Smok pisze:
liczyłem raczej że rozwiniesz myśl o tych "perełkach" - no i jednak wskażesz (w miarę konkretne) przykłady,,, (zaznaczam - że piszę bardzo serio i bardzo chciałbym poznać, które według Ciebie są godne uwagi - zwłaszcza że bardzo szanuję Twoje zdanie w kwestii estetyki)
Po czymś takim nie mogę milczeć
Proszę uprzejmie - może być nudnawo tylko.... ostrzegam
Pierwsza rzecz - tu nie jestem specem i nie chcę być - mnie się mylą Marvel czy DC Comics, Image Comics czy inne Dark Horse Comics. Mój umysł nie jest w stanie ich posegregować i przyporządkować bohaterów do konkretnych wydawnictw. Dla mnie to wszystko po prostu Marvel. Marvelowskie, marvelopodobne. Dla fachowców - istnieje "uniwersum Marvela", "uniwersum DC" i inne dziwne twory, które dla mnie stanowią jeden monolit.
Tygiel marvelowy niekoniecznie zdrowy.
No i teraz już można - o tych perełkach. Ale jeszcze jedna ważna rzecz: kwestie scenariuszowe specjalnie mnie nie interesują - tu zazwyczaj jest kalka: główny bohater (lub bohaterowie) - posiadacz takich czy innych mocy staje przed zagrożeniem - wymierza sprawiedliwość - wybuchy, walki i ogólna demolka - wygrywa - odlatuje łopocząc flagą, peleryną, łańcuchem czy tym, co tam ma jako swój ekwipunek. Przeważnie banalne historie z obowiązkowo wybuchami na okładce i fragmentem akcji. Czasem urozmaicone wręcz komicznymi dla mnie zestawieniami (Batman vs. Predator, Batman i Sędzia Dredd, Batman i Dracula) albo historiami typu Marvel Zombies (gdzie superbohaterowie są... zombie. Oczywiście i wśród tego wszystkiego zdarzają się wyjątki scenariuszowe, rzeczy, które budzą podziw. Ale to tak jak z powieściami - większość to tandetna szmira aspirująca do miana literatury.
Nie chcę tykać więc scenariuszy - gdzieniegdzie tylko o nich będzie. Będzie głównie o grafice. Bo ja jestem komiksiarzem - no i rysowałem wielę, więc aspiruję do miana znawcy
Ale i tu z drugiej strony też jest problem - te komiksy tworzy fabryka ludzi. Jeden rysuje całość ołówkiem, drugi kładzie na tym tusz, kolejna osoba kładzie kolor a następna wpisuje litery w dymki, (to jedyny element, który jest zmieniany w polskich wydaniach - a też ma duży wpływ na odbiór komiksu). Czasem jednak całość grafiki jest autorstwa jednego człowieka.
Moje ulubione rzeczy marvelopodobne - to przede wszystkim Lobo (nawet te gorsze rzeczy zdarza mi się radośnie przeczytać). Dość nietuzinkowy bohater - a u nas jeszcze wydawany na początku w wersji rysowanej przez Simona Bisleya. To dla mnie graficzny geniusz bez dwóch zdań i rzeczy jego autorstwa można sobie kupować "w ciemno". Mało tego - tu i scenariusz bardzo mi odpowiada "Ostatni Czarnian", "Lobo powraca", "Batman Lobo"... Alan Grant i Keith Giffen - autorzy scenariuszy trzymają poziom. Jeśli tylko ktoś lubi TEN rodzaj humoru.
Ale Bisley, Bisley, Bisley! To nazwisko należy zapamiętać.
I ten pan nie tylko używa tuszu... Inną rzeczą wartą polecenia jest "Batman i Sędzia Dredd - Sąd nad Gotham". Tam to dopiero Bisley szaleje... Całość jest konglomeratewm przeróżnych technik - szczególnie malarskich. Ani za Batmanem jednak nie przepadam - ani za Sędzią Dreddem.... ale komiks - piękny.
A skoro już jesteśmy przy Batmanie to jeszcze "Batman i Demon" z obrazkami Jima Murraya. To już jest prawie jak malarstwo... Szczerze polecam, jeśli wyszło w Polsce...
Zbliża się noc i czas spać, więc jeszcze pokrótce:
Lubię Todda McFarlane (u nas chyba pierwszy Mega Marvel ze Spidermanem, bodajże "Torment" jest jego graficznego autorstwa) - specyficzna kompozycja plansz, bardzo rozpoznawalny styl. Lubiłem gościa, choć teraz wydaje mi się odrobinę archaiczny.
Jim Lee - dobry! Szczególnie "Batman - The Hush" - ale też i trochę innych, których nie pamiętam już...
Frank Miller - zarówno scenarzysta jak i rysownik (!) - znany przede wszystkim z charakterystycznego "sin City" (piękne, doskonałe wręcz kompozycje plansz i kadrów) - ale także z "Batman - Powrót Mrocznego Rycerza" i innych. "Hard Boiled" wyszło u nas - jego jest scenariusz - ale tam i rysunki są świetne - warto zobaczyć.
Polecam jeszcze "Batmana - Black And White" - jest monochromatycznie - ale pełne spektrum nowelek i autorów, na różnym poziomie oraz mroczne "Azyl Arkham"...
Och kurcze - nie wiem już w jakim kierunku rozwijać tą pisaninę - zrobiło się nieco chaotycznie - a w zasadzie tknąłem tylko "Lobo" i "Batmana" a tu przecież tyle tego towaru: Spidermany, Supermany, Wolveriny, Hulki, Daredevile, Hellboye, Sędziowie Dreaddy, Silver Surfery (kiedyś Moebius narysował jednego - bardzo polecam), Ghost Ridery, Captainy Americe, Supergirle i tak dalej i tak dalej... I teraz zdaję sobie właśnie sprawę, że temat jest do dokładnego przeanalizowania po prostu zbyt obszerny - a tu już Agnieszka woła.
To jeszcze tak od siebie na koniec: moi marvelofaworyci - to Lobo i Punisher. Reszta w sumie mnie nie kręci - albo kręci słabiutko. A część wywołuje we mnie wręcz rżenie (Teenage Mutant Ninja turtles:) - choć historię "Bodycount narysował Bisley...)