Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest wt, 19 marca 2024 09:42:47

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 100 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 3, 4, 5, 6, 7

Największy film science fiction ?
Odyseja Kosmiczna 34%  34%  [ 12 ]
Łowca Androidów 20%  20%  [ 7 ]
Obcy(seria) 9%  9%  [ 3 ]
Gwiezdne Wojny 37%  37%  [ 13 ]
Planeta Małp(seria) 0%  0%  [ 0 ]
Liczba głosów : 35
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 31 stycznia 2012 16:15:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
IJON TICHY GWIEZDNY PODRÓŻNIK na podstawie Lema
miniserial jest przebojem w domu
chłopaki się zaśmiewają - a ja pod wąsem
ma szanse zostać kultowym
Crazy pisze:
Może pomożecie?... Zastanawiamy się mianowicie, jaki film science fiction puścić dzieciom w wieku klas 4-6 (podstawówki oczywiście)

śmiało :D
http://www.youtube.com/watch?v=u2y9gpTJRR4


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 31 stycznia 2012 21:18:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:49:54
Posty: 2283
Skąd: Warszawa
Nie będę przekonywał nikogo, że Tarkowski wielkim artystą był.

Uważam, że najlepszym filmem jest Stalker. Zupełnie nie jestem sobie w stanie wyobrazić siebie zasypiającego przy jakimkolwiek filmie Tarkowskiego (może prócz Nostalgii). Choć jestem większym wyznawcą Felliniego i Kurosawy, to na ich filmach zdarzało mi się niejednokrotnie ucinać sobie drzemkę. Na Tarkowskim nigdy.

Jeżeli miałbym wybrać coś z listy to stawiam na Gwiezdne Wojny z sentymentu, choć to bardziej fantasy i kino nowej-przygody. Jeżeli chodzi o Odyseję to zgadzam się z tym co napisał gdzieś na początku Crazy: dla mnie końcówka też jest TOTAL - w ogóle w wielu aspektach się zgadzamy np temat o Fellinim. W ogóle ten film jest wspaniale-fantastyczny i zupełnie nie zgadzam się, z teoriami, że snobizmem jest tak twierdzić, bo inaczej nie wypada. Z drugiej strony ja to samo powiedziałbym o późnych filmach Kieślowskiego, które darzę olbrzymią niechęcią nieporównywalną chyba z niczym innym :wink:

Ale. Blade również świetny. Obcy jedynka bardzo dobry. Planeta małp trąci myszką, ale poziom jako taki trzyma. Terminator 1 mega wypas, dwójka również.

Co do Solaris Tarkowskiego to wydaje mi się, że spojrzenie na film z punktu widzenia samej książki jest bardzo krzywdzące dla filmu. To tak jakby uznać Lśnienie za shit bo książka lepsza, a ekranizacja mało wierna. Ponadto trudno oczekiwać od Lema aby podobała mu się ekranizacja jego książki zrobiona przez człowieka uznawanego za największego metafizyka ekranu.

Ja ponadto lubię filmy Jacka Arnolda: Tarantulę, Człowieka, który się nieprawdopodobnie zmniejszał i Dzień Tryfidów.

Ja dla dzieciaków poleciałbym klasyką na początek: Jack Arnold!

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 31 stycznia 2012 23:30:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
Adrian pisze:
Nie będę przekonywał nikogo, że Tarkowski wielkim artystą był.

....no nie do końca sie zgodzę

Adrian pisze:
Uważam, że najlepszym filmem jest Stalker.

a tu już pełna niezgoda....dla mnie ten film jest nudny i słaby

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 31 stycznia 2012 23:33:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:49:54
Posty: 2283
Skąd: Warszawa
no i właśnie dlatego, w taki a nie inny sposób zacząłem poprzedniego posta :wink: Zupełnie tego nie rozumiem, ale ok.

