Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 19 kwietnia 2024 12:09:05

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 874 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13 ... 59  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 18 września 2006 10:22:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25379
co za okropna historia! i jak głupio, przecież to przysłowiowa cegła z dachu :shock:

Kacper bardzo bardzo mi przykro. Sporo razy o nim opowiadałeś...

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 18 września 2006 11:28:22 
Jestem załamany i przybity. Płakać się chce... To był jeden z najbardziej otwartych, wesołych i dobrych ludzi jakich miałem okazje poznać. Wybitny wspinacz, miłośnik najdzikszych zakamarków słowackich Tatr, chodząca encyklopedia górskiej wiedzy, skarbnica anegdot... Jeszcze zupełnie niedawno rozmawialiśmy przez telefon... Jutro miał być na zebraniu Fundacji i też mieliśmy telefonicznie obradować... W przyszłym roku miał mnie wreszcie przeciągnąć przez zachodnią ścianę Krywania... Nie będzie już wspólnej wyprawy...

Na stronie Akcji Śmigło zamieściliśmy nekrolog

"W sobotę 16 września 2006 r. około godz. 9 zginął w lawinie kamiennej pod zachodnią ścianą Gerlachu członek zarządu naszej Fundacji Ziemowit Wirski. Ziomek - jak zwykli się do Niego zwracać koledzy taternicy - był wybitnym wspinaczem mającym na koncie wysokiej klasy przejścia tatrzańskie i alpejskie. Kilkanaście lat temu napisał i zredagował wraz z zespołem kolegów niezwykle wartościowy przewodnik "Najciekawsze wspinaczki skalne Tatr Polskich". Od wielu lat angażował się w pracę społeczną na rzecz środowiska ludzi gór zarówno w Polskim Związku Alpinizmu, jak i w swoim macierzystym klubie, a w ostatnich latach również w naszej Fundacji. Obdarzony poczuciem humoru, dużą wiedzą, doświadczeniem górskim i znajomością problemów środowiska - służył nam cennymi radami i wnosił w nasze spotkania wiele radości. Jutro mieliśmy spotkać się, by podjąć kolejne decyzje... Niestety samoistny obryw skalny, zwaliwszy się lawiną - nieoczekiwanie zabrał nam Ziomka...

Rodzinie naszego Kolegi, wszystkim Jego przyjaciołom i bliskim składamy serdeczne wyrazy współczucia - łącząc się w smutku i zadumie, oraz żalu, że tak szybko Ziomek odszedł za Ostatnią Grań."

Obrazek


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 18 września 2006 13:47:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:10:43
Posty: 3722
Bardzo mi przykro, Kacper...
:(


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 18 września 2006 22:04:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 22 czerwca 2006 09:44:39
Posty: 813
Skąd: Warszawa
<'> R.I.P.

_________________
Czekając na noc układam sobie pieśni,
Nie wsłuchuj się za długo, nie wpatruj się za bardzo...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 21 września 2006 17:51:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 19:29:55
Posty: 3974
Skąd: Warszawa
Bardzo smutna to wiadomość, Kacper. Choć o człowieku nigdy wcześniej nie słyszałem, to zawsze mnie dotyka fakt śmierci w górach kogoś, kto do chodzenia po nich jest wybitnie przygotowany. I jeszcze taki powód...

A oto opowieść na temat niewielkiej wyprawy, jaką ostatnio odbyłem...

Dotarłem wreszcie w rejon, który do tej pory pozostawał jedną z dwóch, obok krańca wschodniego (ze wskazaniem na Bieszczady) białych plam na mapie moich górskich wycieczek - region Wałbrzycha, czyli przede wszystkim Góry Wałbrzyskie, Kamienne i Sowie, ale i dzięki znakomitej pogodzie udało się wyskoczyć również w Masyw Ślęży. Wycieczka zrealizowana typowo w celu zdobycia najwyższych szczytów w pasmach, bez specjalnych ambicji, aby poznać je w 100%.
Pasma te jakoś szczególnie mnie nie zachwyciły, raczej jest to miejsce na jednorazową wizytę. Przeszedłem wszystko, co chciałem i chyba już mnie tam nie będzie ciągnęło.
Trasy nie powalają długością, ale muszę powiedzieć, że po każdej czułem się zmęczony - cóż, to nie był dobry sezon, do szczytowej formy brakowało dużo.

