Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 25 kwietnia 2024 18:32:21

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 874 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49 ... 59  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 31 sierpnia 2012 07:43:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24321
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Dzięki! :D
Dwa komentarze na szybko:
Powsinoga pisze:
rano samotny spacer do Chełmska po bułki
skąd tu takie nazwy? ot polska fantazja

To moja hipoteza, ale dość prawdopodobna - chodzi przypuszczalnie o to, że sporo osób z Sądecczyzny po wojnie zasiedliło te ziemie - niejeden mój kolega ze szkolnej ławy miał babcię w Nowym Sączu, a świętej pamięci dyrektor mojego ogólniaka nosił piękne nazwisko Galica.

Powsinoga pisze:
piękny dworzec niestety straszy - nawet brak rozkładu jazdy

Fakt, słabo, niemniej pamiętajmy, że zasadniczo już nic tu nie jeździ - to połączenie Trutnov - Wrocław (w poprzednich latach Trutnov - Jelenia Góra) uruchamiane jest tylko na letnie weekendy.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 31 sierpnia 2012 09:29:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 16:53:29
Posty: 14865
Skąd: wieś
:) Super!

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 04 września 2012 00:07:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 09 października 2010 21:16:59
Posty: 351
Skąd: Gondor
Robi wrażenie... Piękna relacja...

_________________
...tam na skraju lasu, gdzie brzóz tyle...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 22 października 2012 12:07:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17991
..wpisy dotyczące wpinaczek na najwyższe szczyty świata zostały przeniesione do tematu: Himalaje.

_________________
..Ty się tym zajmij..


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 03 lipca 2013 00:49:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 17:38:41
Posty: 9989
Jako, że nie mam pojęcia, czy w tym roku uda mi się w ogóle jakoś porządnie gdzieś wyjechać, postanowiłam przynajmniej wypuścić się na krótko gdzieś w miarę blisko. Padło na Góry Świętokrzyskie. Trochę w myśl powiedzenia 'cudze chwalicie, swego nie znacie' - one są najbliżej Warszawy, a najsłabiej je znam - toteż przymierzałam się do bliższego poznania ich od dłuższego czasu. Znaczy się, niby byłam tam parę razy - ale zawsze jakoś krótko. Teraz też było krótko, ale z myślą o tym, że po zrobieniu rekonesansu w okolicy dotąd mi nieznanej może potem uda się pojechać na dłużej.

Do tej pory plątałam się w pobliżu Chęcin, tym razem na cel obrałam pobliże Nowej Słupii.
Pierwszego dnia przyjechałam późno - kto by pomyślał, że z Warszawy do Kielc obecnie takie słabe połączenia są. :/ Toteż jedynie zdołałam pójść na spacerek do Nowej Słupii na późny obiad i z powrotem.

Drugiego dnia polazłam na górę w tej okolicy obowiązkową - czyli Św. Krzyż. Pogoda nie nastrajała optymistycznie - na przemian mżawka/deszcz/opary mgły. Wejście czerwonym szlakiem na początku też nie zachęcające - wąska ścieżka między krzaczorami. A ja sama, z moją pajęczynofobią. Pozostało mi złapać 2 kije, machać nimi przed sobą i płakać. Ale na szczęście wkrótce droga rozszerzyła się i nie było już tak strasznie. Góra ta nie jest jakimś strasznym wyczynem nawet dla takiego flaka odartego z kondycji do zera jak ja, a wybrane przeze mnie podejście było bardzo litościwe, toteż na szczyt dotarłam stosunkowo szybko.
Klasztor niestety okazał się być w remoncie, toteż różne konstrukcje typu dźwig psuły mi obrazek. Jedynie brama wejściowa zrobiła na mnie duże wrażenie - i droga za nią - miała w sobie coś metafizycznego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Za pierwszym razem, kiedy przeszłam wzdłuż całej długości klasztoru, nie znalazłam żadnego wejścia do środka i czułam się ogromnie zawiedziona z tego powodu. Poszłam więc dalej, do punktu widokowego. Tu czekała mnie znów niemiła niespodzianka - za wstęp na taras widokowy zdziercy życzyli sobie 6.50 zł. Ale odpuścić sobie nie byłabym w stanie, więc wchodzę. Tu mam do pokonania dużo schodów, w końcu docieram na platformę. Przed sobą mam ponoć największe obecnie gołoborze w Górach Świętokrzyskich. Na tabliczkach pisze, że one zarastają. Szkoda. To tu wcale nie jest takie duże. Ale generalnie widok jest, i cieszę się, bo przy takiej pogodzie widoczność mogłaby być znacznie gorsza.

