Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest sob, 27 kwietnia 2024 09:13:02

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 874 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 59  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 30 lipca 2006 18:56:50 
WYPRAWA TRWA!!! POZDRAWIAMY Z WYSPY SKYE! PADLA KOLEJNA TRASA GRANIOWA. JEST DOBRZE! <BOOOM>! SZCZEGOLNE <LOVE> DLA PANKOW! WISH YOU WERE HERE!

anochd is tu bhuam

ged a bdiodh cuairt nan reul
eadar mi is tu
cha chrion an snath-sioda
a chuibhrich thu rium
a cheangail mi riut
agus a-nochd is tu bhuam
tha mi san dubhar
cur briathran thugad
luchd mo chridhe
faclan trom dorcha gun chruth,
foghair is connrag
a' siolachadh gu ciall,
mar a tha duilleach nan craobh
a'cromadh nan geug
anns an doilleir
san oiteag
a' mireadh an guirme
priobadh na cam hanaich


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 30 lipca 2006 19:10:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 lutego 2005 21:54:20
Posty: 6846
Oooooooooo!!!

Tęskni się barrrdzo!!!

Włażenie pod górę - nie!
Trasa graniowa i kocie wspinaczki - barrrdzo tak!

Obrazek

<LOVE>

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 30 lipca 2006 23:55:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:36:56
Posty: 7696
Skąd: 52,2045 N, 20,9694 E
A! właśnie - zdaje się, że byliśmy na jakiejś górze. Co prawda miałem ważniejsze rzeczy do zapamiętania niż jakieś kolejne nierówności terenu, więc nie wszystko pamiętam, ale skoro w pewnym momencie wrzosy i wrzoście zastapiła bażyna, potem ona znikła, a zostały porosty skorupiaste, a potem nawet porostów nie było, to chyba rzeczywiście musiała to być jakaś góra. :wink:

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 31 lipca 2006 13:57:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 19:29:55
Posty: 3974
Skąd: Warszawa
Oj, obawiam się że ewentualne oglądanie fotek ze Szkocji może być ciężkim przeżyciem z gatunku "trzeba było tam być"... Może chociaż lało przez większość czasu? :-)

A ja w ramach przeciwdziałania negatywnym skutkom otrzymywania smsów ze Szkocji dających się streścić stwierdzeniem "pięknie tu", pojechałem na weekend w Gorcach, dzięki czemu mogłem z czystym sumieniem odpisać "tu też" :-) Ach, te polany! Trochę szkoda, że widoczność stopniowo słabła, ale i tak widoki najwyższej beskidzkiej klasy - od zachodu potężne masywy Pilska, Babiej Góry i Policy, od północy komplet szczytów Beskidu Wyspowego od Lubonia po Modyń, a nawet Łysina w Beskidzie Makowskim, od wschodu Pasmo Radziejowej i nieco bliżej i bardziej na południe Pieniny z Zalewem Czorsztyńskim (jakie to szczęście, że Natalia nie zdołała zablokować budowy tamy! :-) ), no i przede wszystkim od południa Tatry. Przed oczami wciąż stoi widok z polany Kotlarka, na podejściu z Nowego Targu - dwa opadające, rozchodzące się nieco odnogi grzbietu, pomiędzy nimi dolina u wylotu której zabudowania Nowego Targu, dalej lekko pofałdowany odsłonięty w dużej mierze teren z porozrzucanymi wsiami Podhala i na koniec ściana Tatr - od Łomnicy po Starorobociański (dalej na prawo już drzewa zasłaniały). Poza tym wybitnie sympatyczny szlak grzbietowy z Turbacza na Gorc, który szturmem zdobył sobie pozycję najlepszego szlaku w pasmie. Ale w Gorcach piękne jest to, że właściwie w którąkolwiek stronę by się z Turbacza nie ruszyć, ma się pewność, że będzie tam ładnie. A i na samym Turbaczu, wbrew opinii niektórych, brzydko nie jest.

_________________
My shadow is always with me. Sometimes ahead... sometimes behind. Sometimes to the left... sometimes to the right. Except on cloudy days... or at night.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 01 sierpnia 2006 12:07:02 
Grupa uderzeniowa KTWSG Asia Gero Morella pozdrawiaja z najdzikszego polwyspu Applecross. Deszcz, nie deszcz - w kazdym razie jest dobrze. Leca Strawberry Fields a przed nami posepny masyw Torridonu.

