Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest sob, 11 maja 2024 16:08:05

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1394 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68 ... 93  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: ndz, 07 sierpnia 2016 21:29:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 17:38:41
Posty: 10005
Cytat:
Po podróży i zainstalowaniu się w hotelu, na popołudniowo-wieczorny rozruch zaplanowałem odcinek Tatrzańskiej Magistrali (Droga nad Łąkami) od wylotu Doliny Żarskiej do wylotu Doliny Jałowieckiej i z powrotem

Kurczę, nie jestem może jakąś wielką ekspertką od Tatr, ale wydawało mi się, że jako tako wiem, co tam jest. A tu żadna z tych nazw mi nie znana!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: pn, 08 sierpnia 2016 18:48:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25410
Słowackie Tatry Zachodnie są - oprócz Rohaczy - u nas bardzo mało znane. Najlepszym przykładem jest Baraniec, jeden z kilku najwyższych szczytów Tatr Zachodnich, którego nie tylko nikt nie zna, ale z Polski w ogóle rzadko go skądkolwiek widać ;-)

Ale są cudowne! I te przeogromne puste doliny, jak Jałowiecka czy Żarska czy Raczkowa czy Jamnicka - naprawdę jest co podziwiać!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: pn, 08 sierpnia 2016 20:33:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 17:38:41
Posty: 10005
Jeśli to słowackie, to wszystko tłumaczy - tych to faktycznie nie znam.
Ale te nazwy brzmią tak polsko, stąd zmyłka. :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: pn, 08 sierpnia 2016 23:06:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 31 maja 2007 23:28:36
Posty: 1068
Skąd: W-wa
Fengari pisze:
Ale te nazwy brzmią tak polsko, stąd zmyłka.

Ułatwiam sobie życie i używam polskiego nazewnictwa, powszechnie występującego na mapach i w przewodniku :)

Crazy pisze:
Ale są cudowne!

Potwierdzam - są cudowne! Warto uciec od tłumów i wędrować w ciszy, wśród pięknej i dzikiej przyrody.

Dzień II

Następnego dnia wstajemy wcześnie i znów jedziemy do wylotu Żarskiej Doliny, ale tym razem kierujemy się w głąb doliny. Do Żarskiej Chaty można dojść na dwa sposoby - drogą jezdną lub też wykorzystać niebiesko znakowaną ścieżkę, w pewnym momencie odchodzącą od drogi jezdnej, poprowadzoną zboczem i schodzącą z powrotem do drogi jezdnej w bliskiej odległości od schroniska. Wybieramy ścieżkę, lekko odbijamy w górę od dna doliny, po pewnym czasie otwierają się ładne widoki na wyższe partie doliny i schronisko.

W schronisku trwa już poranny ruch, jemy śniadanie na zewnątrz i omawiamy dzisiejsze plany. A plany są takie - siostra rusza bezpośrednio zielonym szlakiem na Jałowiecki Przysłop (2142 m), ewentualnie przy dobrych układach dalej na Banówkę (2178 m), ja będę tamtędy wracał zamykając pętlę, więc na pewno się spotkamy.

Ruszam niebieskim szlakiem na Smutną Przełęcz (1963 m). Po pewnym czasie poranne chmurki uciekają i widoczność znacznie się poprawia. Prognoza zapowiada na popołudnie burzę i deszcz, ale jest wcześnie rano i na razie jest pięknie. Na przełęczy melduję się około 8.45, więc jest kompletnie pusto i dalszą wędrówkę granią odbywam również samotnie. A dalszy odcinek trasy jest piękny i obfitujący w ciekawe fragmenty - pokonuję bowiem grań Trzech Kop (2136 m). Grań wznosi się i opada, kulminując w trzech wierzchołkach, trudniejsze miejsca ubezpieczone są łańcuchami.

Dalej chwila odpoczynku od postrzępionej grani - przede mną łagodniejsza Hruba Kopa (2166 m). Spotykam pomykającego przede mną na ścieżce świstaka. Na Hrubej Kopie zatrzymuję się tylko na chwilę, już widać, że popołudniowe prognozy się sprawdzą, powoli nabiegają chmury, a przede mną znowu kawałek postrzępionych skał - grań Banówki. Pokonuję ją ostrzem, tak jak poprowadzony jest czerwony szlak, chociaż zdarzają się łatwiejsze ścieżki obejściowe (podobny motyw występuje na Rohaczach i na grani Skrzyniarek - niektóre skałki można obejść). Trudniejsze miejsca znów ubezpieczone są łańcuchami. Na grzebieniu Banówki spotykam pierwszych ludzi, ale na szczycie znów jestem sam. Wiem już, że siostra na Banówkę nie dotrze, ale wiem też, spotkamy się niedługo na bliskim już Jałowieckim Przysłopie. I tak też się dzieje, na szczycie odpoczywamy razem, ale pogoda robi się coraz gorsza, musimy schodzić.

