Mi się bardzo podobał. I muszę powiedzieć, że te wszystkie własnie "zastrzeżenia" budzą tu moje znaczące zastrzeżenia. Po trzecim odcinku byłem skłonny zgodzić się z tym, że rozwiązania fabularne były dość niskiego lotu, tyle że niezwykle podobało mi się jako wizja i ja w takich sytuacjach łatwo zapominam o logice itp. Natomiast tu w ogóle nie rozumiem, w czym problem. Że było niefajnie i wkurwiło nas, że Daenerys, której kibicowaliśmy od początku nagle no, ekhm, nie tego? Czysta gra o tron, jak dla mnie. I nawet nie potrzebuję takiego tłumaczenia:
Magdalena Maria pisze:
postac trzeciorzędna dla nas, ale dla Dany nie. I jej śmierć (plus kolejnego smoka, wcześniej Jorah i jeszcze do tego zdrada i odrzucenie Jona) uzasadnia wielkie BUM mentalne Dany w kolejnym odcinku
bo ono raczej dobrze wygląda na papierze, ale emocjonalnie się nie broni (tzn. w moich emocjach jako widza te wszystkie uśmiercone osoby/stwory nie zagościły, więc tylko teoretycznie mogę sobie uzasadnić, że dla niej było to ważne, a romans z Jonem od początku był cienki).
- natomiast nie potrzebuję takiego tłumaczenia, bo ja nie widzę tam wcale mentalnego BUM, tylko że zanosiło się na to od pewnego czasu. W sumie odkąd przejechała przez morze, wszystko zaczęło się dość gwałtownie sypać. Owszem, starała się jakoś w tym odnaleźć, ale niemal wszystko działo się wbrew niej, a wszystkie pozytywne rzeczy (z tym romansem na czele) odczuwałem jako wymuszone. Na to nałożył się też Tyrion i jego wszystkie rozliczne złe decyzje i rzeczywiste błędy - jeżeli chodzi o kategorię "żale i rozczarowania Daenerys", to problemy z Tyrionem wydają mi się o wiele bardziej przekonujące, niż ci jej umarci przyjaciele.
Reasumując: ewolucja w Mad Queen zupełnie nie jest tym, co bym
chciał (chciałem to ja, żeby ona zginęła pod Winterfell, ale widać skoro miała przejść na CiemnąStronę, to nie mogła), ale nie kumam zastrzeżeń z cyklu "zła narracja".
wokr pisze:
Najpierw śmierć Varysa, który tyle czasu był mistrzem intryg wszelakich, a tu nagle Daenerys nerw puszcza i pyk nie ma gościa.
No i co? trafiła kosa na kamień. Mistrz intryg był mistrzem, aż przestał nim być.
Pyk i nie ma gościa swoją drogą bardzo mi odpowiadało w kwestią Kyburna, którego spotkał taki koniec, na jaki ta postać sobie zasłużyła, przynajmniej jeden szczególik nie był z gatunku "o nie...".
Cytat:
D okazało się, że jednak umie obsługiwać smoka i ma on jakieś systemy chroniące go przed tymi super strzałami z poprzedniego odcinka. I nagle bez uszczerbku rozwala najpierw całą flotę, a potem siłą rozpędu wszystko co się rusza. Złota kompania niby miała być taka super, a tu okazuje się, że nawet się nie ruszyli z miejsca.
Ja bym po prostu powiedział, że w zeszłym odcinku to, co pokazali, było totalnie bez sensu. Tu zaś wszystko szło zgodnie ze wszystkim, co widzieliśmy wcześniej. Jak dla mnie to i moc, i nawet rozmiar smoka są gruntowni przesadzone, rozumiem, że można zionąć ogniem i coś spalić, ale mamy tu taki gigantyczny palnik o nieograniczonej przepustowości, mi się taka wizja nie podoba. Ale tak było już kilka sezonów temu i choć nie lubię takiego wyobrażenia smoka, to trzeba przyznać, że kilka znakomitych scen one zrobiły, te bestie (nawet i bitwa z Lannisterami z ubiegłego sezonu, która akurat była jednym z jego aspektów, do których nikt się chyba nie czepiał).
Cytat:
A i jeszcze Cersei - taaka postać i ginie od cegłówki w głowę
Po pierwsze jakiej cegłówki? przecież im tam cały dach się zawalił na głowę. I mam nadzieję, że nie będzie żadnego zabili go i uciekł, no bez przesady!! Scena elegijna, bardzo ładna, zakończona wręcz klasycznie - czego tu chcieć? Jedyne, co mi się nie podobało, to że Euron go wcześniej jakby zabił, al jednak nie zabił, bo Jamie potem lazł długo daleko i wysoko. No to jak miał go nie zabić, to mógł go dźgnąć, a nie dziurawić na ament. W ogóle na scena z Euronem dla mnie raczej na nie, jak i cała jego postać. Komiksowe bijatyki mi do Gry o tron nie pasują.
Za to walka Cleganów jak najbardziej! I Arya brodząca w napalmowym pyle, i załamany Jon, i Tyrion, który popełnił o jeden błąd za dużo, i myślę, że już się nie wywinie.
Magdalena Maria pisze:
Ale i tak ostateczna rozgrywka wciąż przed nami. Who will kill the Mad Queen?
No właśnie. Arya jakby wypisała się z interesu? To może nikt? i będziemy mieli takie zakończenie przewrotne, że jednak Mad Queen? O tyle nie wydaje mi się, że wtedy szło by wszystko na sezon dziewiąty, jakaś nowa wojna ze Starkami czy coś, a niby mówią, że to finał. Więc albo kłamią i będzie "to be continued", albo jakoś inaczej się to skończy.