki zgrzyt?

Wracamy jednak do asfalowej drogi do Łopusznej. Wyjątkowo bez wyrazu i klimatu. Jeden zabytkowy dom, jakieś ośrodki... nic ciekawego. Upał straszny, zaczynam marzyć o sklepie. W końcu jest i gdy wchodzę do tej klimy różnica temperatury chyba z 30 stopni zbija z nóg, a sklepowa i tak w krótkim rękawku. To ile jest na zewnątrz!? Schładzam wyschnięte gardło i dalej. Dochodzę do Gminnego Ośrodka Kultury i Izby Pamięci Tischnerówka. Akurat jakaś grupa zwiedza, więc obchodzę niezauważony ekspozycję, ale jakoś nie mam nastroju i muzealna sztuczność mnie denerwuje /choć projektował Maciej Berbeka/.

Wreszcie kościół i możecie wierzyć lub nie, ale gdy przekraczam bramę na szczycie której w kapliczce św. Michał Archanioł i wchodzę w obręb zamknięty murem odchodzą wszelkie złe odczucia, spływa wielki spokój.

Obrazek

"Ciszą wszystkich cisz, jest cisza kościółka. Kto chce znaleźć Boga, musi wejść w ciszę" te słowa x. Tischnera wielce są mi potrzebne w tym dniu. Wnętrze kościoła widoczne przez kratę, ale zachwyt budzi strop kościoła. Jest bardzo dobrze. Jestem samiuteńki, nie licząc bocianiej rodziny na słupie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Miał to być dzień Tischnera i tu Go wreszcie odnalazłem. W krużgankach obok kościoła stała wystawa o księdzu Józku. No i padłem, i zrozumiałem. Tischner z nieba zrobił mi żart w swoim stylu. Jakby mówił: Nie mogłeś znaleźć mojej bacówki bo mnie nie poznałeś, teraz zapraszam cię do zaprzyjaźnienia się, a jak to się stanie, zapraszam do siebie, bo wtedy zrozumiesz. Zbudowałem bacówkę by być z dala od ciekawskich.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


No i jestem do dziś na tej drodze. Poznawanie tego człowieka jest fascynujące, a zaczęło się w Łopusznej. Po przyjeździe zakupiłem...
Obrazek

No i dedykacja dla forumowych tatromaniaków :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Oprócz wystawy ciekawa droga krzyżowa obok kościoła, wykonana przez absolwenta szkoły Kenara, Władysława Waksmundzkiego, ale nasza Kicińsko-Wierzenicka Droga Tajemnic Różańcowych ładniejsza.
Obrazek
No to na cmentarz, żeby zmówić za Tischnera spoczywaj w spokoju i Bogu. Wśród znanych mi nagrobków ten jest w ścisłej czołowce. Nie wiem jaka historia wiąze się z powstaniem tego grobu, ale kamienna płyta przypominająca Gorce jest fascynująca. /inny pomnik o. Hołowatego na Jamnej gdzie w kamieniu naturalnie zarysowany jest krzyż, jest równie piękny/.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Idę na busa pewny, że na trasie Nowy Targ - Szczawnica co 10 minut. Po pół godzinie dopiero jest, więc zmieniam plan i jadę od razu do słynnego Dębna, pomijając kościół w Harklowej. O samym kościele nie będę pisał, bo bez trudu znajdziecie informacje w sieci.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bc ... %C4%99bnie
Natomiast to czego nie ma w internecie, ani przewodnikach opiszę, bo czegoś takiego jeszcze nie doświadczyłem. Wzdłuż ulicy kilka busów, a przed kościołem kilkadziesiąt osób. Do kościoła wpuszczają w określonych grupach. Jakoś tam bezczelnie włażę siadam w ławeczce. Dwie panie na zmianę opowiadają o kościele. Nie robimy zdjęć, mikroklimat, na lewo, na prawo, ble ble ble, cymbałki plim, plam, plom, można zakupić kartki, zakładki, przewodniki. 10 minut następna grupa. Oczywiście siedzę dalej i po trzeciej grupie trochę ochłonąwszy, zaczynam podziwiać to niesamowite wnętrze. Jest piękne i tyle. Siedziałem z godzinę i jeśli mogę zasugerować to wybierzcie się tam na mszę, a jak nie to po sezonie. To zwiedzanie w stylu japońskim odziera to miejsce z mistyki. Wychodzę a tu jeszcze więcej ludzi, bo dotarły następne busy. Wyrzucają z siebie ludzi w klapkach, kwiecistych gatkach, koszulkach na naramkach. Tyle busów to może się załapię na transport. Jeden, drugi, trzeci odmawiają bo kurs na Zakopane. O to taki interes. Zwożą ludzi bo zabytek Unesco i jest atrakcja. Tuż obok Łopuszna niezgorsza a jakże pusta i cicha.