W niedalekiej odległości od schroniska mijamy ładną Szarafiową Siklawę, w pobliżu schroniska zatrzymujemy się jeszcze w położonym przy zielonym szlaku Cmentarzu Symbolicznym. Czas na obiad w Żarskiej Chacie - pochłaniam zupę brokułową z grzankami i smażony ser, później odpoczywamy jeszcze na tarasie przed schroniskiem. Powrót drogą jezdną, którą na krótkim odcinku urozmaicam sobie tzw. starą ścieżką ścinającą część drogi przez łąkę. Schronisko żegna nas z kłębiącymi się nad nim ciemnymi chmurami, prognoza sprawdza się - z powrotem na parking wędrujemy już w sporym deszczu.

Zdjęcia - dzień II

Komentarz do zdjęć - Picasa została wycofana przez Google, w tej nowej aplikacji nie potrafię podpisać zdjęcia tak, żeby podpis wyświetlał się na zdjęciu w czasie pokazu (może ktoś potrafi?), ale jak ktoś ma ochotę przeczytać moje podpisy, to są dostępne po kliknięciu w Informacje.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: wt, 09 sierpnia 2016 21:42:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 17:38:41
Posty: 10005
Jak przełęcz jest Smutna, to wiadomo, że musi padać.
Ale widoki piękne!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: śr, 10 sierpnia 2016 17:59:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 31 maja 2007 23:28:36
Posty: 1068
Skąd: W-wa
Dzień III

Kolejny dzień to połączenie miejsc dla mnie zupełnie nowych z takimi, które poznawałem wiele lat temu i mam do nich duży sentyment. Tego dnia jedziemy na Zwierówkę, trasy realizujemy oddzielnie - siostra wyrusza nad Rohackie Stawy, a ja zagłębiam się w las za schroniskiem i udaję się w przeciwnym kierunku. W bliskiej odległości od schroniska mijam Stawek pod Zwierówką (983 m), potem przecinam łąkę i rozpoczynam dosyć mozolne podejście na Przełęcz pod Osobitą (1521 m). Jest dosyć stromo, ale dzięki temu szybko zdobywam wysokość i około 7.30 jestem już na przełęczy. Pierwszy raz widzę słynną Osobitą (1687 m) tak blisko, prezentuje się sympatycznie, szlak na nią od dawna zamknięty, opisany odpowiednimi tablicami, choć ścieżka na szczyt całkiem widoczna. Widok z przełęczy w stronę naszych Tatr dosyć oryginalny, chociaż poranne chmury i oświetlenie pozwalają mi popatrzeć jedynie na zarysy gór.

Dalej szlak jest bardzo przyjemny - trochę w górę, trochę w dół, pokonuję kolejne grzbiety zbliżając się od nietypowej dla polskiego turysty strony do szczytu Grzesia. Po drodze są piękne polany z kapitalnymi widokami na główny grzbiet Tatr Zachodnich. Na trasie pusto, na Grzesiu staję około 9.00 - mam duży sentyment do mojego imiennika. Na szczycie krzyż, piękne widoki, pusto, cicho, jem śniadanie. W pewnej chwili jestem świadkiem ciekawego zjawiska - słyszę odgłosy jakby ktoś zsuwał się po drobnych kamieniach, ale nie - to powiew wiatru przesuwający się po szczycie, unoszący drobne kamienie, przesuwa się powoli w moją stronę, mija mnie w bliskiej odległości i znika w kosówce nieopodal.