Obrazek

Potem wracam do klasztoru, wychodząc z założenia, że to niemożliwe, żeby nie dało się tam wejść do środka. I okazuje się, że mam rację. :) Poprzednio przegapiłam wejście, a ono jak najbardziej jest! Ucieszyłam się wielce, a jeszcze bardziej na widok jadłodajni w środku. ;) Najpierw postanowiłam jednak zaspokoić potrzeby ducha i oka, potem zjadłam obiad i nie pierwszy raz przekonałam się, że człowiek z pełnym brzuchem jednak zupełnie inaczej patrzy na świat.

Obrazek

Obrazek

Potem niebieskim szlakiem zeszłam do Nowej Słupii, podziwiając po drodze osobliwe - ni to poczciwe, ni to subtelnie dowcipne stacje drogi krzyżowej i zastanawiając się nad duchowością i intencjami rzeźbiarza.
Na dole nadziałam się na muzeum archeologiczne - wyglądało na zamknięte i nigdzie ani śladu informacji, kiedy jest czynne i ile kosztuje wstęp. Ale przypominało skansen i to, co zobaczyłam przez płot, wyglądało baaardzo zachęcająco - na pewno warto byłoby to zwiedzić.

Obrazek

I to by było na tyle.

Trzeciego dnia nie bardzo miałam pomysł na to, co robić - nie nabrałam jeszcze dość kondycji, żeby porwać się na dalszą trasę, a blisko niewiele zostało. Postanowiłam wleźć najpierw na najbliższą, małą górkę Kobylą, a potem pójść na niewiele wyższą Górę Chełmową. Tego dnia było pochmurno, ale na szczęście już nie padało. Droga początkowo mocno zarośnięta, wiodła między zielskiem wyższym ode mnie, więc mimo jej urody, byłam zrozpaczona perspektywą pajęczyn i znów machałam przed sobą kijami jak wiatrakami i modliłam się, żeby już był las. W lesie istotnie ścieżka, mimo, że wąska, to nigdy aż tak gęsto zarośnięta - początkowo dała mi poczucie ulgi. Ale nie na długo. Dzień wcześniej w lesie komarów było dużo, ale to, co działo się dziś... to już totalna mega masakra! Wystarczyło stanąć dosłownie na chwilę i już człowiek był cały, równo, od stóp do głów, pokryty chmarą setek, tysięcy krwiożerczych bestii. A ja tymi kijami na pajęczyny w lesie jednak też musiałam machać, ręce mi już mdlały ze zmęczenia i co jakiś czas przystawać musiałam. Płyn antykomarowy zużyłam do końca, a i tak obsiadały mnie. Tyle, że muszę przyznać, że ostatecznie wcale tak bardzo nie pogryzły. Jedynie kostki u nóg zjadły, bo to ich ulubione miejsce, a poza tym, to niewiele co. Ale póki co stres był i miałam dość i chciałam do domu. Górka ta na szczycie nie miała ani śladu widoku, czego zresztą po tak niskiej, lesistej górce można się było spodziewać, więc byłam zła na siebie, że w ogóle na nią lazłam. Teraz nie mogłam się doczekać, aż z niej zlezę i znów wyjdę poza las. Tym razem na szczęście droga poza lasem była szeroka, nie zarośnięta i całkiem urodziwa.

Obrazek

Obrazek

Tak doszłam do Wólki Milanowskiej, która byłaby całkiem malownicza, gdyby nie składała się (w tym miejscu przynajmniej) głównie ze skrzyżowania szos.

