Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest wt, 19 marca 2024 11:23:41

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 14 ] 
Autor Wiadomość
PostWysłany: pt, 01 marca 2013 02:23:17 

Rejestracja:
pn, 12 października 2009 16:12:48
Posty: 805
Skąd: Daleko i blisko
Westerny lubię bardzo.
Nie obejrzałem 'Dzikiej Bandy' Pekinpaha, ale jako młody knypek oglądałem jak leci to co pokazywali w telewizji. Trochę mnie pewnie ominęło, sporej części nie pamiętam dobrze, ale...
... mistrzem tej konwencji jest dla mnie Sergio Leone. Człowiek, który potrafił w (było, nie było) takiej krótkiej formie jak film snuć całe opowieści.
Już 'Za garść dolarów' jest bardzo dobrym filmem, a przecież to jeszcze przed czasem 'Dobrego, Złego i Brzydkiego' - historii, która w filmie trwa jakieś 3 godziny, a jakby się ciągnęła latami.

Piękna sprawa.

_________________
każdy cieszyć się chce


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 01 marca 2013 11:09:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:49:54
Posty: 2283
Skąd: Warszawa
Bartłomiej pisze:
Za garść dolarów


scenariusz Akira Kurosawa i Ryuzo Kikushima, oryginał jest znacznie lepszym easternem. "Dobry, zły i brzydki" i "Pewnego razu na dzikim zachodzie" to świetne filmy. Howard Hawks oskarżał Leone o zniszczenie gatunku, filmy Peckinpaha również nie przypadły mu do gustu.

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 02 marca 2013 12:31:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
Jako moderator uważam, że robienie tematu "o Leone i innych westernach" nie ma sensu. Sergio Leone, podobnie jak Peckinpah, to kompletnie inna bajka niż Rio Bravo itp. Nie mam nic przeciwko garści dolarów, chętnie się tu zresztą wpiszę, ale żeby wątek mógł dotyczyć całego ogromnego gatunku, jakim są westerny, to potrzebny byłby niezwykle precyzyjny i dobrze przemyślany pierwszy post (na który, z całym szacunkiem, Bartłomieju, on nie wygląda ;-)).

Moje zdanie - zostawmy ten wątek jako wątek o Sergio Leone z opcją traktowania go szerzej, ale nie zaczynajmy w nim gwiazdkować klasycznych westernów, bo wyjdzie chaos.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 02 marca 2013 13:57:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
+1

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 02 marca 2013 17:53:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:49:54
Posty: 2283
Skąd: Warszawa
proponowałbym jedynie oddzielić klasyczny western od całej reszty. Bo antywestern to też drugi biegun, obecne wcielenie też jest inne. Choć Sam Peckinpah mógłby mieć swój wątek! (kiedyś go założę, po ukończeniu pisania o P.P.P.)

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 03 marca 2013 11:16:12 

Rejestracja:
pn, 12 października 2009 16:12:48
Posty: 805
Skąd: Daleko i blisko
Jak tam sobie chcecie, ja po wątku o chrześcijańskiej wierze i odkupieniu (w którym to wątku pojawił się film Braveheart) mam dosyć ostro wy... wywalone na to co i jak się będzie działo w wątkach które zakładam.

Chociaż faktycznie zastanawiałem się nad gwiazdkowaniem westernów...

_________________
każdy cieszyć się chce


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 03 marca 2013 22:37:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
Sergio Leone stanowi moją dużą zaległość. Najlepiej znam muzykę z jego filmów, czasem same sceny, które tej muzyce towarzyszyły. Myślałem, że może przy okazji głosowania na filmowe pięciolatki uda mi się coś nadrobić, dość często zdaje się na Cinemaksie puszczali nie pamiętam już które filmy z tych, których nigdy nie widziałem...

... ale wciąż widziałem tylko ten najbardziej znany, czyli Pewnego razu na Dzikim Zachodzie (Dawno temu... w niektórych tłumaczeniach). Film ten ogromnie mnie fascynuje, jest w nim... dużo dużo i głęboko, takie mam wrażenie. Może ktoś by inny mówił, że wcale nie głęboko, tylko raczej efektownie. Może. Ale intuicja mi mówi, że głęboko. Ten film działa na raczej pozaracjonalnym poziomie, silne emocje, podświadomość, odgrzebywanie w pamięci, dziwne skojarzenia. Magia tej harmonijki. Fenomenalny film.


Zatem zaległości:

garść dolarów
garść dolarów więcej
dobry & reszta
garść dynamitu

A, no bo widziałem też Dawno temu w Ameryce, ale to mi się nie podobało i to zupełnie.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 03 marca 2013 22:43:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:49:54
Posty: 2283
Skąd: Warszawa
Pewnego razu to najlepszy Leone moim zdaniem. Jest najmniej efekciarski i faktycznie jest coś w nim głębokiego.

Jego filmy chodzą po mniej niż 10 zł na allegro z wielkiej kolekcji westernów (książeczka + dvd). Sam takie mam i są to te same wydania co regularne dvd Imperiala. W "Za kilka dolarów więcej" nie ma polskich napisów, jest tylko lektor. Podobnie jest w "Garść dynamitu".

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 03 marca 2013 23:25:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
"Za garść dolarów" ****1/4
Adrian pisze:
scenariusz Akira Kurosawa i Ryuzo Kikushima, oryginał jest znacznie lepszym easternem.
Ale solidnie zadłużonym u Hammeta ;)
"Za kilka dolarów więcej" ****
"Dobry, zły i brzydki" ****1/2
"Pewnego razu na dzikim zachodzie" *****
"Garść dynamitu" ***3/4 - kojarzy mi się trochę z Peckinpahem
"Dawno temu w Ameryce" ***** - już nie western, ale co tam.