1. Góry Sowie. Początek w Rzeczce, podejście szosą na przeł. Sokolą, wejście na GSS w kierunku Sowy i od razu bardzo przyjemny widok na Góry Kamienne, Stołowe, Orlickie, Bystrzyckie, a nawet Śnieżnik. Potem otworzył się widok również w drugą stronę - na najwyższą część Kamiennych, Wałbrzyskie no i Karkonosze, ze Śnieżką w roli głównej. Super, Sowie powitały mnie tym, co mają najlepszego. Całkiem przyjemne podejście na Wielką Sowę, wzbogacone widoczną wieżą widokową, no i wreszcie widok z wieży - 360-stopniowa panorama, widać jednocześnie to, co niżej na raty, plus Góry Bialskie, grzbiet Sowich no i imponującą równinę na wschodzie, z której wyrasta potężna na tym tle Ślęża. Absolutna rewelacja. Poza tym to najwyższy punkt całego wyjazdu, a przy okazji Gór Sowich. Dalej ruszyłem grzbietem na południe - początek miły, jakiś wąż nawet grzał się na słońcu, ale po kilku minutach wejście w las i od tej pory nieciekawa szeroka droga aż do Polany Jugowskiej - ładna zielona trawka, trochę górek w oddali, kolejny plus dla Sowich. Potem zupełnie bez sensu zszedłem do Zygmuntówki, bo potem trzeba było ostro odrabiać wysokość, ale jak już się powróciło na grzbiet, to znów szlak był sympatyczny, acz nie ekscytujący. Wieża widokowa na Kalenicy to powtórka widoku z Wielkiej Sowy, ale że tam mi się bardzo podobało, to i tu również :-) Grzbietem doszedłem na Popielak, gdzie stwierdziłem, że dalszy marsz nie ma sensu - i tak musiałem wrócić do Rzeczki, byłem ograniczony czasowo, a szlak stawał się mocno uciążliwy, ze względu na sterty drzew i gałęzi, które całkowicie pokrywały drogę. Żeby nie wracać dokładnie tak samo, na przeł. Jugowską wróciłem ścieżką rowerową po zachodniej stronie grzbietu, dalej już GSS na Sowę, a ponieważ trochę czasu mi zostało, a tereny wokół Wielkiej Sowy należały do najlepszych na grzbiecie, więc poszedłem jeszcze na Małą Sowę, dzięki czemu miałem potem pierwszą w życiu okazję iść szlakiem fioletowym :-) Szlakiem tym cofnąłem się do schroniska Sowa i zostało już tylko zejście do Rzeczki.

