Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest wt, 19 marca 2024 06:52:19

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 15 ] 
Autor Wiadomość
PostWysłany: pn, 20 lutego 2023 13:52:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 16:29:27
Posty: 7658
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
Motto:

It is such a sadness that you think you've seen a film on your fucking telephone...!

phpBB [video]


Do założenia wątku sprowokował mnie Pan Crazy, który na moje dictum, że film "Babylon" należy oglądać WYŁĄCZNIE W KINIE napisał:

Crazy pisze:
Dobry film jest dobry nawet na czarnobiałym telewizorze, który mieści się pod biurkiem. Albo nie jest dobry.


Fundamentalnie się nie zgadzam!

Uważam, że warunki odbioru sztuki (film, muzyka, malarstwo) mają znaczenie i to - często - znaczenie ogromne.

Film możemy zobaczyć na czarnobiałym telewizorze mieszczącym się pod biurkiem, oczywiście. Będziemy mogli doświadczyć akcji, posłuchać dialogów, docenić scenariusz i grę aktorską, ale czy nie umkną nam niuanse, nad którymi pracowali operatorzy i montażyści? Czy nie stracimy nie tylko "detali", ale ogólnej atmosfery będącej również wypadkową tego jak to nakręcono (a nakręcono zapewne z myślą o odbiorze na ekranie kinowym, a nie na telewizorze Wela, laptopie, czy - tfu - telefonie?

Muzyki możemy słuchać z samochodowego radia, stojącego na kuchennym parapecie Kasprzaka, czy na słuchawkach walkmana, ale jednak lepiej i dokładniej poznamy to co ta muzyka niesie - z jej warstwami, tłami i będącymi efektem ciężkiej pracy realizatorów studyjnymi smaczkami - gdy włączymy to na przyzwoitych głośnikach.

Obraz można podziwiać na pocztówce, czy w albumie; być może w przypadku małych (oryginalnie) formatów nie ma to aż tak ogromnego znaczenia, ale wielkie płótna dają zupełnie inne doświadczenie niż najdoskonalsze nawet reprodukcje fragmentów oglądane w muzealnym katalogu.

Wiem oczywiście, że niektóre filmy nie wymagają doskonałych warunków odbioru, ale nie da się ukryć, że są takie dzieła w których zdjęcia i dźwięk wymagają wręcz jak największego ekranu i potężnego nagłośnienia. Jak wiele traci oglądany na telewizorze "Czas Apokalipsy", o ile mniej zachwycić może "Koyaanisquatsi"... Z pewnością do tej samej kategorii należy zaliczyć "Babilon", który jest filmem w którym każdy kadr jest malarskim arcydziełem, a ścieżka dźwiękowa (nie tylko 'soundtrack', ale nawet skrzypnięcia buta czy dobiegające z trzeciego tła kichnięcie!) ma fundamentalne znaczenie. W przypadku Babilonu mamy tu jeszcze opowieść o przejściu z epoki kina niemego do filmu udźwiekowionego; sceny powstawania filmów widzimy w kolorze, by za chwilę ujrzeć je w czerni i bieli.... Czy nie straci się tego oglądając taki film na telewizorku? Podróżując swego czasu lotniczo z dużą inensywnością programowo rezygnowałem z oglądania filmów w samolotach (z nielicznymi wyjątkami), bo utrata oczno-usznej przyjemności była tu niepowetowaną stratą.

Get real!

Zapraszam do dyskusji!

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 20 lutego 2023 14:56:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21317
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Chwilunia! Jeszcze raz przytoczę to, co napisał Crazy:

Crazy pisze:
Dobry film jest dobry nawet na czarnobiałym telewizorze, który mieści się pod biurkiem. Albo nie jest dobry.



I ja się z tym w 100% zgadzam. I nie ma tu znaczenia czy mówimy o filmie w telewizorze, obrazie na znaczku pocztowym, czy albumie muzycznym odtwarzanym z MP3.

Albo jest to dobre, albo nie.

Natomiast, to o czym Ty piszesz, dotyczy odbioru przez widza (ew. słuchacza).

