Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest sob, 27 kwietnia 2024 16:16:48

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 320 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 18, 19, 20, 21, 22
Autor Wiadomość
PostWysłany: śr, 09 sierpnia 2023 08:44:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25392
grawson pisze:
Johnny, ***1/2

Dobry film. Oczywiście świetny Ogrodnik i całkiem ciekawa historia - przed filmem z podcastu P. Żyłki dane mi było ją poznać. Trochę sztampowych rozwiązań scenariuszowo-wizualnych na minus: biskup jak Gargamel, przemiana bohatera pod muzyczkę. Słabo rozwiązany wątek umierania Kaczkowskiego. No i generalnie słaba muzyka - jak dla mnie w dużych fragmentach obok filmu.


Obejrzałem i w znacznej mierze się zgadzam. Może na początek uściślę zarzuty: pomijając tego biskupa :roll: (przy nim to i hierarchowie z Kleru wyglądają bardzo wielowymiarowo, ale to jednak postać zupełnie epizodyczna), mi w tym filmie przeszkadzało przeładowanie różnymi środkami wyrazu, których użycie szło jednak w efekciarstwo: kolejne piosenki wdzierające się dość nachalnie w narrację filmu, mające oczywiście stanowić dopowiedzenie do niej, ale mi się to nie podobało; dużo grania światłem, ostrością kadru, dźwiękiem - ale zbyt dużo, według mnie dla samej "fajności" użytych środków.

Ale jednak film ostatecznie na plus i to zdecydowanie. Jak napisał Gravi: Ogrodnik i historia nie tylko ratują, ale sprawiają, że warto. Miewam spore problemy z aktorskimi szarżami Ogrodnika i chciałbym kiedyś zobaczyć go w roli "normalnej", ale ta rola, choć również charakterystyczna i to do kwadratu, jest fenomenalna i o wiele bardziej wyważona, niż kiedykolwiek. Pamiętam, że po "Chce się żyć" porównywano go nawet do Daniela Day-Lewisa i zyskał pewien rozgłos międzynarodowy - chyba słusznie, ale z tamtym filmem też coś mi nie grało i może za bardzo przypominało to właśnie Day-Lewisa? Tutaj mamy moim zdaniem rolę o formacie oskarowym, która sama mogłaby pociągnąć film. Ale nie pozostaje sama, bo wiodąca go historia relacji między dwoma głównymi bohaterami (wcale nie jest jednoznaczne, który tu główniejszy) jest bardzo ciekawa. Może i nie obywa się bez jakiejś tam sztampy albo sentymentalizmu, ale szczerze mówiąc nie przeszkadza mi to; jest w niej prawda. Chciałbym dowiedzieć się trochę więcej o tej historii, w sensie tej prawdziwej, której bohatera zresztą widzimy w ostatnim kadrze filmu, mam nadzieję, że on ją zaaprobował. Miałem skojarzenia z historią Jerzego Górskiego z filmu "Najlepszy", chociaż tamten film to była dla mnie znacznie wyższa półka (ale mam go za jeden z najlepszych filmów ostatnich lat, więc żaden to dyshonor).

Cieszę się, że zobaczyłem.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 01 stycznia 2024 23:03:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25392
Obejrzałem w końcu Chłopów...

Kiedy widzę, co poniżej napisałem, mam wrażenie, że jest to za ostre. Bo to nie jest tak, że ten film mi się całkowicie nie podobał. A jednak tak - jest moim filmowym rozczarowaniem roku, zapewne dlatego, że miałem naprawdę BARDZO wysokie oczekiwania, rodzące się gdzieś na skrzyżowaniu Reymonta i Vincenta, i te oczekiwania nie zostały nijak spełnione. Bez tych oczekiwań pewnie pozostałbym na poziomie "całkiem ciekawe", z konkretnymi zarzutami, które streściłbym: trochę fałszu i trochę banału.

Ten fałsz widzę na wielu różnych poziomach. Zaczynając od tego poziomu etnograficznego, to ta cała wieś i chłopi ani trochę nie pachną wsią i chłopami. Tam jest czysto, kolorowo i z dźwiękiem hi-fi. Może nawet nie przeszkadzałoby mi to aż tak, gdyby nie ten dźwięk, a zwłaszcza głosy bohaterów: nie było w nich nawet ani śladu chłopczyzny, poza Jagustynką i Wójtem (którzy jako jedyni brzmieli naturalnie, nie jakoś ludowo specjalnie, ale tak, że pasowało to okoliczności) bohaterowie mówili z dykcją lepszych lub gorszych adeptów szkoły teatralnej i z takim tembrem głosu mogliby śmiało występować również w tragedii antycznej czy czymkolwiek - tyle że co i raz wplatano tym głosem dyć / a juści / kiej by..., co brzmiało przepraszam, ale jak z dupy. Oczywiście w highest quality dźwięku, w którym też ani kawałka brudu się nie uchowało.
To samo dotyczy muzyki, zresztą w sumie mocno w stylu Kapeli ze wsi Warszawa i podobnie jak ów band, bardzo mi się podobała. Ale w filmie daje efekt taki, jakby właśnie w/wym zespół zagrał na prawdziwym wiejskim weselu. Efekt mógłby być dość piorunująco dziwny, by nie rzec: nieadekwatny.