Człapię na przystanek. Wieś ma ciekawą zabudowę, ale nadmiar wrażeń i gorąco powodują, że jednak jestem trochę otępiały i nie robię zdjęć.
Na przystanku kobieta, więc pytam kiedy będzie busik. O za 5-10 minut, coś tam gadamy, okazuje się, że miejscowi też zbulwersowani drogami, wieżami i tym co się dzieje w Gorcach. Za dużo hałasu, samochodów... Po pół godzinie zauważamy, że mimo fajnej rozmowy nic nie przyjeżdża. Lekkie zakłopotanie, że no coś musiało się stać, wreszcie jest przeładowany Mercedesik. Ledwo się mieszczę z moim plecakiem na stelażu przyklejony do drzwi, ale kierowca jak i pasażerowie mają luzik, byle do przodu! Okno otwarte, więc połowa mojego jestestwa prawie wylatuje za burtę, co na zakrętach powoduje dreszczyk emocji. Muszę przyznać, że kocham małopolskie busy. Na przekór prawu, przepisom, europejskim wytycznym, a nieraz nawet ekonomii jeżdżą po największych zakątkach, wszystkich znają, wszędzie się zatrzymają. Nigdy nie usłyszałem złego słowa, że się tarabanię z plecakiem. Wręcz często życzliwość, a nawet gaz do dechy żebym zdążył na przesiadkę. A pieniądze za bilet najczęściej wywołują moje zdumienie symbolicznością.
Wreszcie Krościenko, wkrótce Szczawnica. Przeskakuję na kolejnego busa do Jaworek. Byle się wyrwać z miasta, tłumu i gorąca. Jaworki, szybkie zakupy i w Wawóz Homole. Godzina już ta, że raczej wszyscy wracają i idę pod prąd. Ale i tak ciasno i gwarno. Prę naprzód, na skóty, po kamieniach, przez potok, omijam kładki, kolejki i zatory. Wyrwać się tam gdzie pusto. I faktycznie za Bukowinkami jak nożem uciął. Inny świat. Dochodzę do bazy namiotowej pod Wysoką. Jest ciasno, dużo namiotów co mnie dziwi, ale od początku świetna atmosfera.
Rozbijam namiot najdalej jak się da od ogniska czyli przy śmietniku. Fajne rozmowy, herbata z czarnych czajników i ledwie zmierzcha spać.
Obrazek

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Fumowanie
PostWysłany: sob, 10 marca 2018 22:44:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
Niby pesymistyczny ten odcinek, Powsinogo, piszesz o zniszczeniu krajobrazu...
a mimo to mi i tak się dziko tęskni, choćby i za taką drogą jak ta na drugim zdjęciu... Ech, znależć sie teraz gdzieś w górach i lasach zielonych...
W ogóle przywołujesz świat, który odchodzi, a we mnie coś aż dziko za nim wyje wręcz...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Fumowanie
PostWysłany: czw, 05 kwietnia 2018 22:22:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Wstaję zaraz po 6-stej, baza cicha i śpiąca. Bardzo lubię miejsca, które można współtworzyć, za które można poczuć się współodpowiedzialnym.