Obrazek

Tu zobaczyłam jakieś duże zwierzę skaczące przez pole szybko w stronę krzaków, które jednak rosły właśnie przy szosie, więc zastanawiałam się, gdzie ono się pcha. Myślałam, że to mała sarenka, ale kiedy obeszłam krzaki z drugiej strony i podeszłam bliżej w poszukiwaniu jej, okazało się, że to gigantyczny zając. Niestety uciekł, zanim zdążyłam zrobić mu zdjęcie. Potem znalazłam drogę do Nowej Słupii inną, niż ta, którą szłam pierwszego dnia, znacznie przyjemniejszą - nie przy autostradzie, tylko kameralnie przez wieś. W miasteczku zastanawiałam się, czy jest sens iść na tą Chełmową Górę, która zapewne jest nie lepsza od Kobylej, w dodatku czułam się już zmęczona. Ale postanowiłam jednak iść, bo szkoda mi było skończyć dzień po tak marnym kawałku trasy. I dobrze, bo szlak wiódł przez Starą Słupię, malowniczą wioskę, zrobiło się wreszcie przestrzennie i widokowo i tak naprawdę to dopiero tu zaczęło mi się podobać.

Obrazek

I dopiero tu minął mi kryzys samotnego wyjazdu. Taki kryzys do tej pory zawsze mijał mi pierwszego dnia, a tym razem trzymał wyjątkowo długo. Mimo, że od dawna bardzo brakowało mi samotnego wyjazdu i bardzo za takim tęskniłam, to jak w końcu się udało, było mi ciężko i źle. Aż do teraz. A to przecież już koniec właściwie! Ale tu się nacieszyłam wreszcie pagórkami i łąkami, aż doszłam do granicy kolejnego lasu. Zatrzymałam się, żeby zrobić zdjęcie i w tej chwili momentalnie obsiadła mnie chmara komarów jeszcze dziksza, niż na Górce Kobylej. Zwątpiłam w sens dalszej drogi, nie czekało mnie tu nic ciekawszego, niż tam. Ale postanowiłam pójść jeszcze kawałek w las, do pierwszej gęstwiny, której nie będzie mi się chciało pokonać. Wkrótce takową znalazłam, zobaczyłam wielką pajęczynę z pająkiem wiszącą w poprzek drogi i powiedziałam sobie - nie ma mowy, żebym szła dalej. Zawróciłam. I nie żałuję. Od komarów było gęsto w powietrzu, szczęśliwa powitałam wyjście z lasu i wróciłam do Nowej Słupii na obiad. Potem żałowałam, że poszłam szlakiem czarnym, zamiast niebieskim, który miał znacznie większy potencjał widokowy, ale nie miałam już sił zawracać. Żałowałam, że jutro wyjeżdżam, bo mogłabym nadrobić to niedopatrzenie. No trudno. Potem wróciłam do kwatery, i tu, wieczorem, czekało mnie najlepsze.
Kładłam się już spać, kiedy do pokoju wleciał mi jakiś dziwny owad. Zastanawiałam się, co to jest za cholerstwo, gryzie to, czy nie gryzie, zatłuc prewencyjnie czy nie zatłuc? Zaczęłam mu się przyglądać i w pewnym momencie dostrzegłam coś dziwnego. Czy mi się zdaje, czy widzę jakiś błysk? Nie, nie zdaje mi się, o kurde! Świetlik!!! :D A dopiero co zaledwie parę dni wcześniej ubolewałam nad faktem, że nigdy w życiu nie widziałam świetlika. A tu proszę - mówisz i masz! :shock: :D Pełen czad nastąpił oczywiście, kiedy już się położyłam i zgasiłam światło. A on zaczął latać i świecić - nie miałam pojęcia, że on tyle światła daje! Co za niewiarygodna, tajemnicza, baśniowa istota - istny mały elfik! Potem zaczął latać mi tuż nad głową, a ja stwierdziłam że w sumie to nie wiem, czy świetliki nie gryzą. Ale takiego cudu nie umiałabym zabić nawet w samoobronie, to byłoby coś straszliwie złego! Żal mi było zasypiać i tracić go z oczu, ale i on się rozleniwił i przeważnie siedział na firance i nie świecił, więc w końcu zasnęłam.

