Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 29 marca 2024 00:39:23

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 260 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 ... 18  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 26 października 2009 13:57:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Morella pisze:
ja nawet z Szoszaną nie bo jej nienawiść i pragnienie zemsty odrzuca

no ale ona była prawie jak Uma w Kill Billu, a Umie chyba kibicowałaś, co? ;-)

oczywiście prawie robi różnicę... Uma była antyczną heroiną, a Szoszana będąc bardziej realną, jednocześnie pozbawiona jest też tego heroizmu nieco spoza tego świata.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 26 października 2009 14:06:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Crazy pisze:
W każdym razie ja od pierwszej sekwencji, właściwie odkąd Landa wszedł do domu Francuza, siedziałem jak na szpilkach, ze źrenicoma otwartymi szeroko - słowem film wciągnął mnie na maksa


Niestety moje zainteresowanie wzbudziła tylko ta scena. No i może jeszcze Landa w restauracji. Reszta mnie kompletnie nie obchodziła.
Winą za to obarczam po pierwsze następujące kwestie narracyjne:
- Bękarty wprowadzone do akcji "z kapelusza" i zupełnie bez sensu.
- Drugie (po ucieczce) pojawienie się Shosanny to taki przeskok, że ma się wrażenie jakby II W.Św. trwała nie 6 (a dla Francji nawet krócej), a 20 lat. Poza tym przez cały czas nurtowało mnie pytanie. Skoro ona miała taką świetną przystań w tym kinie, w samym sercu okupowanego Paryża, to po co chowała się tyle czasu u wieśniaka pod podłogą? :shock:
- Kolejne wejścia Bękartów (to w jarze i to kiedy uwolnili Stiglitza) też takie, jakby Tarantino nagle pod koniec zdjęć przypomniał sobie o czym miał kręcić film i na chybcika dokręcił parę ujęć, żeby mu tytułowi bohaterowie nie pojawili się na pół godziny przed końcem. W zasadzie kiedy tak naprawdę dostajemy możliwość choćby trochę lepszego poznania głównych (jakby nie było) bohaterów, to większość z nich gdzieś przepada, a film dobiega końca.
...a po drugie wspomnianą już "papierowość" postaci.
To wszystko sprawiło, że mnie po prostu ich losy nie interesowały, a więc siłą rzeczy cała historia nudziła.

Crazy pisze:
Najdziwniejszym argumentem za filmem, który słyszałem, było to, że film był bardzo zabawny. Dla mnie niemal w ogóle nie był zabawny. Oczywiście włoski akcent chłopaków wzbudził moją wesołość, podobnie jak scena będąca do niego prologiem (ustalanie, którzy z Bękartów mówią lepiej lub gorzej po włosku ), ale było to po prostu dość zabawne, a nie super śmieszne


Pod tymi uwagami w pełni się podpisuję.


Crazy pisze:
Ale też zgodzę się z moim kolegą, cytowanym tu wcześniej - wcale nie jest ona tu taka straszna, jak zostało mi tu przedstawione. Bałem się autentycznie, co zrobi ten niedźwiedź z kijem baseballowym, a w efekcie wyglądało to jakby tłukł w worek i tyle.


:shock:

Chyba mrugnąłeś akurat w tym ułamku sekundy, kiedy ten kij z pełnego zamachu trafia w czaszkę i wywołuję fontannę krwi. Później rzeczywiście wygląda to jak tłuczenie w worek (chociaż wystarczy sobie przypomnieć, że to jednak nie jest worek, zeby zrobiło się troche mniej wesoło), ale nawet gdyby tego nie było, to już ten pierwszy cios spowodował, że mnie samego głowa rozbolała. Wybacz Krejzi, ale podtrzymam swoją opinię, że ktoś, kto uważa, że ta scena "to nic takiego" wykazuje bardzo poważne stępienie wrażliwości. Nie wiem, może dlatego, że widziałem jak wygląda "na żywo" kopanie leżącego i bezbronnego człowieka i jak potem wygląda ofiara. A jak wiadomo kopanie to pikuś przy obróbce bejsbolem. Sceny pokazujące wycinanie sfast na czołach, też były zrealizowane w taki sposób, że robiło mi się ciut słabo mimo to, że nie jedną już krwawą jatkę w kinie widziałem.