Już tłumaczę o co mi chodzi. Najdoskonalej wyraża to Jamna stworzona przez o. Jana Górę. "Jamna - mówi - to jest dom otwarty, wyrastający z polskiej kultury. Aby był domem, to trzeba wziąć udział w jego tworzeniu. Chcę, żeby wszyscy zostawili tu trochę mozołu, pracy, potu, samych siebie. Ja zapraszam ludzi do pracy... wychowanie przez zmywanie". Gdy tam jestem daję coś od siebie. Napalę w piecu, narąbię drewna, odśnieżę schody czy poukładam ksiązki w lektorium /zawsze tam jestem na dłużej zimą, gdy nie ma ludzi i faktycznie jest się domownikiem/. Jest jednak ważny aspekt, że ta praca jest w wolności. Podobnie jest na bazie choć w innym wymiarze. Można przyjść zapłacić i tyle. Ale można też przynieść wodę /na Lubaniu to jest nawet wyzwanie, po trzeba zejść dobry kawałek i z pełnymi wiadrami się wspinać/, przygotować opał do kuchni czy na ognisko. Są to miejsca bardzo fajne dla młodych bo w zasadzie jest zawsze coś ciekawego do robienia i dlatego lubiłem być w nich z synami.
Obrazek
ta mała zielona kupka na końcu to nie krowi placek tylko mój namiot

No, ale wracajmy pod Wysoką. Rozpalam w piecu, uzupełniam wodę w garach i czajnikach, gdy wstaną pierwsi będzie już wrzątek na kawę. Po siódmej pojawia się bazowy Piotrek Be-Be /super gość/ więc małe gadanko w trakcie którego postanawiam, że zostanę na jeszcze jedną noc, a dziś zdobędę Wysoką w stylu alpejskim i przelecę Małymi Pieninkami do Szczawnicy. Już przed ósmą wyrywam do góry i dość szybko stoję na trzecim szczycie z korony gór na tym wyjeździe he, he.

Obrazek

Niestety są tam już cztery osoby w tym małżeństwo, które przez telefon dzieli się swoimi górskimi zdobyczami w stylu zgadnij gdzie jesteśmy, Tatry jak na dłoni... No cóż trzeba spadać, na łąkach są te same widoki w ciszy.

Obrazek

Idąc tak wolno jak się da, polegując w trawie pod świerkami ile tylko można, zbliżam się do bacówki, wypijam żętycę i diabli mnie kuszą, żeby zamiast zejść odkrytym w zeszłym roku szlakiem, idę aż na Palenicę.

Obrazek

Powinny się zapalić wszystkie ostrzegawcze światła, bo ludzi coraz więcej, a ktoś nawet zaczepia Panie a skąd widać te Tatry? Ale ja się ładuję w samobójczym ataku w sam środek disco-piwno-atrakcyjnego-świata. Dmuchane zamki, zjeżdżalnie i co tam chcecie w ogłuszających dźwiękach. Spieprzam w dół pod wyciągiem i ze zdumieniem widzę, że są herosi, którzy chcą zdobyć tę atrakcję wspinając się, a wyrypa jest naprawdę niezła.

W Szczawnicy kupuję tylko chustę na głowę w klimatach i w kolorach wściekłego reggae potem w bus i do Jaworek.
Kiedyś w Jaworkach był jeden sklep "Pod jaworem" gdzie były kultowe ławeczki pod drzewem dla wielbicieli chmielowego napoju. Ponieważ działa ustawa, że nie można, to obecnie po drugiej stronie drogi postawiona została wiata z dumnym napisem teren prywatny. Stoi w pełnym słońcu i nie zachęca do relaksu, choć jest i tak przepełniona. Jest też drugi nowy sklep, przy drodze do wąwozu, gdzie na zapleczu jest podobne miejsce ale bardziej przyjazne i klimatyczne. Lepiej wnosić w żołądku niż w opakowaniu więc z miejscowymi mała kolejka.