Zaczynają pojawiać się pierwsi ludzie wchodzący od strony Polany Chochołowskiej, ja podążam dalej Długim Upłazem na Rakoń. Na szczycie odpoczywam, prognozy na dziś również zapowiadają popołudniowe burze. Obserwuję jak w szybkim tempie przybywa chmur. Z Rakonia schodzę na Przełęcz Zabrat, tu zatrzymuję się tylko na chwilę, widoki są już mocno ograniczone, rozpoczynam szybkie zejście do Zadniej Doliny Łatanej. Zejście dosyć strome, ale schodzi mi się dobrze i szybko, ciekawie od tej strony wygląda Grześ. Gdy osiągam poziom lasu, zaczyna padać, gdy jestem już na asfaltówce w Dolinie Łatanej, leje już porządnie, a gdzieś dalej (od błysku do huku jakieś 5-6 s) kotłuje się burza, dając ciekawe efekty akustyczne. Spokojnie docieram z powrotem na Zwierówkę, w schronisku czekam na siostrę, która zmokła znacznie bardziej niż ja, odpoczywamy posilając się słowackimi specjałami, potem wracamy krętą i malowniczą drogą do Liptowskiego Mikulasza.

Zdjęcia - dzień III


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: śr, 10 sierpnia 2016 20:58:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 15:34:22
Posty: 17277
Skąd: Poznań
Jak zwykle bardzo ciekawa rela, Antonio! Kiedy byliście? Bo my od 30.07 do 7.08 i niedługo zabiorę się za swoją...


Antonio pisze:
Pierwszy raz widzę słynną Osobitą (1687 m) tak blisko, prezentuje się sympatycznie, szlak na nią od dawna zamknięty, opisany odpowiednimi tablicami, choć ścieżka na szczyt całkiem widoczna.


Też mam słabość do tej góry. Jaka szkoda, że już tam nie można wchodzić! :?

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: śr, 10 sierpnia 2016 21:46:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 31 maja 2007 23:28:36
Posty: 1068
Skąd: W-wa
arasek pisze:
Kiedy byliście?

24-30.07 :)

arasek pisze:
niedługo zabiorę się za swoją

Fajnie, czekam!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: śr, 10 sierpnia 2016 21:46:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:10:43
Posty: 3722
Dobrze się czyta! :-) Tęsknoty we mnie się budzą :D



Swoją drogą - mam ten sam problem:
Antonio pisze:
Picasa została wycofana przez Google, w tej nowej aplikacji nie potrafię podpisać zdjęcia tak, żeby podpis wyświetlał się na zdjęciu w czasie pokazu (może ktoś potrafi?)
Ktoś potrafi??? Mnie się na jednym z 4 kont udało zachować stara wersję Picasy i ostatnio z niej korzystałam, ale jest podpięta pod konto mailowe, którego właściwie już nie używam i ogólnie wywołuje to problemy... Ktoś wie, jak uruchomić widoczne u dołu zdjęcia podpisy w nowej wersji?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: czw, 11 sierpnia 2016 18:47:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 31 maja 2007 23:28:36
Posty: 1068
Skąd: W-wa
arasek pisze:
Jak zwykle bardzo ciekawa rela, Antonio!

elsea pisze:
Dobrze się czyta!

Cieszę się bardzo :D

To jedziemy dalej :wink:

Dzień IV

Tego dnia jedziemy do wylotu Doliny Wąskiej - 890 m (okolice Przybyliny), samochód zostawiamy na parkingu przy górskim hotelu Oresnica i kierujemy się w kierunku Doliny Raczkowej. Siostra niestety z powodów zdrowotnych, jak już pisałem wcześniej, ma w planach wariant okrojony - dojście do Raczkowych Stawów, ja natomiast planuję pętlę, która zamknie się w górnej części Raczkowej Doliny przy Kolibie pod Klinem. Tam też się umawiamy, a żeby siostra nie czekała na mnie zbyt długo, przyspieszam już na początku trasy. Planuję też zweryfikować opinię Bogusa na temat tej doliny (po przejściu tej trasy całkowicie się z nią zgadzam - Dolina Raczkowa jest piękna).

Pierwszy znaczący moment to ten, gdy opuszczam piętro lasu i moim oczom ukazuje się ona w całej okazałości - jej ukształtowanie jest bardzo malownicze, a gdy dochodzi jeszcze połączenie zieleni z wodą, wodospad i stawy w Zadniej Raczkowej - naprawdę jest co podziwiać. Jest rano (w okolicach Koliby pod Klinem jestem przed siódmą - 1440 m), w pewnym momencie słyszę głosy dochodzące z naprzeciwka - spotykam słowacką rodzinę, kierującą się w dół doliny, rozmawiamy chwilę, nie pytam ich, ale na pewno wracają po noclegu w kolibie, tym bardziej, że opowiadają o wczorajszej burzy, którą przeżyli w górach.