Crazy pisze:
Przepraszam za porównanie, oczywiście zdaję sobie sprawę z zupełnie innego kontekstu, ale czysto technicznie rzecz ujmując, jeżeli przyrównam do tego jakąkolwiek scenę uszkadzania ciała z Pasji, to nie ma w ogóle o czym mówić - w Pasji dosłowność (a nawet hipersłowność, bo jeszcze zwolnienia, dogłośnienia..) była wielokrotnie większa


Z tym, że Pasja to akurat przypadek "ekstremalny" dla kina "overgroundowego". Nienajlepiej chyba by było z nami, gdybyśmy mieli powiedzieć, że tylko przemoc pokazana tak naturalistycznie i namacalnie jak w Pasji robi wrażenie, a reszta to lajcik, podczas oglądania której nawet powieka nam nie drgnie. Poza tym nie trzeba sięgać do Pasji. Wystarczy przypomnieć scenę zamordowania Nicky'ego Santoro w "Kasynie". Tam śmierć zadana w identyczny sposób była pokazana jeszcze brutalniej, tylko że jest jedno "ale" różniące te przypadki. O ile w Pasji i Kasynie ogladamy historie, które naprawdę się zdarzyły i mamy świadomość obcowania z paskudnie brutalna rzeczywistością (mowiąc inaczej - to ukazanie przemocy czemuś służy), o tyle tutaj jest to jedynie pokazane ku uciesze gawiedzi. Bo biorąc pod uwagę wymowę i lekki charakter filmu nie widzę innego powodu, dla którego zostało to tak przedstawione.


Crazy pisze:
Tyle, że był to typowo tarantinowski film "po nic". Tzn. nie po nic - po opowiedzenie bardzo interesującej opowieści. Tak jak to robi rasowy gawędziarz, dla którego treść jest drugorzędna, a najważniejszy jest wywierany efekt.


No i tu się niestety nie moge zgodzić, bo o ile rzeczywiście idea samego opowiadania i efektu jaki ono wywiera przedłożona nad jego przekazu, jest mi bardzo bliska, to niestety wg mnie Tarantino stracił kompletnie dar takiego gawedziarstwa i próbuje ten niedostatek tuszować tanim efekciarstwem. Trochę tak, jakby Sabała nagle nie wiedział o czym ma mówić, więc zaczął opowiadać o tym jak obracał Maryśke w bacówce, potem wszystkim pokazał gołą dupę i dał nogę po drodze kopiąc jeszcze faceta przebranego za białego miśka w jaja... a następnego dnia wrócił i domagał się za to takiego samego poklasku jak za swoje dawne historie.

Chociaż fakt, że ostatni rozdział był najlepszy ze wszystkich, jako tako był w stanie wywołac napięcie i chyba najbliżej (choć i tak lata świetlne) mu było do "starego" Tarantino.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Ostatnio zmieniony pn, 26 października 2009 19:57:32 przez Pet, łącznie zmieniany 2 razy

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 26 października 2009 16:48:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
Crazy pisze:
wcale nie jest ona tu taka straszna, jak zostało mi tu przedstawione. Bałem się autentycznie, co zrobi ten niedźwiedź z kijem baseballowym, a w efekcie wyglądało to jakby tłukł w worek i tyle. Skalpy zupełnie nie wyglądały dla mnie przerażająco, ani wycinanie swastyki też nie (rozumiem, że zostaję w tym momencie zdiagnozowany jako patologiczny przypadek stępienia wrażliwości ).

no w każdym razie mamy kompletnie inną wrażliwośc na przemoc.

