Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 10:40:20

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 60 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 10 września 2007 19:26:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
pilot kameleon pisze:
Bruford w szczytowej formie, lada moment porzuci Yes dla KC... Również Wakeman ostatnie chwile spędzał wtedy w zespole.
- czyżbym słyszał w tych słowach pewne lekceważenie dla zespołu YES? :)

o Close to the Edhe pilot kameleon pisze:
Stawiam ją obok "Atomowego serca matki", "Ech", "Supper Ready", "Flight" czy "Lizarda". Ocena ****1/2
- hm, dla mnie wyliczone utwory są tyleż nieporównywalne co bardzo nierówne. Nawet bardziej to drugie - przy całej sympatii dla King Crimson: nie wiem czy dałbym "Lizardowi" więcej niż dwie gwiazdki... A na pewno nie postawiłbym tej suity obok Close to the Edge!

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 11 września 2007 07:45:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Cytat:
pilot kameleon napisał:
Bruford w szczytowej formie, lada moment porzuci Yes dla KC... Również Wakeman ostatnie chwile spędzał wtedy w zespole.

Cytat:
- czyżbym słyszał w tych słowach pewne lekceważenie dla zespołu YES?

Nie, skądże znowu!! Lubię Yes, ale fanatycznym wielbicielem nie jestem. Mam w stosunku do nich kilka zarzutów: najczęstrzy - zbyt wiele patosu, potem gra klawiszy...


Cytat:
pilot kameleon napisał:
Stawiam ją obok "Atomowego serca matki", "Ech", "Supper Ready", "Flight" czy "Lizarda". Ocena ****1/2


Cytat:
- hm, dla mnie wyliczone utwory są tyleż nieporównywalne co bardzo nierówne. Nawet bardziej to drugie - przy całej sympatii dla King Crimson: nie wiem czy dałbym "Lizardowi" więcej niż dwie gwiazdki... A na pewno nie postawiłbym tej suity obok Close to the Edge!

Kwestia "Lizarda": to jeden z największych punktów spornych jeśli idzie o dyskografię KC. Dla jednych to gniot, dla drugich jedno z ich największych dzieł. JA lubię bardzo.

Utwory są nierówne? Zdarzają się mniej ujmujące fragmenty, ale... wg. mnie są spójne, tworzą przemyślaną całość. Raczej takiego zarzutu jak Ty bym im nie postawił.

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 27 czerwca 2008 11:29:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 26 maja 2006 19:29:43
Posty: 6699
kiedyś tam dawno temu MAQ pisze:
Ciąg dalszy nastąpi....

No!, to czas na mój kolejny wpis w tym wątku :wink: (który ma ZDECYDOWANIE za mało stron :( )

Kolejną płytą zespołu Yes którą poznałem był...
Relayer

Kompletnie nie rozumiem zarzutów w stosunku do tej płyty....
Przede wszystkim bardzo podoba mi się gra Moraza i ani trochę nie słyszę brzmienia niczym lukier na torcie, dla mnie to solidna klawiszowa robota, choć Wakeman zrobił to lepiej na Yesshows.
I w ogóle Gates..." to dla mnie chyba ich najlepszy numer, albo przynajmniej w pierwszej trójce :wink:
W sumie zachwyca mnie tu wszystko za wyjątkiem Soon, bardzo dobrze słyszalny bas który gra jak dla mnie własną orkiestrę....(podobnie jest w Cream ), solówki Howa też zachwycające...., Anderson jak zwykle doskonale się wpisuje w tą muzykę no i te piękne pomieszanie z poplątaniem z którego ten zespół potrafił zrobić sztukę(co KC się nigdy nie udało....), Crazy nazywa to muzyką po nic, Gero zdaje się też nie lubi a ja mogę słuchać w nieskończoność.....
Po prostu piękny numer.....
Co ciekawe kolejne dwa numery kompletnie do tej suity nie pasują, ale mi jakoś to wcale nie przeszkadza...(co jest dziwne bo właśnie z powodu rozrzutu stylistycznego np płyty Red słuchać nie mogę... :wink: echh ten KC).
Sound Chaser to taki dziwny Jazzowy odlot w którym rządzi sekcja rytmiczna a To Be Over to z kolei po prostu ładna piosenka...niby to wszystko do siebie nie pasuje ale jednak ostatecznie jest jako całość prawie....arcydziełem.

dla mnie * * * * 3\4

po poznaniu Relayera byłem jeszcze bardziej głodny muzyki tego zespołu i kupiłem(za niewielką kasę na Głogowskiej :wink: ).....