Mijam kolibę, potem malowniczy wodospad i osiągam górne piętro doliny z malowniczymi Raczkowymi Stawami. A potem ostro do góry - zakosów brak, szlak poprowadzony na krechę, a że lubię napierać do góry, w miarę sprawnie osiągam graniczną grań, jeszcze parę kroków i jestem na Kończystym Wierchu (2002 m). Fajnie, bo nikogo nie ma, widoki ładne, robię sobie śniadanie. Po dłuższym czasie zaczynają nadchodzić pierwsi turyści od strony Polany Chochołowskiej (zupełnie jak na Grzesiu), ja napieram na Starorobociański (2176 m). Raczkowe Stawy jeszcze ładniej wyglądają z góry, na zboczach Starorobociańskiego spotykam też kozicę, która wybiega mi na spotkanie. Gdy jestem już na szczycie, odpoczywam na wygodnym kamieniu, cieszę się ciszą i pięknymi widokami wokół - w pewnym momencie zaczynam lekko przysypiać. Nagle, chyba czując że nie jestem sam, budzę się gwałtownie, odwracam się - za moimi plecami stoi witająca mnie wcześniej na zboczach kozica. Sympatyczne zwierzę!

Ze Starorobociańskiego schodzę przez Siwy Zwornik na Gaborową Przełęcz i opuszczam graniczny grzbiet schodząc Doliną Gaborową. Podoba mi się ta odnoga Doliny Raczkowej - dużo zieleni, malowniczy potok - jest pięknie. Zamykam pętlę przy Kolibie pod Klinem, gdzie czeka na mnie siostra. Czas na drugie śniadanie, w tym roku w moim menu królują sałatki z tuńczyka w puszkach (schronisk, gdzie coś można zjeść po drodze, w słowackich Tatrach Zachodnich jest niewiele). Od koliby wracamy tą samą drogą w dół Doliny Raczkowej na parking, tradycyjnie już w drodze powrotnej pada, na szczęście deszcz jest niewielki.

Zdjęcia - dzień IV


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: czw, 11 sierpnia 2016 21:50:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 17:38:41
Posty: 10005
Antonio pisze:
. Jest dosyć stromo, ale dzięki temu szybko zdobywam wysokość i około 7.30 jestem już na przełęczy.

Hardkorowiec!

Cytat:
Nagle, chyba czując że nie jestem sam, budzę się gwałtownie, odwracam się - za moimi plecami stoi witająca mnie wcześniej na zboczach kozica. Sympatyczne zwierzę!

Piękne! :D


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: pt, 12 sierpnia 2016 09:15:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 19 grudnia 2007 11:18:44
Posty: 2025
Skąd: Los Hervideros
Świetne relacje. Ja jadę w Tatry za 2 tygodnie i już nie mogę się doczekać :)

_________________
muzyka gra, a dzień ucieka
last.fm/wokr


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: pt, 12 sierpnia 2016 18:53:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 31 maja 2007 23:28:36
Posty: 1068
Skąd: W-wa
wokr pisze:
Świetne relacje. Ja jadę w Tatry za 2 tygodnie i już nie mogę się doczekać

:D

Dzień V

Na kolejny dzień prognoza pogody przewiduje, że będzie deszczowo. Prognoza sprawdza się, zachmurzenie jest duże, a my jedziemy do Bobrowieckiego Wapiennika. Jest to węzeł szlaków położony za Bobrowcem, w bliskim sąsiedztwie Jałowca. Tam zostawiamy samochód i kierujemy się do następnego węzła szlaków, zwanego Tokariny. W okolicach Bobrowieckiego Wapiennika jest trochę domków letniskowych, rozległe łąki i jeden hotel, bardzo spokojne miejsce.

Na Tokarinach rozpoczyna się (lub kończy) Tatrzańska Magistrala - czerwony szlak przecinający Tatry z zachodu na wschód, aż do Ździaru. My odbijamy na zielony szlak i idziemy na Babki (1566 m). Po drodze spotykamy pasterza, który schodzi do Bobrowca na zakupy, a swojego kolegę zostawił z owcami na zboczach Babek. Początkowa część szlaku to droga jezdna do Chaty Czerwieniec, obok której będziemy wracać, ale po pewnym czasie szlak odbija od drogi i dosyć stromo pnie się po zboczu. Zaczyna mocno padać, ale wiata została w dole na rozstaju szlaków, zatrzymujemy się pod gęstym drzewem, przeczekujemy deszcz jedząc śniadanie. Po wyjściu z lasu ścieżka jest błotnista i bardzo śliska, sprawia mojej siostrze trochę trudności. Ze szczytu widoki są bardzo ładne, choć ograniczone przez deszczową pogodę, ale jest i plus tej aury - chmurki układają się bardzo malowniczo, czasem doliny wypełnia biały puch, jest bajkowo.