I teraz nie wiem o czym tu dyskutować, bo jedno drugiego nie wyklucza.

Zresztą sam piszesz
Tyler Durden pisze:
Obraz można podziwiać na pocztówce, czy w albumie;


Owszem. Można. Bo nawet w takim ubogim formacie dostrzeżemy i docenimy jego "wielkość", "geniusz", czy tam "arcydzielność". Może i na płytszym poziomie, bardziej powierzchownie, ale on i tak pozostanie "dobrym".

Natomiast już konkretnie w przypadku filmów i sal kinowych, to nie mitologizowałbym kina. Owszem - większy obraz i wypaśny system dźwiękowy może więcej i niż telewizor o małej przekątnej za 200 zł. Nic w tym odkrywczego. Ale mając do wyboru telewizor o dużej przekątnej przed własną kanapą vs. kino z fotelami wziętymi wprost z sali tortur (patrz sala "Ziemia Obiecana" w FINIE), czy przeziębionym i kaszlącym przez cały seans współwidzem siedzącym tuż obok, zagryzającym każdą scenę popcornem i omawiającym wszystkie kadry ze swoim towarzystwem, zgadnij co wybiorę i w jakim wypadku "głębiej" wniknę w dzieło.

Ale nawet takie uciążliwości nie muszą mieć miejsca, żebym był przekonany, że ten, czy inny film należy oglądać "koniecznie" w kinie, żeby móc uznać, że jest dobry (co innego, żeby docenić smaczki - sam zachęcałem w swoim czasie, żeby oglądać np. "Lighthouse" w kinie właśnie z tego powodu). Bo jeszcze nie zdarzyło mi się, żebym po obejrzeniu jakiegoś filmu w kinie, a potem w TV powiedział - "ueeeee w TV to już nie to". Podobnie w drugą stronę (a zdarzało się i tak) - nie przypominam sobie, żeby obejrzawszy jakiś film w TV i przyjąwszy go letnio, nagle wyskoczył z bamboszy widząc go na dużym ekranie.

Podobnie z płytami. Wiele moich ulubionych płyt poznawałem z jakiś podle nagranych kaset z pirackimi wkładkami, na jakiś chińskich jamnikach czy najtańszych walkmanach podłączonych do głośników z bazaru, ale za to w towarzystwie, w którym każdy numer się dyskutowało, przeżywało, wracało się do wybranych fragmentów, etc etc. Co z tego, że nie wiedziałem jaki oryginał miał gatefold i co było na wkładce, wzmacniaczy lampowych to wtedy na rysunkach nie widziałem, a o szlifie igły gramofonowej i jej wpływie na dźwięk to nawet nie wiedziałem. Czy to przeszkodziło mi, żeby uznać, że debiut Doorsów, "Paranoid", czy "Nevermind" były arcydziełami? A to, że po latach mogę sobie badać ze stetoskopem przy głośniku różnice pomiędzy oryginalnym miksem, a remasterami, to już zupełnie inna sprawa.

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 20 lutego 2023 15:34:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 16:29:27
Posty: 7658
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
Pet, mi chodzi wyłącznie o "odbiór holistyczny" - obejrzenie filmu takim jakim go od początku do końca zaplanował twórca. I jeżeli w tego twórcy wizji wszystko ma się sklejać na wielkim ekranie i z potężnym dźwiękiem, to tak to chciałbym zobaczyć.

Rajd Walkirii w kinie robi 10 razy większe wrażenie niż na najbardziej nawet wypasionym telewizorze. W przypadku "Babylon" jest to po prostu oczywiste - sam zresztą zobacz, polecam!

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 20 lutego 2023 19:53:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
Pet ujął dokładnie to, co chciałem powiedzieć - że jedną rzeczą jest jakość samego dzieła (i tego tyczył mój cytat), a drugą jakość odbioru. To są dwie rzeczy. W żadnym razie nie chciałem deprecjonować przeżycia kinowego (czy, tu też zgodzę się z Petem, dobrych warunków oglądania w domu), sam przecież jestem i byłem kinomanem zakochanym w magii dużego ekranu, tej ciemności dookoła, dźwięku dookoła, a nawet i tego, że wokół mnie siedzą w tej ciemności inni widzowie, że choć każdy osobno, jesteśmy w tym doświadczeniu jakoś razem. Bardzo to lubię. A oglądania na małych ekranikach unikam jak ognia i z Lynchem zasadniczo się zgadzam.

