Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest sob, 27 kwietnia 2024 08:26:07

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 423 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18 ... 29  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 21 stycznia 2008 03:14:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Doszliśmy do Pornography? Ciężko mi pisać o tej płycie. Z jednej strony jest doskonała, jest kolejnym logicznym krokiem na drodze od Trzech Wyimaginowanych Chłopców poprzez Siedemnaście Sekund oraz zastanowieniem nad utratą Wiary. Aż wreszcie pojawiła Pornografia, ostateczne egzorcyzmy nad duszą Roberta S. Słuchanie płyty nie jest czasami łatwe, szczególnie po poczytaniu o czasie i sposobie jej powstania. To szczyt ale jednocześnie schyłek wczesnego The Cure. Szczyt, bo jest tu w skrajnej formie wyrażona pasja, na tej płycie wręcz wściekłość Roberta. Z drugiej strony powstała ona w szalenie trudnym okresie dla zespołu i zakończyła się praktycznie jego rozwiązaniem.
Wstępem dla nagrywania nowej płyty były niewątpliwie tematyka poprzedniej oraz trasa koncertowa. Jak juz wcześniej pisałem tematyka wiary a w zasadzie jej utraty była dla Roberta ważnym ale wcale nie miłym tematem. Codzienne jej wyciąganie poprzez ogrywanie na scenie przedstawienia jakim stały się koncerty promujące Faith nie było zatem łatwe. To potęgowało nastrój przerażenia pana S. i stało się też kolejnym przyczynkiem do intensywności kolejnej płyty.
Robert zaczytwywał się tez w tym czasie w literaturze o schizofrenii i chorobach umysłowych. Jedną z nich była Charlotte Sometimes, która stała się też przyczynkiem do powstania utworu, który wyszedł na singlu pomiędzy oboma płytami. Na stronie B jest nagranie Splintered In Her Head - bardzo pokręcone, bardzo bliskie już stylowi pornograficznemu.
Kolejnym ważnym elementem, którego pominąć się nie da w genezie płyty są narkotyki. Już wcześniej pojawiły się one w zespole wzmacniając alkohol - obecny od zawsze kompan Roberta. Kolejny rok życia na ciągłym cugu raczej nie relaksował a pogłębiał wszelkie lęki itp.
Samo nagrywanie płyty nie było łatwe. Narastający konflikt wewnątrz zespołu, chaos Roberta, gubiącego wstępne nagrania demo, coraz słabsza z nim komunikacja plus nowy producent mogłyby sugerować o wiele gorszy efekt. W rezultacie jest niesamowicie, intensywność i emocje doprowadzone zostały na skraj.
Dlaczego zatem wolę Faith? Chyba bardziej odpowiada mi Robert jeszcze szukający, jeszcze zdziwiony, jakby ogłuszony faktem że coś utracił, że dokonuje przełomowych odkryć w swoim życiu. Rok później to już wrak człowieka, który swoim niesamowitym talentem dograł następpny fascynujący rozdział tej historii, choc jego świadomość mocno odjechała już w inny wymiar. Dla mnie Faith jest jeszcze taką ciszą przed burzą. Jest już tu posmak tej furii i jednoczesnego odrętwienia które wypełnią całą kolejną płytę. Tu jest jeszcze niedowierzanie, taka dosłownie ostatnia chwila przed sztormem. Jak pierwsze krople zapowiadające zawieruchę, jeszcze potrafiące koić łągodnością jak w All Cats Are Grey. Pornografia to już bliskość szaleństwa, igranie ze złem, agresja wręcz, to niebezpieczna bliskość granicy z którą Ian Curtis sobie nie poradził.

Do czego to w efekcie doprowadziło? Zespół ruszył w trasę oczywiście. I nawet do pewnego momentu te niesnaski wewnątrz nie były widoczne. Dopiero pod koniec trasy Robert i Simon skoczyli sobie do gardeł a po incydencie na koncercie w Brukseli (11.06.1982) Simon ostatecznie wyleciał z kapeli. To był koniec tego wcielenia The Cure.