Schodzimy z Babek i pięknym, zielonym grzbietem kierujemy się w kierunku przełęczy Przedwrocie (1585 m). W pewnym momencie zastanawiam się, czy dobrze idziemy, jakiś czas wcześniej były ustawione tyczki wskazujące inny kierunek, widoczne też były boczne ścieżki, mam wątpliwości, wracam się, badam boczne odnogi, ale to tylko odejścia na skałki położone w pobliżu szlaku. Nasza ścieżka jest właściwa, doganiam siostrę na przełęczy. Przed nami Ostra (1764 m) i widać, że lekko nie będzie, pogoda marna, gdzieś daleko pomrukuje też burza, podejmujemy strategiczną decyzję - ja napieram w szybkim tempie na szczyt Ostrej, siostra wykorzystuje trawers szczytu pozwalający bez zmiany wysokości w znaczący sposób zbliżyć się do celu głównego - do Siwego Wierchu (1805 m). Na Ostrą prowadzą liczne zakosy poprowadzone w gęstej kosówce, szczyt faktycznie jest ostry i zajmuje stosunkowo małą powierzchnię, ładne widoki. Na szczycie jestem chwilę, obawiam się, że burza może się przybliżyć. Zejście również w gęstej kosówce.

Przede mną ostatni dzisiejszy cel - Siwy Wierch. Napieram ile sił i odpoczywam dopiero na szczycie, jest bajkowo dzięki temu, jak układają się dziś fantazyjnie chmury, ale i dosyć zimno. Pogoda przyczyniła się też do tego, że w górach jest kompletnie pusto, ale mi ona specjalnie nie przeszkadza, obawiam się tylko ewentualnej burzy, ale na razie jest bezpiecznie. Kontaktuję się z siostrą - odpuściła za trawersem, wraca na Przedwrocie i tam będzie na mnie czekać. Rozpoczynam schodzenie, gdy docieram na Przedwrocie pogoda jest już bardzo marna, pada, a góry schowały się całkowicie. Schodzimy niebieskim szlakiem do Chaty Czerwieniec, ale nie zatrzymujemy się tu na dłużej, nie jest to typowe schronisko, gdzie można zjeść coś ciepłego, a bardziej okresowa baza noclegowa. Szlak przebiega obok schroniska i po pewnym czasie łączy się z drogą jezdną. Odpoczywamy pod wiatą, czas na drobne przekąski, pogoda trochę się poprawia. Na wysokości Żlebu Uhlisko niebieski szlak odbija od drogi jezdnej i stromo schodzi bezpośrednio w kierunku Bobrowieckiego Wapiennika. Na zboczach przez pewien czas idziemy po fantazyjnie splątanych korzeniach drzew, fajnie to wygląda. Końcowy fragment szlaku to łagodna droga, wokół której rozsiane są gdzieniegdzie domki letniskowe.

Bobrowiecki Wapiennik ma jeszcze jedno piękne miejsce, gdzie kończymy dzisiejszą trasę - Kaplicę Matki Bożej, wokół której usytuowana jest pięknie rzeźbiona Droga Krzyżowa.

Zdjęcia - dzień V


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: sob, 13 sierpnia 2016 19:23:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 15:34:22
Posty: 17277
Skąd: Poznań
Świetny ten Siwy! Na liście do zrobienia na pewno...

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Re: TATRY
PostWysłany: wt, 16 sierpnia 2016 23:51:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 31 maja 2007 23:28:36
Posty: 1068
Skąd: W-wa
arasek pisze:
Świetny ten Siwy! Na liście do zrobienia na pewno...

Pierwsze wejście polecam od strony Wyżniej Huciańskiej Przełęczy - moim zdaniem zdobywanie Siwego jest najciekawsze od tej właśnie strony :)

Dzień VI

Na ostatni dzień została najdłuższa trasa, ale był to też jedyny dzień, na który prognoza pogody nie zapowiadała ewentualnych burz. Tak jak poprzedniego dnia jedziemy do Bobrowieckiego Wapiennika, ale tym razem kierujemy się do Doliny Jałowieckiej. Jest około 5.30, rozdzielamy się zaraz na początku doliny - siostra będzie realizować krótszą pętlę - wejdzie przez Dolinę Głęboką na Salatyński Wierch i tam będzie na mnie czekać, moja pętla jest sporo dłuższa, muszę narzucić sobie dobre tempo.