Nie zmienia to faktu, że nieraz zdziwiło mnie to, jak DOBRY okazuje się film oglądany w całkiem podłych warunkach i to właśnie taki z gatunku "koniecznie w kinie". Czarnobiały telewizorek spod biurka wziąłem z własnego doświadczenia i właśnie na takim oglądałem m.in. Zagubioną autostradę (po raz drugi lub trzeci, nie pamiętam), i wbiła mnie w fotel czy tam w kanapę. I tak samo z muzyką, Legendą zachwyciłem się po raz pierwszy, kiedy miałem ją nagraną na jakąś najstarszą chyba kasetę moich rodziców, gdzie wcześniej nagrane było x innych rzeczy i dźwięk z lekka zaciągał. A jednak.
A to przecież w niczym nie uchybia temu, że lepiej jej posłuchać... lepiej.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 21 lutego 2023 01:23:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21317
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Tyler Durden pisze:
Pet, mi chodzi wyłącznie o "odbiór holistyczny" - obejrzenie filmu takim jakim go od początku do końca zaplanował twórca. I jeżeli w tego twórcy wizji wszystko ma się sklejać na wielkim ekranie i z potężnym dźwiękiem, to tak to chciałbym zobaczyć.


Ja rozumiem o co Ci chodzi, tylko, że to ma się kompletnie nijak do tego co napisał Crazy, a z czym, jak mi się wydaję, polemizujesz. :)

To po pierwsze.

Po drugie: Nigdy nie wiesz jaki film od początku do końca zaplanował twórca i czy to, co dostajesz na ekranie (o dowolnej przekątnej) to w 100% jego wizja, czy może efekt wielu kompromisów i ile razy wizja twórcy musiała klęknąć przed mamoną, albo przed widzimisię producentów. Świetnym przykładem jest tu wspomniany "Czas Apokalipsy" - z perspektywy czasu, wiemy, że pierwotna wersja z 1978 roku była daleka od wymarzonej wizji twórcy. Ale żeby się o tym przekonać trzeba było poczekać ponad 20 lat. Z drugiej strony skąd wiadomo, która liczba klatek na sekundę w "Hobbicie" była bliższa sercu Jacksona? I czy to wersja w 2D, czy w 3D była tą jedyną słuszną? No i jest jeszcze trzecia strona medalu - nikt nie powiedział, że wersja najbliższa wizji twórcy jest tą najdoskonalszą. Abstrahując już od jakości samego "dzieła", gdyby mnie ktoś namówił na obejrzenie reżyserskiej wersji "Ligi Sprawiedliwości Zacka Snydera" (zresztą wybłaganej przez fanów) w sali kinowej, to chyba bym mu wsadził projektor do... No powiedzmy, ze do popcornu. Bo siedzenie ponad 4 godziny na takim pretensjonalnym gniocie w kinie, to tortura ponad wyobrażenie. I co z tego, że wierna wizji twórcy.

I żebyśmy się dobrze zrozumieli. Jeśli jest możliwość obejrzenia jakiegoś arcydzieła w kinie, to czemu nie - zróbmy to. Ale jeśli nie mamy takiej okazji, to zobaczmy go gdziekolwiek i na czymkolwiek. Bo jeśli mamy poczucie obcowania z arcydziełem tylko oglądając go w kinie, a w TV już nie, to może to wcale nie jest arcydzieło. A rezygnacja z sięgnięcia po wybitny obraz tylko dlatego, że obejrzymy go na jakimś pośledniejszym nośniku, ryzykując utratę jakiś drugorzędnych smaczków, to dopiero grzech