Obrazek

I też mi się spodobało ale trochę mniej :wink:
Płyta oczywiście jak najbardziej na tak, tylko ten planowany chaos nie bardzo do mnie przemawia...
Numery na * * * * * lub prawie 5 :wink: , przeplatane są miniaturkami różnej jakości....
Ale może od początku a zaczyna się bardzo pięknie....
Roundabout to dla mnie jedna z najlepszych kompozycji na płycie, zaczyna się spokojnie i powoli się rozkręca, po to żeby w środku narobić niezłego szumu :wink: i zakończyć się z klasą choć już nie brawurowo :wink:
Na pochwałę zasługują tu przede wszystkim Squire, bas jest w tej piosence genialny....i Wakeman który bardzo dyskretnie wrzucił w ten utwór bardzo dużo pięknych dźwięków.
Niestety po nim pojawiają się dwie bezsensowne miniaturki które niczego nie wnoszą....
A po nich kolejna perełka, South Side Of The Sky(właśnie się dowiedziałem że ten numer tak się nazywa :D ), jeśli Roundabout było utworem bardzo dobrym, to tu już jest prawie arcydzieło.....piękna muzyka....
I potem znowu nic ciekawego....wręcz psuje mi się klimat :?
Na szczęście tylko na 37 sekund....
Bo po tych 37 sekundach znowu jaśniejszy punkt płyty! :D
Trochę dziwaczny ale podoba mi się takie mocne * * * *.
Następny w kolejce The Fish jest w sumie całkiem fajny, po nim znowu miniaturka bez sensu...i jedno z najlepszych zakończeń płyt ever....
Heart Of The Sunrise....gonitwa przeplatana spokojem w genialnych proporcjach....tu już bez gadania piątka....
Kurde co za dziwna płyta....
niech jej będą te * * * * choć z minusem i to takim trochę sporym.

Następna płyta którą poznałem to już ich najlepsza wizytówka ale to już inną razą opiszę....

_________________
http://freemusicstop.com


Ostatnio zmieniony pn, 02 marca 2009 21:35:29 przez MAQ, łącznie zmieniany 2 razy

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 28 czerwca 2008 12:39:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 26 maja 2006 19:29:43
Posty: 6699
MAQ pisze:
ale to już inną razą opiszę....

echhh szybko ta inna raza przyszła :roll:

Obrazek
Jak dla mnie studyjne opus magnum....
To progowe granie Yes przemawia do mnie zdecydowanie najbardziej...., jest mi jakby najbliższe :wink:
Tytułowa suita to takie podsumowanie wszystkiego co w Yes lubię najbardziej, momentu chaosu, dynamiczne zmiany tempa przeplatane momentami wprost pięknymi jak I'm Flying Away....
Bardzo podoba mi się w tym numerze zaangażowanie Andersona czuć w tym emocje....
Bas może owszem mocno słyszalny ale na pewno nie dominujący, dużo tu Wakemana i Howe nieźle daje czadu :wink:
Niestety pojęcie nie mam o co chodzi w tekstach :(
Nie mniej ten numer jest dla mnie mocno wybitny, też na pewno w pierwszej trójce :wink:

Kolejny And You And I jest również bardzo udany, jeszcze nie dawno dawałem mu pełną piątkę teraz już może tak nie uważam ale kompozycja piękna.....jest tu pewien kiczowaty pseudo orkiestrowy moment ale poza tym super kawałek :wink: * * * *.

No i Siberian Khatru....to już majstersztyk!, choć jak to w sumie nie często przy okazji Yes bywa wolę wersję koncertową :wink:
Szczególnie tam gdzie ten utwór otwiera koncert...no dobra ale teraz słuchamy płyty studyjnej :wink:
Dużo pięknych momentów ma ten numer, no i dochodzi do tego jeszcze genialna gra basu, i trochę spustoszenia przy okazji solówki Howa....super płyta.

* * * * *.

