Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 16:01:24

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 733 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 49  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 08 czerwca 2005 00:38:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Koncentruję MOC, żeby odpowiedzieć na wszystko...

8)

:idea:

:piwo: (Anakin: where are you going, master? - Obi-Wan: for a drink)



Moc jest w tobie silna, Kamiku, ale nie pojąłęś jeszcze pełnej wielkości Gwiezdnych wojen. Musisz wejrzeć w swoje uczucia, żeby dojść do prawd podstawowych.
Ot, jak np. Pet:

Cytat:
Ale... i tak jest to dzielo wybitne.


Od tego założenia wyjdźmy ;-)

Tak na serio, to zacznę od aktorstwa, bo dużo tu uwag padło i jest o czym dyskutować.

Ogólnie znowu zacytuję Peta i całkowicie się z nim zgodzę:

Pet pisze:
aktorstwo NIGDY tak na prawde nie stalo na wysokim poziomie. Alec Guiness byl wyjatkiem potwierdzajacym regule, a Harrison Ford (rewelacyjny w roli galaktycznego cwaniaczka i przemytnika), jak sie pozniej okazalo inaczej grac nie potrafi i zawsze korzysta z tego samego arsenalu (a raczej magazynka) gestow i grymasow. Ale to nie aktorstwo jest glowna sila tego cyklu, ani nawet (wbrew pozorom) nie efekty specjalne.


I nie stało na wysokim poziomie, i nie było to wcale ważne w starej trylogii. Zauważcie, że stare Starwarsy są właśnie tym mitem, baśnią itp. a jednocześnie filmem przygodowym, a to wszystko są gatunki, gdzie jakieś niuanse psychologiczne, subtelne emocje nie są sprawą konieczną. Jak są to fajnie, ale jak ich nie ma, to też tworzy w pewien sposób charakter całości, nadając rys tej kanciastości. Tak samo jak z walkami na miecze świetlne. W starej trylogii są one fajne właśnie dlatego, że takie kanciaste, co z punktu widzenia sztuki walki jest w ogóle bez sensu. Ale nadaje charakter symboliczny temu, co się dzieje na ekranie.

W nowej trylogii jest nieco inaczej (pewnie tego nie lubi Bogus). Miecze śmigają już z prędkością światła a dramat bohatera musi mieć podłoże psychologiczne.
Ale nie tak znowu do końca inaczej. Relacje Anakina z otoczeniem rzeczywiście wymagają pogłębienia. Ale reszta niespecjalnie. Pisze więc lotan:

lotan pisze:
poza Kanclerzem/Imperatorem, chwilami Anakina i chwilami Kenobiego aktorzy po prostu "byli na planie",


Zgadza się. Ale... czego bysmy od nich oczekiwali właściwie? Od Padme - zgoda, ona jest położona, zwłaszcza w tej ostatniej części, i to może być podstawowy zarzut. Ale tak, to kto ma tam uprawiać aktorstwo? Nute Gunray? Gen Grevious? DObra, jaja sobie robię, ale tak naprawdę nawet Dooku nie miał tam takiej roli, w której aktorstwo ma zasadnicze znaczenie. Ani senator Organa, ani komandor Cody, ani ten dziwny kolo z zębami, co przyjął Obi-Wana na lądowisku.
Chodzi mi o to, że dobre aktorstwo oczywiście byłoby bardzo fajną sprawą i wzmocniło by jeszcze wartość filmu. Ale nijakie aktorstwo niewiele tu zmienia, bo nie ono jest tu oczekiwane.

Oprócz ról głównych.