I teraz podsumowanie: Dyskusji o podobnej treści śledziłem wiele, a w kilku nawet brałem udział. Toczyły się one głównie na forum fotografii tradycyjnej i dotyczyły tego czy w ogóle jest sens digitalizować i obrabiać cyfrowo negatywy, by oglądać później w internecie zdjęcia robione aparatami analogowymi (zwłaszcza wielkoformatowymi), w systemie strefowym i wołane z pełnym ciemniowym voodoo, a jeśli nawet, to czy wypada wypowiadać się o ich jakości. Bo może jedyną właściwą formą dla takich prac jest odbitka barytowa suszona na mat i prezentowana z passe partout przy odpowiednim oświetleniu. I tylko obcowanie z taką "skończoną wizją twórcy" daje nam prawo wypowiadania się o niej. I przy jakieś z takich dyskusji udzielił się stary warszawski fotograf i stwierdził, co następuje: jeśli podczas wernisaży gremium pochylając się nad którąś z prezentowanych prac, zaczynało dyskusję o niej rozpływając się w zachwytach nad rozpiętością tonalną, aksamitnymi czerniami i kremowymi bielami, i perfekcyjną oprawą, to znaczy, że samo zdjęcie było po prostu kiepskie, albo co najwyżej przeciętne. Bo jeśli zdjęcie było naprawdę dobre, to nikt nie przywiązywał szczególnej wagi na jakim papierze zostało odbite i czy czernie nie są zbyt płytkie. I w związku z tym to, czy zdjęcia robione aparatami 8x10 są potem prezentowane na w necie i oglądane na ekranie komórki, nie chroni ich przed krytyką, bo techniczne arabeski to jedno, ale jeśli fundament jest mocny, to obroni się nawet w formacie znaczka pocztowego. I ta opinie trafiła mi do serca. Dlatego uważam, że kwestia formatu i otoczenia jest drugorzędna i istotna tylko o tyle, ze pozwala wyłapać dodatkowe smaczki, ale nie decydująca o jakości samego dzieła. A najpełniejsze posmakowanie wizji twórcy jest możliwe nawet ze zdartej kasety VHS i późniejsza projekcja na wielkim ekranie niewiele już da (parz: moje poznawanie "Mechanicznej Pomarańczy" Kubricka ;)).

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 21 lutego 2023 08:58:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 16:29:27
Posty: 7658
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
Pet,
Bardzo mi się podoba (jak zwykle, zresztą) Twój wpis i chyba rzeczywiście mówimy o nieco różnych rzeczach.
Nie wiem jak to wyrazić, ale chodzi mi o to, że w przypadku niektórych 'dzieł kultury', to nie Treść jest najważniejsza, ale właśnie Forma. Treść może być pretekstem dla Formy => może być nawet szansą na to, żeby "sprzedać temat" producentowi po to tylko, żeby móc sfinansować dzieło o znaczeniu czysto artystycznym (wizja, nie przekaz). I ja takiej czystej formy czasem potrzebuję.

Przykładem negatywnym jest to nowe Twin Peaks, gdzie Lynch po prostu wydymał producentów, studio, a przede wszystkim fanów/widzów, żeby zrealizować swoją wizję.

Nie mówię, że "Babylon" to "czysta forma", bo scenariusz ma ciekawy, opowiada interesującą historię; dałoby się to na pewno zrobić oszczędniej i korzystając z prostszych środków artystycznych. Nie zmienia to jednak faktu, że w anturażu w jakim nam to reżyser podaje, staje się to wszystko nie tylko "ciekawą" - i w gruncie rzeczy prostą - historią, ale ponad trzygodzinnym emocjonalnym rollercoasterem napierającym na pełniej kurtyzanie i zostawiającym widza wymiętego jak szmata (i to po trzech godzinach, a nie po dwóch latach) ale szczęśliwego i wracającego w zadowoleniu do akademika. Uważam, że nie tylko bez tej formy, ale w mniejszym i cichszym formacie byłoby to mniej radykalne doświadczenie.