Wbijam w Homole i przed 15-stą już w bazie, a tam... pustka, cisza. Rąbię drewno do pieca i na ognisko, pomagam rozbić namiot, nówka sztuka i zrozpaczona głowa nowo przybyłej rodziny bo trzeba stanąć na wysokości zadania, a ta instrukcja jakaś taka nieczytelna. Ponieważ znam patenty tego typu namiotu kończymy właśnie gdy zaczyna się burza. Namiot przechodzi test bojowy i nie przemaka i nie zawala się. Wdzięczny ojciec obiecuje kaskady złotego płynu, ale w nocy pamięć mu się resetuje i nazajutrz pustynia. Burza jest wspaniała, kaskady wody rozbijające się o dach wiaty, rynny plujące wodą i sucha ławeczka z widokiem na ten spektakl.

Obrazek

Jest fajnie, bo przychodzi też drugi Piotrek z SKPB Łódź, którego bardzo lubię. Znowu gadanko, dowiaduję się, że stały bywalec spod sklepu to ostatni kierowca PKS, którego rozrywką było przejeżdżanie na pełnym gazie drewnianych mostów /na trasie Jaworki Szczawnica/ tak, że skakały dechy zmuszając samochody turystów do hamowania. Dziś już mosty są betonowe a PKs-y nie jeżdżą. Gdy zmierzcha i wracają ludzie na bazę i robi sie tłoczno, zakładam słuchawki i zaszywam w namiocie myśląc o Dąsalu.
Wystarczająco fumowato?

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Fumowanie
PostWysłany: pt, 06 kwietnia 2018 08:58:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 17:14:16
Posty: 6961
dla mnie bomba! :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Fumowanie
PostWysłany: pt, 06 kwietnia 2018 20:06:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
Powsinoga pisze:
Wdzięczny ojciec obiecuje kaskady złotego płynu, ale w nocy pamięć mu się resetuje i nazajutrz pustynia. Burza jest wspaniała, kaskady wody rozbijające się o dach wiaty, rynny plujące wodą

Widocznie uznał, że przyroda spełniła obietnicę za niego. :D
Powsinoga pisze:
Wystarczająco fumowato?

No, pofumowałabym tymi szlakami... jak mi się tęskni za latem!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Fumowanie
PostWysłany: sob, 23 czerwca 2018 20:22:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
Nowe wakacje się zaczęły, a ja jeszcze nie dokończyłam reli z ostatnich...
Najwyższa pora to nadrobić!

Pozwolę sobie rozbić odcinki na posty, żeby ograniczyć ilość zdjęć na 1 stronie.

Dzień XI - Walim, sztolnie, Rzeczka
Na tych terenach kryje się mnóstwo takich podziemnych, powojennych sztolni. Dziś zwiedzamy pierwsze z nich - kompleks Rzeczka w Walimiu. Sztolnia nieduża, lecz robi wrażenie, niestety też pełna grozy historii - wciąż zbyt świeżej, żeby słuchać o niej jak o legendzie z zamierzchłych czasów. To nie jest atrakcja w stylu lochów pod Twierdzą Kłodzką ze sztucznymi kościotrupami. Przytłaczające i niewiarygodne jest okrucieństwo II Wojny Światowej, rozmyślania o naturze zła same się cisną do głowy. Cokolwiek tu na ten temat napiszę, głupio brzmi, trudno oddać wrażenia...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem wracamy przez Walim, miasto pod czujnym wzrokiem Wielkiego Brata.

Obrazek

Wchodzę do pierwszego zabytkowego kościoła, czytam, że jest on pod wezwaniem św. Barbary (tyle na ten temat mam w notatkach i na tym koniec - ale chyba wspomniałam o tym, bo o ile dobrze kojarzę, kolejny kościół w tym mieście też okazał się być pod wezwaniem św. Barbary). Na tyłach miasteczka wznoszą się tajemnicze ruiny - ciężko zgadnąć, po czym. Może to też jakieś ustrojstwa z czasów wojny? Podziwiam ciekawe okazy lokalnej architektury, na przystanku, w oczekiwaniu na autobus, filmuję motylki, które wreszcie pozwalają się sfilmować i wracamy do Jedliny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzień XII - Osówka

Dziś odwiedzamy kolejny tajemniczy pohitlerowski kompleks - Osówkę. Idziemy drogą z Sierpnicy, jest to piękna, widokowa i niezbyt długa trasa.

