Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 15:47:40

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1358 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 91  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: śr, 02 marca 2005 22:16:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
no to od nowa.... koledzy...

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 03 marca 2005 01:11:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Mój stosunek do Beatlesów jest, jak wiemy, inny niż większości tu zgromadzonych.

Dla mnie Beatlesi najwięksi, najbardziej niepowtarzalni, najbardziej historyczni, najbardziej po prostu też fajni - to są Beatlesi z okresu wczesnego. Mniej więcej do Help!, która to piosenka jest moją piosenką Beatlesów nr jeden. Mniej więcej z ich trzech filmów, tych nie-animowanych.

Sęk w tym, że nie wpasowuję się w stosowany tu system oceny płyt, ponieważ:
1) wczesnych Beatlesów znam nie po oryginalnych płytach, lecz po osobistych składankach, nagrywanych z radia czy skądkowliwiek inąd. Ja po prostu nie wiem, co jest na której płycie z tych wczesnych, nie mam ich nawet.
2) z tego, co sie zorientowałem, te wczesne płyty nie oddają prawdziwej wartości wczesnych Beatlesów ponieważ:
po pierwsze, żadne z nich płyty w sensie przemyślanych albumów, po prostu ileś tam piosenek wrzuconych na kupę
po drugie, znaczna część najwspanialszych Beatlesowych piosenek nie ma na żadnej z głównych płyt studyjnych - gdzie jest I Wanna Hold Your Hand??? gdzie jest From Me To You???

Więc nie po płytach pójdę, lecz po najważniejszych piosenkach.

LOVE ME DO - pierwszy singiel i jeszcze kulawe to, ale już baaardzo przyjemne do słuchania (druga strona, czyli PS I Love You też niczego sobie!)

I SAW HER STANDING THERE - otwiera pierwszą płytę, ale dla mnie to jest przede wszystkim piosenka z filmu "Yesterday", który uwielbiam! To już są PRAWDZIWI WSPANIALI BEATLESI :-)

TWIST AND SHOUT - pierwsze Beatlesowe arcydzieło, piosenka o niesamowitej mocy, rozsadzająca ramy rock'n'rolla, a przecież nic to, tylko czysty rock'n'roll! (... siekiera bejbe!! ... )

ALL MY LOVING, TILL THERE WAS YOU, DON'T BOTHER ME, IT WON'T BE LONG - niezmiennie jedne z moich ukochanych piosenek, niedawno się dowiedziałem, że stanowią one trzon płyty "With the beatles" - coś mi się wydaje, że ta płyta by mi się baaardzo spodobała, gdybym ja miał ;-)
Ale niestety - czegoś bardzo ważnego na niej brakuje!...

... I WANNA HOLD YOUR HAND - ARCYDZIEŁO!!! Dokładnie o to mi chodzi, kiedy mówię o mojej miłości do wczesnych Beatlesów (i :cry: niestety nikt mnie nie rozumie). To jest jedna z tych piosenek, która tak mnie porywa, ze moge sobie bez problemu wyobrazić, jak piszczę i krzyczę razem z całą kupą innych wariatów... Ta muzyka po prostu LECI! - w całej swojej prostocie jest jednym z największych czadów zeszłego stulecia.
Sex Pistols zagrali potem na tę samą nutę, tylko trochę przesterowali gitary - i zrobili rewolucję, jakiej oprócz Beatlesów w muzyce rockowej nie było. To jest ten sam rytm, ta sama prostota, ten sam czad, ten sam rock and roll.

SHE LOVES YOU - to samo!!! Szkoda, że tak często jest to piosenka wyśmiewana, wręcz symbol tych niby badziewnych naiwnych garniturkowych Beatlesów, pogardliwie zbywanego "big bitu". Jest to bowiem piosenka wspaniała.

FROM ME TO YOU - nie jest to aż tak porywające jak powyżej, ale ten sam duch i mimo wszystko jest to kolejne arcydzieło!

