Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 14:19:16

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 234 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 16  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł: KONTUZJORUM
PostWysłany: czw, 30 listopada 2006 10:03:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 07 marca 2006 14:07:18
Posty: 801
Skąd: Marshes
Najpierw było znalezienie małej, zardzewiałej piłki do drewna z czerwoną rączką. Obaj z młodszym bratem chcieliśmy się tą piłką bawić i trochę zaczęliśmy ją sobie wyszarpywać. Ja akurat trzymałem ze strony, gdzie brzeszczot był ułamany. Metal zahaczył o skórę i od dwudziestu paru lat mam na nadgarstku ślad po tym wydarzeniu.

Kolejna historia również miała miejsce w pobliżu domu mojej babci. Kiedyś była tam rozległa łąka, na której w zamierzchłej przeszłości pasały się krowy. Dziś biegnie tamtędy ulica. W każdym bądź razie na skraju łąki rośnie sporo drzew, które w tamtych czasach były jeszcze niezbyt wysokie. Łaziliśmy po nich z braćmi bardzo często. I raz przytrafiło mi się spaść na taki kikucik wystający z ziemi. Nie wiem jak to się stało, że nie nadziałem się na niego i tylko przez pewien czas miałem długą szramę przez pół pleców. Szrama w końcu zanikła.

Kolejną historię wspominam tak źle, że się nie odważę nawet o niej napisać. Śladów brak.

Na podwórku często bawiliśmy się w chowanego. Kiedyś się schowałem za krzakami przy kiosku ruchu. Było gorąco więc ciężkie, metalowe drzwi kiosku były szeroko otwarte. Ruszyłem nogą i ją zarysowałem o ich ostry narożnik. Nie bolało jakoś strasznie, ale gdy spojrzałem, okazało się, że nad piętą widać długą na jakieś 2,5cm i głęboką na ponad 0,5cm ranę biegnącą równolegle do ścięgna Achillesa (oczywiście wtedy nie wiedziałem, że coś takiego istnieje) w odległości niecałego 1cm. Miałem wielkie szczęście z tym ścięgnem. No to pierwsze zszywanie i blizna do dziś.

Któregoś razu oberwałem rurą od odkurzacza. Rura pękła, ale mnie chyba jakoś strasznie nie zabolało. Oczywiście nie życzę nikomu takiej przygody, ale sam wspominam ją z uśmiechem i sprawcy zajścia nie winię w najmniejszym stopniu (pozdrawiam mamo!).

Potem była zabawa, znów z młodszym bratem, w robienie duszków przy pomocy dezodorantu i zapałki. Któregoś razu to ja trzymałem zapałkę, a brat stał dokładnie naprzeciw mnie. Właściwie to nie kontuzja, bo ucierpiał tylko sweter i rzęsy.

No i najsłynniejsza moja kontuzja, czyli w trzeciej klasie podstawówki zabawy chłopców w czasie przerwy. Chodziło o to, że kładło się brzuchem w poprzek blatu biurka, chwytało się za nogi tego biurka i przerzucało ciało tak, aby spaść na podłodze po drugiej stronie. Któregoś razu zrobiliśmy sobie taką ścieżkę zdrowia, że się pod rząd podchodziło do kolejnych ławek i fikało przez nie. I w końcu podczas któregoś lotu przez biurko, mebel ten postanowił polecieć za mną. Ja normalnie wylądowałem na podłodze, a biurko na mojej brodzie. Drugie i ostatnie zszywanie. W domu powiedziałem tylko, że mi biurko na brodę spadło i do dziś się z tego śmieją. Wiele lat później na komisji wojskowej odpowiedziałem, że się bawiłem w komandosów, ale panowie nie chwycili dowcipu. Za to zanotowali obok litery A, że mam na brodzie bliznę długości 1cm. Nie skłamali.

Z czasów podstawówki pamiętam jeszcze tylko jedną kontuzję. W naszej sali gimnastycznej w rogu zawsze leżał stos materacy. Któregoś razu, gdy graliśmy w kosza rzuciłem się przez te materace za piłką i jakoś tak niefortunnie rąbnąłem głową w ścianę. Pamiętam tylko, że mnie odprowadzano na ławkę, bo chwilowo straciłem władzę w członkach i przede wszystkim narządzie dowódczym (czyli głowie, żeby nie było głupich skojarzeń!).

