Dzieci oglądają na DVD rozszerzoną wersję Powrotu króla. Zobaczyłem sam początek, który bardzo lubię, dalej mi się nie chciało, ale co i raz zachodziłem do pokoju, wyczekując na szarżę Rohirrimów.
Niestety co i raz natykałem się na sceny nie kiepskie, ale wprost beznadziejne. Na ich czele - lecące jak kartofle z worka czaszki na ścieżce umarłych, jest to po prostu tak głupie, że brak słów. Po czym zdegustował mnie ten obrzydliwy dowódca orków pod Minas Tirith, postać tak karykaturalnie przerysowana (na domiar wszystkiego musi jeszcze być kulawy
), że nie budzi ani zgrozy (które chyba ma budzić), ani śmiechu (co mogło by go od bidy ratować, nawet gdyby to był śmiech niezamierzony), ani nawet wzruszenia ramion (bo jest na to zrobiony zbyt nachalnie); zwyczajnie wkurwia. Po czym patrzę sobie na dekoracje Minas Tirith - ładne bardzo, ale uderzają makietowatością. Niech im jednak będzie - póki stoją, są przede wszystkim ładne. Kiedy jednak źli zaczynają je katapultować i kolejne wieżyczki zawalają się od jednego pocisku, lecą po prostu w drzazgi, jakby były glinianymi dzbankami... żenada.
I przyjechali dzielni Rohirrimowie, świetna to oczywiście scena, serce rośnie - ale jakoś nie przemogli poczucia zażenowania kolejnymi słabymi scenami, które były. Tym bardziej, że wiem, co jeszcze przed nami - jęczący Frodo z Samem jak z telenoweli, pościelowe powitania i powłóczyste pożegnania
Pamiętam, że już raz ogarnęło mnie takie zniechęcenie co do trzciej części trylogii Jacksona, pamiętam nawet w jakich okolicznościach - było to przypadkowe oglądanie w Krakowie u laski, w towarzystwie Morelli na pewno i Witka być może (i elsei oczywiście). Pisałem o tym na forum i gdzieś to jest na tych stronach... potem mi przeszło, ale niestety dzisiaj wróciło...
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
.