Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest wt, 19 marca 2024 07:59:42

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 149 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 6, 7, 8, 9, 10  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 29 grudnia 2010 12:25:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 17 marca 2008 10:20:50
Posty: 1288
Skąd: Frysztak
To i ja spróbuje. Na razie tylko aktorzy:

1. Johny Depp (przede wszystkim Jack Sparrow ale nie tylko)
2. Anthony Hopkins (za trylogie z Hannibalem i inne role np w Draculi)
3. Morgan Freemann (przede wszystkim za Skazanych na Shawshank)
4. Jack Nicholson (głównie za film "Wilk")
5. Michael Clarke Duncan (świetna rola w "Zielonej Mili")
6. Jamie Foxx (genialnie zagrał Raya Charles'a)
7. Tom Hanks (Forrest Gump, Zielona Mila)
8. Kevin Spacey (K-Pax)
9. Sean Connery
10. Gary Oldman (za kreację Draculi f filmie Coppoli, choć poza tym filmem znam tylko jedną jego rolę Piłata to Dracule zagrał po mistrzowsku!)

_________________
po co ta wrogość do siebie, to co w Tobie prawdziwe jest piękne


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 29 kwietnia 2012 16:07:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
Wydaje mi się, że jest tak, że młodzi ludzie (w każdym razie płci męskiej) najbardziej lubią to, co jest wyraziste, charakterne, a subtelności i półcienie może i doceniają, ale bez przesady. W każdym razie pasowałoby to do tego, że kiedy zaczynałem interesować się kinem, to moim pierwszym aktorskim idolem został Jack Nicholson. A przypomniałem sobie o tym, bo w ostatni piątek przeprowadzałem kółko filmowe właśnie o nim, i oglądaliśmy sporo fragmentów różnych filmów, i Jack wydał mi się właśnie taki niezmiernie wyrazisty. Wiadomo, zmieniał twarze jak rękawiczki, ale kiedy zakładał którąś ze swoich min, to dokładnie było wiadomo co i jak, jakie są jego prawdziwe emocje, albo co akurat udaje, albo co chce osiągnąć. Robi to wielkie wrażenie, a zwłaszcza robiło kiedyś... potem zacząłem o wiele więcej ciekawego widzieć właśnie w tych subtelnościach Marlona Brando, Dustina Hoffmana czy Anthony'ego Hopkinsa, zaczęła mnie też nieco drażnić powtarzalność kolejnych kreacji Nicholsona. Ale nadal wydaje mi się, że jest jednym z tych aktorów, od których warto zaczynać. Na pewno z nikim się nie pomyli!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 29 kwietnia 2012 18:44:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 30 sierpnia 2005 15:42:53
Posty: 1026
Skąd: z pomieszania win ...
hehe :D

_________________

Kiedy tylko w moich snach
Ktoś podnosi na mnie głos
Jak wytresowany pies
Kuląc się czekam na cios


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 01 maja 2012 12:23:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:49:54
Posty: 2283
Skąd: Warszawa
Nicholson wystarczy, że jest na ekranie. Jak Bogart czy Dean i Eastwood. :wink: Albo Deep, który z wiekiem młodnieje. :lol:

Jeżeli chodzi o młodych ludzi to wydaje mi się, że doceniają nie tyle aktorstwo co "dobry film". Jeżeli oglądają coś co wg nich jest dobre i dopasowane do ich dojrzałości emocjonalnej. Ciekawe czy tak jak na Nicholsona zareagowaliby na Kinskiego - ten łączył wyrazistość z warsztatem.

Wg mnie najlepszym aktorem dziś jest Daniel Day-Lewis. Mało gra w filmach za to role ma doskonałe, nawet w przeciętnych filmach jak Gangi NY, a to wg mnie jest sztuka. Nie ma mielizn w jego grze, rozkręca się wraz z filmem jak np w "Aż poleje się krew". Niestety facet nie jest dźwignią handlu jak Di Caprio czy Deep, którzy są moim zdaniem aktorami przeciętnymi z bardzo dobrą prasą. Zresztą ten pierwszy wypadł słabo przy Day-Lewisie w Gangach.

