Ultima Thule

......aaaa to dużo tłumaczy

Zobacz sobie Iza ten link co podałem. Powinno Ci się spodobać!

Nie da się ukryć, że to nie są trasy dla mięczaków

_________________
My shadow is always with me. Sometimes ahead... sometimes behind. Sometimes to the left... sometimes to the right. Except on cloudy days... or at night.

Zapraszam pod koniec grudnia do Morskiego Oka, Bogus

Eee, może zostaniemy przy swoim, co się będziemy na siłę przekonywać?

_________________
My shadow is always with me. Sometimes ahead... sometimes behind. Sometimes to the left... sometimes to the right. Except on cloudy days... or at night.

Obiecałam wkleić zdjęcia z Krynicy. Są nie najlepszej jakości delikatnie mówiąc, ale trochę widać krajobrazu
To kościół, była cerkiew naprzeciw moich okien



Jeszcze nie spotkałam tak udekorowanego miasta...


Taka cieplarnia była pierwszy raz widziałam taakie palmy i wszelkie inne rośliny wielkich rozmiarów:

Jedno z wielu jeziorek na pobliskiej górze w mieście (zapomniałam nazwy), ale ładnie tam...

Droga wzwyż, która sie nie chciała skończyć...

Najstarszy kościół w Krynicy:

Tutaj katedra na Słowacji (ale też w górach ) trzeba było płacić za wejście, nie to co u nas Tam kościoły pustkami zieją chyba...

Stare mury na Słowacji:

Ścieżka przed domem.. Ładnie jak słońce świeciło

Ukryte jeziorko

Koniki turystyka kwitnie...

Znów potok


Nareszcie góry



Gdzieś na szczycie:


















Tam w dole mój dom:


chyba przesadziłam z tą ilością zdjęć i to takiego gatunku!

No trochę sporawo i takie dużawe.
A ta "Słowacja" to nic innego jak Bardejov, bardzo urokliwe miasteczko w którym bywałem wiele razy - piękny rynek, na kilometr widać różnice między architekturą czesko-węgierską a łemkowsko-galicyjsko-polską, a jest to raptem jakieś 50 km różnicy.

Oto i dowód, he he - czyli ja tam(an):




Ps.




.

28.12
sprawdzałam dziś!
Moje wnętrzności co prawda postanowiły mnie przekonyać, że nie lubię chodzić pod góre (i z góry), ale się nie dałam,
GÓRA i POGODA - ******
Piękne!!! Widok z polany był wprost idealny (Kacper, patrzyłam na Ciebie! ), ale oczywiście nie ma co opisywać, należy zobaczyć!

PS
Dzień później Ćwilin - w zupełnie odmiennych, zimowo-mgielnych warunkach, przypadkiem pionową drogą od Gruszowca - całkiem miło! Ekstremalnych widoków brakło. Forma - nadal beznadziejna.



---
Właściwie to dobry moment na podsumowanie mojego "górskiego" roku, nawet chyba jest co podsumowywać

maj i spacer nad urwisko i Bacówka nad Wierchomlą
czerwiec i cały Beskid Sądecki
lipiec i Lackowa i pół Sądeckiego
lipiec i góry Szkocji (Ben Nevis i Pinakle jako punkty najbardziej charakterystyczne)
sierpień i Tatry
grudzień i dwie najwyższe góry Beskidu Wyspowego

Nie mam daru do liczb, nie wiem tak z miejsca, gdzie było największe przewyższenie, gdzie najszybciej, gdzie najwolniej... Jestem zadowolona. Nawet bardzo. Mam nadzieję na wiecej i wciąż.
Pozostają wrażenia, wspomnienia i... plany na przyszłość.
Ale parę "najów":
najmniej ulubione - przerwa pomiędzy sierpniem a grudniem
najgorsza forma - grudzień i Wyspowy
najlepsza forma - Pinakle i Tatry
największe emocje - Rohacze
najbardziej kompaktowo - Lackowa
włóczykije - Sądecki w czerwcu
najczęstszy współtowarzysz - antiwitek!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! (jakaś nagroda mu się należy za wytrwałość! )
najpiękniej - głupia kategoria (Glenn Coe?)
najchętniej wrócę - Tatry
najczęściej wspominam - LackowaTour
największy problem - moja prawa stopa

no, może starczy.