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 21 stycznia 2008 19:27:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17992
...bardzo ciekawie kolega pisze. Fachowo i "fanowsko"( tzn.widac u kolegi serce prawdziwego fana)

_________________
..Ty się tym zajmij..


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 22 stycznia 2008 02:27:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
:oops: dzięki
od razu tłumaczę, że każdy wpis jest swoistą kompilacją tego co sobie na bieżąco czytam z książki pana Rzewuskiego "Poletko Pana Boba", wikipedii, wkładek deluxowych oraz własnych przemyśleń.

ad rem
Koniec wczesnego wcielenia The Cure nie oznaczał na szczęście końca zespołu jako takiego. Niemniej jednak jasne było już, wtedy przynajmniej dla Roberta, że dalej już w kierunku, w jakim podążał zespół przez kilka ostatnich lat, pójść się nie da. Trzeba było zacząć coś zupełnie innego prawie od zera. I w ten sposób powstały kolejne single. Kolejno wydane w końcu 1982 (Let’s Go To Bed) i przez cały 1983 (The Walk i Lovecats) ostatecznie zebrane na EPce Japanese Whispers w końcu 1983. Od zakończenia trasy Pornography minęło zaledwie kilka miesięcy ale to już zupełnie inny zespół. Po odejściu, a raczej wyrzuceniu, Simona Gallupa zespół w zasadzie istniał jako duet. Robertowi pozostał jedynie wierny towarzysz Lol. Robert grał w zasadzie na wszystkim poza perkusją. Lol wspomagał go w programowaniu perkusji oraz na klawiszach. Dopiero na ostatnim z singli skład poszerza się o Phila Thornalley’a, który zadebiutował na Pornography jako współproducent a tu pełni rolę basisty oraz Andy Andersen na perkusji. Jednak trudno powiedzieć wtedy o nich jako pełnoprawnych członkach zespołu. Gdyby ten czas przypisać Robertowi solo też nie byłoby większej różnicy. Z resztą pierwszy z singli wcale nie miał ukazać się pod szyldem The Cure. Dopiero długa perswazja wydawcy skłoniła Roberta na pozostanie przy tej nazwie.
Jednak ważniejsze niż zmiany osobowe były zmiany w brzmieniu zespołu. Chcąc wyrwać się z obłędu Pornography Robert postanowił radykalnie odmienić oblicze zespołu i nagrać kilka prostych utworów pop. Tutaj też inicjatywa wyszła od wydawcy Chrisa Parry, który w ramach odprężenia zaproponował nagranie jakiegoś „śmiesznego głupiutkiego singla”. Półoficjalnie serię tę nazwano później „fantasy singles”. W sumie był to rodzaj terapii dla Roberta.
Podskórna łatwość w pisaniu prostych popowych utworów zawsze była obecna w Robercie o czym świadczą przecież również utwory z początku działalności jak Boys Don’t Cry. W czasach mrocznej Faith i Pornography umiejętność tę Robert mocno ukrywał ale w końcu i ona ujrzała znów światło dzienne.
Najśmieszniejsze jest to, że te utwory zagrane trochę na złość samemu sobie i fanom nagle stały się bardzo popularne. O ile Let’s Go To Bed wylądował jeszcze w rejonach regularnie okupowanych przez wcześniejsze single (czyli ok. 40 miejsca na liście w UK) to Spacer dobijał się już do pierwszej 10 a Miłosne Kotki w końcu ją zdobyły.