Od małego nie lubiłem Toma Hanksa i dalej uważam go za bardzo słabego aktora. Tak, wiem że nie jest wyrazisty, ale nie ma też jakiegokolwiek warsztatu. Jego role są strasznie płytkie jak te w Zielonej Mili czy Szeregowcu Ryanie. Nie mogę wybaczyć popsucia tak dobrej książki jak ZM. Ten film jest zły prawie w każdym calu, gorszy jest tylko Gladiator. No i może Zapach kobiety.

Eastwooda np oglądam dla filmu a nie dla aktorstwa. W konkretnych realiach filmowych jest po prostu dobrym kawałkiem całości. Nicholson mnie zaczął nudzić i tylko kilka filmów z nim lubię (grał w kilku naprawdę kiepskich filmach, podobnie jak Pacino i - zwłaszcza teraz, De Niro).

A dyszkę ułożyłbym taką:

1.Klaus Kinsky
2.Marcello Mastroianni
3.Charles Chaplin
4.Marlon Brando
5.Max von Sydow
6.Toshiro Mifune
7.Dustin Hoffman
8.Humphrey Bogart
9.Steve McQueen
10.Gustaw Holoubek

no i mi się DDL nie zmieścił :lol:

druga dycha:
1.Tatsuya Nakadai
2.Robert De Niro
3.Daniel Day-Lewis
4.Janusz Gajos
5.Alain Delon
6.Dirk Bogarde
7.James Dean
8.Al Pacino
9.James Coburn
10.Jack Nicholson

Wcisnąłbym gdzieś jeszcze: Cybulski, Niemczyk, Pieczka, Newman, Keitel, Redford, Pszoniak, Eastwood, Nowicki, De Funes, Duvall. robienie takich list jest karkołomne...

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 01 maja 2012 13:29:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
Adrian pisze:
4.Marlon Brando

dla mnie jest to jeden z bardziej przereklamowanych aktorów

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 01 maja 2012 13:35:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:49:54
Posty: 2283
Skąd: Warszawa
Kałużyński też uważał, że Marlon jest przereklamowany :D

Dlaczego, Pietruszka?

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 01 maja 2012 13:50:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
Adrian pisze:
Dlaczego, Pietruszka?

wiesz, znam niewiele filmów w których grał, ale z tych co widziałem, to dla mnie, on bardziej kreuje siebie niż postacie, które "odgrywa".
Oglądając go mam cały czas wrażenie, że jest nie na swoim miejscu.

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 01 maja 2012 22:32:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 16:29:27
Posty: 7658
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
Pietruszka pisze:
dla mnie jest to jeden z bardziej przereklamowanych aktorów


Jak już cytujesz, to podaj źródło :faja:

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 02 maja 2012 08:42:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:49:54
Posty: 2283
Skąd: Warszawa
Pietruszka pisze:
to dla mnie, on bardziej kreuje siebie niż postacie, które "odgrywa"


W każdym filmie gra samego siebie :wink: Ale czy to źle? Moim zdaniem Marlon był tak charyzmatycznym człowiekiem, że trudno odmówić mu laurów.
Na takich aktorów jak Brando i Dean było ogromne zapotrzebowanie kiedy zaczynali. Brando z "Dzikiego", "Na nabrzeżach" i z "Tramwaju zwanego pożądaniem" to jedna i ta sama rola. Podobnie role Deana w "Buntowniku bez powodu" i "Na wschód od Edenu". Uważam, że u Kazana był doskonały. Dalej: "Ojciec Chrzestny" i "Ostatnie Tango w Paryżu" to również świetne role. A że oglądamy na ekranie człowieka bardziej doświadczonego życiowo, bardziej subtelnego niż tego z filmów Kazana, ale to wciąż ten sam Marlon Brando. On po prostu dostawał takie role, np rola w Juliuszu Cezarze jest jawną tragifarsą, takie scenariusze wybierał. Brando był gwarantem filmu, na niego ludzie chodzili do kina, jak w latach 30 na Gretę Garbo czy Marlenę Dietrich. Był ostatnią wielką gwiazdą Hollywood. Z wielkim naciskiem na słowo gwiazda, bo aktor pozostawał na drugim planie. A że nie grał tak różnych ról jak np Dustin Hoffman? Mnie to zupełnie nie przeszkadza. Miał szczęście, że trafił na Kazana.

