Ultima Thule

1. "Obcy. Ósmy pasażer «Nostromo»"
2. "Łowca robotów"
3. "Helikopter w ogniu"
4. "Sztorm"
5. "Gladiator"
6. "1492. Wyprawa do raju"
7. "Czarny deszcz"
8. "Thelma i Louise"

_________________
Go where you think you want to go
Do everything you were sent here for
Fire at will if you hear that call
Touch your hand to the wall at night

1. Obcy
2. Thelma i Luise
3. Łowca robotów
4. Gladiator

_________________
ooooorekoreeeoooo

1. Obcy
2. Thelma i Luise
3. Gladiator

_________________
ja herez ja herez

Dobra.

1. Łowca Robotów (Łowca Androidów, Blade Runner)
2. Obcy – Ósmy Pasażer Nostromo
3. Thelma i Louise
4. Helikopter w Ogniu
5. Pojedynek
6. Robin Hood
7. Legenda
8. 1492
9. Gladiator
10. American Gangster

I akurat równiutko się składa, bo więcej nie widziałem. (jeszcze fragmenty "GI Jane", ale to na gwiazdki minusowe)

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

1. Łowca robotów
2. Królestwo niebieskie
3. Dobry rok
4. 1492 - Wyprawa do raju
5. American Gangster
6. Robin Hood
7. W sieci kłamstw
8. Naciągacze
9. Obcy – Ósmy Pasażer Nostromo
10. Gladiator

Jak dla mnie cała dziesiątka na 5 gwiazdek... a poszczególne miejsca bardzo umowne... wszystkie te obrazy są dla mnie znakomite i każdy z tych filmów (oprócz dwóch ostatnich) widziałem po kilka razy... z filmów które cenie nie załapał się tylko Sztorm...

pozdro...
KoT

No co Ty, serio? Śmiesznie, bo ja pełnej listy nie skompletuję (nie widziałem tylu), ale pierwsze trzy miejsca to są filmy u Ciebie w ogóle nieobecne, czyli Pojedynek, Thelma i Helikopter. Z tym, że żaden dla mnie nie jest naprawdę na pięć gwiazdek.

_________________
ćrąży we mnie zła krew

"Łowca Androidów" jest na milion gwiazdek. I ŻADEN film fantastyczny nie jest lepszy. A filmów niefantastycznych lepszych jest może kilka.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Nie polemizuję. Mam wpojony wielki szacunek do tego filmu, natomiast nie przełożył się on na osobistą miłość, ponieważ widziałem Blade Runnera tylko raz, w telewizji, w mało sprzyjających warunkach i po prostu niewiele pamiętam.

Bardzo chętnie zweryfikuję Twoją opinię one day. Nawet jeżeli nie zgodzę się z oceną, że ŻADEN, to mam wielką nadzieję, że też mi się w pełni spodoba!

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Pojedynku nie widziałem, a pozostałych nie cenię i dlatego nie ma ich na liście... no i rzecz jasna gwiazdek mają mniej niż 5... Dla mnie Scott jest chyba takim (tak go cenię) reżyserem jak dla Ciebie Spielberg...

pozdro...
KoT

"2001"?

_________________

Napisałem słowo "żaden" wołami, a ten jeszcze nie przeczytał wyraźnie.
Jasne że "2001", "Gwiezdne Wojny", "Terminatory", dwa "Obce", "Dwanaście Małp" i sporo innych są doskonałe - ale dla mnie numerem jeden jest pogoń Deckarda za Nexusami. I tyle.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Czytał, tylko myślał, ze o tym zapomniałeś

_________________

nie jestem pewien... Spielberg wcale nie należy do grona moich ulubionych reżyserów (w każdym razie takiego wąskiego grona) ani też nie uważam go za jednego z najlepszych reżyserów. Spielberg dla mnie jest raczej takim kimś jak Michael Jackson niż jak Jimi Hendrix, if you know what I mean No tylko, że ja Majkela też uważam za geniusza, i Stevena też - ale to jest raczej geniusz na poziomie niezwykłej umiejętności docierania do tego, co dla ludzi najważniejsze. Taki trochę może bardziej geniusz socjologiczny niż stricte artystyczny

nieważne... w każdym razie Ridley Scott nie jest dla mnie postacią szczególnie ważną... listę proszę bardzo:
1. - (ew. dla Blade Runnera w przyszłości)
2. Thelma i Louise
3. Pojedynek
4. Black Hawk Down
5. Blade Runner (na razie)
6. Obcy
7. 1492

