Jeżeli chodzi o samego reżysera to rozpiszę się później. Jak pewnie większość wie, Visconti zapisał się w historii kina przede wszystkim jako twórca "Śmierci w Wenecji". Temat zacznę od innej ekranizacji literatury, mianowicie od "Białych nocy"
Moim zdaniem ten film Viscontiemu się nie udał.
Pierwsze co mnie zdumiało podczas seansu to nieprzystawalność języka włoskiego do obrazu jaki pozostał mi w głowie po lekturze opowiadania Dostojewskiego. Introwertyczy portret głównego bohatera, przygnębiający i duszny Petersburg w filmie Włocha poprzez manierę języka włoskiego, nadekspresję i egzaltowany ton towarzyszący mowie aktorów zupełnie nie rezonowały. Ti amo to nie to samo co kocham cię czy ja lublu tiebia, nie mówiąc już o "ti amo, ti amo, tiiiiii amoooo".
Visconti doszedł do wniosku, że nie potrzeba pozorować miejsca akcji na miasto rosyjskie, szyldy z nazwami miejsc były oczywiście po włosku. Problem polega na tym, że chciano zacierać ducha rosyjskości, nie potraktowano tekstu Dostojewskiego jako pewnego punktu wyjścia do zrobienia filmu włoskiego, jako kanwy do czegoś co można osadzić w kulturze włoskiej, zmieniając nieco akcenty i rys psychologiczny bohaterów.
W film od samego początku za sprawą opisanych prze zemnie środków wpisany jest pewien rozdźwięk. Pogłębia się on w scenie pójścia bohaterów na dancing (w oczekiwaniu na wiadomo co), gdzie grany je swing. Uwspółcześnienie "Białych nocy" jest zupełnie niepotrzebne. Pomimo tego, że sceny z potańcówki są zdecydowanie najlepszymi w całym filmie, wprowadzone zostały bez określonego powodu, nie wiadomo co chciał w ten sposób Visconti osiągnąć. Przez 3/4 filmu trzymał się Dostojewskiego, potem porzucił go, by w samej końcówce do niego wrócić.
Wreszcie przeniesienie akcji filmu do Włoch lat pięćdziesiątych powoduje, że tytuł "Białe noce" jest nieadekwatny. Niebo zostało zastąpione namalowanymi tłami, do których scenografowie się nie przyłożyli.
Białe noce to jak do tej pory jedyna porażka w filmografii Viscontiego, którą widziałem. Jest to jednak przegrana spektakularna.