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 02 maja 2012 10:20:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
Jeżeli chodzi o Marlona (o którym też niedawno robiliśmy zajęcia), to widzę u niego dwie rzeczy. Jedna - nieprawdopodobna charyzma i moc. Owszem, można nazwać to "kreowaniem siebie a nie postaci, którą się odgrywa". Osobiście mi to nie przeszkadza, ponieważ na akurat jego charyzmę jestem podatny jak na niczyją, ale rozumiem to jako zasadny zarzut. Że gwiazda na pierwszym planie, a aktor na drugim.

Ale druga sprawa - był to aktor, który potrafił jak mało kto rozgrywać subtelności. Może czasem jego własna wirutozeria i "szołmeństwo" sprawiało, że ten aspekt schodził na plan dalszy. Ale jak już wychodził na plan pierwszy, to aktorstwo Marlona odkrywało wybitną umiejętność właśnie kreowania postaci i jej wszystkich niuansów.

Przy okazji robienia zajęć o Marlonie szukaliśmy fragmentów z różnych filmów i trafiliśmy np. na takie dwie sceny z Nabrzeży. Pierwsza z nich, scena rozmowy w taksówce między dwoma braćmi (Marlon młodszy, Rod Steiger starszy) jest moją "sceną dnia" od wielu tygodni już i to, co w niej robi Marlon, jest dla mnie jakimś aktorstwem wszechczasów normalnie :shock: Sposób, w jaki mówi "I could have been somebody", Boże, to jest przepojone takim smutkiem... ale nie tylko smutkiem, w tych słowach jest całe życie tego człowieka, cała świadomość tego, co z tym życiem się stało. W kilku słowach... I przez te pięć minut w taksówce - niepewność, zagubienie, nagłe zrozumienie co jest co, smutek, chwila złości, wyrzut - to wszystko on tam rozgrywa czysto, doskonale AKTORSKO, nic z gwiazdorszczyzny, nic z robienia "cool" minek (jak mówię, mnie te jego miny trafiają idealnie, ale tu jest całkiem inaczej), żadnej szarży; sztuka aktorska w najczystszej postaci.
Polecam serdecznie zobaczenie tej sceny, to nie szkodzi, jeżeli nie znacie filmu czy nawet nie rozumiecie do końca, co on tam mówi. Dobrze wyrażone emocje nie potrzebują słów.

A druga scena, bardzo kameralna, z dziewczyną, też piękna, też bez szarżowania, choć dużo tam tych jego charakterystycznych półgestów ramionami czy dłonią i typowo marlonowej mimiki. Wydaje mi się jednak, że i tu służy to kreowaniu postaci z filmu, a nie gwiazdy Marlona.

I dlatego muszę się nie zgodzić z Tobą, Adrianie, że:
Adrian pisze:
Brando z "Dzikiego", "Na nabrzeżach" i z "Tramwaju zwanego pożądaniem" to jedna i ta sama rola

Jego rola w "Nabrzeżach" tak dalece przekraczała wszystko inne, co zrobił w tamtym czasie, że czy ja wiem? Może pozostała do końca jego najlepszą w ogóle rolą? Mimo że film - jak większość kina USA z tamtego czasu - dość opornie się ogląda w całości (o ile pamiętam, dawno oglądałem).

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 02 maja 2012 11:59:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
"Na nabrzeżach" i "Dzikiego" nie widziałem. Moje odczucia co do niego są jednak zupełnie odwrotne niż Crazyego. Nie czuję jego charyzmy i nie widzę żadnych subtelności w jego grze. Patrząc na niego odczuwam za to zmęczenie i jakąś taką... oklapłość. Jego role są jednowymiarowe i nudne. I nie mogę oprzeć się wrażeniu, że sam Marlon jest znudzony tym swoim "aktorstwem".

... gdzież tej gwieździe do np. takiego Romana Wilhelmiego!?