A HARD DAY'S NIGHT i CAN'T BUY ME LOVE - ciąg dalszy największego fenomenu w historii muzyki rockowej.
Ja powiem tak: może właśnie te pięć utworów, które od I Wanna Hold... wymieniłem, to są te utwory, bez których nic nie byłoby takie samo? Bo mi się wydaje, że gdyby nie było fenomenu Beatlemanii (czyli właśnie rwania włosów z głowy przy Hard Day's night), to może rock and roll by jednak nie przetrwał, a w kazdym razie nie rozpowszechnił aż tak bardzo...

---------

Beatlesi nagrywali wtedy muzykę, w której energia grania była tak potężna, że rodziła radość i dawała skrzydeł; mi daje nadal zresztą... -- ja nie wiem, czy ta radość była w nich, różnie się mówi. Ale ta muzyka ich przerosła. Oni może nie umieli za dobrze grać, a już na pewno komponować, może to wszystko był spontan i tak szło, jak wyszło. Ale wyszło coś poza wszelkimi oczekiwaniami, myśle, że wyszło z nich w jakiś sposób niekontrolowany, niezaplanowany, coś, czego w bardziej świadomym akcie twórczym by się nie dało zrobić.
Może dlatego mniej lubię późniejszych, bardziej dojrzałych i świadomych Beatlesów - bo oni zaczęli potem kombinować, wzbogacać, poszukiwać - i czasem świetnie im to wychodziło, ale czasem się okazywało, że nie są z nich tacy znowu wybitni muzycy, że muszą ustapić pola innym, bo inni są lepsi.

Ale nikt nie był od nich lepszy w nagrywaniu Hard Day's Nightów....

-------------

cóż. Potem powoli ten czad zaczął słabnąć. Sporo gorszych piosenek powstawało, kiedy powinni coraz mniej ich robić. Ale na szczęście na nienajlepszej w sumie płycie Help! jest utwór tytułowy ... pod tytułem:

HELP! - a to jest dla mnie numer jeden. Co za tempo, co za ciąg do przodu, co za zwartość; jeszcze na I Wanna Hold... są jakieś momenty opadania emocji, na Hard Day's Night już właściwie ich nie ma, ale na Help! to jest w pełni zrealizowana zasada Hitchckocka, że zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem jest coraz ciekawiej! :D

------------

no i potem się zaczyna zupełnie inny rozdział, co to inni go napiszą za mnie, bo ładniej piszą na te tematy. Mi się na Rubber Soul lekko nudzi, a na Revolverze przewiajam co drugi kawałek. te, co ich nie przewijam są wprawdzie super. Ale tak od roku 1967 to już dla mnie Beatlesi spadają do drugiej ligi.
To już jest The Cream, Led Zeppelin, The Doors, Ten Years After, Jethro Tull...

Oczywiście jest jeszcze płyta Abbey Road - najlepsza dla mnie płyta Beatlesów i pełen powrót do pierwszej ligi. Wbrew Boskiemu (mimo, że Boskey twierdził nad ranem, że Abbey Road jest lepsza od Legendy :roll: ), właściwie nie widzę na Abbey słabego momentu.
Są momenty wybitne, przede wszystkim najbardziej niedoceniana piosenka Beatlesów czyli "I Want You" (najbardziej niedoceniana, bo jak Piosenka po nic jest po prostu szczytowym osiągnięciem muzycznym zespłu, a mało kto o niej mówi...) oraz Oh Darling, czyli Najlepiej Zaśpiewany kawałek w dorobkuwszystkich trzech wokalistów zespołu, a także Because oczywista i otwierające Come Together. Ale wszystkie piosenki są minimum bardzo dobre. A czego Boskey chciał od tej przecudnej suity wieńczącej płytę??? Co się nie podoba? Przecież te piosenki krótkie przechodzą jedna w druga tak płynnie, tak doskonale, jakby to była jedna piosenka, w dodatku każda z tych cząstek nawet sama w sobie jest naprawdę BARDZO DOBRA!

