Chciałbym bardzo polecić film, który obejrzałem wczoraj w dniu premiery - Wszystko stracone (All Is Lost) z Robertem Redfordem. Z Redfordem, a nawet
tylko z Redfordem, ponieważ w całym filmie nie występuje żaden inny aktor. Już samo to zapowiada film niezwykły, ale jeszcze bardziej niezwykłe jest to, że poza króciutkim prologiem, w którym bohater mówi z offu, w całym filmie również nie pada praktycznie żadne słowo. No, kilka pada (z dziesięć?), ale jest to bez znaczenia. Muzyka jest, a przede wszystkim słychać cały czas odgłosy morza, gdyż film dzieje się na pełnym oceanie, gdzie bohater utkwił i próbuje przetrwać.
Nie jest to film aż tak dobry, jak może mógłby być. Mógłby pewnie być ciut krótszy. Do pewnego stopnia pozostawił mnie obojętnym (choć może to i dobrze, że nie próbował wciągać widza w grę emocji, co niekoniecznie służy). Może wiąże się to z tym, że Redford wcale mnie do końca nie przekonał - słyszałem rekomendację, że to jego życiowa rola, ale się z tym zupełnie nie zgadzam. Również jako film o przetrwaniu jest to film jeden z wielu: dobry, ale nie wybitny. A jednak przez ten kompletny brak
słowa jest to film zjawiskowy, ja niczego takiego nie widziałem wcześniej. Naprawdę warto zobaczyć.
Niestety stwierdzenie, że "wszedł wczoraj do kin" jest nadużyciem - o ile się zorientowałem, wszedł do jednego kina w Polsce
, mianowicie do warszawskiej Kinoteki. Tam jeszcze w tym tygodniu można go zobaczyć. Czy później też? Trudno orzec. Patrzyłem w innych miastach i nie ma. We Wrocławiu w kinie Nowe Horyzonty ma być... w drugiej połowie kwietnia.
Zdaje się, że podobny los spotkał inny film, który jest nawet nominowany do oskarów, ale cóż, czarnobiały i "tylko dla koneserów", czyli film pt.
Nebraska. Nie widziałem, ale pono świetny.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
I również zasypiam przy filmach 