Kolejnym ważnym elementem nowego wizerunku grupy stały się video. Poprzednie próby w ocenie Roberta były zdecydowanie nieudane. Tymczasem na przełomie 1982/83 w przeddzień wydania przełomowego Thrillera, Robert i Chris Parry dostrzegli w nowym medium sporą siłę. Decydującym momentem było tu spotkanie Tima Popa i zaproponowanie mu nakręcenia kolejnych klipów.
W tym czasie też Robert zaczał świadomie bawić się wypowiedziami dla prasy. Sam po paru latach stwierdził, że „gdyby był Pinokiem jego nos byłby długi na trzy mile”. Wywiady wzbudzały w nim „nieodpartą potrzebę kłamstwa, której nie odczuwał normalnie w innych sytuacjach” Stąd też wywiady z tego, choć nie tylko z tego, okresu zawierają tyle sprzeczności chociażby co do samego faktu istnienia grupy, że można zaryzykowac twierdzenie o świadomej dezinformacji. Z drugiej strony była to kolejna forma odreagowania po wysoce poważnej percepcji zespołu w latach uprzednich.
Stałym motywem wywiadów powtarzanym od tamtej pory przez lata były: najbliższa płyta to prawdopodobnie ostatnia rzecz jaką wyda The Cure oraz drugi dotyczący planów wydania płyty solowej :D .
Niemniej ważnym składnikiem terapii był też udział Roberta w nagrywaniu płyty i trasie z Siouxsie And The Banshees. Robert był tam tylko gitarzystą co z pewnością pozwoliło mu trochę odpocząć od napięć i stresu powiązanych z kierowaniem własnym zespołem. Pochodną tej aktywnosci była kolejna – efemeryczny projekt z Stevem Severinem nazwany ostatecznie Glove, który stworzony początkowo w celu nagrania singla ostatecznie wydał pałnoprawną płytę – Blue Sunshine.
Tymczasem zespoł macierzysty w tym czasie praktycznie nie istniał, pomimo coraz wyraxniejszego sukcesu komercyjnego kolejnych singli. Podobny stan trwał praktycznie cały czas również podczas nagrywania The Top. To także płyta, którą spokojnie Robert mógłby zapisać na swoje solowe konto. Nadal jego jedyny wiernym kompanem pozostawał Lol, tym razem już jedynie na klawiszach. Perkusję przejął na dobre Andy Anderson. W studiu pojawił się też np. Porl Thompson grający na … saksofonie. Bas teoretycznie był we władaniu Phila Thornaley’a a praktycznie został nagrany całkowicie przez Roberta. Sama płyta zaś została napisana (teksty) podczas trasy z Banshees. Siouxsie zajęta była dawaniem wywiadów a Robert mógł spokojnie popracować. Niestety z muzyką już nie szło tak dobrze. Robert cały czas był jeszcze zaangażowany w Banshees, dogrywał im gitary na nową płytę (Hyaena) i Top powstawał trochę na bocznym torze. Tymczasem termin wydania był już ustalony i wszystko to razem zaczeło się lekko wymykać spod kontroli.
Dodatkowo płyta miała być już pełnoprawnym albumem The Cure. Nie zabawą, odskocznią jak „fantastyczne single”. Miała połączyć starą intensywność z przebojowością. Przy jednoczesnym gonieniu terminu, małej dyspozycyjności Roberta oraz niedoświadczeniu kolejnego nowego producenta (Dave Allen) efekt jest jaki jest. To typowa płyta przejściowa. Jest na niej kilka fajnych fragmentów ale jako całość mocno rozczarowuje. Jest jednak ważna, bo była niezbędnym elementem odbudowywania zespołu, czego ukoronowaniem będzie dopiero następna płyta.