W liceum to już chyba nic ciekawego z takich rzeczy mi się nie przytrafiło. Kolejny wypadek miał miejsce w czasie studiów. W czasie rozgrzewki w kosza robiłem zwykły wsad do kosza z krótkiego rozbiegu. Miało być bez zawieszenia, ale już w locie opadającym zmieniłem zdanie. Niestety było na to trochę zbyt późno. O obręcz zahaczyłem tylko końcami palców, ale impet był spory, więc przekręciło mnie niemal o 90 stopni i spadałem właściwie w pozycji horyzontalnej, zamiast wertykalnej. Odruchowo wystawiłem rękę, żeby trochę się osłonić, ale było to bardzo głupi odruch. Nadgarstek bolał mnie dość długo a i potem, gdy już przeszło, kontuzja ta odzywała się w różnych chwilach. Przez to musiałem zrezygnować z dodatkowej siatkówki, bo długo nie byłem w stanie nagrywać palcami.

I na koniec szlifowanie ćwierćwałków z ojcem. Chciałem ten głupi ćwierćwałek docisnąć do szlifierki, ale mi się kciuk ześliznął i ubyło go trochę. Sporo krwi, ale wcale nie bolało tak bardzo. Właściwie najgorsze było potem to chodzenie z zabandażowanym kciukiem. Brak oczywiście pozostał.

Było oprócz tego wszystkiego mnóstwo skaleczeń, podrapanych kolan, niezamierzonego przyjmowania piłki na twarz, ale nigdy niczego sobie nie złamałem, ani nawet nie zwichnąłem. Nawet palca wybitego nie miałem (chociaż przynajmniej jeden wybiłem). Dziś za biurkiem grozi mi chyba tylko pogłębianie kyfozy piersiowej, co już u mnie stwierdzono.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 30 listopada 2006 14:12:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17234
Skąd: Poznań
Człowieku i Ty jeszcze żyjesz? ;-)

Miałem zszywane oba łuki brwiowe po upadkach w pierwszej 10-latce oraz zwichniętą rzepkę przy grze w kosza. To ostatnie wspominam faktycznie kiepsko. Leżałem na parkiecie i wijałem się weń pazurami z bólu. Po jakimś kwadransie intensywnego schładzania przestało mnie trochę boleć i kolega zawiózł mnie moim autem do lekarza (na ostry dyżur, bo było to już ok. 22.00). Powiedziałem, ze teraz już sobie poradzę i odesłałem go do domu. Lekarz założył mi śliczny gips od kostki po tyłek a potem zadałem sobie pytanie jak ja, cholera teraz wrócę do domu. Nie chciałem zostawiać samochodu pod szpitalem, więc nogę z gipsem umieściłem tam gdzie się dało i pojechałem, obsługując sprzęgło, hamulec i gaz drugą kończyną. Na szczęście ruch był już niewielki no i nie spotkałem po drodze policji... :-D


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 30 listopada 2006 16:24:33 

Rejestracja:
ndz, 18 czerwca 2006 13:42:20
Posty: 3186
Skąd: dalekie krainy
A ja kiedyś, pamiętam, było to w szóstej klasie 1 czerwca, robiłąm z koleżanką grilla i odprowadzałam ją do domu. Buty były zawiązane według zaleceń dziadka... Tylko dziadek nie przewidział zbyt długich sznurowadeł, a co za tym idzie, wielkich pętel. Szłam szybko a nagle jedna noga weszła mi w pętlę przy długiej nodze (nogi jakby związane a nawet gorzej). Szybko się leci, nawet nie zdążyłam ręką ruszyć, tylko całym ciężarem na nią rymnęłam... No i ręka złamana była, dziura w spodniach. Wróciłam w szoku do domu, wieczorem i rano nawet z tą ręką sama się ubrałam :lol: A okazało się złamanie główki kości promieniowej...

W dawnych czasach, to było wiele kontuzji, strupów, upadków. Pamiętamtylko jeden, na chodnik kolanem, niby nic, ale ślad do dziś pozostał. hehe A tak to ostrożne dziecko ze mnie było... :wink:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 30 listopada 2006 16:29:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 października 2006 20:16:28
Posty: 848
Skąd: Mam nadzieję, że z Nieba
A ja mam żużel w łokciu, bardzo męsko wygląda :faja: ...Tak to jest, jak się na żużlu gra w piłkę. A kumpel ostrzegał: "Nie strzelaj!" A ja na to: "Tylko raz". No i było raz...
Potem zaraz szybko u niego w domu była pierwsza część akcji ratunkowej. :) U mnie w domu-druga. Dzięki siostra :)
A, gdy następnego dnia rano zobaczyłem, że spod plastra wydobywa się dziwna maź, to nawet na izbę przyjęć poszedłem.
Parę tygodni później, na asfalcie grałem w piłkę. Upadłem na ten sam łokieć. Jakby mnie ktoś ze skóry obrał :) Taki fajny płat zwisał. No i nożyczkami do papieru koleś mi to obcinał :)