2. Góry Kamienne i kawałek Wałbrzyskich. Start w Sokołowsku i na dzień dobry ostre podejście niebieskim szlakiem na najwyższy grzbiet Kamiennych. Niby tylko 300m różnicy wzniesień, ale nachylenie niewiele ustępujące Lackowej, musiałem się co jakiś czas zatrzymywać, a nogi o dziwo czuły jeszcze te trochę ponad 30km dnia poprzedniego. Ciężko było, starzeję się... Tyle tylko, że po odwróceniu ładne widoki - na Kamienne i na Karkonosze. No i jakieś skałki, ogólnie coś się działo. Na samym szlaku też - góra, dół, góra, dół, każdy stok stromy, mocno to wykańczające. Bardzo łagodna przełęcz między Suchawą a Waligórą nie zapowiadała tego, co widać na mapie i wiedziałem skąd inąd - że północny stok Waligóry, którym miałem schodzić, nie jest stokiem, tylko ścianą nawiązującą do najlepszych wzorców Lackowej i Ćwilina. Tyle że tu brzydziej, nawierzchnia żwirowata, trzeba było bardzo uważać, żeby nie zacząć tracić wysokości w sposób niekontrolowany. Sam szczyt Waligóry (najwyższy szczyt Kamiennych) beznadziejny. Krótki postój koło ładnie położonego schroniska "Andrzejówka" na Przełęczy Trzech Dolin i marsz w kierunku wschodnim, nadal szlakiem niebieskim, sporymi fragmentami prowadzącym wspólnie z GSS. Tu znów góra - dołek, tyle że już bez widoków, za to w krzaczorach. Mniej przyjemnie, zmęczenie dawało znać o sobie, ale za to kawałek niemal graniowy, bo po obu stronach bardzo stromo, a grzbiet niezbyt szeroki. W końcu jednak pojawiły się ciekawe skałki i ruiny zamku Rogowiec. Ruiny wybitnie zrujnowane, nic ciekawego, ale widok na Borową ładny. Zejście do doliny oddzielającej Góry Kamienne od Wałbrzyskich i największy koszmar tego dnia - podejście z tejże doliny (z wsi Rybnica Mała) na Rybnicki Grzbiet... Masakra... Tylko trochę ponad 200m różnicy wzniesień, ale znów potwornie stromy stok i ścieżka nieznająca słowa trawers... Gdyby to był początek i gdyby nie to, że do formy daleko, nie zrobiłoby pewnie większego wrażenia, a tak to była to ścieżka przez mękę - co kilkanaście kroków moment przerwy. Na szczęście grzbiet był dość płaski, więc można było nadrobić stracony czas, w efekcie w połowie czasu tabliczkowego udało się jakoś zmieścić :-) Dodam, że grzbiet zasadniczo nudny, ale przez pewien czas ścieżka, nie droga, a to cenię. Później kolejna ściana, tym razem atak szczytowy na Borową, która ostatnimi czasy wyrosła na najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich, pozbawiając tego miana Chełmiec. Szczyt nijaki - polanka 3x2m, ławeczka included. Punktem końcowym był dworzec PKP w Wałbrzychu, do którego można dojść bezpośrednio z Borowej, ale omijało się w ten sposób polecane przez Pippina ruiny zamku Nowy Dwór. Cofnąłem się więc, obchodząc bokiem najbardziej pionową część szlaku i zszedłem przez Nowy Dwór szlakiem żółtym. Ruiny ładniejsze niż na Rogowcu, ale widoku brak. Zostało jeszcze tylko kolejne zejście typu "ślizg - drzewo" i oczom moim ukazały się zabudowania Wałbrzycha. Nie powiem, żebym zapamiętał ten widok pozytywnie.