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 22 stycznia 2008 17:59:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17992
...kolega niech pisze dalej..

_________________
..Ty się tym zajmij..


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 stycznia 2008 02:16:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
piszę ... :wink:

Po wydaniu The Top rekonstrukcja zespołu tak naprawdę dopiero ruszyła z kopyta. Skład z Robertem, Lolem, Andy Andersonem i Philem Thornalley nie utrzymał się zbyt długo. Porl Thompson, osoba cały czas blisko zespołu, w końcu szwagier Roberta, na Top był jeszcze gościem ale w wydaniu koncertowym wspomagał już zespół jako pełnoprawny wokalista. Na Concert / The Cure Live mamy dokumentacje jeszcze tego przejściowego składu. I wkrótce Andy Anderson (pił za dużo nawet jak na standardy The Cure) zostanie zastąpiony przez Borisa Williamsa (ex-Thompson Twins) a Phil, który jednak był chwilowym zastępcą a zdecydowanie lepiej czuł się w roli producenta przez Simona Gallupa. Przedtem oczywiście musiało dojść do pojednania Simona z Robertem co przyszło zaskakująco łatwo. Dawne animozje odeszły w przeszłość, niesnaski z trasy Pornography wydawały się już niewarte zachodu i zmiana się dokonała. I ten właśnie skład tak naprawdę wyprowadził The Cure na salony popularności.
Niemniej na wspomnianym koncertowym wydawnictwie, za którym osobiscie nie przepadam, jak dla mnie słychać przypadkowość składu i brak napięcia. Poza tym co to za atrakcja. Ledwie 45 minut posklecane z kilku koncertów. Brak jakiegoś ważnego wykonania któregokolwiek z utworów czy dramaturgii całości.
Zmiany były zatem nieuniknione. I nastąpiły nie tylko w zakresie personalnym. Muzycznie też The Cure po monumentalnej trylogii uwieńczonej Pornography, wolcie w postaci "fantastycznych singli" oraz kilku eksperymentach brzmieniowych (nieudanych) na The Top mieli otwartą drogę w kilku kierunkach. I nadal je kontynuowali. Kolejne przynajmniej dwie płyty to nadal mniej lub bardziej udana mieszanka - trochę popowych melodii, trochę wycieczek w różne rejony (orientalizmy - Kyoto Song, funk - Close To Me, Hot, Hot, Hot!!! itp.), trochę klimatów (Sinking, If Only Tonight We Could Sleep).
Nowy skład oraz radość z wyjścia z pułapki nurtu egzystencjalnego niepokoju sprawiła, że praca nad kolejną płytą ruszyła bardzo sprawnie. Wolność oczekiwań wprowadziła kolejne urozmaicenie brzmienia, do czego przyczyniły sie też nowe instrumenty klawiszowe zakupione i wykorzystywane przez Roberta. To z nich zrodziło się głębokie syntezatorowe tło, które parę lat później wypełniło Disintegration. Na Head On The Door są dopiero do tego przystawki. Co mamy w zamian? Na przykład po raz pierwszy chyba w tak prosty i wyraźny sposób użycie gitary akustycznej (Inbetween Days oraz b-side jego singla Exploiding Boy), japoński instrument strunowy koto (oczywiście Kyoto Song), flamenco (Blood). Ostatni utwór jest małą zagadką ze względu na powtarzany tekst o Krwi Chrystusa. Czyżby pasyjna tematyka i powrót do czasów Faith? Nic bardziej mylnego. Blood of Christ pochodzi bowiem od Tears Of Christ, portugalskiego wina, bardzo taniego i bardzo mocnego zarazem. I obrazuje bardziej pejzaż deliryczny niż pasyjny :). Kluczem tekstów są tym razem sny. Wiele utworów nawiązuje do nich. Sam tytuł Head On The Door nawiązuje do głowy, którą mały Robert widywał w uchylonych drzwiach swojej sypialni. Close To Me - mruczanka przed zaśnięciem, Sinking - zapadanie w głęboki, znieczulający zmysły sen. No ale to też nie jest dla The Cure motyw nowy - wspomnijmy chociażby A Forest.
O nowym, innym wydźwięku płyty niech świadczy sam początek. Słowa otwierającego Inbetween Days rozpoczynają się od "Yesterday I got so old, I felt that I could die" nie są aż tak dalekie od początku Pronography ("It doesn't matter if we all die") ale przy innej muzyce zyskują całkiem inne znaczenie. Śmierć jest tu bardziej potraktowana jako naturalny koniec życia.

Płyta odniosła zasłużony sukces. Promowana kolejną trasą, zgrabnymi video wyniosła zespół do pierwszej dziesiątki w Anglii oraz po raz pierwszy do setki Billboardu w Stanach. Należy zauważyć, że The Cure od początku dziłalności, praktycznie aż do Wish, czyli przez ok 15 lat, notowali stały trend wzrostowy sprzedaży swoich płyt.

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 stycznia 2008 09:28:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 16:53:29
Posty: 14865
Skąd: wieś
Czytam i ja. Bardzo ciekawe.