Pet pisze:
O ile w Pasji i Kasynie ogladamy historie, które naprawdę się zdarzyły i mamy świadomość obcowania z paskudnie brutalna rzeczywistością (mowiąc inaczej - to ukazanie przemocy czemuś służy), o tyle tutaj jest to jedynie pokazane ku uciesze gawiedzi. Bo biorąc pod uwagę wymowę i lekki charakter filmu nie widzę innego powodu, dla którego zostało to tak pokazane.

pełna zgoda.

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 26 października 2009 20:57:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
być może mrugnąłem, nie wiem. jak mówię - sporo się nasłuchałem o scenie z bejzbolem, w dodatku tak się to wlokło, nim on wyszedł z ciemności, ten niedźwiedź, że naprawdę się bałem, co to będzie. Nie pamiętam fontanny krwi. Mogłem mrugnąć albo nawet się obrócić w momencie pierwszego uderzenia. Dalszy ciąg sceny, podtrzymam, wyglądał jednak jak tłuczenie w worek.


Pet pisze:
Nienajlepiej chyba by było z nami, gdybyśmy mieli powiedzieć, że tylko przemoc pokazana tak naturalistycznie i namacalnie jak w Pasji robi wrażenie, a reszta to lajcik, podczas oglądania której nawet powieka nam nie drgnie.

To prawda.

Skądinąd cała sekwencja w jarze i towarzyszące jej dygresje wydały mi się najsłabsze w filmie (cały Chapter 2 w ogóle). Pierwsza przemowa Brada do ośmiu wspaniałych - takie tam gadanie. Sceny z Hitlerem ok, ale znów nic szczególnego. Cały jar dość wyraźnie zluzował mi napięcie, które się wytworzyło w pierwszym rozdziale, a odtworzyło w trzecim - niby dramatycznie, ale niezbyt. Jak mówię, sceny przemocy nie wstrząsnęły mną, ale też nic mi nie dały, niczego nie pokazały. Właściwie mogę się zgodzić, że nie wiadomo czemu ma służyć pokazanie przemocy w tych scenach. Nie przeszkadzało mi ono specjalnie, ale celu nie widzę.
Dygresja o Stiglitzu (i chyba jeszcze o kimś?) byłaby fajna, ale Tarantino już taki patent wykorzystał wcześniej, nawet w swoim pierwszym filmie, więc efektu świeżości raczej nie było. OK, kolejna przemowa Brada, o potrzebie wycięcia swastyki, sposób sfilmowania jej z tłumaczem - to było dobre. Ale w sumie najgorszy to rozdział wg mnie.

Z Bękartami podobała mi się Operacja Kino, ale ona była tak częściowo tylko Bękartami, ważniejsza była aktorka i esesman, i Angol. Ale ta cała sekwencja mi się podobała, właśnie tak gawędziarsko.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 27 października 2009 12:00:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
Pet pisze:
O ile w Pasji i Kasynie (...) to ukazanie przemocy czemuś służy, o tyle tutaj jest to jedynie pokazane ku uciesze gawiedzi. Bo biorąc pod uwagę wymowę i lekki charakter filmu nie widzę innego powodu, dla którego zostało to tak przedstawione.


o, to zdanie świetnie podsumowuje wszystkie moje zarzuty co do tego filmu
lepiej niż bym je sam sformułował

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 17 listopada 2009 14:15:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 13:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
byłem ze dwa tygodnie temu ale nic jeszcze nie pisałem

podobało mi się ale do Pulp Fiction daleko, oj daleko
Co mi się podobało:
pierwsza scena - napięcie, wprowadzenie postaci, nawet jak napisał Crazy jeżeli pojawia się nuda, no bo rzeczywiście ten Landa ględzi i jest taki uprzejmy i w ogóle, ale w tle napięcie cały czas jest i nie opada
Historia Shosanny - tak jak sobie teraz myślałem czytając wątek to skupiliscie się bardzo na Bekartach a mało na niej. A ja bym chętnie zobaczył film tylko z jej wątkiem. O dziewczynie, która ucieka z masakry i która później przypadkiem dostaje szansę zemsty na Niemcach (no a nawet niech będzie - nazistach :wink:).
Druga wspólna scena Shosanny i Landy w restauracji - wyborna.
Podobnie palenie kina i poświęcenie na to stosiku filmów ale też dokręcenie sceny z Shosanną - bardzo dobre.
No i sam Landa - rewelacyjna rola, Oscar za drugoplanową chyba pewny. Bez niego film straciłby połowę

