Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 19 kwietnia 2024 08:48:56

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1394 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29 ... 93  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 19 marca 2008 00:06:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Antonio pisze:
Jak zacznę w góry zabierać syna, to będę się starał mieć w plecaku wszystko co potrzebne. I nie od razu na Orlą Perć.
Wstępnie zakładam, że 8 lat w którym to wieku ja zaczynałem jest bardzo dobre. Za rok teza ta ulegnie weryfikacji z rzeczywistością :wink:

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 19 marca 2008 10:28:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
Antonio pisze:
Jak zacznę w góry zabierać syna, to będę się starał mieć w plecaku wszystko co potrzebne. I nie od razu na Orlą Perć.

mój syn zdobywał tatry od 7 miesiąca życia i wtedy w plecaku miałam marchewkę w słoiczku gerbera albo jakiejś innej bobovity, którą zdarzało mi się go karmić siedząc na kamieniu na szlaku. dwa tysiące przekroczył jako półtoraroczniak. najważniejsze wyposażenie to butelki z herbatką w kieszeniach bojówek, chusteczki do wytarcia tyłka i pampersy :wink: oraz zestaw ubrań na zmianę. :wink:

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 19 marca 2008 11:42:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 31 maja 2007 23:28:36
Posty: 1068
Skąd: W-wa
natalia pisze:
mój syn zdobywał tatry od 7 miesiąca życia

Podziwiam, mimo wszystko wymaga to na pewno sporo wysiłku i poświęcenia. Mój synek w tym wieku zdobywał tylko nadmorskie plaże. Teraz ma trzy lata i mam nadzieję, że może w następną zimę zacznie poznawać tatrzańskie doliny (miałby niezłą frajdę z dużej ilości śniegu). Myślę, że bardzo dużo zależy od samego dziecka - wydaje mi się, że niektóre zabrane zbyt wcześnie mogą się zrazić do górskich wędrówek. W pierwszym okresie życia można dużo wędrować na plecach tatusia, później już trzeba wkładać sporo swojego wysiłku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 19 marca 2008 11:56:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Antonio pisze:
natalia napisał:
mój syn zdobywał tatry od 7 miesiąca życia

Podziwiam, mimo wszystko wymaga to na pewno sporo wysiłku i poświęcenia.

zakładam że ten wysiłek i poświęcenie dotyczył głównie taty a nie samego małego :wink:
powyższe 8 lat traktuję jako początek samodzielnego chodzenia po szlakach

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 19 marca 2008 21:45:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
samodzielnie to nina uprawiała tatrzańską turystykę po raz pierwszy w wieku 4 lat. a potem im starsza tym gorzej było.

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 20 marca 2008 09:52:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 15:46:47
Posty: 21392
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Ja samodzielnie uprawiałem tatrzańską turystykę w wieku lat trzech... tzn. połowicznie samodzielnie. Drogę do Morskiego Oka pokonałem na własnych nogach, ale w druga stronę trzeba już było mnie nieść "na barana". Na moje usprawiedliwienie musze dodać, że było to w zimie i śnieg, który na onczas zalegał szlak, sięgał mi wtedy do kolan, więc maszerownie było dla mnie ciut uciążliwe. :)

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 20 marca 2008 10:10:44 

Rejestracja:
pn, 22 stycznia 2007 17:38:55
Posty: 527
...


Ostatnio zmieniony pn, 16 marca 2009 08:01:22 przez gondolier, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 22 marca 2008 15:52:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25379
Ja zawsze byłem ostrożny jeżeli chodzi o wczesne zabieranie dzieci w Tatry. Góry te nasze są małe, i jak dziecko przejdzie wszystko jako dziecko, to gdzie będzie chodzić potem? Oczywiście zawsze można powtarzać i zawsze można jechać w inne góry, ale fajnie jest samemu odkrywać Tatry, tak świadomie...