Mamy nadzieje, ze Crazy i Iza bezpiecznie dotra na staly lad z archipelagu Hebrydow i przeczytaja nasze wielkie pozdrowienia z Gor!

<Peace> <boom> <love> <wino>


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 01 sierpnia 2006 23:54:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:14:22
Posty: 9021
Skąd: Nab. Islandzkie
Co za czad. Wish ja byc with you!!! Pozdro aus Dojczlannd, <nostalgia>,<martini>,<flecik>.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 sierpnia 2006 00:12:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25392
We Szkocji są same góry.
Ja myślałem, że to jakieś Highlandy, takie pagórkowate, wyżynne coś, ale gdzie tam. Góry jak smok. Prosto z morza, wielosetmetrowe ściany. W dodatku często bez przełęczy, bo góry stoją sobie osobno, z rzadka tworząc coś w rodzaju pasma.

Jedno z takich minipasemek dało nam się nieźle we znaki podczas wycieczki po Crazy Pinnacles.

Miało to wyglądać tak:
Max 5-godzinna trasa, najpierw długie podejście, ok. 850 metrów w górę, potem granią, cztery szczyty, gdzie w pierwszej jej części miało się znajdować jedno trudniejsze miejsce, a potem jakies takie spokojne łazikowanie... wreszcie długo w dół i tyle. Więc poszliśmy w 8 osób, część z nas powiedzmy wprost nie miała doświadczenia w górach, jedna osoba załozyła sobie sandały, bo w końcu miało byc luźno.

Początek się zgadzał, przepiękne, leniwe wejście szerokim trawiastym żlebem... zrobiliśmy dwa długie popasy jak ludzie, którzy mają przed soba cały dzień. Pogoda prześliczna!

Dalej też się zgadzało. Pierwszy szczyt osiągnęliśmy bez żadnej trudności, po czym w zejściu trafiliśmy na faktycznie trudniejsze miejsce (typ orloperciowy), gdzie trochę nas przetrzymało, bo jednak 8 osób, każdy musiał zejść taką ścianką, gdzie woleliśmy jednak schodzic pojedynczo.
Miało być po wszystkim...

panek w swoim podpisie pisze:
"Uff! Na szczęście już za nami ten najtrudniejszy fragment" -
Każdy z Drużyny w okolicach pierwszej ćwierci Wyprawy na The Aonach Eagach, 25 lipca 2006
:twisted:


Drugi szczyt znowu bez kłopotu do góry - to były takie powiedzmy Czerwone Wierchy.

A pomiędzy drugim a trzecim oczekiwały takie turniczki zwane właśnie Aonach Egonach (czy jak to się pisze), po naszemu Crazy Pinnacles. Miał być scrambling, czyli nie wspinaczka, tylko takie iście wśród skał, gdzie czasem trzeba się podeprzeć ręką.
Tjaa. Była Orla Perć, z której zdjęto klamerki i łańcuchy...

Późniejsze obliczenia wskazały, że czas trasy 5 godzin dla względnie wprawnych dwóch osób mógł nawet się zgadzać (chociaż początkowo uważaliśmy to za podstawowy absurd, jako że nam cała wycieczka zajęła prawie 10). Nie da się bowiem ukryć, że w sytuacji iścia w 8-osobowej grupie, bardzo dużo czasu zajmowało stanie i czekanie, aż inni przejdą.
W wielu miejscach trzeba się było posługiwać metodą teraz postaw lewą nogę tu... no, a prawą na tamten stopieniek... nie, ten drugi, bo ten się chwieje... teraz obniż rękę do poziomu kolana... dobrze... - wiecie o co chodzi ;-) - i w każdym trudniejszym miejscu przejście zajmowało niemal czas jednej osoby razy osiem :!: No, więc problem nie leżał w tym, ile czasu nam to zajęło, bo to w sumie zrozumiałe, tylko w tym, że te przyjemne Pinnacle do scramblowania okazały się być najeżonymi, na maksa eksponowanymi i - co najgorsze - NIEKOŃCZĄCYMI SIĘ! turniczkami, których nie dało się raczej obejść, tylko trzeba było drapać się w górę i w dół, w górę i w dół...