Obrazek

Ale oto zatrzymuje się przy nas duży samochód z jakąś wesołą rodzinką i proponuje podwózkę. Mama skwapliwie korzysta, ja próbuję się wymigać i mówię 'jedź, ja dojdę piechotą' - ale ona nalega, żebym też jechała. No to wsiadam i wkrótce żałuję, bo mijamy piękny widok, któremu nie mam nawet jak zrobić zdjęcia, a poza tym jest już naprawdę blisko.

Same sztolnie są dużo większe od tych wczorajszych i chyba dopiero dziś do mnie w pełni dociera tragizm historii stojącej za powstaniem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z powrotem chcę iść żółtym szlakiem wijącym się płasko wzdłuż poziomicy aż do Głuszycy. Ale do tego szlaku trzeba dojść innym, czarnym, pnącym się pod górę. I tu trafiamy na niesamowitą niespodziankę, od której mi szczęka opada. Narnijskie podziemne miasto ze 'Srebrnego Krzesła'. Mega czad!


Obrazek

Obrazek

Obrazek


Tajemniczy obiekt niestety też okazuje się posthitlerowskim ustrojstwem o nazwie Siłownia. Później trafiamy jeszcze na jakieś bunkry i inne dziwne rzeczy i trochę żałuję, że nie będziemy tym czarnym szlakiem iść do końca i z powrotem - bo on właśnie prowadzi wzdłuż takich atrakcji.

Obrazek


Ale mogłyby być problemy z komunikacją do Jedliny, więc trzeba iść do Głuszycy, nie ma rady. Żółty szlak okazuje się być wykańczająco długi, chociaż w sumie można się było tego spodziewać. Na końcu mijamy jeszcze jakieś zbiorniki wodne, mam ochotę się wykąpać, ale trzeba się spieszyć, żeby zdążyć jeszcze na jakiś autobus.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Fumowanie
PostWysłany: sob, 23 czerwca 2018 20:25:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
Dzień XIII - Szczawno Zdrój

Dziś planowałam lżejszy dzień, spacer do zabytkowego mostu w Jedlinie. Most, jak most, na zdjęciu nie wyglądał szczególnie i nie różnił się od wielu innych starych, zrujnowanych mostów, jakie się tu w okolicy plączą i tylko znawca mógłby się poznać na jego szczególnych walorach. Ale droga do mostu zapowiadała się piękna i widokowa. Niestety, doszłyśmy do może połowy trasy do pokonania i okazało się, że dalszej drogi nie ma. Kiedyś istniała, ale z trudem można było odgadnąć miejsce, w którym się zaczynała, a potem już wszystko było równo zarośnięte. (pozdro i szacun dla Powsinogi, który w ostatniej reli nie zraził się i ruszył jednak w drogę takim czymś!) Wcześniej jeszcze minęłyśmy małe jeziorko, które się trochę rozprzestrzeniło i wylazło na tę część drogi, która jeszcze teoretycznie istniała - i trzeba było pokonywać je bokiem , przez chaszcze. Tym bardziej przykro było się przekonać, że na nic to poświęcenie.

Obrazek

Obrazek

Zastanawiam się, co w takim razie jeszcze robić tego dnia i dochodzę do wniosku, że chcę pojechać jeszcze raz do "fiordu" i się w nim wykąpać. A choćby w ubraniu, czemu nie. Idziemy więc na autobus, ale pierwszy przyjeżdża jakiś do Szczawna Zdroju. Zmieniam więc plany i proponuję zwiedzenie tej miejscowości.
Szczawno Zdrój ma co prawda uroczy główny deptak i architekturę w okolicy parku zdrojowego, sam park też niczego sobie, ale ogólnie jest stanowczo zbyt miejskie, jest właściwie częścią Wałbrzycha ze wszystkimi wiążącymi się z tym wadami. Cieszę się więc, że nie tu przyjechałyśmy na wakacje i wyrzucam z głowy plany, żeby zrobić to kiedyś w przyszłości. Zdecydowanie nie warto! Natomiast zdecydowanie było warto wpaść jednego dnia i rzucić okiem – bo naprawdę ładnie!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Fumowanie
PostWysłany: sob, 23 czerwca 2018 20:31:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
Dzień XIV - Mniszy Las