Ech. Na razie tyle.

PS. Elrond, coś ty narobił, ja miałem już spać!!!!!!!!!!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 03 marca 2005 09:03:48 

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:16:30
Posty: 1280
J.T.Fly pisze:
Jakieś to było zbyt cukierkowe jak na mój gust, za miękkie, za delikatne. Zbyt popowe hyba... Dlatego moja historia rocka zaczyna się od roku 1969 i Led Zeppelin oraz Hendrixa...

Jeżeli prześledzisz całą ich dyskografię, to zauważysz rozwój (narażę się tu chyba Crazemu :) ) od utworów prostych, łatwych w odbiorze do form bardziej ambitnych. Piotr Kaczkowski (w Trójce) powiedział kiedyś [chyba, że to był ktoś inny - bo to było ponad 20 lat temu], prezentując całą ich dyskografię, że tam gdzie Beatlesi skończyli, tam inni (wymienił Led Zeppelin) poszli dalej.
Tym symbolicznym miejscem zakończenia, a raczej niedokończenia był niedokończony właśnie "I want you" - wspaniała kompozycja - musisz Fly'u koniecznie jej wysłuchać.
Początków hard rocka można się też dopatrzyć w "Come together" i "Holter scolter" (chyba pisownia jest inna).
Z tym, że ja podzielam też zachwyt Crazego nad pierwszym okresem ich twórczości. Jest to "prostota" najwyższej próby. Dla mnie brzmi bardziej świeżo niż 99% aktualnej muzyki pop.
Koniecznie powinienem wspomnieć o utworach ze"środkowego" okresu twórczości, takich jak: "Eleanor Reagby" i "A day in the life". Wymieniać można by długo ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 03 marca 2005 09:40:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 14:36:56
Posty: 7692
Skąd: 52,2045 N, 20,9694 E
Jurek_M pisze:
Początków hard rocka można się też dopatrzyć w "Come together"


To jest początek hip-hopu :mrgreen:

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 03 marca 2005 10:12:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:53:29
Posty: 14860
Skąd: wieś
Już pisałem i na razie nie chce mi się tego odtwarzać. Dla mnie genialni. Genialni kompozytorzy, muzycy, aranżerzy... I pierwszy okres raczej nie dla mnie. Wszystko dla mnie zaczyna się od Rubber Soul. Potem są momenty słabsze (Taxman, niektóre kawałki z White Album) i lepsze (Magical Mystery Tour, Abbey Road, Sierżant).

Ale ostatnio moja ulubiona to Antologia zwłaszcza cz II i III - te akustyczne, pierwotne wersje pięknych piosenek są momentami lepsze niż to, co z nich powstało.

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 03 marca 2005 13:53:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:14:22
Posty: 9021
Skąd: Nab. Islandzkie
Cytat:
no to od nowa.... koledzy...


a kolega, to co? :-) jestem ciekaw...

a ja sie staram u Lawmena o moj stary wpis, bo nie mam sily pisac tego jeszcze raz.. :P


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 03 marca 2005 14:23:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
Crazy pisze:
oraz Oh Darling, czyli Najlepiej Zaśpiewany kawałek w dorobkuwszystkich trzech wokalistów zespołu



bardzo ciekawe Crazy!

Ty wiesz że on przez całe tygodnie nagrywał ten wokal. poprawiał, ciął jak żaden inny w historii... a więc było warto...

Chociaż Lennon i tak powiedział,że akurat te3n numer on zaśpiewałby lepiej - i to beż żadnej o dziwo złośliwości...

Ja uwielbiam wokale McCartneya, ale akurat nie wszystkie te krzyczące... A jesli już te, to "I'm Down"...

Jeszcze odtworzę mój tamten post, ale jak zbiorę siły :D

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 03 marca 2005 15:37:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:14:22
Posty: 9021
Skąd: Nab. Islandzkie
Najlepszy krzyczacy Chomik jest w Ajwgatdefiling. Czad.