Korzystając z porównań z innych kręgów: koncerty "The Wall" muzycznie nie były niczym powalającym, ale jako show musiały urywać dupę przy samej nasadzie. Nie słucham zupełnie Rammsteina, ale wyobrażam sobie, że ich koncert mógłbym zobaczyć własnie dla "widowiska" jedynego w swoim rodzaju i niezapominalnego (oczywiście na żywca, a nie na DVD; na dvd nie przebrnąłbym nawet przez 5 minut). Nie lubię opery, ale na kilku byłem i podobało mi się właśnie (i tylko!) ze względu na show - na sto procent nie miałbym na to ochoty w telewizji. No i przykłąd z trzeciej szuflady, tj przywołany już Ogród Rozkoszy Ziemskich; mam super album wydany przez Arkady, gdzie mogę każdy detal zobaczyć z bliska i wślepiać się weń godzinami, ale jednak pójście do Prado i siedzenie przed tym czymś przez 40 minut sprawiło, że poczułem flashback niedozwolonej substancji przyjętej ponad 20 lat wcześniej.

Możesz powiedzieć, że znowu mówię o innych rzeczach i opowiadam tu o doświadczeniu LIVE; oczywiście, że tak jest - ale znowu: w przypadku czegoś takiego jak Babylon właśnie przez to że widzę to w pustawym kinie, siedząc mocno z przodu, w warunkach odbioru wręcz fullsarałndowych, mam doświadczenie bezpośredniej obecności w kadrze. Tak, jakbym wskoczył do tego kadru przy Skale Grzyb.

Idźcie na to do kina póki gdzieś jeszcze to grają.

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 22 lutego 2023 19:59:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4687
Ja tylko napiszę, że taka Legenda dla mnie LEPIEJ brzmi ze zjechanej kasety niż ze świeżego CDka, a zdarzały mi się niezapomniane seanse niektórych filmów, zripowanych z zajechanych VHSowych kopii piątej generacji, na ekranie laptopa, a potem nudne seanse tych samych filmów w warunkach kinowych. A że jakiś tam Lynch czy ktoś by kręcił na to nosem i uważał, że nie widziałem jego filmu? A co ja na to mu poradzę!

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 23 lutego 2023 09:08:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 16:29:27
Posty: 7658
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
Prazeo, ja nie kwestionuję tego, że można się konkretnie wkręcić w muzę puszczoną z Kasprzaka na baterie w pociągu i praktycznie roznieść cały przedział będąc sterowanym przez energię i płynące z muzyki emocje. Wiem też, że 29 odcinek Twin Peaks oglądany na działkowym telewizorze podczas pełnowymiarowej imprezy na kilkadziesiąt osób również może być doświadczeniem totalnym. To wszystko kwestia set & setting. Zmierzam tylko do tego, że oglądając film (czy słuchając muzyki) w dobrych warunkach można skorzystać bardziej na poziomie 'artystycznym' odnajdując to, czego dostrzeżenie/dosłyszenie w brudzie i chałosie jest niemożliwe do osiągnięcia.

Prazeodym pisze:
niezapomniane seanse niektórych filmów, zripowanych z zajechanych VHSowych kopii piątej generacji, na ekranie laptopa, a potem nudne seanse tych samych filmów w warunkach kinowych.


Tak, tak jsamo ak można po konkretnym spaleniu słuchać jakiejś muzy zaproponowanej przez YT i być stuprocentowo pewnym, że usłyszało się The Greatest and Best Song in the World. Rzecz w tym, że jak się tego potem posłucha na zimno, to jednak kurde czegoś brakuje ;)

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 23 lutego 2023 10:18:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4687
Ja nawet nie mam jakiegoś stanowiska, po prostu wkładam kij w mrowisko i robię prowo :)

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 23 lutego 2023 19:56:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
Przeglądnąłem na szybko - przyznaję - wątek, więc może nie powinienem się w nim wypowiadać, ale jednak się wypowiem...

...mam wrażenie, że poruszacie dwie, całkowicie różne kwestie....

1. To oczywiste, że można odnaleźć swoje życiowe artystyczne przeżycie w jakimś haiku zapisanym w kiblu na dworcu w Kielcach.
2. To oczywiste, że np. galerie malarstwa obrazy umieszczają w odpowiednich miejscach i w odpowiednim świetle - nieprzypadkowo.