No dobra - ale póki co można by powiedzieć, że zastosowano tu w konsekwentny sposób pewną konwencję, gdzie może się komuś nie podobać ten unowocześniony chłopski audiowizual, ale jest to jakiś tam pomysł, w celowy sposób odrzucający realistyczność czy naturalistyczność oryginału. (Jedyne, co jednak nijak by się tu nie broniło, to ten język bohaterów, o czym wyżej pisałem).

Mnie tu jednak fałszywie woniało również co innego. Oto niby stworzono film malarski. Czyżby? Dla mnie to jest ściema a nie film malarski; jest to w pełni film aktorski, w którym kadry w ogromnej większości wypełniają twarze aktorów, które niby potem przemalowano - ale po co? Nic to nie wnosi. Wnosi tylko w nielicznych, wręcz boleśnie krótkich kadrach (bo nawet nie sekwencjach), gdzie mamy jakieś pejzaże, tę wieś i naturę; to naprawdę ma charakter. Ale prawie tego nie ma, bo są ciągle twarze, którym pomalowanie nic nie dało i niczego nie zmieniło. Twój Vincent był w mojej ocenie wybitnym filmem, ponieważ ożywił obrazy Van Gogha, dał im swoją historię, dramaturgię i dynamikę, w piękny sposób je poruszył, tworząc dosłowne "moving pictures". I tam te obrazy były głównym bohaterem. Tutaj są jakimś mało uchwytnym (i, jak mi się zdaje, mało potrzebnym) tłem, i tyle. Można było w prostszy sposób i bez takich nakładów pracy zrobić film aktorski z równie pięknymi tłami - Wajda w Panu Tadeuszu pokazał, że czysto filmowymi środkami można malować w sposób niezrównany.

Na fałsz nakłada się banał. Bo co tu mamy za historię? Zamiast wielowątkowego i wieloznacznego portretu społeczności opowiadają nam melodramatyczną historię Jagny, dziewczyny, która może nie jest idealna, ale jako jedyna została przedstawiona jako "ludzka", cała reszta to jakieś podłe kreatury (chyba ze dwie inne postaci są tu jeszcze pozytywne, a ich pozytywność objawia się w tym, że bronią tejże Jagny). Jest to wszystko strasznie na jedno kopyto i właśnie banalnie melodramatyczne.

No więc tak. "Chłopów" w konwencji teledyskowej, z ekspresyjną wizualnością, uwspółcześnioną muzyką i ostrym makijażem Jagny, mógłbym łyknąć, a przynajmniej przyznać, że coś w tym jest. W wersji ściema-malarskiej, z bohaterami, którzy w jednej kwestii mówią "ą", "ę" i "juści" i z historią, która sprowadza się do tego, że biedna dziewczyna chciała miłości ale została odrzucona przez obłudnych współziomków - nie łykam i zamiast spodziewanego filmu roku, mam rozczarowanie roku.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 02 stycznia 2024 01:25:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 17:38:41
Posty: 9991
Crazy pisze:
W wersji ściema-malarskiej

Otóż to.
Od razu powiem, że filmu nie widziałam. Niemniej jednak słysząc peany reklamowe, jaką to nadzwyczajną techniką malarską dokonano tej animacji, czułam się jak najbardziej zainteresowana i zachęcona i chętnie obejrzałabym ten film choćby tylko dla samej tej techniki.
Niestety zobaczyłam trailery i wszelka chęć mi minęła jak ręką odjął. I mijała skutecznie za każdym razem, kiedy mi się te trailery nawijały przed oczy.
To, co widziałam w owym trailerach wyglądało dla mnie na normalny film, który potem przepuszczono tylko w programie komputerowym przez filtr, który zamienia zdjęcia na coś, co wygląda jak namalowany obraz - czyli jedno kliknęcie i zero wysiłku i nakładu pracy ze strony człowieka. Nie zdziwiłabym się, gdyby tak było naprawdę.
Vincent to oczywiście, że zupełnie inna historia - został namalowany naprawdę i to bylo widać. Pomocy programów komputerowych przy produkcji tamtego filmu nie wykluczam, jest całkiem prawdopodobna (nie wnikałam jakoś bardzo ściśle w proces produkcji), ale z pewnością nie obyło się i bez prawdziwej mrówczej ludzkiej pracy.
Natomiast za to, źe jakikolwiek malarz naprawdę umoczył swój pędzel w produkcji Chłopów, nie dam nawet funta kłaków.
Choć w sumie jestem ciekawa, czy gdybym zobaczyła cały film, te wrażenia by się we mnie utwierdziły, czy jednak nie...


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 02 stycznia 2024 17:50:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25392
Ale hold your horses! To są bardzo poważne zarzuty, a wręcz oskarżenia o kłamstwo i fałszerstwo. Z tego, co czytałem, film został zrealizowany podobnymi środkami, co Vincent - owszem przy OGROMNYM nakładzie pracy, którego w żaden sposób nie chciałbym deprecjonować.
Moje (jak widać nietrafne) określenie "ściema-malarstwo" nie miało kwestionować, CZY film został namalowany, tylko PO CO.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 02 stycznia 2024 22:02:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 17:38:41
Posty: 9991
Nie wiem, jak było naprawdę, mówię, jak wygląda.
Jesli naprawdę włożono w to duży nakład pracy, to imho, szkoda było czasu i pieniędzy, skoro wygląda tak, jakby włożono go zero. No ale jak już wspomniałam - wypowiadam się tylko o tym, co widziałam w trailerach, a nie o całości.


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 320 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 18, 19, 20, 21, 22

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 196 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group