Proszę o wyrozumiałość, środek nocy...

, Iza!



Ech... a ja ciągle czuję pewien niedosyt...
Muszę wrócić tam!

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?

nie widzę przeciwskazań Oferuję się na "współ"!

Sobie właśnie wyliczyłam, że w tym (tamtym) roku byłam na pięciu "najach" najwyższych - Beskidu Sądeckiego, Niskiego, Wyspowego, Tatr Zachodnich i... Wielkiej Brytanii Ten ostatni śmieszny w porównaniu z poprzednimi

Tylko uprzedź, jak będziesz tam wracać!

Elsea mnie sprowokowała do zrobienia podsumowania. Miniony rok pod względem górskim był udany, zaprzeczyć nie mogę.
Z końcem kwietnia zadebiutowałem w Beskidzie Makowskim, zanim jeszcze Lubomir został rozjechany przez budowę, następnego dnia dokończyłem swe porachunki z Beskidem Wyspowym (przeszedłem wszystko, co chciałem z dodatkiem, w postaci urwiska). Później było analogiczne zatykanie dziur w Beskidzie Sądeckim (zbieżność z dokonaniami Elsei nie jest czysto przypadkowa, choć nie całkowita) i bardzo miło przeze mnie wspominany dynamiczny atak na Lackową ścianą zachodnią. Trzecie pasmo, w którym moim celem było przejście tego, co wcześniej się nie udało, to Gorce, które w pełni potwierdziły to, iż zasługują na bardzo wysoką ocenę. Potem pierwsze przejście przez Beskid Mały. No i finał, jedyny dłuższy wyjazd w tym roku - Góry Sowie, Kamienne, Wałbrzyskie, Stołowe i Masyw Ślęży.
Efektem jest 7 koronnych szczytów zdobytych po raz pierwszy (Lubomir, Lackowa, Czupel, Wielka Sowa, Waligóra, Borowa, Ślęża) i 3 po raz kolejny (Mogielica, Turbacz, Szczeliniec). Turbacz w ciągu dwóch dni, kiedy wszedłem na niego z poziomu doliny trzykrotnie, wyrósł na najczęściej przeze mnie odwiedzaną górę Cieszę się z tych wejść, ale równie istotne jest to, że nie były to odizolowane ataki na najwyższe szczyty, tylko przy okazji powypełniałem braki w pasmach, które już wcześniej odwiedzałem.
Po stronie minusów muszę zapisać to, że nie udało mi się zrealizować planu wyjazdu w Tatry, że tylko raz wyjechałem na dłużej niż na weekend, no i słabą formę, której niedostatki zbyt często dawały znać o sobie.

Nie mogę nie podziękować współtowarzyszom wypraw - Elsei, Gerowi i Witkowi. A, no i całej grupie obecnych na urwisku. Ich towarzystwa do minusów zdecydowanie nie zaliczam

A w przyszłym roku? Trzy najważniejsze cele, to zdobycie Korony, pełne obejście najwyższej części Bieszczad i zdecydowane przybliżenie się do zaliczenia wszystkich szlaków w Polskich Tatrach. Zobaczymy, co z tego wyjdzie...

_________________
My shadow is always with me. Sometimes ahead... sometimes behind. Sometimes to the left... sometimes to the right. Except on cloudy days... or at night.

Ja pod względem górskim rok miałem całkiem niezły. Byłem w Karkonoszach, Bieszczadach, Rudawach Janowickich, Górach Opawskich, Górach Złotych, Tatrach, Beskidzie Makowskim, Beskidzie Wyspowym i Górach Bardzkich. Z czego w Opawskich pierwszy raz.
Kurczę, zanim nie zobaczyłem tego napisanego to nie przypuszczałem że taka długa ta lista...
W przyszłym roku główny cel to zdobyć Lackową i tym samym skompletować Koronę Polski...

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

A niech to (co za) szlak!

Na Goły Wierch od Waksmundzkiej? Hmmm...

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co

Pieniny- listopad 2003






Poprawiłem adresy plików (zamiast "-" było "_").
Kamik

Śliczne zdjęcia Damiano!