Czwartego dnia wyjeżdżałam już do domu, ale że pociąg z Kielc miałam dopiero popołudniu, to nie bardzo wiedziałam, co robić. Za mało czasu na jakąś wyprawę, za dużo, żeby siedzieć w chacie i czekać. Postanowiłam sprawdzić, dokąd prowadzi piękna, malownicza droga, którą widzę z okna. Droga jednak okazała się być bardzo krótka i prowadzić donikąd.

Obrazek

Wylazłam więc na szosę i poszłam przed siebie w przeciwną stronę, niż zwykle. Upolowałam coś, nie wiem po co, i nawet się z tego jak idiotka ucieszyłam, nie wiem po co. A potem upolowałam jeszcze pięknego motylka. Dał mi się nawet wziąć do ręki. :)

Obrazek

Znalazłam wiejską drogę prowadzącą w las i pod górę, na górze był prześwit i miałam nadzieję, że zobaczę jakiś widok. Prześwit na szczycie wzniesienia jednak okazał się być łąką otoczoną lasem tak, że widoku nie było. Było za to gospodarstwo z psami, które zaczęły szczekać i mnie gonić, więc nawiałam stamtąd pośpiesznie. Ale generalnie nie żałuję, że poszłam tą drogą - na dole było całkiem ładnie. :)

Obrazek

I dziś komary nie atakowały, i słońce nawet wychylało się wreszcie zza chmur. Ostatecznie doszłam jednak do wniosku, że pogoda w poprzednich dniach, wbrew pozorom, była optymalna. Gdyby wtedy świeciło słońce, to widziałabym wszystkie pajęczyny i nigdy nie przeszłabym sama tamtymi szlakami. Gdyby pierwszego dnia nie padał deszcz, to pewnie komary byłyby tak samo agresywne, jak drugiego dnia, a na Św. Krzyż, mimo, że niewysoki, nie wlazłabym bez postojów i zżarłyby mnie równo. Więc nie ma co narzekać. ;)

A potem trzeba już było wrócić do Warszawy.

Reasumując, nie moje to góry, nie mój duchowy krajobraz i chyba nie chce mi się tam wracać na jesieni. W każdym razie nie w ten rejon, może w jakiś inny? Ale mimo wszystko, mimo, że było mi tam przeważnie marudno i źle, to jednak człowiek otoczony przyrodą zupełnie inaczej zaczyna myśleć, niż w mieście. Nabiera jakiegoś głupiego optymizmu, zaczyna wierzyć, że ostatnie słowo nie może należeć do zła, że to co krzywe, da się wyprostować, po prostu MUSI się wyprostować i już. Oczywiście, wystarczy wrócić do Warszawy, zobaczyć znajome bloki wokoło i człowiek trzeźwieje, wraca na ziemię i wszelkie złudzenia mijają... Żeby tak chociaż mogło przetrwać odzyskane zaufanie do Pana... w końcu samotny wyjazd to dla mnie jedyna przyswajalna na dziś dzień forma rekolekcji - tego szukałam i tą rolę owa wyprawa spełniła, ino, że owoce coś szybko mi więdną... :?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 03 lipca 2013 09:25:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:14:16
Posty: 6967
Jaka piękna i odważna wyprawa! Od dawna już marzę o czymś takim, bo człowiek czasem musi się powłóczyć zupełnie sam. A Twoja opowieść Fen jest jak poranny prezent na mojego doła. :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 03 lipca 2013 09:58:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 15:34:22
Posty: 17262
Skąd: Poznań
Tak, zacny wpis!
W Górach Świętokrzyskich byłem w latach dzieciństwa i niewiele z nich pamiętam. Chyba też nie moja bajka... chociaż gołoborza -> *****

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 03 lipca 2013 18:20:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 17:38:41
Posty: 9989
anastazja pisze:
człowiek czasem musi się powłóczyć zupełnie sam.