Później Kacper kupił taki przewodnik z prawdziwego zdarzenia, w którym trasa była opisana rzetelnie i wynikło jasno, że były tam trudności owszem turystyczne, ale największego stopnia. Czyli - Orla Perć.

Phi, a kiedy już z Pinnaklami się uporaliśmy, to jeszcze trzeba było zejść, a zmrok zbliżał się nieubłaganie! Skróciliśmy drogę, nie wchodząc na czwarty wierzchołek, ale za to schodziliśmy poza ścieżka, na rympał, i z Kacprem szukaliśmy drogi, jak puszczało. Stromo jak jasna cholera, chociaż tym razem raczej bezpiecznie. Ścieżka w końcu też się odnalazła...

Mówiłem tak pół żartem wtedy, że dam na mszę dziekczynną za to, że wszyscy to przeżyliśmy. Ale myślę o tym teraz zupełnie poważnie!

O wycieczce na Ben Nevisa innym razem :-)

Dobranoc.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 sierpnia 2006 00:34:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:39:34
Posty: 2858
Skąd: bydzia
Crazy pisze:
Miał być scrambling, czyli nie wspinaczka, tylko takie iście wśród skał, gdzie czasem trzeba się podeprzeć ręką.
Tjaa. Była Orla Perć, z której zdjęto klamerki i łańcuchy...


odpadlam przy tym na maksa :shock: !!!
I jak to jest w sandalkach isc po Orlej Piersi? No, dalej, relacjonowac! :lol:
Cholender, bardzo nęcący opis, Crazy; co dopiero przezyc i zobaczyc to!...

_________________
you create your hell...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 sierpnia 2006 01:10:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:10:43
Posty: 3722
Crazy pisze:
Skróciliśmy drogę, nie wchodząc na czwarty wierzchołek
mówiłam! :evil: Pozostawiło mnie to z marnym osiągiem 5 munro* zamiast 6 - a przede mną jeszcze 291!!! :lol:
Ogólnie rzecz biorąc dla mnie pinakle były best momentem części górskiej wyprawy do Szkocji, podobało mi się na nich bardzo, bardzo, w sumie, to miałam ochotę zawrócić i przejść jeszcze raz... ;-)
Myślę, że kluczem do tego, że jednak nikt stamtąd nie spadł była pogoda - po prosu marzenie! Piękne słońce, czasem wietrzyk, ale nie taki, który porywa za grań, tylko taki, co przyjemnie chłodzi. I z Morellą stałyśmy na krawędzi, z której Aslan zdmuchiwał niektóre osoby... To MUSIAŁO być tam.
Nie podobało mi się tylko zejście trawiastym zboczem, trawiaste wolę jentyki.


Ben Nevis
Wyprawa na Bena miała być najtrudniejszym elementem górskim naszego wyjazdu, przyznam, że jakiś czas temu zapierałam się, że na żadne najwyższe góry wchodzić nie będę, ale jakoś tak... się zmieniło.
Kacper podszedł do sprawy profesjonalnie, opisy trasy i sprzęt nawigacyjny były bez zarzutu - gratulacje!
Bo wchodziliśmy (nie dziwi, co? ;)) nie zwykłą drogą (którą moja teściowa okresliła, jako "bezsensowne 5 godzin po kamieniach"), dla turystów, zwaną "drogą dla koni", którą w 1911 roku na Bena wjechał samochód (dobrze pamiętam datę?), tylko nieco na około, tak, żeby niejako granią "od tyłu" zajść szczyt.
Trudności z chodzeniem po górach w Szkocji wiążą się przede wszystkim z totalnym brakiem szlaków w naszym tego slowa rozumieniu. Oczywiście - trasa dla turystów jest jakoś oznaczona - czyli widać ścieżkę i czasem pojawia sie kopczyk. Ale tak ogólnie - radź sobie człowieku sam. Myśmy, jako ludzie, zrezygnowali (nie przypominam sobie momentu podjęcia decyzji ;)) z drogi dla koni i głęboki risercz dokonany wcześniej przez KTWSG pozwolił nam nie zgubić się ani razu i w sumie dość spokojnie dojść do celu. Myślę, że inni to lepiej opiszą. Potem noc na Benie - fajne to! I długie, głupie zejście trasą turystyczną ze ścięciem zakrętów następnego dnia. Po drodze minęli nas ludzie, którzy jako poranny jogging wbiegali na Bena i z niego zbiegali... No, widok niesamowity! Widok tych ludzi, bo nie widok ze szczytu - tam były same mgły i chmury, co będzie widać na zdjęciach.
Wycieczek okołogórskich było jeszcze trochę, ale te dwie najważniejsze chyba. Cieszę się, że na obu byłam! I innych zachęcam, żeby też byli, jak tylko będą mogli!




