No dobra, mogę zignorować Twojego posta, skoro prosisz
W takim razie lecimy dalej:
INDIANA JONES I ŚWIĄTYNIA ZAGŁADY
rok 1984
o ile pamiętam film z gatunku "zabili go i uciekł"...
... ale niewiele pamiętam, więc oceny nie będzie.
Nie wydaje mi się jednak, by była znacząco różna od oryginału. Nawet kiedy miałem 13 lat i widziałem po raz pierwszy (i ostatni), nie byłem powalony i zdaje się, że mówiłem mamie, że owszem, fajny, żeby nie zrobić jej przykrości
Pamiętam szaleńcze tempo, fajne scenerie i jakoś niewiele sensu.
No dobra. Ale kosmici, herosi i pościgi, a tu nagle maestro zrobił obyczajowy film o Murzynach i przemocy w rodzinie i wszyscy zrobili
KOLOR PURPURY
rok 1985
film o ... wyżej napisałem
Ten film w całości również widziałem tylko raz i to bardzo dawno. Fragmenty, które widziałem później i to, co pamiętam lepiej zbliża się ku pięciu gwiazdkom. Ale film jest bardzo długi i spodziewam się, że pewnie trochę niepotrzebnych rzeczy jak zwykle by się znalazło.
Jednak wspaniale oddana jest atmosfera gorącego Południa, niezwykła jest główna bohaterka grana przez Whoopi Goldberg, szara myszka, którą w życiu spotykały same nieszczęścia, a która jednak trwa... a postać Danny'ego Glovera równie odrażająca, co przekonywująca. Film skrzy się humorem i "czarnym" temperamentem. Chciałbym zobaczyć znowu!
IMPERIUM SŁOŃCA
rok 1987
film o chłopcu, który w ekstremalnych warunkach nagle musiał dojrzeć - ale pozostał dzieckiem
najlepsza scena: gdy dusza pani Victor idzie do nieba
ocena * * * * * *
To jest dla mnie najlepszy film Stevena Spielberga. Jeden, do którego nie mam kawałka zastrzeżenia, który porusza mnie od pierwszej do ostatniej sceny i dociera najgłębiej. Wspaniała opowieść o dorastaniu, najpierw w odciętej od świata enklawie dla dżentelmenów, potem w zagubieniu wielkiego miasta, wreszcie w obozie jenieckim wśród różnych i bardzo różnych ludzi - aż do finałowego obozu dla sierot wojennych. Ale jakkolwiek by Jim nie wydoroślał, pozostała w nim chłopięca fantazja i miłość do samolotów, i choć tak dramatycznie musiał nauczyć się przetrwania, zawsze traktował je choć trochę jak przygodę.
Sekwencja zagubienia w Szanghaju, jeżdżenie rowerem po pustym domu, interesy z Malkowiczem w obozie... no i wreszcie
jaśniejsze niż tysiąc słońc - wspaniały jest ten film!
INDIANA JONES I OSTATNIA KRUCJATA
rok 1989
ocena * * * 1/2 (?)
Ten mi się najbardziej podobał, bo był naprawdę zabawny. Ale prawdę mówiąc, to mało pamiętam.
ALWAYS
rok 1989
Nie tylko nie widziałem, ale w ogóle nic o tym nie wiem.
HOOK
rok 1991
film o tym, że dzieci wiedzą lepiej
najlepsza scena: "don't try to stop me, Smee", czyli niedoszła próba samobójstwa
ocena * * * *
Szczerze powiem, że bardzo lubię. Troszkę przesłodzone może miejscami, i mało przekonywujące sceny z Chłopcami, ale za to spotkania Piotrusia z Hakiem - pierwsza klasa, idealny też Dzwoneczek w postaci Julii Roberts
, a cała Nibylandia bardzo mi się podoba (wizualnie). Film bywa naprawdę zabawny, choć niby to taki dowcip dla dzieci typowo, ale zrobiony jest z polotem a zagrany koncertowo.
LISTA SCHINDLERA
rok 1993
film o tym, że jeden człowiek może dużo zmienić
najlepsza scena: sceny pojedynczej nie wymienię, ale ogólnie - kiedy zły Ralph Fiennes postanawia być dobry, ale mu nie wychodzi
ocena * * * * 1/2
Niezależnie od zasadności zarzutów o melodramatyzm i niezależnie od tego, że film wydaje się realizacyjnie lepszy, niż dramaturgicznie, nie potrafię go nie docenić. Bardzo emocjonalna i osobista wizja Holocaustu i wojny, zaprezentowana z taką maestrią, że trudno się choć czasem nie zachwycić.
JURASSIC PARK
rok 1993
film o zachwycie nad ziszczeniem się niemożliwego i o tragicznych tego konsekwencjach
najlepsza scena: drżąca woda w szklance, gdy nadchodzi pierwszy T-rex
ocena * * * * -
Bohaterami Jurassic Parku są naukowcy i niby co chwila nam się o tym przypomina (badanie kupy dinozaura itp.