3. Góry Wałbrzyskie. Jako że różnie ludzie mówią, nie byłem do końca pewien, czy Borowa jest wyższa, czy Chełmiec. Poza tym należało lepiej poznać liźnięte tylko Góry Wałbrzyskie. A więc ruszyłem z Boguszowa i Górniczą Drogą Krzyżową doszedłem na Chełmiec. Miejsce na Drogę Krzyżową dobre, jako szlak dość nudno - cały czas jezdna droga. Z drugiej strony, mapa i oględziny bezpośrednie jednoznacznie wykazały, że wschodzenie na Chełmiec z jakiejkolwiek innej strony jest bezsensem. A tak musiałem z innej strony tylko zejść, co również nie było przyjemne. Tak twierdziły w szczególności moje kolana - ścieżka na krechę w ciemnym lesie, oczywiście stromo ponad miarę, jak to w tej okolicy. Cała wysokość wytracona bardzo szybko, a potem drogami, polami i szosami szlak wiódł do wsi Lubomin, skąd udałem się na Trójgarb. Kawałek podejścia szlakiem zielonym dość ciekawy, potem jednak nudna i droga i równie nudny szczyt. Niczego wysokiego już w sąsiedztwie nie było, więc rozpocząłem zejście szlakiem niebieskim do Strugi. Szlak ten trafił mnie dwukrotnie, znikając w niewyjaśnionych okolicznościach, ale irytacja przeszła mi pod koniec, kiedy najpierw zaczęło być widać pagórkowate tereny na północ, a potem wyprowadził na pola powyżej Strugi, z bardzo ładnym widokiem na potężny masyw Chełmca, wyglądający z tej strony mało user-friendly, równie potężną Borową, a dalej także Wielką Sowę i Ślężę, która ponownie mnie zaskoczyła, bo mimo sporej odległości, nadal wyglądała dość imponująco - taka trochę miniaturka Babiej Góry. Sądzę, że Gerowi by się w tym miejscu podobało, zwłaszcza że szło się tymi polami trochę. Na koniec dojście szosą ze Strugi do Szczawna Zdroju, będącego sporą niespodzianką - zwłaszcza wyremontowny deptak na tle Wałbrzycha przywodził na myśl Pola Elizejskie :-)

4. Masyw Ślęży. Start i koniec na przełęczy Tąpadła. Dobre to miejsce do tego celu, bo leżące pomiędzy dwoma częściami masywu. Czasu sporo, więc oczywisty wybór podejścia na Ślężę - najdłuższy, ale za to potencjalnie najciekawszy szlak niebieski. Zawodu nie było, a nawet pozytywna niespodzianka. Teren zalesiony, ale pełno głazów, miejscami nawet większe skałki. Nazwa "Skalna Perć", określająca kawałek tego szlaku, jest trochę na wyrost, niemniej ścieżka prowadzi w tym fragmencie po skałkach, no i jest ułożona z kamieni, więc robi się klimat nieco wysokogórski :-) Na kolejnej skałce ładny widok na rozległą równinę. Kościółek na szcycie trzyma się znacznie gorzej, niż starożytny niedźwiedź zwany dzikiem, ale za to poniżej jest widok na drugą stronę równiny. Potem zejście na Wieżycę szlakiem dość przeciętnym, z Wieżycy wciąż dół, zmiana szlaku na czarny, okrążający Ślężę od wschodu, dojście z wykorzystaniem ścieżek dydaktycznych do szlaku czerwonego, którym dotarłem do Sulistrowic, gdzie mieści się mały zalew, pusty w dzień powszedni o tej porze roku. Ostatnim akordem było podejście na Radunię i zejście o stromiźnie ponownie przekraczającej normy wyznaczone przez zdrowy rozsądek.

Oprócz tego wpadłem również:
a) do Książa; zamek imponujący, rewelacyjnie położony; ciekawe szlaki wokół - Wąwóz Książ z rzeczką koloru żółtego, stary zamek, ścieżka nad wąwozem...
b) nad Jezioro Bystrzyskie i do Zamku Grodno; super widok z wieży, jeziorko całkiem przyjemne, no i dość wysoka tama;
c) do Wambierzyc; schody Bazyliki wielkości całej wsi :-) i całkiem ciekawa ruchoma szopka z wieloma scenami;
d) na Szczeliniec i na Radkowskie Skały; na tych drugich jak zwykle pusto, a ja bardzo lubię to miejsce; na Szczelińcu dodatkowa atrakcja w postaci zawodów w ratownictwie górskim i masy GOPRowców wiszących na ścianach;
e) do sztolni Włodarza i Osówki; dość ciekawe, tym bardziej, że nie wiadomo w jakim celu zrobione, pobudza wyobraźnię; przy okazji obu sztolni udało się też zahaczyć o miejsca niespodziewanie ładne - odkryty grzbiet między Sokołem a Włodarzem, czy widok na Rzeczkę i przeł. Sokolą znad Walimia;

No i to pewnie był koniec sezonu, mimo słabej formy dość udanego - 7 nowych szczytów do zdobywanej w sposób nieformalny Korony Gór Polskich (chronologicznie Lubomir, Lackowa, Czupel, Wielka Sowa, Waligóra, Borowa i Ślęża) i 3 już wcześniej odwiedzane (Mogielica, Turbacz, Szczeliniec), oprócz tego dwie wizyty w Beskidzie Sądeckim. Brak mi w tym roku Tatr, mam nadzieję że w przyszłym się uda.

