Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest śr, 15 maja 2024 03:57:32

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 292 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14 ... 20  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 07 maja 2008 08:47:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25422
Skończyłem czytać pierwszą część.

I muszę powiedzieć - na marginesie pytań tu siępojawiających, o czym jest właściwie ta książka - że przez cały czas czytania nie mogę się oderwać od pewnego cytatu, który dla mnie w paradoksalny sposób podsumowuje tę właśnie część powieści (druga jest nieco inna, wiem, ale pamietam ją z oddali).

A ten cytat...

zaświaty przyszły na świat i kręcą się wokół nas

;-)

Paradoksalnie - ale cały czas miałem to w uszach.

I tak sobie myślę, że jaki świat, takie i zaświaty do niego przychodzą. U Anieli świat był dobry, w każdym razie w oczywisty sposób przyjazny człowiekowi, dziecku, więc zaświaty skoczyły do nas na herbatkę i było miło.
A w Moskwie lata 30. było jak było, to i zaświaty się dostosowały ;-)

Jestem pod ponownie ogromnym wrażeniem tej książki i bardzo żałuję, że nie mam czasu na bieżąco uczestniczyć w Waszej dyskusji, bo bardzo ona interesująca :!:

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 09 maja 2008 12:11:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
skończyłam przedwczoraj MiM i zaciemniło mi się całkowicie.
a więc w końcu Małgorzata i mistrz umarli czy nie? jest taki fragment, w którym po wypiciu zatrutego wina azazello idzie do willi małgorzaty i spotyka tam kobietę, która czeka na męża i ona umiera wołając nataszę. kilka stron dalej, kiedy małgorzata i mistrz przebudzają się po zatrutym winie, i lecą żegnać się z bezdomnym, ten po ich wyjściu pyta się pielęgniarki co się stało z mistrzem a ona mu mówi, że umarł. logicznie jasne, bo oni po winie przenoszą się w zaświaty. ale w rodzisle traktującym o tym, co się działo w moskwie po opuszczeniu jej przez wolanda i jego załogę, pisze, że małgorzata zaginęła wraz z nataszą :|

dalej mam problem z apokryfem bułhakowa, którym się okazuje w ogóle całe jego podejście do nadprzyrodzonego świata. bo w pewnym momencie przychodzi do walnda mateusz lewita i przekazuje mu prośbę jeszui, żeby wziął mistrza i M. do siebie. do piekła rozumiem, nie? on ich zabiera do miejsca, gdzie spotykają piłata, którego mistrz ma moc uwolnić (no dobra) i piłat odchodzi po mękach cierpienia, spotyka się z jeszuą i już mogą rozmawiać. czyli rozumiem, że piłat przebywał w czyśćcu, odkupił swoje winy i teraz może iść po promieniu księżyca. ok. woland do naszych bohaterów mówi: "żegnajcie" i odchodzi. a mistrz i M. trafiają do jakiegoś pięknego miejsca, gdzie doświadczą wreszcie pełnego spokojenia.
Mówi Małgorzata do mistrza: "Oto twój dom, oto twój wieczysty dom, który otrzymałeś w nagrodę. wiem, że wieczorem odwiedzą cię ci, których kochasz, którzy cię interesują, ci co nie zakłócą twojego spokoju.(...) I już nie będziesz umiał mnie wypędzić. ja zaś będę strzegła twego snu."
A na końcu czytamy: "Ktoś uwalniał mistrza, tak jak on dopiero co uwolnił stworzonego przez siebie bohatera. bohater ten odszedł w otchłań, odszedł bezpowrotnie, ułaskawiony w nocy z soboty na niedzielę syn króla-astronoma, okrutny piąty procurator Judei, Poncjusz Piłat".

