Kiedy zakładałem
wątek o Piosence po nic mogłem liczyć na to, że wydobędę z jakiegoś tam zapomnienia utwór, o którym uważałem, że warto mówić więcej, niż się mówi. Wszyscy go tu znali, więc była to jedynie kwestia zwrócenia uwagi, zatrzymania się na tej wspaniałej piosence.
Tutaj nie mogę liczyć na nic. Film "Goście" pozostaje kompletnie nieznany, mimo że wyreżyserował go Elia Kazan, jeden z najsłynniejszych amerykańskich reżyserów lat 50. i 60., mimo że dotyczy tematyki wietnamskiej, co przecież było przez lata machiną napędzającą najlepsze i najambitniejsze amerykańskie filmy.
A przede wszystkim - mimo że film ten wydaje mi się prawdziwym arcydziełem, jest wręcz DOSKONAŁY!
I cóż? Zwykle, kiedy komuś o nim wspominam, to pytają mnie, czy chodzi o tę francuską komedię Goście goście... skądinąd bardzo przyjemną, ale to tak zupełnie inna bajka...
"Goście" są filmem postwietnamskim. Najprościej mówiąc - byłego żołnierza, mieszkającego gdzieś na wsi z żoną i teściem odwiedza jego dwóch byłych kolegów z plutonu. I okazuje się, że mają pewne poważne rachunki do wyrównania. I się zaczyna.
Choć akcja rozkręca się powoli, to atmosfera narasta coraz bardziej i bardziej, określenie, które najlepiej pasuje mi do tego filmu to:
gęsty. Jest gęsto od emocji, gęsto od niedopowiedzeń, gęsto od zadawnionych pretensji, gęsto od winy. I drugie określenie:
wielopoziomowość. Ten film nadaje się do długich dyskusji, bo ma nie tylko potężną siłę emocjonalną, ale też dramat rozgrywa się tam bardzo niejednoznaczny, przyczyn i rozwiązań można szukać na wielu poziomach jednocześnie, możliwości interpretacyjne są przebogate...
I wreszcie trzecie określenie: jest to film skrajnie
kameralny - wyżej wspomniana piątka bohaterów to jedyni (!) ludzie, jacy się tam w ogóle pojawiają, do tego zachowana jest jedność miejsca i akcji, a czasu prawie też.
Konstrukcja dramaturgiczna tego filmu jest dla mnie wzorcowa. Daje do myślenia jak mało co. Atmosfera jest tak elektryzująca, że po filmie trudno się otrząsnąć. Znam słownie cztery osoby, które go widziały i wszyscy tak samo reagowali.
I cóż, skoro filmu nikt kompletnie nie zna?
Nawet angielska wikipedia, która w materiały filmowe jest naprawdę bogata, ma tam jakiś marny artykulik, z którego nic nie wynika, nie ma tam np. ani słowa o opiniach na temat filmu. Leksykon reżyserów filmowych, który posiadam, podaje tylko przy bogatej filmografii Kazana "oskarżycielską wymowę ma próba ukazania psychicznych dewiacji uczestników wojny wietnamskiej", co w ogóle nie brzmi zachęcająco. Bardzo z rzadka da się to obejrzeć w Iluzjonie (dzięki mojej mamie właśnie tam poznałem "Gości", podczas przeglądu filmów poświęconych Wietnamowi, a potem udało mi się jeszcze raz), kiedyś raz złapać w telewizji i nawet nagrać na wideo, ale cholera nie wiem, co się stało z tą kasetą.
Niektórzy tu dobrze chomikują itp., może kogoś zachęcę
W każdym razie piszę w przeddzień nowego głosowania, żeby nikt mnie nie zapytał, czy chodzi o tę francuską komedię