_________________
My shadow is always with me. Sometimes ahead... sometimes behind. Sometimes to the left... sometimes to the right. Except on cloudy days... or at night.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 23 września 2006 09:22:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:10:43
Posty: 3722
To oczywiście zachęciło mnie do jechania w góry, czego zrobić nie mogę i żaden GSS (;-) no, chyba że chodzi o Gastronomiczną Spółdzielnię Spożywców?) mi nie grozi. Sowie wydają się być najciekawsze, i tan szlak naprawdę fioletowy? Skąd wiesz? ;-)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 23 września 2006 09:30:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24318
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Współczuję Kacper... straszne.
Ja szukając wewnętrznego spokoju po pogrzebie Taty gdy szlag trafił plany zdobywania najwyższych szczytów Rumunii (spróbuję za rok, ufam że jej nie zaorają) udałem się na kilka dni w że tak powiem środkowe Beskidy. Czyli w Makowski i Wyspowy.
Zaczęło się w ogóle tak że w nocny pociąg ze Szczecina w dół (nie pamiętam czy Kraków, Przemyśl, czy Rzeszów) nie dało rady niemal wsiąść w Poznaniu a gnieździć w korytarzu się nie chciałem. Wyruszyłem więc rano, wieczorem dojeżdżając do Makowa Podhalańskiego - wiem że wtedy jest się praktycznie jeden nocleg w plecy ale chyba się starzeję i zwracam niejaką uwagę na komfort jazdy :D
Dzień I - Maków Podhalański-Pcim. Trasa przez całą zachodnią część głównego pasma Beskidu Makowskiego z jego (pasma a nie Beskidu) najwyższym szczytem - Koskową Górą. Siedem godzin drogi ale trasa spokojna, niestroma, leniwa taka... Byłyby ładne widoki ale w połowie września na horyzontach często rządzi mgła. W Pcimiu nocleg w jakimś podejrzanym motelu...
Dzień II - Pcim-Kasina Wielka. Wschodnia, mniejsza część Beskidu Makowskiego. Za to tu jest najwyższy szczyt. I był on najciekawszy w tej wycieczce, pomijając urocze schronisko na Kudłaczach. Najciekawszy - bo znowu widoków nie było. Tym zaś którzy byli na Lubomirze i pukają się w głowę pytając co tam takiego ciekawego skoro wszędzie las i widoków żadnych, odpowiadam - na Lubomirze trwa w najlepsze jakaś budowa, która - jeśli wierzyć tablicom - jest odbudową przedwojennego obserwatorium astronomicznego "Miasteczko Gwiezdne Lubomir".