_________________
http://freemusicstop.com


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 02 lipca 2008 13:44:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
Po przesłuchaniu różnych nietrafionych ("Tormato"), przeciętnych ("Drama", "Open Your Eyes") i nużących ("the Ladder") dzieł zespołu Yes spoza klasycznego okresu przestałem wierzyć w ten zespół. Płyta

Obrazek

której wstępnie daję ***** zaskoczyła mnie całkowicie.

Jest tutaj tylko jeden numer, którego słucham z pewną niechęcią. Jest to "Spirit of Survival", który odstrasza mnie mechanicznym i płaskim brzmieniem a la ta osiemdziesiąte (znawcy porównują ten numer z klimatem płyty "Big Generator", po którą trzeba byłoby mi zapłacić bym sięgnoł). Nawet w tym utworze zwraca jednak uwagę partia orkiestry, która jest wyróżnikiem dla tego albumu Yes spośród pozostałych. Trudno sobie wyobrazić płytę Yes bez klawiszowca, ale właśnie tutaj sie tak stało. Zdaje się że z jakichś powodów techniczno-kontraktualnych Wakeman nie zdołał wziąć udziału (na koncertach promujących płytę już był), klasyczny skład (Andersquire Whowe) zastąpił go partiami symfonicznymi.

Znawcą muzyki klasycznej nie jestem, już bardziej mogę to porównać do zastosowania orkiestry w rocku; najbardziej przypomina to płytę Days of Future Passed, z tym że tym razem nie jest tak, że orkiestra i band to dwa światy - jest kilka uwertur, ale głównie orkiestra rzeczywiście dudni w zastępstwie klawiszy, co przynosi powiew prawdziwej świeżości i przestrzeni, jak dla mnie, nic się nie gryzie i przede wszystkim, zespół i kompozycje nie są przygniecione przez aranże.

Same piosenki są lepsze i gorsze i nie ma sensu ich szczegółowo opisywać, skoro płyty zapewne nikt na tym forum yes-cze nie słyszał. Nie są to w każdym razie suity, ale - powiedzmy - dość pogmatwane piosenki. Jeden utwór (In the Presence of) ma wręcz konstrukcję linearną, ale w odróżnieniu od innych tego rodzaju prób, wyraźnie - dzięki ogólnemu klimatowi słychać, że to wciąż ten sam utwór, a nie kolaż pomysłów które równie dobrze mogłyby funkcjonować osobno. Już dla tego warto byłoby sięgnąć po tę płytę, ale są na niej jeszcze lepsze piosenki. Przede wszystkim, Give Love Each Day - przepiękna melodia (refren!) poprzedzona uwerturą i właśnie w niej akordy orkiestrowe dodają trochę dziwności nie z tego świata. Utwór tytułowy i We Agree są niewiele gorsze, a oprócz tego można tu znaleźć dwie świetne miniaturki; śpiewany przez Squire'a Can You Imagine (z czasów prób supergrupy XYZ [czytaj: ex Yes & Zep] ze składem Page-Squire-White, do której niestety w końcu nie doszło) oraz zagadkowy Time is Time.

Jeśli można tę płytę z czymś porównać z czymś z lat 70-tych, to będą to llepsze melodycznie fragmenty Oceanów i numer Awaken. Jak można zgadnąć, starsi panowie nie mają już siły na zakrętasy temp i pirotechnikę solówkową. Nie zaznasz to Maku energii z Close to the Edż. Paradoksalnie jednak płyta ujmuje pewną młodzieńczością. Świeże są melodie i bardzo trafne solówki Howe'a - nie ma tutaj ślepego zaułku popisu, a jest za to dużo wzruszeń. Teksty wciąż o miłości i to takiej która jakby się zaczynała, w ustach podstarzałego Andersona mają jednak większą moc niż te kosmiczne brednie z klasycznego okresu.

Dlatego właśnie daję tej płycie *****. Z mojego poletka muzycznego to dopiero druga płyta zrobiona przez osobę/osoby z sześcioma dychami na karku, która ma w sobie pierwiastek młodości, młodzieńczości przy tym nie udając. Tą drugą jest Chaos & Creation in the Backyard Paula McCartneya (2005), którą uważam za jego najlepszą płytę ever, ale zapewne dużo w tym wkładu producenta Radiohead. Zasługa Yes jest tym większa że - zdaje się - nikt im nie musiał pomagać. Obie płyty jednak dają mi wielką nadzieje na to, że do końca życia można tworzyć dojrzałe i przejmujące dzieła, które otwierają przestrzenie w środkach ludzi.