A jaka blizna teraz jest. Normalnie jakbym w Armii był :wink:

_________________
"...Trzeba walczyć, aby Bóg dał zwycięstwo..."
św. Joanna d'Arc


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 01 grudnia 2006 22:05:54 

Rejestracja:
ndz, 18 czerwca 2006 13:42:20
Posty: 3186
Skąd: dalekie krainy
Przed chwilą szłam, żeby wpuścić psa do domu po spacerze. Zobaczyłam, że sąsiednie drzwi naprzeciw (też nasze) są otwarte to zamknęłam i zamiast trafić na schody w dół po psa, to ja głową w ścianę z rozpędu... Mózgowy wstrząs he he :roll:

Niedawno podobnie - zamiast nogą w otwór drzwiowy to też w ścianę walnęłam przechodząc.

Jeszcze kiedyś - podobnie - w futrynę z całej siły ramieniem.

Jakieś zaburzenia chyba w trafianiu do celu że na ścianę idę zamiast przejść przez drzwi! :wink:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 grudnia 2006 22:23:40 
- w wieku lat trzech huśatłąm się z dwiema kuzynkami na takiej fuśtawce- równoważni, ja wisiałam na rurze samej i spadłam na mordkę- do dziś krzywy, źle zrośnięty nos

- w czwartej klasie zaostrzyłam sobie ołówek i po minucie wbiłam przez przypadek we wnętrze dłoni- wciąż jest tam grafit

- w drugiej liceum po kłótni z rodzicami pchnęłam przeszklone drzwi- gruba szyba riozbita w drobny mak, odłamek w łokciu- do teraz blizna

- na szczęście wszelakie rany głowy (gero szczelil kiedyś w słupek bramki, słupek się przewrócił i jeb! mi w głowę, kiedy indziej przy bójce uderzyłam o metalowy kant łóżka itd) nie zostawiły widocznych śladów.


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 grudnia 2006 22:29:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:10:43
Posty: 3722
Morella pisze:
nie zostawiły widocznych śladów.
same niewidoczne? :lol: :lol: :wink:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 grudnia 2006 22:31:38 
prisajsli!!!!!!! :D :D :D :D :D :D :D :D :D


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 grudnia 2006 22:54:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 21 stycznia 2005 20:57:59
Posty: 1742
Skąd: Stettin Hockendorf
grafit w dłoni!?!?! to nie było zadnego zakażenia?
mocno :lol:

ja w ciagu swojego życia złamałem sobie 6 razy nogi..3 razy lewa 3 razy prawa...do tego raz palca u dłoni..
tak to jest jak sie grywało duzo w piłke:)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 05 grudnia 2006 13:51:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17234
Skąd: Poznań
Grafit w dłoni rozwala. :-D
Morella może teraz być spowalniaczem w reaktorze atomowym, jakby co.
;-)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 05 grudnia 2006 15:15:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:14:22
Posty: 9021
Skąd: Nab. Islandzkie
Morella pisze:
jeb! mi w głowę, kiedy indziej przy bójce uderzyłam o metalowy kant łóżka itd) nie zostawiły widocznych śladów.


Tzw. uraz mentalny :P.


Hmmm, ciekawy temat.
Osobiście mam trochę do powiedzenia na temat, gdyż nie raz pamiętam spojrzenia pełne zgrozy podczas iście cyrkowego pokazywania skrzywienia mojej ręki - wynik dosyć ostrego złamania sobie tejże kończyny w 3 miejscach (z przemieszczeniem - ręka wyglądała trochę jak literka Z - mój brat prawie zemdlał na jej widok :-)) - wynik upadku z linowej leśnej huśtawki, około 7 metrów. No cóż, rączka mi się krzywa zrosła :-).
Druga sprawa, jest dosyć irytująca. Po przyłożeniu koledze w ramach klatkowej kłótni tak szybko uciekałem przed odwetem, że potknąwszy się złamałem nogę - kolejne złe zrośnięcie się - stopa nie pasuje mi do żadnych butów, prędzej czy później w tym samym miejscu robi się dziura (lekko wystaje mi kość).
Ostatnia poważna kontuzja to pozostałości po szwach operacyjnych na... oczach :-). W wieku 3 lat przeszedłem bardzo poważną operacje wzroku, niestety szwy coś się nie rozpuściły czy coś w ten deseń (to potwierdza dokumentacja lekarska) - a ja do dziś w różnych nie spodziewanych momentach widzę jakieś drobne przeźroczyste kreski, pętelki.
Bo tak to same jakieś blizny po otwieraniu konserw, wiecznych strupach z dzieciństwa (kolana i łokcie) czy nieudane przekłucie chrząstki usznej w trzech miejscach.
A tak poza tym to wszystko OK, hehehe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 07 grudnia 2006 09:57:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:19:43
Posty: 2382
Skąd: z drzewa
1. W wieku 5 lat będąc po raz pierwszy na nartach złamałem lewą nogę :)