Tylko po co tu te Bękarty? no właśnie w większości robią za niezbędne motywy tarantinowskie i to raczej niepotrzebnie. Większość scen słabsza, Brad oczywiście niezły ale grany jednym zestawem min już w trakcie filmu mi spowszedniał. Jedyna scena napięcia to ta w piwnicy, klubie czy czymś tam. Ona była niezła. No i włoski dla początkujących Amerykanów fajny. Ale zasadniczo cały film obszedłby się bez tego.

Przemoc - mniej ale bardziej realistyczna niż plastyczna. Jeżeli KillBille były jak Tom i Jerry to tu mamy powrót do braci Grimm :wink: Może mnie nie odrzucała ale tak jak napisałem wyżej całe wprowadzenie Bękartów służy tylko utarantowieniu całej historii.

Pet pisze:
Teraz mały przykład z innej beczki: zapytaj przeciętnego amerykanina jak udało się złamać kod Enigmy. Na 99% dostaniesz odpowiedź, że maszyna deszyfrująca została wydobyta przez amerykańskich żołnierzy z uszkodzonego u-bota. Czy "U-571" to film propagandowy? Raczej nie.
raczej 99% (no dobra pewnie jednak trochę mniej) zapytałoby - kod czego? ale kto to była ta Enigma? to sequel Kodu Da Vinci?

Pet pisze:
Nie podważam fikcji jako takiej. Uważam po prostu, że w ciągu ostatnich lat, dziwnym trafem mamy cały zalew filmów, które niby dotyczą bardzo konkretnych wydarzeń historycznych, ale są fikcyjne, albo takich, które są quasi-historyczne, ale ta historia też trochę inna niż wygląda to z perspektywy zachowanych dokumentów i dowodów. No i taki przeciętny widz dowiaduje się najpierw o "bohaterskich żydowskich partyzantach" stawiających zacięty opór wrażym nazistom z filmu "Opór", dalejpoznaje historię "dobrego" Staufenberga, a na końcu dostaje "fikcyjną" historię od Tarantino: i owszem, wie, że coś tam jest fikcją... ale co? No, moze jeszcze wie, że zamach na Hitlera się nie powiódł, bo ostatecznie sam się wykończył. Ale co z resztą? Było żydowskie komando czy nie? Próba zamachu w jakimś teatrze była prawdziwa, czy zmyślona?
to zróbmy film o powstaniu warszawskim, w którym pokonujemy Niemców (ewentualnie tylko Nazistów) a potem wyganiamy czerwoną zarazę daleko na wschód :D

Crazy pisze:
Serio czy jaja?
film z samym wątkiem Shosanny mógł być thrillerowym war fiction i jednocześnie rasowym gawędziarstwem według definicji Crazyego
dodanie wątku Bękartów przechyla jednak mocno szalę w stronę jaj

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 17 listopada 2009 14:40:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
marecki pisze:
to zróbmy film o powstaniu warszawskim, w którym pokonujemy Niemców (ewentualnie tylko Nazistów) a potem wyganiamy czerwoną zarazę daleko na wschód


O ile mi wiadomo, to Bagiński robi właśnie coś w tym guście ;)

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 17 listopada 2009 14:51:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 13:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Pet pisze:
O ile mi wiadomo, to Bagiński robi właśnie coś w tym guście
to ja to bardzo chętnie obejrzę :D

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 17 listopada 2009 14:57:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Pet pisze:
Bagiński robi właśnie coś w tym guście