Crazy pisze:
(mimo, że Boskey twierdził nad ranem, że Abbey Road jest lepsza od Legendy Rolling Eyes )


Hmmmm, jest pare lepszych plyt , lub plyt na podobnym poziomie...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 04 marca 2005 11:10:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
PLEASE PLEASE ME ***
best song: There's a Place
best moment: "as I write this letter -oh- send my love to you -you know I want you to - remember that i'll always - yea..."

Covery raczej beznadziejne, zwłaszcza "Boys" i tak już będzie, Crazy, do końca z tymi wczesnymi płytami - covery je zasyfiają. Autorskie piosenki ubogie w rozwiązania aranżacyjne, ale nie mogło byc inaczej skoro płytę nagrano w jeden dzień. There's a Place jest za to trzy razy dojrzalsze artystycznie niz cokolwiek innego na tej płycie. Dobrze broni się też Misery.

WITH THE BEATLES *** i 3/4
best song: Not a Second Time
best moment: zakonczenie It Won't be Long

Bardzo udana płyta. Najlepsze covery na płytach Beatlesów są właśnie tu - właściwie jedynym bezsensownym posunieciem jest Roll Over Beethoven (brzmi tak jakby Harrison nie miał jaj). Autorskie numery zadziwiają odwagą melodyczną (Not a second Time ze słynnymi "eolskimi kadencjami" oraz All I've Got to Do), a przy tym kipią szczerością i świeżością, czego nie będzie można powiedzieć do końca o kawałkach z płyty następnej.

A HARD DAY'S NIGHT *** i 1/4
best song: I'll Be Back
best moment: refren If I Fell

Czołowa płyta nurtu British Invasion? Opus magnum wczesnych Beatlesów? Hmmm... Niby wszystko wymarzone: brak kowerów, 6 numerów Johna, tylko 2 Paula (a więc swietnie, bo wczesny Lennon deklasował wczesnego McCartneya), 6 wspólnych, krytycy w niebie, fanki listy piszą... Ale czyż nie słyszycie, że popadli tu w komercyjne koleiny?? Przepój na zamówienie I'm so Happy Just to Dance with You postawiony przy wcześniejszym, niby głupiutkim Little Child jest tylko cieniem: mniej energii, mniej zycia, mniej prawdy... Oczywiście są tu i perełki, ale album jest przeceniany!

BEATLES FOR SALE ****
best song: Baby's In Black
best moment: rymy "doing/blue and (lonely)" i "lyin'/fun in (it)" w What You're Doing

Wszystkie recenzje internetowe podkreślają jaki to niedoceniony biedaczek z tego albumu, i rzeczywiście - gdyby nie naprawdę tym razem obrzydliwe covery (Honey Don't sing Hey hey hey hey) - mogła to być wielka płyta. A tak mamy tylko przypływy wielkości np. w I'm a Loser (utwór ważny z tego powodu, że chyba pierwszy taki od serca u Beatlesów) Uwielbiam też I Don't Want to Spoil the Party, w związku z dziwnym napięciem pomiędzy lekko knajpianą aurą i poważnym tonem tekstu. Wreszcie naprawdę popisał się samodzielnie Paul: What You're Doing brzmi bardzo nowocześnie, jak na 1964, zarówno pod względem kompozycji, jak i produkcji.

HELP! *** i 3/4
best song: Help!
best moment: coda Ticket To Ride

Trudno ocenić tę płytę: sztandarowe utwory (tytułowy, Ticket to Ride i Yesterday) są oczywiście z najwyższej półki wszechczasów. Reszta jest niezła, ale zbyt rzadko, jak na Beatlesów, genialna. Wyróżniam tylko It's Only Love - wprawdzie autor twierdził, że to jego najgorszy tekst w życiu, ale raczej się mylił: tekst taki sobie, ale w poączeniu z muzyką doskonale oddaje stan ducha, który opisuje.