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 03 marca 2013 23:46:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:49:54
Posty: 2283
Skąd: Warszawa
poprzednio jako azbest23 pisze:

Ale solidnie zadłużonym u Hammeta Wink


pomyślane było w ten sposób, że Yojimbo wypromuje Kurosawę na rynek amerykański. Hamburgeiros jednak stanęli okoniem :wink:

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 kwietnia 2013 18:57:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
Crazy pisze:
Zatem zaległości:

garść dolarów
garść dolarów więcej

I jedna z moich większych zaległości została nadrobiona :-) Co prawda trochę na łapu capu, po pierwsze obejrzałem jeden film od razu po drugim, po następne nie tak z ręką na sercu od a do z (a samą końcówkę drugiego to w ogóle należałoby zobaczyć jeszcze raz), np. z przerwą na kąpiel dziecka ;-) - ale mam wrażenie, że akurat w przypadku tych filmów to nie taka ciągłość oglądania, płynność historii, stanowią istotę. Szczególnie przy pierwszym filmie to mieliśmy wręcz graniczące z zażenowaniem wrażenie, że cały szereg wydarzeń nie ma najmniejszego sensu. Chociażby intryga z martwymi żołnierzami na cmentarzu. Prawdopodobieństwo jej zadziałania było mniej więcej takie, jak wiarygodność efektów specjalnych w fimach Eda Wooda. Potem centralna z dramaturgicznego punktu widzenia scena uratowania rodziny: owszem, z dramaturgicznego to działa, ale z całkowitym pominięciem jakiejkolwiek sensowności, są pośrodku niczego, otoczeni wrogami, dzielny Clint mówi im, żeby uciekali, oni na piechotę :roll: gdzieś odchodzą i tyle ich widzieli, po czym za chwilę przyjeżdża konna banda i nawet ich nie szukają. No sorry.
A jednak i "Za garść dolarów" przy całym kuleniu scenariusza zrobiło na mnie dobre wrażenie, atmosfera tego filmu (a nawet powiedziałbym: aura!) naprawdę super, muzyka wiadomo, młodego Clinta osobiście nie lubię (ma mniej więcej taki zasób aktorstwa jak Keanu Reeves), ale bardzo odpowiada mi za to sposób filmowania, te długie ujęcia i maksymalne zbliżenia, koncentracja na detalach, które nieraz nabierają symbolicznego wymiaru.

W drugim filmie "Za kilka dolarów więcej" wszystkie zalety pozostają, a scenariusz klei się już o wiele bardziej, takoż i film podobał mi się o wiele bardziej. Fajnie też, że jest ich dwóch, a Lee Van Cleef zdecydowanie bardziej mnie przekonuje niż Eastwood (już sobie ostrzę zęby na Eli Wallacha w Dobrym i reszcie!). Oczywiście na korzyść "garści dolarów" przemawia to, że była pierwsza, zatem wartość pionierska i w ogóle, poza tym w wielu miejscach drugi film jest autozrzynką, z muzyką (choć przecież wspaniałą) na czele. Ale jak zwykle bardziej do mnie przemawia argument, że druga część jest ulepszoną wersją pierwszej, niż to, że pierwsza jest oryginalniejsza, bo pierwsza.

Rzekłbym więc wstępnie:

garść dolarów ***1/2
kilka dolarów więcej ****1/2

ale to wstępnie, bo w sumie mam ochotę obejrzeć jeszcze raz (już wymyśliłem wykorzystanie na kółku!)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 kwietnia 2013 19:32:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
Crazy pisze:
już sobie ostrzę zęby na Eli Wallacha w Dobrym i reszcie!
Y słusznie! Kradnie film pozostałej dwójce.

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 30 kwietnia 2013 13:35:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:49:54
Posty: 2283
Skąd: Warszawa
Crazy pisze:
Ale jak zwykle bardziej do mnie przemawia argument, że druga część jest ulepszoną wersją pierwszej, niż to, że pierwsza jest oryginalniejsza, bo pierwsza.


Oglądając "Garść dolarów" nie mogę się oderwać od antagonistycznego postawienia filmu Leone obok "Straży" Kurosawy. Przy dziele Japończyka to spaghetti wypada marnie.

Ciekawe jest to, że pierwsza nieformalna cześć trylogii dolara skupia się na roli Clinta, druga to popis Lee Van Cleefa a trzecia to Eli Wallach. Kolejno: dobry, zły i brzydki :D :wink:

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 30 kwietnia 2013 13:49:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
Adrian pisze:
Oglądając "Garść dolarów" nie mogę się oderwać od antagonistycznego postawienia filmu Leone obok "Straży" Kurosawy.

no tak, gdybym lepiej pamiętał Straż, to pewnie miałbym podobnie

skądinąd Straż mi się podobała, ale przecież Sanjuro o wiele bardziej.

Sprawdziłem tymczasem, jak filmy Sergio Leone radziły sobie w toptenach.
Pewnego razu... i Dobry... znacznie lepiej - w 1966-70 jeden był na trzecim, drugi na szóstym miejscu (świetny wynik!), natomiast oba Dolary znacznie słabiej, nawet zaskakująco słabo - jeden w czwartej dziesiątce, drugi w szóstej.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 14 ] 

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group