monika pisze:
Z tego, co już wymieniono - tyż Robin (ten piękniejszy, czyli czarny + Nazir ulubiony)) i Twin Peaks.
Nazir to nasz pies!!!!!! Właśnie wczoraj skończył trzy lata!
Chciałem się podpisać pod głosem moniki. Oczywiście Twin Peaks jest dla mnie bezprzcznym numerem jeden. Ale polemizowałbym z Kacprem, że jest całkowicie poza konkurencją, ponieważ konkurencję (jedyna znaną mi) stanowi właśnie Robin z Sherwood (oczywiście czarny!). Nazir, Herne, Baron do Bellemme, miecze Waylanda, sfora Lucyfera, Guy z Gisbourne (!) i przecudny Clannad, i mnóstwo innych rzeczy... Wolę Twin Peaks, ale dla mnie to ta sama liga.
-----
Piła i Kacper, coście się tak zniesmaczyli Bartka wywodami o Dobre i Złe? Bartek, trzymaj się!!! Ja kiedyś (nie tak dawno) postanowiłem, że muszę w końcu przestac udawać i spełnić swoją ukrytą pasję, tj. obejrzeć jakąś telenowelę latynoską. I na fali popularności Luz Marii, w której główną rolę grała bardzo piękna pani, a dziadkowie zawsze mi dokładnie opowiadali ostatnie odcinki
- wybrałem na cel serial pt. FIORELLA, z tą że samą piękna panią w roli głównej.
I tak to z elseą na kilka miesięcy staliśmy się oglądaczami telenoweli peruwiańskiej. Bardzo miło to wspominam!
Oczywiście nie oglądaliśmy co dzień, ale to w ogóle nie ma potrzeby, bo co drugi odcinek spokojnie starcza, albo inaczej - obejrzeć trzy pod rząd, potem przerwa tydzień, i znowu kilka następnych. W każdym razie wytrwaliśmy do końca.
Przy czym ewidentną wyższościa telenoweli pd.-amerykańskich nad USA jest to, że choć są one długie, to jednak mają zakończenie po 100 czy 150 odcinkach, i stanowią od początku ułożoną historię, a nie takie rzeźbienie przez kilka lat.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
?
), do Smerfów się zraziłam po "Smerfnych hitach" 