I teraz rzecz, która mnie zupełnie zaskoczyła: jeżeli dobrze zrozumiałem, to Kamik coś narzekałeś ta Iana McDiarmida, czyli Palpatine'a.
:?: :?: :?:
Bo dla mnie jest to - bez żadnej przesady wybitna rola dramatyczna i to bardzo wybitna. Tam później, pod kapturem, to mniej interesujące się zrobiło, bo zdemonizowane co nieco. Ale jako Palpatine, jako kusiciel, jako pięknoręki... REWELACJA! Jest dla mnie wręcz szokiem, że w filmie, który mimo wszystko przynależy do gatunku akcji, znalazło się miejsce na rolę tak bardzo z najwyższej półki.
NIJAKI??? W scenie z Dooku? On jest tam TAKI, że mnie ciary przechodzą na samą myśl! Jego "kill him" jest jak smagnięcie bicza i ... to by wystarczyło, a potem przemienia się nagle w paskudnego polityka, którym zresztą był już w poprzednich częściach i w tej roli sprawdza się idealnie też. Ale przecież jednocześnie potrafi być ciepły, choć zarazem protekcjonalny i tak osacza Anakina tym swoim dobrowujkowym ciepłem i protekcjonalnością. I to, co mówi jest tak [i]kurewsko
logiczne i nieubłagane. A na koniec potrafi jeszcze zawrzeć iście ciemnostronnym gniewem, bo kiedy cedzi przez zęby
I am the Senat, to normalnie jakby para mu z głowy z sykiem uciekała.

Więc choć
lotan pisze:
kiedy sobie zestawiam aktorsko Sithów z którąkolwiek z części Władcy Pierścieni, dotrzegam wręcz przepaść

i zasadniczo się z nim zgadzam, to uważam, że w całym Władcy nie ma tak dobrej roli aktorskiej, jak Palpatine.

EDIT: oprócz Golluma! (cholerka, człowiek tak łątwo zapomina o tych nie-ludzkich aktorach :? )

Zarazem muszę nie zgodzić się z Petem. Tzn. może Hayden Christensen jest fatalnym aktorem, nie interesuje mnie to. Natomiast tę rolę STWORZYŁ w sposób wspaniały. Stworzył postać, która dla mnie jest jedną z najbardziej fascynujących postaci filmowych, jakie znam. Stworzył ją w pełni, w 100% konsekwentnie, przekazując na ekran cały ból, całe najpierw wkurwienie, a potem gniew, jaki nim targał, całe poczucie własnej potęgi i zarazem niedojrzałość emocjonalną; być może inaczej nie umiał, bo jest fatalnym aktorem, ale na potrzeby jednej roli to starczyło całkowicie!

---

zostały mi luźne uwagi Kamika:

Kamik pisze:
Muzyka…

cóż, jeżeli uważasz, że jest słaba, to muszę polecić ci przysłuchanie się bliżej ;-) Mi też muzyka we Władcy pierścieni wydawała się na początku słaba i nijaka, a ptem zmieniłem zdanie ;-)
Zdecydowanie najlpesza jest w Imperium i w Klonach. W Sithach rzeczywiście nic tam szczególnego się nie dzieje chyba muzycznie, ale trzyma poziom.

Kamik pisze:
Ci wszyscy wookies (Chewbacca), Gwiazda Śmierci itd. Po co?

Jako ukłon w stronę fanów? Po to samo, co mielone i pomidorowa na manewrach? Żeby poczuć dreszcz tego czegoś znajomego, co jest ważne i niby nie musi być, ale jak jest, to coś tak mrowi... W końcu dlaczego scena założenia czarnego hełmu nowemu Vaderowi robi takie wrażenie? Nie wydaje mi się szczególnie dobra tak obiektywnie. Ale ten pierwszy oddech to jest dreszcz...!

Kamik pisze:
CZEMU ON SCHODZI Z TEGO STELARZA JAK FRANKENSTEIN Z PRZEDWOJENNYCH FILMÓW?!!!...

ej no, niewygodnie mu było, jeszcze się nie rozchodził wtym kostiumie ;-)

Last but not least:

Kamik pisze:
Moim PODSTAWOWYM zarzutem pod adresem Lucasa jako twórcy epizodów I – III, jest ilość wątków… po cholerę tyle tego?!!!... zamiast mnożenia pokazywanych miejsc i podróży, co między innymi wprowadza wrażenie, że ta galaktyka, to taka malutka i ciasna raczej jest (więc skąd ta tęsknota Padme za Anakinem?...),

Nie do końca rozumiem. Po pierwsze uwaga o tęsknocie chyba chybiona, bo tęsknotę to można czuć nawet, jak ktoś jest w drugim pokoju, skoro jest duchem nieobecny, a Anakin na ogół był.