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 01 lutego 2012 22:57:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
a ja znowu zapomniałem, czy to, co mnie tak strasznie znudziło, to był Stalker czy Solaris ;-)

ale cieszę się, że się zgadzamy w sprawie Odysei, Felliniego a nawet Gwiezdnych wojen i Terminatorów!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 09 czerwca 2012 09:20:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:49:54
Posty: 2283
Skąd: Warszawa
bardzo ciekawy tekst na temat Odysei.

http://www.esensja.pl/film/recenzje/tek ... 5&strona=1

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 18 maja 2014 14:23:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
Ostatnio w tym wątku były jakieś dzieła mierzące wysoko (udane czy nie), natomiast w piątek obejrzałem film, który ma ze trzy gwiazdki maks, ale też raczej nie próbuje mieć więcej. Nazywa się "Wyścig z czasem", grają tam Justin Timberlake i Amanda Seyfried (zestaw współcześnie całkiem hitowy). Film ma bardzo fajnie wymyślony i pokazany świat, natomiast pod względem dramatycznym a także "myślowym" w wielu momentach poważnie kuleje. Ale ogląda się dobrze. Jest nieciekawa przyszłość naszego świata, w której za sprawą inżynierii genetycznej po 25-ce nikt się nie starzeje, z tym że po tejże 25-ce dalszy czas (teoretycznie nielimitowany) trzeba sobie zdobyć... tak jak pieniądze. Idziesz do pracy i zarabiasz cztery dni albo dwa miesiące, idziesz do pubu i kupujesz kawę za 8 godzin itp. itd. Każdy ma na ręku elektroniczny mierzacz czasu, który pokazuje mu, ile zostało. Wymyślone to fajnie a pokazane bardzo fajnie. Najlepszy jest zatem początek filmu, który dzieje się w najbiedniejszej strefie miasta zwanym "gettem", w którym co chwila komuś się czas kończy i kituje choćby i na ulicy, a inni biegają, żeby zdążyć... taki właśnie wyścig z czasem. Potem pojawia się zbyt wiele absurdalnych ucieczek, pogoni, kilka scen, które miały być pełne napięcia, ale trochę nie były, za to budziły uśmiech politowania, kilka budzących zgrzyt zęba ideologicznych przemów przeciw systemowi... Oglądaliśmy na kółku z piąto i szóstoklasistami, którzy jeszcze niewiele widzieli, mają więc świeższe spojrzenie (w sensie, że naiwniejsze). Raczej bardzo im się podobało. Stratą czasu ten film nie był, choć raczej wyleci drugim uchem.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 14 lutego 2017 22:33:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
a trzy lata później...

"Wyścig z czasem" nadal wydaje mi się fajnym patrzadłem, natomiast wczoraj udałem się do kina na "Nowy początek". No, no. Ja się słabo znam na sci-fi, ale ciekaw jestem, czy nie będzie to za ileś lat film, który okaże się, że wskoczył do kanonu. Tematycznie to po prostu Bliskie spotkania trzeciego stopnia. Tyle że wszyscy wiedzą, że film Spielberga, będąc przełomowym i ikonicznym, jest też nudny ;-) Może dla zwolenników tylko strzelanin i wybuchów Nowy początek też będzie nudny, ale dla mnie na pewno nie był. Napięcie, cisza, zdezorientowanie... tajemnica. Może bardziej tajemnica głównej bohaterki, niż tych obcych. Obcy swoją drogą bardzo mi się podobali, ich pismo również :-) Najbardziej nieoczekiwane i kluczowe dla całego filmu zawirowanie, jakie ma miejsce pod koniec - cóż, chyba trzeba to kupić albo nie kupić. Pewnie można powiedzieć, że jest bez sensu. Mnie przekonało.
Jeżeli coś mi zgrzytało, to że za szybko pewne rzeczy się udawały. Może i ta pani była wybitną ekspertką i rozgryzała języki w trymiga, ale kwestię jej wzrastającej kompetencji komunikacyjnej wobec obcych muszę przyjąć na zasadzie "bo tak" i zawiesić wątpliwości. Nie przychodzi mi to z trudem, bo chętnie i łatwo ulegam magii kina a wtedy nie przeszkadzają mi w niczym drobne nielogiczności.
A magia kina działa w tym filmie!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 20 listopada 2019 21:16:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24295
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
20.11.2019

Dziś ma miejsce akcja "Blade Runnera".