Myślę, że o tym co jesteśmy skłonni wybrać ponad to, co jesteśmy skłonni odrzucić, bierze się z naszego osobistego, indywidualnego doświadczenia.

Jeśli błysk poczułem i odebrałem cios w Kielcach, będę skłonny uważać, że okoliczności na bycie trafionym nie mają większego znaczenia.
Jeśli jednak strzał dosięgnął mnie w jakimś pieprzonym Luwrze czy innym Tate Modern, będę skłonny przyznać wagę okolicznością przyrody większe znaczenie.

Z drugiej strony prowadząc redukcję do absurdu, można przyjąć, że najwspanialsza sztuka może mieć większe problemy stać się czymś ważnym i istotnym dla nas, kiedy czujemy dyskomfort w postaci tortur.
Pewnie każdy z nas ma trochę inny próg bólu i stad także mogą pochodzić różnice w przypisywaniu wagi co do miejsca i czasu.
Np. w krakowskiej filharmonii doskonale było słychać skrzypiące tramwaje z przystanku przy Zwierzynieckiej, co pewnie niektórym - zwłaszcza nowo przybyłym - mogło uniemożliwiać odbiór adaggio Joaquina Rodrigo, a innym - jakie skrzypiące tramwaje???

Co więcej, jestem nawet pewny, że każdy z nas rzuca się po skali w ciągu swojego życia, raz w jednym, innym razem w drugim kierunku.
Dlaczego?
Może z naszym odbiorem sztuki jest jak z pogodą?
Niewielkie zmiany układu początkowego mogą wywoływać ogromne konsekwencje w krótkim czasie. (stąd chyba trudność w przewidywaniach pogody, choć przecież próbujemy)
I dlatego - zaryzykuję - każdy wybierze warunki lepsze niż gorsze przy odbiorze sztuki, podobnie jak wybierze bardziej dla siebie optymalne ubranie, wiedząc mniej więcej, jaka będzie pogoda.

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 24 lutego 2023 09:26:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21317
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Czasu mało kruca bomba i dlatego dopiero teraz odpisuję.

Pietruszka pisze:
...mam wrażenie, że poruszacie dwie, całkowicie różne kwestie....


Ja bym powiedział, że cały problem z tym wątkiem polega na tym, że próbujemy w jeden temat spleść kilka zupełnie odrębnych kwestii (nawet więcej niż dwóch) i traktować je jako jedność. A tak się psia kość nie da. Tzn. pozornie się da, ale w praktyce każdy gada o czymś zupełnie innym. :D

Tyler Durden pisze:
Zmierzam tylko do tego, że oglądając film (czy słuchając muzyki) w dobrych warunkach można skorzystać bardziej na poziomie 'artystycznym' odnajdując to, czego dostrzeżenie/dosłyszenie w brudzie i chałosie jest niemożliwe do osiągnięcia.


Odnoszę wrażenie, że ewoluował nam nacisk na akcenty. Zwracam tu uwagę na dwa wyróżnione zwroty. Tzw. "dobre warunki" (cokolwiek bym się pod tym nie kryło), z subiektywnego punktu postrzegania odbiorcy, wcale nie muszą być tożsame z tymi, które dla odbioru swego dział wymyślił twórca. To, że można skorzystać bardziej na poziomie "artystycznym", wcale nie oznacza, że się skorzysta. A teraz spójrz na pierwsze linijki wątku i porównaj przytoczony cytat, ze stanowczością stanowiska, którą tam zaprezentowałeś. Przede wszystkim jednak do czego to stanowisko odnosiłeś. ;)

Przypomnę po raz kolejny: dobre dzieło jest po prostu dobre niezależnie od oprawy w jakiej je przyswajamy.