więcej nie widziałem

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Awyniki pana Scotta są takie:
1. Obcy – ósmy pasażer Nostromo (Alien) 56
2. Łowca robotów (Blade Runner) 54
3. Thelma i Louise (Thelma & Louise) 37
4-5. Gladiator / Helikopter w ogniu (Black Hawk Down) 31
6. 1492 - Wyprawa do raju (1492: Conquest of Paradise) 20
7. Pojedynek (The Duellists) 17
8. Robin Hood 16
9. Królestwo niebieskie (Kingdom of Heaven) 10
10. Czarny deszcz (Black Rain) 9

11. Dobry rok (A Good Year) 8
12-13. American Gangster / Sztorm (White Squall) 7
14. Naciągacze (Matchstick Men) 6
15-17. Hannibal / Legenda (Legend) / W sieci kłamstw (Body of Lies) 4


Głosowało 7 osób. Zgodnie z moimi przewidywaniami "Obcy" i "Blade Runner" uzyskały znaczącą przewagę nad resztą. Pozostałe wyniki również nie dziwią (chyba tylko "1492" wypadł lepiej niż się spodziewałem). I koniecznie muszę zobaczyć "Thelmę i Louise".

Ponieważ lato zbliża się nieuchronnie niczym upadek kapitalizmu, wypada rzucić jakiś lżejszy temat. Padło na musicale.
Drugi raz w tym wątku rzucam temat o którym nie mam zielonego pojęcia. Mam nadziej, ze w razie kłopotów mogę liczyć na pomoc bardziej zorientowanych userów?
Nic nie widziałem więc i moja lista nie może wyglądać zbyt okazale:
1. The Blues Brothers


Uwaga! W ciągu paru miesięcy pod głosowanie pójdą bracia Coen. "Poważny człowiek" zbiera dobre oceny, więc może warto się wybrać?

_________________

Azbest, ale ponieważ akurat na musicalach to się nieźle znam i w ogóle ogromnie lubię, to zaprotestuję. Blues Brothers musicalem nie jest. Jest tam JEDNA scena jednoznacznie musicalowa, skądinąd świetna - Aretha Franklin przechodząca ze swobodnej rozmowy nagle do śpiewu, do którego w dodatku dołącza taniec i to taki... też typowo musicalowy
Może dałoby się tu i ówdzie znaleźć jeszcze jakieś elementy... w kościele z Jamesem Brownem, scena z Rayem Charlesem...

Ale generalnie jest to film o muzykach, a nie musical. W filmie o muzykach się śpiewa, ponieważ to jest to, co robią muzycy... to jest naturalne.
A musical jest z definicji nienaturalny, jego rzeczywistość jest absolutnie umowna a śpiew i taniec pojawiają się tam z głupia frant, właśnie tak jak u Arethy w barze: bohaterowie rozmawiają i nagle ni z tego, ni z owego, zaczynają śpiewać. Do tego śpiewu, a jeszcze częściej do tańca, przyłączają się przygodni ludzie, i o dziwo zwykle świetnie orientują się w choreografii itd.

100% musicalu masz w West Side Story, kiedy dwa konkurujące gangi nawet gonią się i biją w tańcu.
100% musicalu masz w Deszczowej piosence, kiedy bohater łazi po ulicy i śpiewa, jakby to była normalna czynność.
100% musicalu masz w Hair, kiedy bohater na przyjęciu, mając wygłosić mowę, zamiast tego zaczyna ją śpiewać, a potem tańczyć na stole.
100% musicalu masz w Skrzypku na dachu, kiedy Tevje i jego żona zadają sobie życiowe pytania o miłość w małżeństwie po 25 latach, ale cała ich rozmowa jest piosenką...

Ale Blues Brothers czy Hard Day's Night, czy inny The Doors, czy choćby Ósma mila i w ogóle - filmy o muzykach raczej musicalami nie są...


Nominacje ode mnie:

Amerykanin w Paryżu
West Side Story
Mary Poppins
Skrzypek na dachu
Hair
Kabaret
Grease
Rocky Horror Picture Show
Moulin Rouge
Tańcząc w ciemnościach

... może bym Chicago na jakieś dziesiąte miejsce wstawił, ale chyba nie.

Niestety nie widziałem Sweeneya Todda.
Ani Mammy mii

_________________
ćrąży we mnie zła krew