Robi.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 17 listopada 2009 22:45:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
marecki - widzę, że się prawie po całości zgadzamy w ocenie tego filmu!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 18 listopada 2009 09:37:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 13:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
hehe i wcale mnie to nie zdziwiło :)

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 18 listopada 2009 12:01:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
marecki pisze:
Tylko po co tu te Bękarty? no właśnie w większości robią za niezbędne motywy tarantinowskie i to raczej niepotrzebnie. Większość scen słabsza, Brad oczywiście niezły ale grany jednym zestawem min już w trakcie filmu mi spowszedniał. Jedyna scena napięcia to ta w piwnicy, klubie czy czymś tam. Ona była niezła. No i włoski dla początkujących Amerykanów fajny. Ale zasadniczo cały film obszedłby się bez tego.

celne spostrzeżenie

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 02 stycznia 2010 11:49:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 19 listopada 2004 15:47:56
Posty: 11811
Bękarty Wojny - film mi się podobał, przesadna brutalność w filmach Tarantino niestety nie jest czymś rzadkim... przeczytałem całą dyskusję o Bękartach - całkiem ciekawe rzeczy piszecie... nie chcę cytować wszystkiego z czym się zgadzam czy też nie... temat wojny jest bardzo delikatny i fakt, że fikcja filmowa wpisana w Historię jest sprawą pewnego wyczucia i wrażliwości... nie wiem, czy oglądający film nie znają wcale historii - i czy od razu przyjmują wszystko za prawdę (wolę uważać, że nie)... może to nie najbardziej odpowiednie porównanie, ale przyszedł mi na myśl serial "Allo, Allo"... czy to dobrze, czy źle nabijać się z historii wojny?? Mnie zawsze ten serial śmieszył, podobnie jak humorystyczne sceny w Bękartach...

Kilka scen uważam za naprawdę dobre, a rola Christoph Waltz'a bardzo dobra... Brat Pitt też nieźle, podobała mi się ta jego pewność siebie - mimo że była sporo na wyrost... sceny humorystyczne jak najbardziej na tak, a było ich co najmniej kilka (choć nie wszystkie takie jednoznacznie śmieszne - jak np. podanie skrępowanym "włoskim filmowcom" wina w kieliszkach)... co do przemocy: kilku scen mogłoby nie być...

film w porównaniu do Pulp Fiction jest znacznie słabszy, a w porównaniu do Kill Billa - chyba trochę lepszy...

_________________
Więc dokąd, dokąd ta wędrówka
Posmutniał król i zadął w róg
Przeciwnik straszy, pielgrzym idzie
A pyta zawsze Bóg


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 06 stycznia 2010 09:51:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Wczoraj przypomniałem sobie "Wściekłe Psy". Refleksja taka: ten film też "ocieka" przemocą (i to taką, że tez się chce czasem oczy zamknąć), ale mimo wszystko ma ona tam swoje uzasadnienie. Nie wydaje się być tylko pustym dodatkiem "na pokaz" (tak jak odbieram ją w "Bękartach").

Sam film świetny. A Harvey Keitel rewelacyjny.

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 08 stycznia 2010 08:25:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:53:29
Posty: 14860
Skąd: wieś
Obejrzałem Inglourious Bestards (czy jak to się pisze), a następnie poczytałem co nieco opinie z tego wątku. Pełna zgoda z tymi, co na ten film psioczą. Przez pierwsze dwa rozdziały myślałem, że Tarantino chce zrobić film, w którym tylko się gada. Potem coś się zaczęło dziać i film zaczął się rozpędzać, ale tak naprawdę zadziało się dopiero w piwnicy. Ale i ta scena została zmasakrowana 15 sekundową jatką - a tak fajnie rosło napięcie i w ogóle było to świetnie pokomplikowane. Po scenie w piwnicy film z powrotem coraz bardziej zwalnia i zaczęła mi towarzyszyć uporczywa myśl: jak i kiedy to się skończy? Koniec końców nie kupuję fabuły tego filmu.

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 260 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 ... 18  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 25 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group