No i Kasina Wielka. W najgorszych koszmarach mi się będzie śniła!!! Witku - skąd Ty jesteś, mam nadzieję że nie z Kasiny bo mam ją zamiar zrównać z ziemią. Szukamy noclegu - niestety nikt tu nie wynajmuje - jak to? taka duża wieś w górach i ani jednej możliwości? - no, ludzie się boją - podobno wynajmują tam i tam. Poszliśmy tam i tam. Nieststey mam cały dom zajęty - ale proszę pani, mamy śpiwory, rąbniemy się na podłodze - niestety nie, do widzenia. Pani w sklepie powiada: Wynajmuje jeszcze pan Kaletka przy drodze na Węglówkę. Poszliśmy. Dwie sprzątaczki: Dom jest wprawdzie pusty ale przygotowujemy się na przyjęcie kolonii, nie możemy państwa wpuścić - a kiedy ta kolonie? - jutro - to proszę nas przenocować dziś, choćby w korytarzu, mamy śpiwory, zapłacimy i rano sobie znikniemy - niestety nie, do widzenia.
Spalę i zaoram.
Dojechaliśmy ostatecznie busem do Mszany i tam znaleźliśmy nocleg acz etż dość osobliwy bo w jakimś domu dla chorych, było pełno ludzi na wózkach... ale dorabiało toto jako pensjonat.
Dzień III - wyspy jak się patrzy Rabka Zaryte-Luboń-Szczebel-Lubogoszcz-Mszana. Przyznaję zę porządnie dostałem w nogi, zwłaszcza na ostatnim podejściu. Taki już jest Beskid Wyspowy że wchodzisz i zaraz schodzisz. Widoki znów były zamglone. Luboń jest super, schronisko cudowne, jak z bajki. Pozostałe zalesione i bez widoków za to zejście ze Szczebla do Kaskinki Małej jest masakryczne. Dopiero potem przeczytałem w przewodniku jakimś że to jeden z najbardziej stromych szlaków w całych Beskidach.
Dzień IV - wyspy nadal Przełęcz Przysłop-Jasień-Mogielica-Jurków. Piękny szlak, polecam mocno. O ile panorama z podszczytowej polany na Jasieniu jest jeszcze ograniczona, o tyle Mogielica to po prostu ósmy cud świata! Podszczytowa polana jest ogromna i zapewnia widoki gdzieś tak na 70% horyzontu. Widać było Beskid Mały, Makowski, Wyspowy rzecz jasna, Gorce, Sądecki i Pieniny... Resztę niestety skrywała mgła ale nie mogłem się powstrzyać od stwierdzeń: A tam powinny być Tatry, a tam Babia Góra...
Z Jurkowa bus do Krakowa który jechał przez miejscowości o których w życiu nie słyszałem... tajemnicza trasa...
A wpisując się jakoś pod ostatnim mailem Bogusa dodam że w tym tygodniu do Korony Gór Polskich zdobyłem po raz pierwszy Biskupią Kopę, Rysy, Lubomir i Mogielicę. Brakuje mi już wyłącznie Lackowej.
Mogielica... jeden z cudów beskidzkich...
Pippin