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 02 maja 2012 13:49:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
Pietruszka pisze:
nie widzę żadnych subtelności w jego grze. Patrząc na niego odczuwam za to zmęczenie i jakąś taką... oklapłość. Jego role są jednowymiarowe i nudne. I nie mogę oprzeć się wrażeniu, że sam Marlon jest znudzony tym swoim "aktorstwem".

jeżeli napisałeś to, obejrzawszy scenę, którą zlinkowałem, to przepraszam, ale w tym temacie nie mamy o czym rozmawiać.

PS. Oczywiście Wilhelmi był wspaniały, ale to zupełnie inna kwestia.


Ostatnio zmieniony śr, 02 maja 2012 13:56:51 przez Crazy, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 02 maja 2012 13:54:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:49:54
Posty: 2283
Skąd: Warszawa
Cytat:
Jego rola w "Nabrzeżach" tak dalece przekraczała wszystko inne, co zrobił w tamtym czasie, że czy ja wiem? Może pozostała do końca jego najlepszą w ogóle rolą? Mimo że film - jak większość kina USA z tamtego czasu - dość opornie się ogląda w całości (o ile pamiętam, dawno oglądałem).


Nieprecyzyjnie się wyraziłem. Też uważam "NA nabrzeżach" i rolę Marlona za najlepszy film tamtych czasów. Natomiast charakterologicznie Marlon w obu filmach był tym samym Marlonem. Jego rola w Nabrzeżach jest lepsza bo i cały film - moim zdaniem jest dużo lepszy od Tramwaju. Ponadto Brando był starszy i już doświadczony w pracy z Kazanem, więcej mógł reżyser z niego wydobyć. I to moim zdaniem też jest widać w tym filmie.

A czy opornie... Mnie w zasadzie nie dłużyło się wcale z 3 lata temu.

A gdzie mu do Romana Wilhelmiego (o którym swoją drogą zapomniałem tworząc listę). Marlon to "superstar", pewną manierę z tym związaną widać w jego rolach. Marlon potrafił jak nikt inny "wypełniać ekran" swoją rolą - musiało się bardzo ciężko z nim pracować. U Kazana jeszcze tego tak nie było widać, ale ja zawsze miałem wrażenie, że Elia mówił do niego "zachowuj się tak jak zachowujesz się w takiej i takiej sytuacji" i Marlon to doskonale potrafił zagrać. To jest oczywiście dalece posunięta wyobrażenie. Bertolucci twierdził, że Brando nie znał tekstu swojej roli w "Ostatnim Tangu", karteczki z dialogami były wszędzie poprzyklejane, ponadto niespecjalnie mogli się dogadać, bo reżyser nie mówił po angielsku, a Brando po włosku.

Trudno jest porównać Marlona z innymi aktorami. Był aktorem w specjalnym czasie w kinie amerykańskim, kiedy było zapotrzebowanie na młodych buntowników, nigdy nie musiał wychodzić ponad taki stan, bo wychował sobie odbiorców, którzy go takiego właśnie chcieli oglądać. Marlon właśnie taki był Hollywood najbardziej potrzebny. Rolę w "Tramwaju" z rolą w "Ojcu chrzestnym" dzieli 21 lat, młodzi którzy oglądali go w 51, w 72 byli już dorosłymi ojcami i matkami. Razem z nimi na ekranie dojrzewał Marlon Brando.

Stąd trochę dziwi mnie zarzut o brak charyzmy, moim zdaniem nie było ani jednego aktora, który w taki sposób potrafił wypełniać cały film swoją rolą. Owszem, grał u doskonałych reżyserów.

nie potrafię porównać Wilhelmiego z Brando. Zupełnie inne realia światka kina obu panów. Zupełnie inne wymagania i zupełnie inne doświadczenia ludzi dla których swojego czasu grali.

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 02 maja 2012 14:19:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
Crazy pisze:
jeżeli napisałeś to, obejrzawszy scenę, którą zlinkowałem, to przepraszam, ale w tym temacie nie mamy o czym rozmawiać.

:D oczywiście, że nie obejrzałem! jeszcze....

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 02 maja 2012 14:43:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
Jak obejrzysz i nie zmienisz zdania, to definitywnie przechodzimy z dyskusją do wątku o Doorsach ;-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 149 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 6, 7, 8, 9, 10  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group