RUBBER SOUL **** i 3/4
best songs: Nowhere Man, Think For Yourself
best moment: harmonie w I'm Looking Through You

Co się zmieniło, ze to od TEGO momentu uważa się że beatlesi dorośli? Przede wszystkim aranżacje: zadziwia bogactwo pomysłów i barw: sfuzzowany bas, byrdsowy rickenbacker, sitar (ten akurat na tej płycie przereklamowany...), preparowane pianino... Ale i melodie się rozszerzyły i stały zupełnie nieprzewidywalne. Liderzy poszli w głąb siebie - także MCartney, o czym świadczy utwór I'm Looking Through You, jedna z najbardziej niezasłużenie zlekceważonych pięknych piosenek Beatlesów. I Harrison wyrósł na ważną postać - obie jego kompozycje są rewelacyjne... Odjąłem ćwiartkę za Michelle, której nie mogę zdzierżyć - ale to też mozna im zapisać na plus (za odwagę pójścia aż w Takie rejony)

REVOLVER *****
best songs: ooo, jest w czym wybierać
best moments: jak wyżej, np. chórki w Taxman, solo od tyłu w I'm Only Sleeping, temat gitarowy w And Your Bird Can Sing, "well well well you're feeling fine", spiętrzenie gitarowe w Got to Get You Into My Life

Płyta jest doskonała: wszyscy są w życiowej formie i na dodatek jeszcze sobie bardzo pomagają w cudzych kompozycjach (może własnie tym TA płyta przebija "Abbey Road") Ciekawostki: Got to Get You... McCartney napisał jako odę do marihuany ( :( ), a w She Said She Said Harrison grał na basie, bo się chłopaki pokłóciły i Paul wyszed nie omieszkawszy czasnąć drzwiami i oknami te fanki się do nich pchały...

SGT PEPPER'S LONELY HEARTS CLUB BAND **** i 3/4
best songs: Good Morning Good Morning i Getting Better
best moments: "Lennon z zaświatów" w A day in a Life
oraz partia smyczków w linijce "we didn't know that was wrong" w She's Leaving Home

Pomijając mitologię - ciekawa płyta z niepowtarzalnym klimatem. Kompozycje czasami słabsze niż mogłyby być... ( Note: W Within You Without You jest wyrażne nawiązanie do Ewangelii, i to przychylne :!:)

MAGICAL MYSTERY TOUR *****
best songs: Strawberry Fields Forever i The Fool on The Hill
best moment: mellotron w zakończeniu Flyi n g

Bez słabych momentów (prawie)

THE BEATLES **** i 1/2
best songs: Dear Prudence i Julia
best moment: wyciszenie po ostatnim "won't you come out to play"

Dobre wiadomości: powróciła energia i prostota, a także pojawiło się trochę śmiesznego brudu (pełno okrzyków w tle), no i większość utworów między bdb i cel. Zła wiadomość: Lennon popadł w koszmar niesmacznej awangardy w Revolution 9, no i nie wszystkie kompozycje McCartneya (np. Rocky Rackoon) trzymają wysoki poziom.

YELLOW SUBMARINE *** i 1/2
best song: Hey Bulldog
best moment: solo w Hey Bulldog

Druga strona też OK.


ABBEY ROAD *****
best song: Because
best moment: "and in the end..."

Bardzo dobrze ułożona płyta. Wspaniałe kompozycje (nawet Octopus's Garden ), wszystko wspaniałe! I to jeszcze pod jaką presją nagrane! Brawo! Brawo!

LET IT BE ***
best song: Two of Us
best moment: "Ive got a feeling!/ oh yeh"

Mam wątpliwości czy ta płyta powinna była zostać wydana. Połączenie brudu (tzn. chropowatosci) z orkiestrą... Brawo Phil... :roll:

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Ostatnio zmieniony sob, 05 marca 2005 15:03:05 przez Gero, łącznie zmieniany 2 razy

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 04 marca 2005 13:55:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:53:29
Posty: 14860
Skąd: wieś
Dzyniu - doskonale to wszystko ująłeś...