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 23 września 2006 09:49:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28013
Peregrin Took pisze:
Witku - skąd Ty jesteś, mam nadzieję że nie z Kasiny bo mam ją zamiar zrównać z ziemią.
spokojnie - możesz zrównywać :) - je nie stamtąd. Choć do 16 roku życia mieszkałem niedaleko: w Wiśniowej.


Peregrin Took pisze:
Podszczytowa polana jest ogromna i zapewnia widoki gdzieś tak na 70% horyzontu. Widać było Beskid Mały, Makowski, Wyspowy rzecz jasna, Gorce, Sądecki i Pieniny... Resztę niestety skrywała mgła ale nie mogłem się powstrzyać od stwierdzeń: A tam powinny być Tatry, a tam Babia Góra...
- mogę Cię zapewnić mój drogi: z tej polany widać WSZYSTKO!


Peregrin Took pisze:
Mogielica... jeden z cudów beskidzkich...

- tak tak :) , choć może zaraz przyjdzie Bogi i powie, że w tej okolicy to jeszcze Ćwilin. Cóż - będę musiał się zgodzić ale nie do końca.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 23 września 2006 10:11:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:10:43
Posty: 3722
Wy to robicie na złość mi, czy jak?!

CHLIP
ja chcę w góry!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 23 września 2006 10:14:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28013
Tak, tak - wcześniej czy później na Mogielicę i Ćwilin wyjdzie Elsea i też wypowie się w tej kwestii :) .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 23 września 2006 10:15:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:10:43
Posty: 3722
:lol:
I hope! ;-)
Tylko nie dziś, bo nie wzięłam stabilizatora na kolano ;)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 23 września 2006 13:25:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 19:29:55
Posty: 3974
Skąd: Warszawa
elsea pisze:
Sowie wydają się być najciekawsze

Najciekawsze wydały mi się Kamienne. Sowie są tylko ładniejsze :-) Przynajmniej jeśli chodzi o same góry, bo jeszcze te różne atrakcje dochodzą...

elsea pisze:
i tan szlak naprawdę fioletowy? Skąd wiesz?

On był tak bardzo fioletowy, że nie mogłem się pomylić. Ale na wszelki wypadek pytałem jeszcze napotkanych ludzi :-)

Peregrin Took pisze:
No i Kasina Wielka. W najgorszych koszmarach mi się będzie śniła!!!

Muszę powiedzieć, że z Kasiny mam również złe wspomnienia. Choć nocleg i tak planowałem na Śnieżnicy, to jednak myślałem, że w Kasinie uda mi się zjeść obiad... Cóż, pozostało liczyć na schronisko na Śnieżnicy, gdzie stanąwszy przed menu zawierającym kilkanaście pozycji i odpowiedziawszy "jeszcze się zastanawiam" na pytanie pani w okienku "słucham?" dostałem reodpowiedź "nie ma nad czym, jest tylko bigos"... Mimo wszystko apeluję o pozostawienie Kasiny Wielkiej na mapie Polski przez wzgląd na Justynę Kowalczyk :-)

Peregrin Took pisze:
o tyle Mogielica to po prostu ósmy cud świata!

O tak.
antiwitek pisze:
choć może zaraz przyjdzie Bogi i powie, że w tej okolicy to jeszcze Ćwilin

Choć przyszedłem i mówię. Dwie te polany wydają się całkowicie równorzędne. Główna różnica polega pewnie na tym, że z Mogielicy widać Ćwilin, a z Ćwilina Mogielicę. To "pewnie" bierze się stąd, że na Ćwilinie byłem przy bardzo dobrej widoczności, natomiast na Mogielicy za pierwszym razem z trudem wypatrywałem własnych butów (wzrok wytężając mocno przy tem), a za drugim było znacznie lepiej, ale i trochę mgliście. Ciekawostką jest, że pierwsza wizyta na Mogielicy odbyła się tego samego dnia, co na Ćwilinie. Ot, nagła górska zmiana pogody, tym razem na lepsze.

Peregrin Took pisze:
Brakuje mi już wyłącznie Lackowej.

Muszę tam postawić jakieś zasieki, co by uniemożliwić Ci szybkie zdobycie :-) A tak poważnie, to po Twoim gwiazdkowaniu byłem przekonany, że Ty już Koronę masz. Mi brakuje Wysokiej Kopy, Skopca, Biskupiej Kopy (hehe, coś najwyraźniej skopałem...) i przede wszystkim Tarnicy. No i to są też cztery pasma, w których w ogóle nie byłem.

_________________
My shadow is always with me. Sometimes ahead... sometimes behind. Sometimes to the left... sometimes to the right. Except on cloudy days... or at night.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 23 września 2006 16:00:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24318
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Bogus pisze:
Mimo wszystko apeluję o pozostawienie Kasiny Wielkiej na mapie Polski przez wzgląd na Justynę Kowalczyk



Uuuu... Jasna sprawa. Zostaje.
Pippin

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 23 września 2006 21:24:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
Peregrin Took pisze:
Bogus napisał:
Mimo wszystko apeluję o pozostawienie Kasiny Wielkiej na mapie Polski przez wzgląd na Justynę Kowalczyk



Uuuu... Jasna sprawa. Zostaje.
Pippin


a kto to jest Justyna Kowalczyk?

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 23 września 2006 22:05:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:10:43
Posty: 3722
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 874 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13 ... 59  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 44 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group