I żeby było jasne: jeśli mamy możliwość kontemplowania jakiegoś arcydzieła, które nas oczarowało, w otoczeniu/okolicznościach jakie dla jego prezentacji przewidział twórca, to zróbmy to! Jak najbardziej! Idźmy na wystawę/do muzeum/do kina/na koncert i zobaczmy jak to dzieło wygląda "z bliska", na wyciągnięcie ręki. Zachwyćmy się detalami, które nam dotychczas umknęły, niuansami, które przegapiliśmy i doznaniami, które dotychczas były dla nas niedostępne. Rzecz w tym, że przeważnie pcha nas do tego to, że już wcześniej mieliśmy okazję doświadczyć tej twórczości w bardziej "ubogiej" formie. A jednak i tak nas powaliła. Tak jak Ciebie "Ogród Rozkoszy Ziemskich" z albumu. Po prostu dlatego, że było to dobre artystycznie.

A teraz casus Rammsteina/Babylonu
Twórczość Rammsteina znam z płyt. Śledziłem ich poczynania od pierwszego albumu, bo "na papierze" wyglądało to na coś, co powinno mi przypaść do gustu... no ale zdecydowanie nie przypadło. I mimo, iż wielu moich znajomych, którzy mocno weszli w ten klimat, próbowało mnie na przestrzeni lat wyciągnąć na ich koncert opowiadając cuda o oprawie, to kompletnie mnie to nie przekonywało.
Po prostu dlatego, że w moim przekonaniu był to klasyczny przykład maskowania mizernej IMHO treści przerośniętą ponad wszelką miarę formą. A takie coś kompletnie mnie nie interesuje. Fajerwerki mogę pooglądać sobie za darmo w Sylwestra, a jeśli już mają być to płatne fajerwerki z podkładem muzycznym, to już prędzej wybiorę się na koncert Ajronów. Tam przynajmniej treść będzie mi bardziej odpowiadała. ;)
Odnosząc to do tego o czym wspominałeś, było by to trochę tak, jakbym pojechał do Prado tylko po to, żeby stanąwszy przed "Ogrodem Rozkoszy Ziemskich" zaczął kontemplować ramy w jakie jest oprawiony i zachwycać się zawiasami, które łączą poszczególne kawałki. Chociaż ten przykład może nie jest do końca trafiony, bo akurat twórczość H. Boscha mnie łapie za serducho, a żeby analogia była pełna, musiałby by to być obraz jakiegoś malarza, który kompletnie do mnie nie trafia. O! Wiem! Idealnym przykładem, w moim przypadku, byłaby tutaj Świątynia Rothko w Houston - fantastyczna oprawa do czegoś co uważam za kompletnie puste. :D

A teraz słówko o "Babilonie", którego nie widziałem, ale którego jeszcze przed premierą miałem na liście "do obejrzenia" i w sumie to ciągle mam. Tyle, że kilu recenzjach, czytanych w różnych miejscach stwierdziłem, że poczekam, aż pojawi się na streamingach. Po prostu dlatego, że właściwie wszyscy recenzenci są zgodni: jest to niewątpliwie bardzo efektowna i wizualnie zapierająca dech w piersiach... wydmuszka. Co poniekąd potwierdzają też Twoje słowa:

Tyler Durden pisze:
dałoby się to na pewno zrobić oszczędniej i korzystając z prostszych środków artystycznych. Nie zmienia to jednak faktu, że w anturażu w jakim nam to reżyser podaje, staje się to wszystko nie tylko "ciekawą" - i w gruncie rzeczy prostą - historią
.

Dla mnie znaczy to tyle, ze forma ponad treść. A skoro tak, że to poczekam sobie aż będzie na streamingach. Jeśli recenzenci się mylą, to nic nie stracę, bo film obroni się i w takim formacie, a jeśli się nie mylą, to stracę co najwyżej trzy godziny życia, nie tracąc przy tym kasy na bilet i dodatkowego czasu na reklamy przed seansem ;)

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 24 lutego 2023 11:39:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 16:29:27
Posty: 7658
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
Postaram się odnieść do tego co napisałeś, ale nie dam rady teraz.

Na szybko: Babylon NIE JEST wydmuszką. To co ja sam napisałem (prosta, ciekawa historia) bynajmniej nie oznacza, że to wydmuszka. "Prosta Historia" też była prostą historią....