Let it be - lepsze w wersji naked.

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 04 marca 2005 23:51:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Mimo wszystko ja się ze znaczniejszą częścią uwag Dzynia zgadzam... :-)

Jurek_M pisze:
tam gdzie Beatlesi skończyli, tam inni (wymienił Led Zeppelin) poszli dalej.
Tym symbolicznym miejscem zakończenia, a raczej niedokończenia był niedokończony właśnie "I want you"

O, to dobrze, że ktoś to tak ujął. I want you jest dla mnie w twórczości Beatlesów czymś wybijającym się daleko ponad inne. Może w tym momencie Beatlesi coś skończyli, a dalej poszli Zeppelini i inni, ale trzeba przyznać, że mało którym z tych innych udało się nagrać coś równie dobrego, jak I Want You (She's So Heavyyyyyyyyyyy!)

Cytat:
Z tym, że ja podzielam też zachwyt Crazego nad pierwszym okresem ich twórczości. Jest to "prostota" najwyższej próby. Dla mnie brzmi bardziej świeżo niż 99% aktualnej muzyki pop.

A dlaczego nie 100%?

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 05 marca 2005 00:34:15 

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:16:30
Posty: 1280
Crazy pisze:
A dlaczego nie 100%?

Zakładam, że mogę czegoś nie znać. :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 05 marca 2005 00:36:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:14:22
Posty: 9021
Skąd: Nab. Islandzkie
let it be TYLKO w wersji NAKED


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 05 marca 2005 12:02:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
Jeszcze żeby Boskey miał sz czym polmeizować:

JOHN LENNON/PLASTIC ONO BAND ** i 3/4

best songs: Remember i Look at Me
best moments: zakończenie Remember , crescendo w Isolation

nie taką surowość lubię, taka surowość ociera się o kanciatość - nie wiem dlaczego wszyscy tak nad tym pieją

IMAGINE *** i 3/4
best song: Gimme Some Truth
best moment: ?

Kilka genialnych kawałków (tzn. Jealous Guy, Gimme Some Truth , Oh My Love i How? [z najpiekniejszym tekstem Lennona w życiu]) , ale i tak widać brak McCartneya, k tóry wybiłby mu z głowy przegięcia w stylu Don't Wanna Be...

SOMETIME IN NYC *** i 1/4
best song: Woman is the Nigger of the World

Niektóe wejścia Yoko nawet do posłuchania plus kilka niezłych zapomnianych numerów Johna

MIND GAMES ****

best song: You Are Here
best moment: solo w Asumasen

Już wolę jego produkcje niż spectorowską, choć ta też nie jest doskonałą. Ale wrócił do sennych i rozbudowanych aranżacji! He was a dreamweaver, and then he was John , and then - thank goodness - he went on dreamweaving

WALLS AND BRIDGES ***
best song: Nobody Loves You

tak jakby nie mógł się zdecydować, czy stawiać na bogate klimaty Mind games czy na surowość Plastic Ono Band

DOUBLE FANTASY * i 1/2
best song: Woman

Nie znoszę tej lukrowatej płyty zapowiadającej płyciznę lat 80-tych

MILK AND HONEY ** i 1/2
best song: Grow Old With Me

Piękna piosenka Grow Old With Me plus kilka numerów w duchu Double Fantasy, ale na szczęście bez tego lukru

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 05 marca 2005 19:48:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
nie znam tych wszystkich płyt, ale szczerze mówiąc nigdy żadne solowe dokonanie Lennona, ktore słyszałem mi się nie podobało; nawet Imagine mi nie podchodzi (a płytę całą słyszałem kiedyś, jako jedyna, i nie podobawszy się zupełnie)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1358 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 91  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 52 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group