no i własnie. co więc się stało z mistrzem? kto go uwolnił? dlaczego strzec go miała wiedźma? co miało być z tego dobrego dla niego?
nie wierzę, że to nie ma tu znaczenia, i że w tej książce chodzi tylko o pokazanie demoniczności systemu. w końcu bułhakow był synem prawosławnego teologa, i jeśli wkładał w usta małgorzaty takie słowa: "Jestem szczęśliwa, szczęśliwa, szczęśliwa, że zawarłam z nimi pakt! O, szatanie!...Będziesz musiał, mój miły, żyć z wiedźmą!" - to mają one wg mnie jakieś metafizyczne znaczenie. nie gada się takich rzeczy dla zabawy. teolog prawosławny wie co to znaczy podpisać pakt z diabłem.
nie moge jednak znaleźć klucza. kim w końcu jest małgorzata? :wink:

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 09 maja 2008 12:24:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24334
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Zawsze rozumiałem to tak:
Mistrz nie zasłużył na niebo. Doceniona jednak (przez Jezusa) została jego powieść i w nagrodę za nią nie trafił ani do nieba, nia do piekła, lecz do jakiegoś miejsca poza nimi, gdzie do końca (czasu?) miał przebywać w tzw. świętym spokoju.
Z Małgorzatą. Z kobietą którą kochał, która jego kochała i z którą pragnął zostać na zawsze. Jakoś fakt, że miał zostać z wiedźmą zawsze mi umykał. Odbierałem to jako - został z tą którą kochał. W miejscu gdzie nic już i nigdy nie miało ich niepokoić.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 09 maja 2008 12:48:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 06 września 2007 14:57:13
Posty: 1878
Skąd: Warszawa
Dla mnie Małgorzata zgrzeszyła, ale zgrzeszyła w imię miłości, nie była wiedźmą, a raczej "p.o. wiedźmy" - co to za wiedźma, dla której szczęściem było pilnowanie spokojnego snu ukochanego, podtrzymywanie ognia na kominku itp. Jako grzesznicy i "niewierni" nie mogli udać się w światłość. Ale Mistrz jako męczennik za prawdę (sic!) nie zasłużył też na karę.

_________________
http://nemesister.tv


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 09 maja 2008 21:54:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
jakoś mnie dziś to wszystko co piszecie nie przekonuje. np. co to za miłość była. dlaczego w ogóle małgorzata miała męża, którego zostawiła? przecież nie musiała, niczego by to nie zmieniło. mogła być kobietą samotną, albo uwikłaną w coś innego, skoro już musiała cierpieć. tymczasem ona jednak jej miłość do mistrza została okupiona złem, cierpieniem osoby niewinnej.
jak najbardziej więc stała się wiedźmą! to, że wiedźma kocha nie dziwi mnie wcale. robi to dla siebie przecież, z totalnie egoistycznych pobudek!

Jeszua - Jezus jest przedstawiony bardzo dziwnie. kompletny apokryf ale dlaczego? no i przede wszystkim jednak szatan na końcu naprawdę wzbudza wielką sympatię.

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 09 maja 2008 22:22:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25422
czytam tę drugą część i coraz bardziej mam podobne odczucia jak Natalia (chyba). w każdym razie:
natalia pisze:
czytając o tym, jak małgorzata przeistaczała się w wiedźmę miałam ciarki.

miałem tak samo!
nie przerwałem, bo opis jest niesamowity i faktycznie wciąga, ale robiło mi się poważnie ZIMNO, a nawet nieco nieprzyjemnie.

a Małgorzata pocieszająca chłopca? po tym całym burdelu, jaki tam zrobiła? hmm... a ile innych dzieci było w tym domu, na które nie zwróciła żadnej uwagi?