Oj tak! :)
Ale odwagi to ta akurat wyprawa żadnej szczególnej nie wymagała. ;) Bo do łażenia samotnego to się przyzwyczaiłam już i jakoś zupełnie się nie boję, chyba, że pajęczyn. ;) Mam wrażenie, że takie są czasy - w górach na szlakach jest raczej bezpiecznie, bardziej niebezpiecznie jest w miastach.
arasek pisze:
chociaż gołoborza -> *****

Ciekawa sprawa z tymi gołoborzami. Z dzieciństwa utkwił mi w pamięci obrazek wędrówki jakąś ścieżką koło gołoborza, jesień, mgły i generalnie świetny klimat melancholii. Ale spytałam mamy, ona twierdzi, że niczym takim nie szliśmy. I chyba faktycznie w ogóle nie ma takiego miejsca tam. Ciekawe, skąd ono się wzięło w mojej głowie. Fajnie byłoby jednak trafić na nie w realu.
Z drugiej, strony, byłam też w Górach Świętokrzyskich z wycieczką szkolną i nie do końca pamiętam, co wtedy zwiedzaliśmy. Chęciny, Jaskinię Raj na pewno, ale oprócz tego jeszcze jakieś rzeczy, możliwe, że Św. Krzyż nawet - bo teraz, jak tam byłam, to zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno jestem tu po raz pierwszy. Może wtedy szliśmy koło jakiegoś gołoborza? Ale koło tego na ŚW. Krzyżu nie ma drogi, a jeśli to jest największe, to marne szanse, żeby gdzieś jakieś inne było takie fajne, jak to w mojej głowie. Może ono mi się tylko śniło i pamiętam sen?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 03 lipca 2013 23:24:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
arasek pisze:
chociaż gołoborza -> *****


mnie z kolei zupełnie .... a dzieci były nawet rozczarowane

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 04 lipca 2013 00:19:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25390
Właśnie dziś zarezerwowałem noclegi na jesienną szkołę z moją klasą na wrzesień. W Świętej Katarzynie. Nigdy nie byłem wcześniej w Górach Świętokrzyskich!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 04 lipca 2013 16:23:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 17:38:41
Posty: 9989
Ten rejon na mapie wygląda najciekawiej i nawet pierwotnie też chciałam tam jechać - zniechęciła mnie słaba komunikacja. Jak tam jest w rzeczywistości, nie wiem, ale to w sumie blisko Nowej Słupii, więc pewnie też nic szczególnego. ;) Plusem jest to, że są tam szlaki, którymi można gdzieś dłużej powędrować. No i zamek w Bodzentynie pewnie fajnie zobaczyć.

A jeśli miałabym polecać coś w tych górach, to jednak rejon między Kielcami a Chęcinami. Tam, gdzie byłam, czyli Chęciny i Jaskinia Raj - obowiązkowo, i tam, gdzie nie byłam, tuż przy samych Kielcach - Kadzielnia, Śluchowice, Wietrznia, Biesak-Białogon - na zdjęciach wyglądają bardzo zachęcająco, choć z drugiej strony miejsca te mają bardzo poważną wadę - w tle widać już bloki..


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 04 lipca 2013 19:00:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14022
Skąd: ze wsi
Fengari pisze:
Kielcach - Kadzielnia

to już nie to co kiedyś... teren dziki i dość narkotyczny, ulubione miejsce spacerów zakochanych Pietruszków.... teraz niestety atrakcja turystyczna z kamiennymi tablicami...

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 08 lipca 2013 17:12:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
Fengari pisze:
Ale mimo wszystko, mimo, że było mi tam przeważnie marudno i źle, to jednak człowiek otoczony przyrodą zupełnie inaczej zaczyna myśleć, niż w mieście. Nabiera jakiegoś głupiego optymizmu, zaczyna wierzyć, że ostatnie słowo nie może należeć do zła, że to co krzywe, da się wyprostować, po prostu MUSI się wyprostować i już.

:D
bardzo lubię takie wyprawy krótkie i soczyste
odważnie - brawo Fen


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 21 maja 2014 12:36:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
kupiłem 8-)
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 01 czerwca 2014 16:16:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25390
Tak bym pochodził po jakichś górach, że aż mi smutno.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 874 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49 ... 59  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 94 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group