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 02 lipca 2008 14:43:26 
Gero pisze:
Znawcą muzyki klasycznej nie jestem, już bardziej mogę to porównać do zastosowania orkiestry w rocku; najbardziej przypomina to płytę Days of Future Passed,

dzięki, lepszej rekomendacji mi nie trzeba :)

poszukam (tym bardziej że mam na razie tylko płytę Fragile i jakoś zapomniałam ostatnio o Yes). interesują mnie takie połączenia rockowo-smyczkowe (Red Rocks....) ale z tego co pamiętam jak pisałeś o Daysach to chyba Tobie nie bardzo takie eksperymenta odpowiadają (że nawet na gwiazdkach to zaważyło)

w każdym razie zapowiada się ciekawie


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 06 lipca 2008 12:21:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
dzisiaj z Witkiem znaleźliśmy na youtubie takie coś:

Chris Squire solo brzmiący zupełnie jak Yes

ciekawa konfiguracja, bo na perkusji Brufford, a na klawiszach nasz ulubieniec Moras:

http://pl.youtube.com/watch?v=bjf_uahE_jY

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 06 lipca 2008 18:38:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 26 maja 2006 19:29:43
Posty: 6699
No i przychodzi czas na ostatnie pozycje z dorobku Yes które znam naprawdę dobrze:

Obrazek
Czyli podsumowanie najlepszego okresu twórczości zepsołu Yes, setlista to prawdziwe best offf i to naprawdę super ułożone....
I to chyba największy atut tej płyty, doskonałe ułożenie utworów!, jedno w drugie przenika się idealnie....
Wykonanie bardzo dobrze acz bez zaskoczeń panowie doskonale odgrywają wersje płytowe, choć momentami z większą energią, co mi się bardzo podoba :wink:
No i popisówek też trochę jest, klawiszowa i basowa TOTAL, perkusyjna bardzo dobra.
Szkoda tylko, że nie wiadomo który perkusista gra w jakim numerze :wink:
Wiadomo, że w trakcie trasy Bruford opuścił zespół i na płycie mamy dwóch perkusistów :wink:
Zawsze skłaniałem się bardziej w stronę White'a i gdyby w przy tytułach było napisane kto gdzie gra wiedział bym na pewno a tak się domyślam tylko :wink:
A co do samego zestawu dwie płyty podsumowujące YES w bardzo dobry sposób, to po prostu zbiór ich najlepszych numerów w bardzo dobrych wykonaniach- bardzo dobre dla kogoś kto chciałby się dowiedzieć czy Yes na tak czy na nie :wink:
Jako greatest hits * * * * * *, jako koncert * * * *.....no i średnia wychodzi nam 5 :wink:

Drugim wydawnictwem świetnie podsumowującym drugi okres Yes jest bez wątpienia:
Obrazek
Płyta bez wątpienia mniejsza niż Yessongs tam muzyka wprowadzała w trans i słuchaczem targały bardzo mocne uczucia, tutaj natomiast piosenkowy luz, genialne wersje Gates..."(jedyny połamany numer na płycie) Dont Kill The Whale(ciary !!!), i pozostaje dziwne wrażenie kameralnego wydarzenia.....
Jak już się mam czegoś czepiać to szkoda, że nie ma Awaken zamiast np Wonderes Stories....no ale wtedy to było by mniej piosenkowe :wink:
Generalnie również polecam :wink:

* * * *.

No i w tym punkcie kończy się moja znajomość Yes :(

_________________
http://freemusicstop.com


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 06 lipca 2008 19:26:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22844
Jedyne moje skojarzenie z zespołem Yes poza jednym hiciorem katowanym zbyt często w radiu, to recenzja płyty "Union" z pisma "Rock'n'roll" zatytułowana "W jedności kiła" :)

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 lipca 2008 00:37:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
Gero pisze:
Dlatego właśnie daję tej płycie *****.
..dajta posłuchać trochę :D

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 11 lipca 2008 19:41:45 
YES - moje kolejne wielkie odkrycie muzyczne :)

Jakiś czas temu poznałam Fragile, spodobało mi się bardzo, ale potem jakoś zapomniałam o tym zespole. A wczoraj w spóźnionym prezencie imieninowym dostałam pożyczoną całą dyskografię!