Antonio, znowu piękne wspomnienia! Trasa przez Kozią do Morskiego Oka, Kozia wyłaniająca się z mgły, wieczorne dojście do schroniska - bajka! Tak, te niebo z gwiazdami w sercu gór... trudno to odnaleźć niżej.
Z kolei trasa pt. Orla Perć na raz, to ogromnie podziwiam, ale sam bym chyba nie miał ochoty na taki hardkor. Orlą pokonywałem wielokrotnie, ale na raz tylko na odcinku Zawrat-Krzyżne i to, hehe, z noclegiem na Zawracie. Kiedyś napiszę o tym więcej :-)
I jeszcze z wejściem pieszym na Kasprowy. Nigdy się nie poważyłem na tę trasę, zrobiłem ją tylko w dół, i chyba na razie tak zostanie.

Antonio pisze:
Tamtego lata polubiłem też kilka, moim zdaniem, urokliwych miejsc, np. okolice Przełęczy Świnickiej, Starorobociański Wierch i jego okolice, trudno dostępne odnogi Jaskini Mylnej, Suche Czuby, Dol. Tomanową, zejście ze Skrajnego Granatu nad Czarny Staw

okolice przełęczy Świnickiej też bardzo polubiłem i to całkiem niedawno, wcześniej jakoś przechodziłem bez emocji. w ostatnie lato było tam super!

Starorobiański - ho ho! też się spało ;-)

odnogi Jakinii Mylnej - póki co nie byłem nawet w tych łatwo dostępnych :oops:

Suche Czuby - rewelacja! takie niedoceniane miejsce (cała ta grań), sam kiedy o niej myślę, to wydaje mi się, że e tam, to takie przejściowe coś pomiędzy Czerwonymi a Wysokimi, ale zawsze kiedy tam jestem, to jest sięczym zachwycić. Nawet bez pogody! A przecież wydaje się, że akurat tam widoki są konieczne do szczęścia. Tymczasem samo ukształtowanie terenu jest tam baaardzo ciekawe!

Dolina Tomanowa to już w ogóle, nieraz się zachwycałem, tylko na zdjęciu araska nie poznałem :-(

a zejście ze Skrajnego też bardzo lubię, choć rzadko używam.. w ostatnie lato też mieliśmy tam schodzić a jakoś się nam przedłużyła trasa do Zadniego Granatu i schodzilismy (nawet dwa razy) szlakiem zielonym, którego dla odmiany raczej nie lubię.

Antonio pisze:
obserwować chylące się ku zachodowi słońce na Kościelcu

samotnie? :-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 23 marca 2008 00:32:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 31 maja 2007 23:28:36
Posty: 1068
Skąd: W-wa
Crazy pisze:
Z kolei trasa pt. Orla Perć na raz, to ogromnie podziwiam, ale sam bym chyba nie miał ochoty na taki hardkor.

Oj, wtedy miałem bardzo dobrą kondycję, teraz myślę, że byłoby mi znacznie trudniej. Uwielbiam tak iść i iść po grani, wśród skał, pokonując kolejne przeszkody. Wtedy szedłem samotnie, swoim tempem, tak jak lubię - takich samotnych wycieczek zrobiłem kilka i zawsze je bardzo miło wspominam, szczególnie fajnie jest wtedy na odcinkach, gdzie jest pusto i cicho - tylko ja i potęga gór. Tak się jakoś te góry wtedy lepiej czuje. Myślę, że jak ktoś chodził sam, to wie o czym mówię.
Crazy pisze:
Orlą pokonywałem wielokrotnie, ale na raz tylko na odcinku Zawrat-Krzyżne i to, hehe, z noclegiem na Zawracie. Kiedyś napiszę o tym więcej

Napisz kiedyś, to musi być niesamowite przeżycie, szczególnie ranek musi być piękny!
Crazy pisze:
jakoś się nam przedłużyła trasa do Zadniego Granatu i schodzilismy (nawet dwa razy) szlakiem zielonym, którego dla odmiany raczej nie lubię

Ja szedłem nim raz - wtedy była to rozjechana serpentyna, ginąca wśród skał, też nie lubię go.
Crazy pisze:
samotnie?

O nie, wtedy byłem z ukochaną kobietą, która teraz jest moją żoną :D
Jak doczłapaliśmy po ciemku do Murzasichla, to gospodarze u których mieszkaliśmy byli trochę zaniepokojeni, teraz komórka rozwiązuje takie problemy.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 23 marca 2008 11:02:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 19:29:55
Posty: 3974
Skąd: Warszawa
o szlaku spod Zadniego do Koziej Dolinki Crazy pisze:
schodzilismy (nawet dwa razy) szlakiem zielonym, którego dla odmiany raczej nie lubię.

a z kolei Antonio o tym samym szlaku pisze:
Ja szedłem nim raz - wtedy była to rozjechana serpentyna, ginąca wśród skał, też nie lubię go.