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 13 czerwca 2022 20:40:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 14:36:56
Posty: 7692
Skąd: 52,2045 N, 20,9694 E
Gdzieś coś napisałem, to co ma się zmarnować:

Cytat:
„Jurassic World: Dominion”: nauka zaginiona w akcji
Twórcy nowej odsłony opowieści o świecie dominowanym przez dinozaury być może mieli ambicje, by ich film był choć trochę popularnonaukowy. I na dobrych chęciach się skończyło.
Piotr Panek
13 czerwca 2022

Kiedy prawie trzydzieści lat temu do kin i na kasety VHS (tak to wtedy wyglądało) trafił Park Jurajski, była to nie tylko sensacja dla fanów Stevena Spielberga, ale i ważne wydarzenie w świecie popularyzacji nauki. Wśród paleontologów właśnie trwała debata dotycząca upierzenia dinozaurów, więc wybór bardziej tradycyjnego wyglądu przysporzył filmowcom sympatii jednych i wściekłości drugich.

Z drugiej zaś strony, scenariusz był bardzo progresywny w kwestii ptasiego zachowania i inteligencji dinozaurów. Równie ważnym motywem było sklonowanie zachowanego w bursztynie DNA czy partenogeneza waranów, która pozwoliła rozmnożyć się odtworzonym dinozaurom bez kontroli. Wszystko to wróciło w najnowszym filmie z serii, czyli Jurassic World: Dominion (reż. Colin Trevorrow). Wrócili też ci bohaterowie, którym w pierwszym filmie udało się przeżyć. Czy jednak wróciły emocje? Nie za bardzo. Przez ponad ćwierć wieku zdążyły się już wyczerpać.
Syndrom durszlaka, czyli walki uczonych w nowym świecie

Jako że od pierwszego filmu z serii minęło dużo czasu, pojawić się musiały nowe gatunki, które w 1993 r. były jeszcze nieznane albo dopiero je opisywano. Poza tyranozaurem jest więc giganotozaur. Dwa czy trzy razy pada informacja, że to największy znany drapieżnik lądowy wszech czasów, co akurat jest wciąż kwestią sporną. Niektóre prehistoryczne stwory są już w pełni upierzone, choć wciąż nie welocyraptory. Moim zdaniem twórcy chyba trochę przesadzili pokazując uparcie, że dinozaury żyły także w strefie polarnej. Coś, co mimo wszystko było raczej wyjątkiem, tu wygląda niemal jak norma: i po śniegu, i po lodzie, jak gdyby nigdy nic biegają sobie gatunki niepokryte piórami.

Klonowanie jest już w Jurassic World: Dominion rutyną. Reintrodukowane są nie tylko gatunki dinozaurów i pterozaurów, lecz także ssaków. Tworzy się też krzyżówki i organizmy modyfikowane genetycznie. Jak może wyglądać świat, w którym do ekosystemu dostają się gatunki nie tylko z innego kawałka świata, ale i z innego kawałka historii? – to pytanie z dziedziny ekologii. Pojęcie gatunku inwazyjnego się nie pojawia – biegające (a także pływające i latające) wolno dinozaury (w potocznym ujęciu, łącznie z innymi kopalnymi „gadami”) są, co prawda, w jakimś stopniu odławiane i transportowane do rezerwatu (albo do nielegalnych hodowców), ale widać, że to zatykanie palcem cieknącego durszlaka. Końcowe ujęcia pokazują m.in. parazaulofy tworzące mieszane stada z mustangami i triceratopsy łączące się ze słoniami, a także kecalkoatle wijące gniazda na wieżowcach. Słowem: nowy świat z nowymi interakcjami międzygatunkowymi.