), ale nie ma się co czarować: tak naprawdę patrzymy na prehistoryczne gady oczyma rozentuzjazmowanego dzieciaka, który widzi coś niewiarygodnego i nie może się nacieszyć. W tym filmie jest w ogóle mnóstwo takich niekonsekwencji, ale mniejsza z tym, bo ów entuzjazm jest naprawdę zaraźliwy. Ostateczna teza filmu, że brak pokory wobec natury źle się kończy, jest oczywiście tyleż słuszna, co wydaje się "doklejona". Tak, w tym filmie widowiskowość bierze absolutnie górę nad logiką, ale wyjątkowo przyjmuję to z dobrodziejstwem inwentarza, może dlatego, że lubię zwierzątka
(o ile nie biegają po kuchni - tej sceny zupełnie nie lubię).
ZAGINIONY ŚWIAT: JURASSIC PARK
rok 1997
film pokazujący, że zwykle sequele nie prowadzą do niczego dobrego
ocena * (może by było co więcej, ale musiałbym się zdecydować na jeszcze jedno obejrzenie, a nie widzę sensu)
Niestety drugi raz na to nie pójdę, na ten triumf widowiskowości, tu już brak sensu mnie poraził do cna...
AMISTAD
rok 1997
Nawet ciekaw jestem, ale czemu to znowu takie długie?
SZEREGOWIEC RYAN
rok 1998
film o tym, jak wspaniała jest amerykańska armia
najlepsza scena: całe lądowanie w Normandii
ocena * * * * 1/4 (?)
Nie wiem, jak to uśrednić. Lądowanie w Normandii jest może w ogóle najlepszym, co Spielberg nakręcił. Wojna przenika widza do szpiku kości i nie ma tu tanich sztuczek czy grania na emocjach - jest raczej fizjologia. W każdym razie wojna została tu sportretowana tak, jak na to zasłużyła.
W dalszej części filmu interesująca pozostaje postać Toma Hanksa i niektóre sprawy międzyludzkie, ale narracja jest niepoukładana i nieprzejrzysta, właściwie po obejrzeniu nie wiadomo, co tam się działo, szli szli, znaleźli nie tego, co trzeba, potem tego, co trzeba, ostatnia bitwa.. ale co pomiędzy? Niewiele zostaje. A pomysł szukania Ryana cóż, niezbyt przekonywujący u swych podstaw. I do tego sceny na cmentarzu, porównywalne poniekąd po pożegnań w Szarej Przystani
Nierówny film, oczywiście bardzo dobry, ale szkoda, że nie lepszy.
--
Zaryzykowałbym stwierdzenie, że Ryan był ostatnim "pierwszoligowym" dziełem Spielberga. Wiele z poniższych tytułów to zapewne filmy jak najbardziej dobre, ale żaden z nich ani nie zdobył takiej popularności, nie mówiąc o zdolności kreowania mitu, ani nie był wydarzeniem artystycznym. Zobaczmy, co tam było dalej... he he, zaczynamy od dużego kalibru:
A.I. SZTUCZNA INTELIGENCJA
rok 2001
film-kuriozum
ocena ZERO gwiazdek
Zapraszam do
recenzji, w której starałem się przedstawić ogrom doznań wynikłych z tego filmu
RAPORT MNIEJSZOŚCI
rok 2002
film o tym, że czynnik ludzki może być zawodny, więc lepiej zbytnio mu nie ufać
Najlepsza scena: nie wiem... może sekwencja ucieczki z łysą wieszczką, aż do przepięknego ujęcia rozkładających się parasoli...?
Ocena: * * * 1/2
Tu widać najlepiej, że już nie Spielberg wyznacza trendy, lecz on ściąga od innych. Jest tu dużo Matrixa, trochę nowych Gwiezdnych wojen - film jest dobry i ogląda się z zainteresowaniem, ale brak mu świeżości. Największe wrażenie zrobił na mnie basen z przepowiadaczami przyszłości, dość to okropne, ale mocne.
Bardzo zresztą dziwna estetyka jak na Spielberga. Zwykle jego filmy są ładne, ten jest momentami wręcz turpistyczny. To też film o tym, że w idealnym świecie jest brzydko.
ZŁAP MNIE, JEŚLI POTRAFISZ
rok 2002
Ciekawe, widział ktoś?
TERMINAL
rok 2004
To mnie natomiast nie zainteresowało w ogóle. Znowu Tom Hanks...
WOJNA ŚWIATÓW
rok 2005
I szczerze mówiąc, to też nie. Znowu Tom Cruise.
MONACHIUM
rok 2005
A to bym chętnie zobaczył, tylko znowu strasznie długie. Znowu Żydzi
INDIANA JONES I KRÓLESTWO KRYSZTAŁOWEJ CZASZKI
rok 2008
Podobno dobrze korzysta ze swoich własnych wzorców. Więc nie poszedłem, bo znowu Indiana