To już ostatni dzień, pakujemy się, wieczorem wyjeżdżamy, więc żadna dłuższa trasa nie wchodzi w grę. Na tę okazję zostawiłam odkryty w koncertową niedzielę drugi park zdrojowy, a konkretnie ścieżki, które wiodły z niego w las. Idziemy jakąś z nich w górę, mijamy kamienie z chrześcijańskimi symbolami, podobno od tych kamieni wzięła się nazwa Mniszy Las, i docieramy na górę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu droga oznaczona szlaczkiem sama jako taka szczyt omija, ale wiedzie na niego jakaś inna, nieoznaczona ścieżka. Wchodzimy więc na górę, jest pięknie, kawałek dalej jest drugi wierzchołek, idziemy tam, jest jeszcze piękniej. To dla takich miejsc właśnie się wyjeżdża! (co ciekawe, na zdjęciach nie wygląda to zbyt imponująco, widocznie krajobrazy, jak ludzie, nie zawsze są fotogeniczne)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wokół nas ukwiecona łąka, motyle, a w oddali niemal z każdej strony przestrzenie i widoki. Raj. W trawie grają świerszcze... i oto nagle rozlega się dziki ryk głośników puszczonych na max. mocy albo i więcej... Leci coś, co chyba miało uchodzić za muzykę, ale głównie huczą te biedne głośniki, z których ktoś postanowił wyciągnąć więcej, niż one są w stanie z siebie dać, a wraz z nimi w rytm tego czegoś trzęsie się cały krajobraz. Dostrzegamy samochód z kwiatem młodzieży polskiej. Niestety, jakiś czas tam stali i trzeba było znosić ten osobliwy soundtrack. Miejsce jednak było tak piękne, że szkoda było stamtąd iść, tym bardziej, że nie było już za bardzo dokąd, zważywszy na ograniczony czas. Pasiemy się więc na tym wzgórzu, sycimy oczy krajobrazem, w końcu stwierdzamy, że można zrobić jeszcze taką pętelkę - przejść się jedną drogą, wrócić inną, będą widoki i nie jest daleko. Co prawda okazało się, że nie da się zawrócić w tym miejscu, gdzie chciałam, bo droga jest obecna tylko na mapie, w rzeczywistości jest tam zabudowane i zagrodzone, ale znajdujemy obejście. Potem wracamy w dół, przez las i tak oto mniej więcej, z żalem, kończymy swoje eskapady na tym wyjeździe.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Fumowanie
PostWysłany: pn, 25 czerwca 2018 15:01:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Przeczytałem jeszcze raz w całości od początku i śródpolne szlaki rządzą /Grodno - Jedlina :idea: /
Fajne te nieoczekiwane i nieplanowane drogi - sól wędrówki.
Sztolnie tchną grozą, miałem złe odczucia zwiedzając je. Nie rozumiałem fascynacji licznej militarnej grupy ludzi tym miejscem, naznaczonym przecież śmiercią.
Jedlina bardzo fajnie wygląda w Twojej relacji więc może zajrzę w drodze do Chełmska, to tylko 30 kilometrów.
Dzięki :D


edit: przypomniało się przy okazji, że trzeba by dokończyć swoją relę

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: Fumowanie
PostWysłany: pn, 25 czerwca 2018 20:14:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9931
Powsinogo, i Tobie dzięki, że chciało Ci się przebrnąć przez całość i to dwukrotnie. :)
Powsinoga pisze:
śródpolne szlaki rządzą /Grodno - Jedlina

Szlak piękny, ale niestety jednak głównie asfaltowy, chyba, że masz na myśli to, że pola z obu stron..


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 29 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group