*co to jest munro ;-) niech powie Kacper


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 sierpnia 2006 01:25:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:14:22
Posty: 9021
Skąd: Nab. Islandzkie
He he, dobre! Skąd ja to znam...

Podobną historie przeżyłem z mięsiąc temu w IE. Chcąc godnid pożegnać się z Zieloną Wyspą postanowiłem się wybrać w najwyższe góry Irlandii, czyli w magiczne hrabstwo Kerry. Po przeprawieniu się łodzią z brzegu prześlicznego zamku udałem się z mym przyjacielem Tomkiem w stronę miękich szczytów rysujących się na horyzoncie. Już na początku lekkim sygnale o pewnej "nie turystyczności" miejsca była przystań, czy inaczej - jakieś 5 metrów piaseczku pośród dzikiego lasu po drugiej stronie jeziora. Wyskoczyliśmy kilka metrów od brzegu, pomachaliśmy łapką do kierującego łodzią dziadka i weszliśmy w leśną gęstwine. Jakież był nasze zdziwienie, gdy okazało się, że w najbardziej znanych górach Eire nie ma za bardzo szlaków anie generalnie... nikogo...! Czasem jakaś ścieżynka, czasem jakies drogi pasterzy owiec... Generlanie po wyjściu z przepieknej i iście "Adamowo-Ewowej" krainy postanowiliśmy wejść na jedną złagodniejszych górek na tak zwaną "pałę". Drogą była bardzo łagodna, bardzo odpoiwał mi kąt nachylenai zbocza, miękki dywan krzeczków i traw. Bez trudów weszliśmy ultra malowniczy szczyt, jędząc bułke z pasztetem oglądaliśmy jak na dłoni rysujące się "łagodne" zejście do doliny z której bez problemu można dostac sie do cywilizacji małą lokalną asfaltową drogą. Lekkim "zonkiem" był fakt, iż na miejscu widziane z góry pola różowych kwiatków okazały się 2,5 metrowymi krzaczorami z wielkimi pękami kwiatów na gróbych i kolczastych gałęziach, a usłane kosodrzewiną łagodne zejścia to tak na serio ukryte uskoki skalne wysokości dwóch dorosłych osób :shock: . Istna masakra, coś w rodzaju chodzenia po spróchniałym moście - jeden krok w kosodrzewinie czujesz podłoże - robisz następny krok - lądujesz po uszy w jakiś krzakach bo włąsnie się okazało, że w ekspresowy sposób pokonałem kolejny 3 metrowy uskok :-). Jedynym wyjściem było powolne i bolące (kolce i "niewidzialne" upadki na skałach) przedzieranie się przez ten busz i skałki. Jakimś wyjściem było poruszanie się malutkim wodospadem/potokiem - jednak "śliskość" tej opcji była dosyć niebezpieczna, gdyż kilka razy prawie połamałem tam nogi w całkiem dobrych górskich buciorach. Gdy po 4,5 godzinie doszliśmy na pola u podnóża gór okaząło się, że zielone pola/łąki to nic innego jak kilometrów pas... bagien :-) które czasem wciąga mniej więcej do kolan. Pózniej tylko drobna przeprawa przez rzekę i o godzinie 1 w nocy za pomocą autostopu z franzuzem który nie gadal po angielsku lądujemy w Killarney, przemoczeni, zabłoceni do pasa i bez możliwości powrotu do Cork. Dzownie po moją koleżanke Roisin, która okazuje się aniołem i w środku nocy jedzie po nas 100 km w jedną strone... Może to nie żadne wielkie góry, ale... Hej przygodo :-)!.