Problemem na styku ekologii i biotechnologii są superszkodniki, które nie atakują jednak upraw z nasion pewnej firmy. Aluzja do upraw GMO odpornych na konkretne herbicydy mających uzależnić rolników od firm biotechnologicznych jest oczywista. Jednocześnie na tyle odległa, że producenci filmu nie muszą się obawiać pozwu o zniesławienie od rzeczywistych firm wprowadzających GMO na rynek rolniczy. Poza tym walka z tymi szkodnikami może się udać – oczywiście – tylko dzięki genetycznie modyfikowanym pobratymcom (jak w przypadku podejmowanej obecnie próby zwalczania komarów roznoszących wirusa zika czy malarię).

To pokazuje janusowe oblicze nauki i biotechnologii. Prawie wszyscy bohaterowie to naukowcy lub osoby ściśle ze środowiskiem naukowym związane. I są zarówno białymi, jak i czarnymi charakterami. Nie ma tu naiwnej walki wyidealizowanych parareligijnie przedstawicieli tradycji i obrońców natury ze zdegenerowanymi szalonymi uczonymi. Ci drudzy są tak samo zdolni do dobra i zła, jak każdy, a główny antagonista jest chwiejny i nie decyduje się sięgnąć po najbardziej drastyczne środki. Ma to zresztą ma sens fabularny – gdyby użył pełni swoich możliwości, główni bohaterowi zginęliby po pół godzinie filmu i nie byłoby historii. Tymczasem film musi mieć swoją dawkę pościgów, kraks i scen romantycznych.
Syndrom Godzilli, czyli zwycięstwo rozrywki nad wiedzą

Co do kraks, pewnie można zapytać, jak można wyjść z koziołkującego samochodu bez draśnięcia. Albo zastanowić się nad błyskawicznym działaniem środka usypiającego: nie jestem anestezjologiem, ale wiem, że po trafieniu strzykawką-nabojem nawet w tętnicę szyjną, zwierzę w skoku nie padnie od razu na ziemię. Miałoby to jednak tyle sensu, co pastwienie się biofizyka nad filmami z Bondem.

Bo przy całej naukowej scenografii, Jurassic World: Dominion to po prostu film akcji o raczej niezbyt prawdopodobnym splocie. Można umieścić go w szufladce fantastyka naukowa jako coś bliżej fantastyki niż nauki. Jednak przede wszystkim ani to zaawansowana fantastyka, ani nauka. One są raczej tylko tłem. Więcej tu z przygód Indiany Jonesa z jednej strony i pojedynków Godzilli z drugiej, niż z Davida Attenborougha czy – biorąc pod uwagę sztuczność warunków – państwa Gucwińskich (na marginesie: czy te postacie coś mówią współczesnemu odbiorcy?)

Oprócz tego jest troszkę kina familijnego – może niekoniecznie dla przedszkolaków, ale scen naprawdę drastycznych prawie nie ma. Jest też kluczowy element tradycji serii – dinozaury pożerają co bardziej zachłanne czarne charaktery. Co z osobami neutralnymi i bohaterami pozytywnymi? Tego nie zdradzę.

Czy miłośnicy dinozaurów będą tym filmem usatysfakcjonowani? Trudno mi powiedzieć, zwłaszcza że mnie samego dinomania ominęła. Owszem, w dzieciństwie oglądałem serial o Denverze, ale Park Jurajski trafił na moją nastoletniość. Co do efektów specjalnych, a konkretnie wyglądu dinozaurów, to oczywiście nie widać przysłowiowego suwaka na kostiumie, ale szczerze mówiąc, moje niewprawne oko nie dostrzega przepaści między nimi a niesławnym smokiem z polskiego Wiedźmina (w pewnym momencie jednemu nawet udaje się zionąć ogniem – choć nie powiem, jak to możliwe).

Być może dla niektórych widzów interesujące będą elementy popularnofilozoficzne, jak choćby zasygnalizowanie problemu, na ile postać sklonowana jest sobą. Ale tylko zasygnalizowanie – nie ma tu czasu na dłuższe refleksje. I to chyba dobrze.

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 100 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 3, 4, 5, 6, 7

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group