U mnie właśnie skończył się bal i szczerze mówiąc nie pamiętam dokładnie, co następuje dalej. Ale jest dla mnie oczywiste, że Małgorzata musi umrzeć, bo konsekwencją jej wyborów może być tylko śmierć. W wątku o Lynchu cytowałem obszernie taki artykuł z bodajże Brulionu, gdzie autor, mając na myśli różnych bohaterów Lyncha, pisze, że każdemu zdarzy się kiedyś taki moment, że szatan wydaje mu się najpiękniejszym, co istnieje na świecie, i wtedy przychodzi grzech. A konsekwencją grzechu jest...
Małgorzata daje się uwieść i idzie w tym na całego. Zresztą wie, co robi, ale nie da się ukryć, że sprawia jej to rozkosz. Być może jej konsekwencja, może siła miłości do Mistrza, może gest miłosierdzia wobec Friedy - może to sprawia, że ostatecznie nie zostanie tą wiedźmą na zawsze, zobaczę niedługo ;-), no i może zamiast do nieba czy piekła, odejdzie z Mistrzem w błogi niebyt. Ale na ścieżkę prowadzącą do życia to mi nie wygląda...

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 09 maja 2008 23:48:00 

Rejestracja:
ndz, 10 września 2006 17:51:28
Posty: 1
Skąd: z Puław
A czy miłość nie jest egoistycznym uczuciem?
Kocha Mistrza i ogromnie cierpi nie wiedząc co się z nim dzieje. Żyje w pięknej willi, ale jak napisał Bułhakow, nigdy nie była tam szczęśliwa. Bycie wiedzmą sprawia jej przyjemność jednak przez cały czas pamięta po co i dla kogo się nią stała. Myślę, że zdaje sobie sprawę, że jest to ostateczność, ktora nie ma jej doprowadzić do życia tylko do wieczności z Mistrzem. Jej Mistrzem.
Kim jest Małgorzata? Jest kobietą, która w swym uczuciu jest zachłanna.
"Czemu nie dajesz o sobie znać? Przestałeś mnie kochać? Nie, jakoś nie mogę w to uwierzyć. A więc umarłeś... Jeśli tak, to proszę - zwolnij mnie, pozwól mi wreszcie żyć, oddychać!"
Zdaje sobie sprawe, że tylko przy Mistrzu może oddychąć. Wiedziała o tym od kiedy zobaczyła go, niosąc na wiosnę bukiet mimozy. Dlatego nie mogła zostać z mężem. Musiała oddychać.
Tak myślę :wink:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 10 maja 2008 21:31:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 05 lutego 2008 00:32:44
Posty: 3641
200 pisze:
A czy miłość nie jest egoistycznym uczuciem?

nie...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 10 maja 2008 23:23:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 13 listopada 2004 23:39:14
Posty: 372
Skąd: Glasgow / Wrocław / Lubań
Powieść jest na moim osobistym podium wśród dzieł literackich, więc mus oglądać, a jednak pierwszy (i najważniejszy) odcinek niestety przegapiłem (przypomniałem sobie tuż przed północą, że miał być), ale nie ma tego złego... Od czego Youtube i możliwość oglądania w oryginalnej wersji (nawróciłem się na język rosyjski po latach po tym, jak przymus nauki w podstawówce w połączeniu z zachłyśnięciem się angielskim i niemieckim w liceum spowodował, że uważałem go za "najgłupszy język świata"!) z profesjonalnymi podpisami angielskimi!

Bo niestety trzeba przyznać, że zarówno tłumaczenie, jak i monotonny głos lektora spłaszczają wrażenia dostępne polskiemu widzowi.

Przykład pierwszy.
Warionucha w rozmowie w biurze teatru z Rimskim wyraża kompletne skołowanie tym, co naprawdę stało się z Lichodiejewem - emocjonalnie, prawie wykrzykując:
- Nie pa-ni-ma-ju! Nie pa-ni-ma-ju!
A lektor spokojnym głosem:
- Nic z tego nie rozumiem.

Przykład drugi.
W szpitalu psychiatrycznym Strawiński perswaduje Bezdomnemu wyjście w kalesonach ze szpitala na komisariat milicji i wspominanie tam o Poncjuszu Piłacie.
Bezdomny pyta się:
- A co do tego mają kalesony?!
Polski lektor odpowiada za profesora:
- Chodzi o Poncjusza Piłata.