Jakby kogoś interesowały fotki:

http://img369.imageshack.us/img369/1680/zamekcr0.jpg - ten to miał widok z rana! :-)
http://img410.imageshack.us/img410/1034/lodzxa0.jpg - brum brum...
http://img250.imageshack.us/img250/732/wodary1.jpg - chlum chlup...
http://img128.imageshack.us/img128/6207/plazapl0.jpg - to się nazywa przystań.
http://img367.imageshack.us/img367/2429/wodospadof6.jpg - a to kilka metrów dalej, już w lesie.
http://img112.imageshack.us/img112/1691/halabj8.jpg - czil ałt na hali.
http://img410.imageshack.us/img410/8785/szczytfo6.jpg - widoczki po drodze.
http://img212.imageshack.us/img212/1346/gorape3.jpg - Eire!
http://img410.imageshack.us/img410/9789/tomekjr0.jpg - "winda nie działa, pan ma relaks"
http://img128.imageshack.us/img128/5926/kwiatyio4.jpg - "ogródek" mnie lekko... przytłoczył?! :-)
http://img381.imageshack.us/img381/9539/krzakydo6.jpg - "kwiatki" od środka, he he.
http://img432.imageshack.us/img432/8550/bagnatc6.jpg - bagienka, ale zadowolony ja, bo lepsze to niż ten busz :-).


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 sierpnia 2006 08:09:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:10:43
Posty: 3722
:lol: kwiatki!!
Dobrłe!

a zdjęcia piękne! Ten wodospad! I widoczki! Aaaaaa!


To teraz uważajcie na krzaczki Kaszebe! :)


Ostatnio zmieniony wt, 08 sierpnia 2006 19:01:16 przez elsea, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 sierpnia 2006 13:02:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:33:35
Posty: 4884
jeśli chodzi o Crazy Pinnacles to teraz nie jestem w stanie na chłodno ocenić czy naprawdę było nam blisko do przysłowiowego wzywania helikoptera... był jednak taki moment kiedy noga nie trafiła w szczelinę i zawisła nad przepaścią i było to mocne doświadczenie...

mi było jednak łatwo iść dalej, bo widać było źe Kacper, Asia, Crazy i Iza wyraźnie znają się na rzeczy i bardzo łatwo było im zaufać... z drugiej strony jeśli się nalezy do takich osób, które potrafią się przewrócić na prostej drodze, to na trasie takiej jak ta musiałem wzbić się na hehe wyżyny koncentracji i czujności... Najwaźniejsze było to źe w takich mniej czy bardziej ekstremalnych momentach w bardzo wyostrzony i klarowny sposób przyszły do mnie odpowiedzi w bardzo istotnych kwestiach - po co i dla kogo się w ogóle idzie. Za to jestem wszystkim brothers & sisters, oraz - zwłaszcza - organizatoroms tego wejścia BARDZO wdzięczny.

w ogóle, może jakieś zdjęcie by się dao tu?

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 sierpnia 2006 17:13:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:39:34
Posty: 2858
Skąd: bydzia
Gero pisze:
Najwaźniejsze było to źe w takich mniej czy bardziej ekstremalnych momentach w bardzo wyostrzony i klarowny sposób przyszły do mnie odpowiedzi w bardzo istotnych kwestiach - po co i dla kogo się w ogóle idzie.


otoz to! otoz to! (przyznalam racje Gjerowi... :shock: )

_________________
you create your hell...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 sierpnia 2006 22:15:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:20:04
Posty: 14522
Skąd: nieruchome Piaski
DB, ale to nie jest żaden wstyd, by narażać wzrok czytelników :mrgreen:
Jestem pod wielkim wrażeniem i czekam na zdjęcia, które widziałem tylko w części (bo jeszcze przecież fotografie Kacpra).

_________________
Go where you think you want to go
Do everything you were sent here for
Fire at will if you hear that call
Touch your hand to the wall at night


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 08 sierpnia 2006 12:43:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 15:34:22
Posty: 17263
Skąd: Poznań
Opisy "szkockie" robią wrażenie...
Do tej pory miałem takie jak Crazy wyobrażenie o tych górach, a tu proszę...
Jesli chodzi o mnie to zaliczyłem w piątek Rowokół. Święta góra Słowińców (118 m n.p.m) z wieżą widokową na szczycie a z wieży widok że heeej! Wejście na szczyt bez większych trudności technicznych, parę przewieszek po drodze ale można się przyzwyczaić. ;-)


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 874 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 59  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 202 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group