Jakoś tak jest, że niemal każdym swoim artystycznym działaniem Tom trafia w samo sedno mojego przewrażliwionego czucia świata. Często mam wrażenie, że to wszystko to dla mnie i za mnie, bo ja przecież nie umiem… Tak też jest z jego obrazami. Pocztówki z Rivendell, ale i pocztówki z Imladris (bo to jednak nie do końca to samo miejsce…), sprzed okrągłych drzwiczek Bag End, z Szarej Przystani, z Tamtego Brzegu... zamarzyło mi się jakiś czas temu wykorzystanie ich w roli ilustracji do BAŚNI (piszę majuskułą, bo dla mnie to słowo ważne i poważne) i nie byłoby to rozwiązanie z tych najgorszych...
SHIRE - od razu muszę napisać, że te obrazy mniej
brudne a bardziej klarowne, podobają mi się nieco mniej. I tak też było z tym. Ostatnio jednak się nim zachwyciłem... to Shire takie polskie... mógłbym się wpatrywać i wpatrywać...
CADYK - ooo!, poprzedni krajobraz był polski tak bardziej intelektualnie, trzeba się było dopatrzeć, domyślić, a tu... tu Budzy wprost uchwycił jakby istotę samą tego ginącego (zaginionego?) niestety pierwiastka, tego pejzażu, który sam w sobie się wydaje pogrążony w mistycznym uniesieniu... jak ten cadyk...
NOCNY LOT - co prawda bardziej mi się kojarzy z książeczką pod tytułem „Pilot i ja”
niż z prozą de Saint-Exupéry’ego, ale i tak lubię bardzo.
KAZIMIERZ PRZEZ NAŁĘCZÓW 2 - to już totalna BAŚŃ... powaga tej sytuacji trochę odbiera śmiałość... to patrząc na ten obraz zacząłem myśleć o ilustracjach...
KAZIMIERZ - bardzo letnie, wakacyjne, takie zwiewne...
BRAMY 1 -
I z twarzą na wschód zrobiłem jeden krok...
RODZINA BUDZEGO - jeden z absolutnych best momentów wśród tych obrazów... po prostu zachwyca... najczęściej wykorzystywany przeze mnie jako tapeta... bardzo żałuję, że nie ma w sprzedaży koszulek TAŃCA SZKIELETÓW z okładką i nie można się w te topole w błękicie ubrać...
KAZIMIERZ PRZEZ NAŁĘCZÓW 1 - a to chyba najlepszy... nie trzeba jechać do Walencji, by ujrzeć Graala, wystarczy sięgnąć ręką między te topole, bo tam - za widnokręgiem Niebo jest...
BRAMY 2 - takie bardziej puszyste te bramy tym razem...
RYNEK W KAZIMIERZU - Kazimierz jesienią. Spośród obrazów miejskich tylko jeden jest lepszy od tego. Szkoda trochę, że na stronie nie da się powiększyć.
TRZY DRZEWKA 3 - a tu mam wrażenie, że patrzę na fragment ikony... kojarzy mi się to z tym emblematem
Antiwitka, co tam Zacheusz na sykomorze siedział... piękne... Najlepsze drzewka.
TRZY DRZEWKA 2 - poprzednie drzewka były pogrążone w kontemplacji, te są wesoło-zamyślone. Genialny ten wiatr, co rozwiewa drzewko z prawej.
TRZY DRZEWKA 1 - drzewka spokojne. Niby najsłabsze, bo niewiele się dzieje, ale to chyba po prostu pokora...
JEZUS - najpierw przychodzą myśli, że można by się tu i tu przyczepić, ale zaraz staje przed oczami głębia tego tematu i piękna prostota z jaką tu został wyłożony...
MIASTO - ten chyba tak estetycznie podoba mi się najmniej, ale cóż to znaczy?... cały czas ciekawi mnie to okno, czy może drzwi zwisające po lewej, na nitce - jak herbata w torebce... i wiem!... to okno proroka, któremu niełatwo, nawet w tak właściwie rozplanowanym miasteczku... chciałbym mieszkać w tym mieście...
ANIOŁ OGNIA - bardzo podoba mi się w tym obrazie to, co właściwie jest obecne na każdym z płócien Budzego - najważniejsze jest na dole! Natura, posłańcy Pana, uniesienia, piękno, rozum, to wszystko tu jest i jest piękne, ale NAJWAŻNIEJSZE JEST NA DOLE!...
ARKA NOEGO - nie ma tu żadnego strachu przed Potopem, a za to sama Nadzieja... odwrócenie pomysłu z krakowskiego osiedla Przy Arce (które właśnie wzięło nazwę od tegoż pomysłu...), ale o to samo chodzi. Jakże piękne i proste...
GÓRA SYNAJ - poraziła mnie kiedyś świetlistość tej Góry i (mimo wszystko) wielo- wielobarwność... dla mnie tych kolorów jest nieskończenie wiele, miriady...
MIASTECZKO - te miasta Budzego to wszystkie takie dobre i spokojne... nic nie jest w nich straszne, wszystko jest piękne...
ASYŻ - ooo!... sam nie wiem, co napisać… najpiękniejsze płótno miejskie i jedno z najpiękniejszych płócien pejzażowych... właściwie można by nic nie robić tylko patrzeć...
TRZY ŚWIATY – tam z prawej, to tak trochę z niemiecka, hehehe... jeszcze do końca nie zinterpretowałem, ale wystarczy spojrzeć na drabiny, żeby poczuć się lepiej... bardzo dobrze czuję to umieszczenie całego świata w/na liściu...
PTASZNIK - okładka POCAŁUNKU MONGOLSKIEGO KSIĘCIA to dla mnie jeden z absolutnie najmocniejszych punktów tej płyty. Ptasznika bardzo lubię (hehehe...), choć taki trochę smutny... wspaniały zmierzch za nim!!!...
PRZYMROZEK - trudno mi, jako człowiekowi, który się urodził i wychował w Chełmie, nie pomyśleć o
podróży na Wschód patrząc na to płótno...
WIATRAK – akurat teraz skojarzył mi się z Męćmierzem, i wydaje mi się, że jakby tak zerknąć między topole, to można by dostrzec Wisłę... chociaż rzeka już tam jest, tyle tylko że płynie do Nieba...
ZACHÓD SŁOŃCA - już tylko cisza i zapatrzenie...
Dziękuję za uwagę! Moje interpretacje i spostrzeżenia są oczywiście nietrafne i płytkie, ale może...