Pet pisze:
Dla mnie znaczy to tyle, ze forma ponad treść. A skoro tak, że to poczekam sobie aż będzie na streamingach. Jeśli recenzenci się mylą, to nic nie stracę, bo film obroni się i w takim formacie, a jeśli się nie mylą, to stracę co najwyżej trzy godziny życia, nie tracąc przy tym kasy na bilet i dodatkowego czasu na reklamy przed seansem


No więc tak: w przypadku tego filmu forma ponad treść, bo forma jest TOTALNA. A skoro tak, to jakieś bzdury piszesz - jak dla mnie - że poczekasz sobie, aż będzie na streamingach. Czyli jeśli forma jest kluczowa, to należy ją obejrzeć w gorszych warunkach?!

Co do kasy na bilety: na ewentualny "napój" na każdym z koncertów na które chodzisz X razy w tygodniu wydasz więcej niż na 1 bilet do kina ;)
Co do reklam: jeśli "seans" jest o 20, to przychodzisz na 20:20 i problem z głowy.

...i jeszce co do Rammsteina: dla mnie ten zespół to kompletne gówno, ale koncert to bym raz w życiu zobaczył, właśnie ze względu na show. Chociaż pewnie wolałbym pójść np. na Madonnę ;)

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 24 lutego 2023 12:06:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21317
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Tyler Durden pisze:
Czyli jeśli forma jest kluczowa, to należy ją obejrzeć w gorszych warunkach?!


Nie piszę bzdur. W ekstremalnym przypadku, jeśli forma JEST KLUCZOWA (inaczej mówiąc, jeśli w sposób nieuzasadniony dominuje mocno nad treścią albo wręcz całkowicie ją wypiera), to po taki utwór W OGÓLE nie chce mi się sięgać, ani w kinie, ani na streamingu, ani nawet w zwykłym paśmie telewizyjnym przetykanym reklamami, bo jest to film (ew. muzyka/obraz/rzeźba/coklwiek innego) PO NIC. I jako takie mnie nie interesuje. Póki co daje "Babilonowi" pewien kredyt zaufania, zakładając, że jest tam jednak jakaś treść, którą chciałbym poznać, a do tego streaming w zupełności mi wystarczy.

Tyler Durden pisze:
w przypadku tego filmu forma ponad treść, bo forma jest TOTALNA


No sam nie wiem... :taaaaa: W końcu to tylko 2D. Może gdyby to było kino 5D z trójwymiarem, kiwającymi się fotelami i szampanem tryskającym z ekranu, to wtedy rzeczywiście było by TOTALNIE! :okolata:

...a może nie. ;)

Tyler Durden pisze:
Co do kasy na bilety: na ewentualny "napój" na każdym z koncertów na które chodzisz X razy w tygodniu wydasz więcej niż na 1 bilet do kina


Wątpię. Nie przypominam sobie kiedy ostatnio kupiłem jakiś napój (czy "napój") na koncercie, na który poszedłem. :D

Poza tym, po co mam płacić za bilet do kina na film bajerujący tylko formą, jeśli mogę za to kupić bilet na koncert X+1 w tygodniu? 8-)

Tyler Durden pisze:
dla mnie ten zespół to kompletne gówno, ale koncert to bym raz w życiu zobaczył, właśnie ze względu na show


No i w tym właśnie rzecz, że ja nie (no chyba, że za darmo i ktoś by mnie tam zaniósł w lektyce ;)). I może dlatego nie możemy odnaleźć porozumienia w tym wątku. :)

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 25 lutego 2023 18:11:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
Dobre z Was chłopy i ładne posty piszecie... ale się na ramsztajnie nie znacie!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 09 marca 2023 02:35:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22829
ja tak trochę na temat, a trochę obok... czasem pewien niestereotypowy nośnik + okoliczności mogą zrobić robotę lepszą, niż kino. Np filmy w stylistyce find footage oglądane na telefonie nagle zyskują jakiś dodatkowy realizm, a gdy ze dwa czy trzy razy na laptopie oglądałem horrory rozgrywające się w lesie, mając wokół drzewa na swojej działce, też miało to moc większą, niż kino i nie wiem, jak dobra jakość, bo to było przeżycie właściwie pełnowymiarowe.

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 15 ] 

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group