To ja się wyłamię - ja ten szlak lubię. Rozjechaną serpentyną to on już nie jest, ułożono chodnik. Pod względem atrakcji technicznych niewątpliwie nie ma tam nic, ale to czyni tę drogę idealną do schodzenia, a poza tym w górnym odcinku jest naprawdę fajnie, jak się schodzi wzdłuż ramienia Zadniego.

_________________
My shadow is always with me. Sometimes ahead... sometimes behind. Sometimes to the left... sometimes to the right. Except on cloudy days... or at night.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 23 marca 2008 21:54:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25379
Antonio pisze:
Jak doczłapaliśmy po ciemku do Murzasichla

kurde, zapomniałem, że nie do schroniska. mam tak automatyczne skojarzenie, że jak ktoś chodzi po górach, to schodzi do schroniska, że wciąż zapominam, że nie wszyscy to robią ale czemu? ;-)

no to faktycznie total! ja też podziwiałem zachód słońca na Kościelcu, ale zejść musiałem niedaleko... a i tak zaiwaniałem, bo się bałem, że mnie ciemnica gdzieś schwyci.

To w ogóle była śmieszna sytuacja, bo mieliśmy wtedy dzień odpoczynkowy, wcześniej chyba tylko jakieś zakupy w Zakopanem były grane - a w miarę zbliżania wieczora okazało się, że Kacper i drugi kolega stają się coraz bardziej rozleniwieni i nigdzie się nie wybierają... zeźliło mnie to i po prostu poszedłem, i było już NAPRAWDĘ za późno. W związku z tym w kierunku do góry rozwinąłem prędkość na granicy takiej, kiedy ze zmęczenia chce mi się wymiotować... :? Kilka razy tak miałem, np. raz gdy byłem z Mamą i z Dziadkami (na kwaterze wtedy jeszcze w mieście) i zapragnąłem rano zrobić coś konkretnego pred śniadaniem, bo wszyscy spali i spali... i wymyśliłem, że udam się na Nosal. Ale trochę miałem stres, bo nic nikomu nie powiedziałem, nie chciałem żeby się martwili. Ruszyłem więc szlakiem z Murowanicy na wzór wesołych zawodników z różnych klubów i stowarzyszeń, co to czasem ćwiczą kondycję i na szczyty wbiegają w równym rządku. Niestety nie byłem stowarzyszony w żadnym klubie i niewiele brakowało, co bym zwrócił niezjedzone jeszcze śniadanie pod jakimś nosalowym drzewkiem ;-)

W każdym razie na Kościelec dotarłem i było pięknie na szczycie. Nikogo więcej tam, a przecież środek lata. I nic się nie bałem, nie tak jak ostatnio :oops:

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 23 marca 2008 22:47:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 31 maja 2007 23:28:36
Posty: 1068
Skąd: W-wa
Crazy pisze:
mam tak automatyczne skojarzenie, że jak ktoś chodzi po górach, to schodzi do schroniska, że wciąż zapominam, że nie wszyscy to robią ale czemu?

Zawsze wydawało mi się, że w tatrzańskich schroniskach w sezonie jest tłoczno, drogo i trudno o miejsce, dlatego też jakoś tak normalnym dla mnie było nocowanie gdzieś u podnóża Tatr.
Crazy pisze:
no to faktycznie total! ja też podziwiałem zachód słońca na Kościelcu, ale zejść musiałem niedaleko...

Na szczęście, tak jak napisałem wcześniej, na szczycie obserwowaliśmy słońce chylące się ku zachodowi - zdrowy rozsądek jednak trochę wziął górę i nie czekaliśmy do końca - słońce schowało się za grań w okolicach Karbu. Było przepięknie, pomarańczowo, choć Ty musiałeś mieć jeszcze piękniej. A Doliną Suchej Wody po ciemku idzie się całkiem nieźle.
Crazy pisze:
Nikogo więcej tam, a przecież środek lata

To jest piękne - cisza, spokój i góry wokoło!
Crazy pisze:
I nic się nie bałem, nie tak jak ostatnio

Czytałem Twoje opisy z ostatniego letniego wypadu, ale nie pamiętam nic o Kościelcu?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 24 marca 2008 00:05:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25379
Za pierwszy cel – rozgrzewkowy, ale i ambitny – obraliśmy Zawrat i Świnicę. Pogoda optymalna!