Brrr... Przecież powinno być coś takiego:
- Kalesony to tak przy okazji. Chodzi przede wszystkim o Poncjusza Piłata.

W najlepszej sytuacji są Rosjanie, którzy nie muszą zmagać się z przekładami i lektorami a dostrzegą zapewne nawet obcy akcent u Wolanda i w ogóle pełnię kontekstu.

---

Co do wspominanego tu nie raz spektaklu "Teatru Telewizji" - pamiętam go jak przez (gęstą) mgłę - w zasadzie pamiętam tylko śp. Holoubka, skrótowość i niskobudżetowość. Wreszcie mamy okazję obejrzeć ekranizację tego dzieła bez skrótów i wyzierających oszczędności, a że Woland jest zupełnie inny niż pewnego rodzaju pierwowzór grany przez Holoubka... Cóż, jest inny, bardziej temperamentny, ale nie mniej przekonujący.

Korowiow (właśnie, co to za Karowiew w polskim tłumaczeniu?) wydaje się zaś być identyczny z tym z Teatru TV - postać genialna i zagrana genialnie, w pierwszym i drugim odcinku budzi moją najgłębszą sympatię :-).

Pet pisze:
Ten gość nie ma na twarzy "korowiowego bzika", którego prawdziwy Korowiow mieć powinien.

Jak to?! Proszę tylko spojrzeć :-D:
Obrazek

Muzyka towarzysząca co bardziej widowiskowym manewrom Wolanda i spółki - świetna!


Podsumowując - takiej powieści nie da się idealnie sfilmować, to nie jest "Potop". Np. nie da się sfilmować frazy z pierwszych stron książki "w
promieniach po raz ostatni już dla Berlioza zachodzącego Słońca" (cytat z pamięci). Ale nie wyobrażam sobie, żeby można było ten film zrobić lepiej, niż zrobili to Rosjanie! Salut!

---

Na interpretację książki, jak na razie, się nie siliłem. Za słaby jestem. Zatrzymałem się na etapie podziwiania wyobraźni pisarza...

_________________
Trio-dan-te! Trio-dan-te! Trio-dan-te!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 11 maja 2008 09:21:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24334
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
profesor pisze:
co to za Karowiew w polskim tłumaczeniu?

W oryginale jest "Korowiew", bez podania akcentu. Więc myślę że Karowiew jest dopuszczalny.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 11 maja 2008 21:21:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25422
a jutro dla odmiany o 22.30 :roll:

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 11 maja 2008 22:09:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 15:46:47
Posty: 21427
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
profesor pisze:
Jak to?! Proszę tylko spojrzeć


No i co? Gdzie tu niby ma być ten bzik? :lol:

Jedyne co widzę na tych zdjęciach, to (idąc wierszami) odpowiednio: dezaprobatę, smutek, zamyślenie i zachmurzenie. Zero, powtarzam ZERO bzika i szarży z jaką kojarzył mi się książkowy Korowiow.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 12 maja 2008 08:20:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24334
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Pet pisze:
zachmurzenie

Rzekłbym raczej: niedowierzanie. :)

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 12 maja 2008 08:44:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 15:46:47
Posty: 21427
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Peregrin Took pisze:
Rzekłbym raczej: niedowierzanie.



Faktycznie.

W każdym razie to wciąż nie "bzik" ;)

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 12 maja 2008 21:35:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25422
rozmawialiśmy dziś przez chwilę o tutejszej dyskusji o Mistrzu a raczej o Małgorzacie... takie padło zdanie, że może problem z małgorzatą tkwi w tym, że ona może wzbudzą czyjąć sympatię, a jednocześnie jest zła.

no i że może też Natalia ma taki właśnie zgryz tą całą Małgorzatą...? a jeżeli tak (jeżeli ta postać budzi w natalii sympatię), to może istnieje jakaś paralela między postaciami Małgorzaty i... Czarnej mamby? ;-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 292 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14 ... 20  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group