Zaczęłam od Magnification (przez te orkiestry) i Tales from topographic oceans (bo kiedyś Gero pisał, że mu to Moody Blues zajeżdża ;) )

Na gwiazdki zdecydowanie za wcześnie, na mądre wypowiedzi też ale pierwsze wrażenia - jak niesamowicie dużo przestrzeni jest w tej muzyce (oceans!). Można się zatopić, zagubić, a potem znowu wypłynąć ( nie wiem jak to określić lepiej :( ) W każdym razie strasznie mi się to podoba, ta otwartość, totalne wyzwolenie (tym bardziej że oceany są czterymi długimi utworami zupełnie wymykające się klasyfikacjom jakimkolwiek). Na tej płycie jest bardzo dużo do odkrycia, dla mnie przynajmniej nie do ogarnięcia wszystko na pierwsze rzuty ucha.

Magnification to trochę inna bajka. Orkiestra inaczej niż na moich ukochanych Daysach brzmi, ale najważniejsze jest to, że zna swoje miejsce, nie jest nachalna i nie wskazuje na siebie (co mnie drażni czasem w ELO chociaż z nimi to nieco inna historia ). Wszystko jest na swoim miejscu. Szczególnie pieknym miejscem jest początek czwartego utworu, chyba Give love each day (zresztą cała ta 'piosenka' jest rewelacyjna i jak dotąd chyba moja ulubiona)

więcej może będzie kiedyś. dzisiaj po raz kolejny mam potrzebę powiedzenia, że Forum jest cudownie rozwijającym miejscem ;)


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 09 września 2008 12:59:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 26 maja 2006 19:29:43
Posty: 6699
skoro wątek o klawiszowcach wylądował w potforum, to miejsce tej płyty jest tu.

RICK WAKEMAN SIX WIVES OF HENRY VIII * * * * 3\4 a może i więcej?
Obrazek
Osz ja Cię..... :wink:
Wiele się o płycie nasłuchałem, że dobra klasyczna i w ogóle. Jakoś nigdy nie było mi po drodze żeby ją kupić, a rzeczy z internetu to ostateczność w związku z czym, czekała na swój czas. A, że ostatnio ogólnie wiadomo- każda rzecz go ma, więc i ta płyta się doczekała :D
Noooooo jestem zachwycony! :D
Obok Sarabandy ZDECYDOWANIE najlepsza płyta tego typu, i jeszcze koncept do tego :wink:
W sumie jest na niej wszystko co w Wakemanie najlepsze- z jednej strony spokój i lekkie momentami melodie przeplatane fragmentami wręcz brawurowymi i mrocznymi.
Mielizn brak. Genialne momenty utrzymują się i przechodzą dalej bardzo płynnie w kolejne bardzo fajne rzeczy :wink: nie są niszczone przez jakieś popowe wstawki tak ja ma to miejsce np na Jurney To The Center Of The Earth(dałbym sobie głowę uciąć że gdzieś na forum o tej płycie pisałem....albo wsiąkło przy przenoszeniu forum albo mi się przyśniło....)
No po prostu....genialny album.
Jak już mam sobie wybrać to najlepiej jest mi z II, V i VI żoną :wink:

_________________
http://freemusicstop.com


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 09 września 2008 13:02:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24303
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
MAQ pisze:
najlepiej jest mi z II, V i VI żoną
A Henrykowi z II ani V nie było chyba zbyt dobrze. Jedna skończyła pod mieczem, druga pod toporem. :wink:

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 09 września 2008 19:14:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 26 marca 2006 08:01:48
Posty: 19429
Skąd: z prowincji
Peregrin Took pisze:
druga pod toporem
Rolandem? :wink:

_________________
Obrazek
"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 10 września 2008 07:19:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24303
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Wypraszam sobie. Jestem niedoszżłym polonistą i stosuję pisownię wielką literą, gdy potrzeba. :wink:

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 60 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 46 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group