Miki
Tosia - Klan jednak nie, irytuje mnie w stopniu znacznym, już wolałabym M jak Miłość
pierwsze sezony The Wire, Broadchurch, Ray Donovan i Mad Men (hm o tym ostatnim nie przeczytałam tutaj) zostały ściągnięte. Zobaczymy. Ale obawiam się, że po moich ukochanych/ ulubionych nic już mnie nie zachwyci.
Skoro już tu jestem to trzasnę osobiste TOP FIVE seriali
1. Downton Abbey - bo mimo tego, że zupełnie bez akcji to jednak potrafiło wciągnąć dialogami, postaciami, urokiem, jakimś takim dobrem. Chyba nie potrafiłabym ułożyć top 3 czy top 5 postaci. Jak zwykle (no, poza opinią, że Fargo to best serial ever
) mogę się podpisać pod większością rzeczy, które pisała Monika. Mary po prostu nie da się nie lubić. No i tak ładnie mówi i unosi podbródek i brwi kiedy chce pokazać kto tu rządzi (czyli właściwie zawsze). Oczywiście Dowager Countess
co za szpila! Biedny Thomas, kochany Carson, poczciwy Papa, ehh. Ciekawostka - to jedyny serial jaki znam, gdzie nie ma zupełnie scen seksu. Jak się nad tym zastanowić to jednak trochę smutne, że teraz trzeba się naprawdę namęczyć, żeby taki serial znaleźć.
2. Peaky Blinders - podwójnie subiektywnie
Wiem, że raczej powinnam tu umieścić The Killing, ale jednak nie mogę. Tommy ehhhh
Co za klimat! Co za genialny dobór muzyki! Akcent!!! ojej! Jest i bunt i osamotnienie i zadziorność i klasa i nieokiełznanie - zdecydowanie mój klimat! Szkoda tylko, że Tommy chce się chajtać z Grace, która przecież puściła go kantem. Zdecydowanie wolałabym tę smutną bogatą czarnulkę.
3. The Killing - pierwsze skojarzenie to niebieskość i deszcz, drugie strawberry blonde Linden. To ciekawe, że mimo tego, iż oboje główni bohaterowie jawią mi się jako zupełnie nieatrakcyjni, nawet nie w sensie, że brzydcy, tylko hmm rozwodnieni i mierni estetycznie, tak bardzo potrafią przyciągnąć swoimi charakterami.
4. Homeland - ze zdecydowanie najbrzydszym dzieckiem na świecie, pozdro Mrll
Nawet jeśli przez pierwsze dwa - trzy odcinki każdego sezonu nie mam pojęcia o co chodzi to jest jednak to. Fakt, że kiedy jeszcze był Brody czasem miałam wrażenie, że to czy w końcu jest po dobrej czy złej stronie jest właściwie jak loteria. Trochę bałam się, że bez niego będzie mdło, jednak zupełnie niepotrzebnie. Poza Carrie oczywiście Saul i Quinn (bidulek) uratowali sytuację.
5. Broen Bron - na dziś bo na świeżo. Oprócz smutnego klimatu brawa dla aktorki wcielającej się w postać Sagi! Przed ostatnim odcinkiem ostatniej serii obejrzałam sobie jakiś wywiad w tv i dopiero wtedy doceniłam jak wielką i świetną robotę odwaliła (ruchy, mimika, postawa, oczy). Ogólne wrażenie dodatkowe - jednak nie chciałabym żyć w Skandynawii. Co za smutek i beznadzieja, nawet meble z Ikei są tam smutne i zimne.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