Górną część drogi na Zawrat Iza pokonywała już trzy lata temu; po raz pierwszy jednak była teraz nad Czarnym Stawem, kiedy nie był zamarznięty. Zaintrygowały nas tam kaczki… podobno są tam od lat, ale ja sobie nie przypominam. Co one robią w zimie? Znacznie wyżej zaintrygował nas również helikopter ratowniczy, który wysadził TOPR-owców nieco poniżej nas, w okolicach Zmarzłego Stawu, oraz grupka z księdzem sprawująca mszę (?) koło kapliczki pod przełęczą.

Samo wejście na Zawrat, podobnie jak na Świnicę, okazało się dla Izy przyjemną przeprawą, ale bynajmniej nie wielkim wyzwaniem wspinaczkowym i można już było się domyślać, że jeżeli nawet forma daleka od tej z Crazy Pinnacles, to da się tu dużo zdziałać. Ja również ucieszyłem się, że na najwyższej górze w otoczeniu Hali nie ogarnęły mnie ani razu niepokoje wysokościowe.

W miarę schodzenia utwierdzaliśmy się w zamiarze przedłużenia wycieczki o Kościelec. Po dłuższym odpoczynku nad Zielonym Stawem ruszyliśmy więc w kierunku przełęczy Karb.
Niestety do ogólnego zmęczenia nas obojga doszła jeszcze ta okoliczność, że od wyjścia ze schroniska dawał mi o sobie znać pęcherz… Z początku leciutko, potem ciągle nie było na tyle pusto, żeby zrealizować potrzebę ot tak, przy szlaku. Na zboczach Kościelca zaczął to być mocniejszy problem, który w niespodziewany sposób uruchomił mi na powrót lęk wysokości. Do góry jakoś to jeszcze było, ale szliśmy bez werwy, a perspektywa schodzenia po tych spadzistych płytach jeżyła mi skórę na plecach.
Szczyt przeszedł raczej bez emocji, Izie wejście się nie podobało i powiedziała, że dobrze, że więcej nie musi tu wracać. Może szkoda, bo jednak to niezwykłe miejsce, położone w zupełnie wyjątkowy sposób. Tymczasem mnie coraz mocniej gnębiły te płyty poniżej… Całe szczęście, że godzina była już późna i góra z wolna pustoszała. Znalazł się ustronny głaz i pstryk – lęk przestrzeni rozszedł się po kościach!

Zostało jeszcze wiele metrów do zejścia i choć już bez stresu, wróciliśmy do schroniska porządnie zmęczeni. Przygotowałem „uroczysty” obiad składający się z rozgotowanego makaronu z pesto, oliwkami i zdaje się pestkami dyni, o ile nie zapomnieliśmy ich dodać. O 10-tej wyłączyli światło, ale nie wiem, czy przypadkiem o tej porze i tak już nie spałem…


Powodowany wstydem niewiele w tej kronice napisałem, ale naprawdę miałem na tych płytach niezłego pietra. I naprawdę przestałem go mieć po wizycie za ustronnym głazem! ;-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 24 marca 2008 13:05:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 31 maja 2007 23:28:36
Posty: 1068
Skąd: W-wa
Crazy pisze:
Znalazł się ustronny głaz

To prawda, z tą ustronnością w naszych Tatrach to czasem ciężko jest, sam tego nieraz doświadczyłem.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 24 marca 2008 22:48:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
Crazy pisze:
ale fajnie jest samemu odkrywać Tatry, tak świadomie...

ej, no pewnie. myśmy nie dlatego zabierali dzieci, żeby poznawały tatry, tylko, żeby sobie pochodzić mimo tego, że mamy małe dzieci :D
a ponieważ nie wyobrażamy sobie wakacji bez dzieci, więc jeździliśmy razem.

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1394 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29 ... 93  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 42 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group