Dolina Jałowiecka jest bardzo ciekawa, jest dosyć wąska jak na tatrzańskie doliny, część szlaku poprowadzona jest zboczem, wędrując ma się czasem wrażenie, jakby było się nie w dolinie lecz w wąwozie. W niektórych miejscach można spotkać malownicze skały zarośnięte żółtymi porostami. Wyżej Dolina Jałowiecka rozgałęzia się - ruszam w prawą odnogę, w Dolinę Parzychwost. Tabliczka na rozgałęzieniu informuje, że jest to terytorium niedźwiedzi, ale żadnego nie spotykam, na dole była też informacja, że mostki w Parzychwoście są w złym stanie technicznym, co się faktycznie sprawdza - przy jednym z nich muszę chwilę pomyśleć jak przejść suchą nogą, w innym miejscu jakby w ogóle brakowało mostka i też przejście suchą nogą nie jest takie proste. Ale tak naprawdę to nie ma większego znaczenia, bo Dolina Parzychwost jest w wielu miejscach tak zarośnięta, że przydałaby się maczeta do sprawnego przedzierania się, a że bujna roślinność jest całkowicie mokra, w butach bardzo szybko mam więcej wody niż podczas ulewnego deszczu. Parzychwost jest interesującą, bardzo zieloną doliną, ciekawie ukształtowaną, obfitującą w strumienie, ale poprzez stopień zarośnięcia dosyć męczącą do pokonania, a roślinność nie odpuszcza prawie do końca.

W górnej części, na wygodnej skałce, zatrzymuję się na śniadanie. Około 9.00 osiągam kulminację szlaku - Banikowską Przełęcz (2040 m), dalej będę przemieszczał się głównym grzbietem Tatr Zachodnich. Chwila odpoczynku i po kilkunastu minutach jestem na Pacholi (2167 m), tu odpoczywam trochę dłużej, widoki są bardzo ładne, choć chmur jest sporo.

W następnej kolejności czeka mnie ładna postrzępiona grań wyprowadzająca na Spaloną (2083 m), w jednym miejscu łańcuchy. Dalej jest jeszcze ciekawiej, bo do pokonania jest grań zwana Skrzyniarki, w trudniejszych miejscach ubezpieczona łańcuchami, zdarzają się ścieżki obchodzące graniowe skałki, na których poprowadzony jest szlak. Na Skrzyniarkach spotykam pierwszych dziś ludzi, potem obniżam się, a następnie mozolnie wdrapuję się na Mały Salatyn (2046 m), z którego w parę minut przechodzę na Salatyński Wierch (2048 m), gdzie czeka na mnie siostra. Robimy dłuższy odpoczynek, chmur jest sporo i widoki są mocno ograniczone. W pewnym momencie chmury ciekawie rozsuwają się, tworząc okno na świat - wyrwę, przez którą widać odległe doliny i miasteczka.

Schodzimy z Salatyna, przed nami Brestowa (1934 m). Na szczycie odpoczywamy, widoki trochę lepsze niż na Salatynie. Następnie schodzimy grzbietem Brestowej na Przełęcz Palenica (1573 m), a z niej do Doliny Bobrowieckiej. Górna część tej doliny bardzo mi się podoba - rozległe łąki, zielono, pięknie prezentuje się Siwy Wierch. Buty już mi podeschły, ale w pewnym momencie na łące nasz szlak niknie pod wodą - tę przeszkodę pokonujemy mając wodę prawie do kolan. A żeby tegorocznej tradycji stało się zadość, pada jeszcze deszcz, na szczęście krótko i nieduży, ale rośliny zdążył solidnie skropić, a Dolina Bobrowiecka okazuje się w dolnej części doliną również bardzo zarośniętą, przedzieranie się przez bujną roślinność jakby nie ma końca. Schodzimy dłuższy czas wzdłuż potoku, który na mapie nazywa się Potokiem z Polany, w końcu osiągamy miejsce, gdzie łączy się on z potokiem spływającym z Parzychwostu, jest to w górnej części DolinyJałowieckiej i tym samym zamykamy dzisiejszą pętlę. Dalej schodzimy ścieżką, którą pokonywaliśmy już rano do wylotu Doliny Jałowieckiej, potem na parking w Bobrowieckim Wapienniku. I tu kończy się nasza tegoroczna tatrzańska akcja górska :D

Zdjęcia - dzień VI


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1394 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68 ... 93  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 107 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group