Ultima Thule

He he, to nie tak - po prostu jestem totalnie zaskoczony jakimiś pseudo poważnymi tekstami w gazetach i forumowym zgorszeniem niepotrzebną przemocą u Tarantino - a na deser jeszcze Szrek w stylu Pospieszalskiego.

No ja rozumiem, że to odczucia... spokojnie - a jak jesteśmy przy subiektywnych odczuciach to trudno mi pojąć obrzydzenie dla tych scen u osoby z wojującą Umą w awatarze .

Ja też nie dałem pięciu gwiazdek , ale z **** spoko.

A propos kabaretowej ohydy w "Kill Billach" to mnie bardzo rozbawiły skalpy i palec w nodze, serio .

Ps. Zupełnie na serio chciałbym się spytać czym różni się obcinanie głów, latające nogi itd. od bejsbola. Bo w sensie formalnym jest dokładnie to samo, jest przedstawione tak samo realnie. Czemu jedno śmieszy, a drugie obrzydza? Czy kontekst może aż tak zmienić obraz prawie identycznych scen?

Ten zatłuczony przez Niedźwiedzia wydawał mi się na wskroś niemiecki. I też mam mieszane uczucia. Film jako film podobał mi się bardzo, ale mogę to stwierdzić dopiero po pogodzeniu się z faktem, że parodia może dotknąć każdej części historii. Śmiałam się, nie miałam ochoty wyjść z kina, ale czułam niesmak, oglądając zaraz po sobie scenę rozmowy na farmie i rozwalenie Żydów.

_________________
Bez zbroi wychodzić się boję.

Boski, ale właściwie dlaczego nie można zadawać poważnych (niby czemu "pseudo"?) pytań przy okazji Tarantino? On naprawdę dostał jakiś immunitet?
Według mnie inteligencja, sprawność warsztatowa czy poczucie humoru nie usprawiedliwiają banalizacji przemocy. I nie uważam też, żeby jego wcześniejsze filmy (widziałem "Pulp fiction" i obie części "Kill Billa") zasługiwały na jakiekolwiek pobłażanie. Celebrowana masakra w wykonaniu Umy Thurman:



w ogóle nie kojarzyła mi się z Monty Pythonem.

mi jakoś tak, a to chyba dlatego, że tych ofiar w killbillach było do przesady wiele, krew sikała teatralnie, kończyny majtały w powietrzu i nic nie dawało wrażenia,że dzieje się naprawdę. bowiem jedna babka w prawdziwym życiu nie da rady zabic setki facetów. konwencja killbilli jest na wskroś komiksowa. tymczasem walenie kogoś kijem bejbolowym po łbie przy ogólnym rechocie przypomina wiele realnie dziejących się obecnie sytuacji przemocy, że tak powiem, na co dzień.

boski, a jakie warunki trzeba spełnic, żeby wygadywać niczym pospieszalski?

_________________
ja herez ja herez

Według mnie on mówi: patrzcie, mogę tego dać jeszcze więcej i będzie jeszcze fajniejsze! Nie ma w tym żadnego odniesienia do absurdu. A nawet jeśli jest to jest to absurd traktowany co najmniej neutralnie.

Kłentin nie wpadł jeszcze na pomysł, żeby na sali kinowej podczas seansów z przeciwpożarowej instalacji tryskaczowej pryskać na widza ciepłą ludzką krwią. Ale to byłby hiperealistyczny hardkor!



Pewnie sie zdziwisz, o Boski ale moje oświecenie jest jeszcze bardziej wyrafinowane, niż Ci się wydaje, bo od czasów DeathProof i Grindhouse autokontrolę świadomości włączam sobie już przy wyborze repertuaru, nie dopiero przed kasą.
Ślinienie się (uwaga, spojler!) podczas sceny wycinania ofierze jąder sekatorem pozostawiam młodszym, spragnionym osocza i igrzysk widzom.

Gdyby Erich Fromm jeszcze żył, na kanwie fenomenu Tarantina dopisałby pewnie suplement do swojej "Anatomii ludzkiej destruktywności".
Tylko kto by to chciał czytać?
Banały i oczywistości

wujku szreku, prosimy o celniejsze pancze, stać Cię na to ! 8)

...Pospieszalski to be ?


..Ty jakoś dziwnie czytasz , Natalia chyba ze trzy razy pisała ,że sceny przemocy w kilbilach są bardziej groteskowe niż straszne , natomiast scena z żydem niedźwiedziem do śmiechu nie jest
..

_________________
ooooorekoreeeoooo

jak dla mnie to nawet ce, a na dobrą sprawę i do de !

jak na razie opinie znajomych o nowym kłentinie bardzo entuzjastyczne - trzeba samemu się przekonać. choć kill bill baaardzo rozczarował, podobnie jak i grindhouse - także obaw trochę jest.

...pewnie dlatego ,że nie z wyborczej

_________________
ooooorekoreeeoooo

(ale to raczej nie jest miejsce na taką dysputę)

Filmu nadal nie widziałem, ale szczerze mówiąc myślę, że jak najbardziej może. A nawet jestem pewien. I właściwie to nie rozumiem, czemu nie przekonuje Cię argument, że trudniej łyknąć coś, co odnosi się do rzeczywistości kulturowej bliższej nam. Przecież to wręcz oczywistość jest, banał!

Po drugie zaś w stu procentach podzielam odczucie poniższe:


natomiast widzę, że w przypadku Bękartów różni odbiorcy miewają odczucie, że to może dziać się naprawdę.

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Z mojej strony finito w tej kwestii, będę się tylko powtarzał .

...ale czy każdy musi rechotać na widok walenia bejsbolem po głowie związanego człowieka ?

_________________
ooooorekoreeeoooo

no właśnie nie. nie rechotałam przy scenie z kijem bejsbolowym ani przy skalpach ani przy machającej mieczem umie ucinającej przeciwniczce czubek głowy.