2. W wieku 6 lat, w sanatorium w Rabce bawiłem się w supermana skacząc z łóżka na łóżko. Zrobiłem o jeden skok za dużo i nadziałem się udem na metalowy bolec na którym powinno być pokrętło do kaloryfera i na nim sie zawiesiłem.... pozostałość - szrama na udzie

3. W wieku 9-10 lat próbowałem dłonią zahipnotyzować jamnika . Jamnik wyskoczył jak z procy i dostał szczękościsku na moim nadgarstku... pozostałość - blizna na nadgarstku

4. W wieku lat 11 spadłem z krawężnika i uzkodziłem łuk brwiowy

5. W wieku 13 lat postanowiłem odpalić z kolegą petardę produkcji radzieckiej. Lont nie dopalił się do końca, więc wpadłem na genialny pomysł i przełamałem petardę na pół i wsadziłem do środka zapałkę, po czym uciekłem. Ponieważ petarda nie wybuchła, pszedłem sprawdzić co się stało i wtedy było <boom> i blask jaśniejszy od tysiąca słońc. Spaliło mi skórę na prawej dłoni i wtopiło koszulkę w przedramię... pozostałość - duża biała blizna na przedramieniu.

6. W wieku 17 lat jechałem rowerem przez las i ubrudziłem stopy. Postanowiłem je umyć, opuszczając się na rękach z drewnianego mostku nad leśną rzeczką. Jedna z belek nie była przymocowana, wyskoczyła do góry, a duży gwóźdz wbił mi się między żebra.. pozostałość - blizna na prawym boku.

7. W wieku lat 20 spadłem z konia i byłem sparaliżowany przez 6 godzin.. Okazało się że miałem pęknięte żebra... pozostałość - bóle w plecach od czasu do czasu ;)

8. W wieku lat 23 dostałem z buta w tył głowy i rozeszła mi się świeża blizna bo wycięciu jakiegoś guzka.. pozostałość - blizna na potylicy.

9. W wieku lat 26 zajrzałem w paszczę smoka. :) Pozostałość - grudki prochu powbijane w twarz :)

+ liczne wybicia, stłuczenia itp jako wynik okładania się z kolegami różnymi ciężkimi przedmiotami, a także jako wynik licznych upadków rowerowych :wink:

Narazie tyle co sobie przypominam :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 07 grudnia 2006 10:08:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17234
Skąd: Poznań
Jasiek pisze:
W wieku 9-10 lat próbowałem dłonią zahipnotyzować jamnika


:-D :-D :-D

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 07 grudnia 2006 10:10:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:19:43
Posty: 2382
Skąd: z drzewa
No tak... siedział przede mną, a ja zamykałem i otwierałem dłoń tuż przed jego oczami :D Miałem nadzieję, że zaśnie 8)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 07 grudnia 2006 10:26:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
:lol:
ja miałam tylko jedną kontuzję też związaną z psem. koniecznie chciałam go (psa) pocałować w nos, ale on zaczął warczeć. więc ja też zaczęłam warczeć. wtedy okazało się, że atawizm dla zwierzęcia jest silniejszy niż miłość do pani i zostałam ugryziona w oko. przez kilka minut nie chciałam oderwać ręki od oka bo myślałam, że zobaczę je - oko- na dłoni :wink: dziś pozostały tylko blizny na powiece, ale wtedy przez kilka dni musiałam chodzic w okularach przeciwsłonecznych. miałam 25 lat.
a w dzieciństwie to takie zwykłe strupy na kolanach. nigdy żadnego złamania. raz przyskrzyniłam sobie palec i odpadł mi paznokieć.

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 234 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 16  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Prazeodym i 34 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group