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 stycznia 2008 18:06:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17992
...no to już z Gravim przeczytaliśmy.The Cure w połowie lat osiemdziesiątych było zespołem bardzo popularnym, wśród słuchaczy tzw.muzyki alternatywnej.Z płyt ,które ukazały się u nas mam na winylu Pornography...chyba,musiałbym sprawdzić ,bo dawno na tę półeczkę nie zaglądałem..Mój ojciec gdzieś w 1986 roku przywiózł bratu z Indonezji kasetę The Cure.To była jakaś składanka bardzo ładnie wydana,chyba nawet z licencją.Wnet ta kaseta stała się przebojem w "określonych kręgach słuchaczy muzyki alternatywnej"....Normalny hicior!!!
W owych czasach zdobycie jakichkolwiek wydawnictw muzycznych,powiedzmy gwiazd muzyki rockowej graniczyło z cudem..
Pozostawałom jeszcze radio i cykliczne audycje pana Beksińskiego ,w których były prezentowanew całości płyty zespołów takich jak...Joy Division, Sisters Of Mercy , The Cure..Świetna audycja okraszona komentarzem Tomasza Beksińskiego.A audycja nazywała się "Romantycy muzyki rockowej"..Niedziela wieczór..zgaszone świato..radio stereo..piękne czasy,piękna muzyka..
..kolega niechaj dalej pisze...

_________________
..Ty się tym zajmij..


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 stycznia 2008 19:59:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
tak było,

ostatnio słuchałem jakis kaset z singlami, bootlegami i posłuchałem sobie tez przypadkiem zapowiedzi pana Beksińskiego, ech to se ne vrati

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 stycznia 2008 20:37:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17992
marecki pisze:
ostatnio słuchałem jakis kaset z singlami, bootlegami i posłuchałem sobie tez przypadkiem zapowiedzi pana Beksińskiego, ech to se ne vrati

...przy okazji nagrywania płyt prezentowanych przez T. Beksińskiego,zawsze nagrywaliśmy jego zapowiedz,tytuły utworów i na koniec komentarz..Ostatnio natknąłem się na jego głos bodajże przy odsłuchiwaniu kasety zespołu Bauhaus...

_________________
..Ty się tym zajmij..


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 28 stycznia 2008 21:42:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
jak już wrzuciłem do innego wątku pojawił się plakat handlowy

Obrazek

:roll: :roll:

no i jeszcze ponownie otworzono sprzedaż biletów na Torwar. Podobno sprzedało się już 4500 ale ma byc dobite do 5000. Ścisk będzie.

więcej

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 29 stycznia 2008 11:41:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 02 października 2006 13:09:41
Posty: 2805
Skąd: f'karium
marecki pisze:
no i jeszcze ponownie otworzono sprzedaż biletów na Torwar

:evil: gdybym wiedziała od razu, że będzie możliwość kupna biletów niemal na 2 tygodnie przed koncertem to może bym jednak nazbierała na wjazd i podróż :evil: fuck organizators
a plakat rzeczywiście jakis taki 'nie taki'. Już bardziej by pasował chociażby kadr z jakiegoś klipu. One przynajmniej oddają klimat zespołu, bo ten plakat wygląda bardziej jak plakat reklamujący zespół disco polo z tym, ze z wklejonymi Kjurami... :roll:

_________________
tory wyjeżdżają z lasu a tam...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 30 stycznia 2008 16:38:18 

Rejestracja:
śr, 01 grudnia 2004 15:16:01
Posty: 2647
Obrazek
sporo do poczytania bedzie w te szybsze imieniny miesiaca. :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 30 stycznia 2008 16:41:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24322
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
WRESZCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 30 stycznia 2008 17:01:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 15:46:47
Posty: 21407
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Trochę przeraża mnie tytuł "Wszystko o emo"

Obrazek

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 30 stycznia 2008 17:06:01 

Rejestracja:
śr, 01 grudnia 2004 15:16:01
Posty: 2647
[ot]na razie na stonie jest to: http://www.terazrock.pl/news.php?NewsId=757 .[/ot]


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 423 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18 ... 29  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 269 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group