Ale z tymi wątkami ... mógłbys podać przykłady namnożonych bez potrzeby wątków? Bo jakoś mi nie przychodzi do głowy nic. Atak klonów jest pod tym względem wręcz wzorcowo utrzymany w ryzach, jego konstrukcja jest bardzo przejrzysta i wszystko wydaje mi się celowe (niestety nie wszystko w udany sposób zrealizowane, ale to inna sprawa).
A Zemsta Sithów... no oni tam jeżdżą w tę i nazad, ale tak naprawdę - równie dobrze można by ten dramat Mocy zupełnie wyjąć z podróży galaktycznych i wszystko zostawić na Ziemi, z fantastycznych rekwizytów pozostawiając jedynie miecze świetlne, Moc itp. Myślę, że mała różnica by wyszła. I jeździli by między Mongolią a Paryżem a Buenos Aires... nie wiem, w czym problem miałby leżeć.
Galaktyka jest tak mała, na ile pozwalają możliwości techniczne pojazdów - w Gwiezdnych wojnach wydają się nieograniczone, więc luz - mogą jeździć wte i wewte, i rzeczywiście nie jest to aż takie duże. Gdyby tenże dramat Mocy osadzić w czasach średniowiecznych w Polsce, mogliby tak kursować między Kaliszem a Gnieznem i byłoby mniej więcej równie daleko, i też na jedno by wyszło. Nadal nie widzę problemu. Więcej miejsc akcji - więcej urozmaicenia, ale przecież wszystko się toczy wokół problemu podstawowego cały czas. Może jedynie ta akcja na Kashyyk z Wookie'mi jest nieco od czapy, ale to raczej marginalna sekwencja.

Dla mnie postawowym zarzutem filmowym może być nijakość Amidali. Co prawda akurat ona Zemście Sithów też jest postacią dalszego planu (a w Klonach grała lepiej, z większym nerwem), ale jest na tyle ważna (choć nie przez swoje występowanie), ze dobrze by było, gdyby miała więcej życia w sobie.
Natomiast twoja, Pet, uwaga o jej wyglądzie na balkonie to jakaś farsa chyba!! :shock: Ona tam wyglądała przecudnie!!!!!!


Podsumowując, Zemsta Sithów uważam że jest filmem świetnym jako film przede wszystkim dzięki rozegraniu dramatu Palpatine-Anakin-ObiWan i reszta rady Jedi, który jest w pełni wiarygodny pod względem i charakterów postaci, i ukazania uwodzenia przez zło, i intrygi politycznej, i do tego wciąga przynajmniej mnie maksymalnie pod względem emocjonalnym, co jest tym ważniejsze, że przecież niby od początku wiadomo, jak to się skończy.
Więc została chyba zrealizowana zasada, o której często się mówi przy dobrcyh filmach, że mnie ważne jest CO się stanie, ale JAK się stanie.
Uważam, że wbrew temu, co Kamik mówisz, jest bardzo spójny, konsekwentnie poprowadzony, trzymający się tematu i w dodatku udaje mu się osiągnąć efekt narastania napięcia właściwie do samego końca. A ponieważ początek filmu uważam za wyjątkowo wręcz udany (nie zdążyłem już tu z tobą zapolemizować), to wygląda na to, że film zaczyna się trzęsieniem ziemi, a potem robi się coraz ciekawiej :-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 08 czerwca 2005 09:07:16 
I kiedy ja mam Ci Crazy na to wszystko odpowiedzieć?...
Voo Voo leży odłogiem... relacja z Punktu też... właśnie zacząłem obmyślać pewną prowokację... eh...


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 08 czerwca 2005 14:44:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Cytat:
właśnie zacząłem obmyślać pewną prowokację... eh...


... Jesteś Lordem Sithów!!!!!!!!!!! ...

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 08 czerwca 2005 15:43:11 
Wydało się... przeszedłem na ciemną stronę MOCY, gdy zgłębiałem tajniki liczb kardynalnych...


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 08 czerwca 2005 22:46:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Kamik pisze:
I kiedy ja mam Ci Crazy na to wszystko odpowiedzieć?...

tak jak ja tobie... zarywając połowę nocy... :faja:

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 10 czerwca 2005 12:09:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Fajne :-) Aż mi się zachciało posłuchać Y.M.C.A. :D

A jeszcze lepiej, że znalazłem zaginiona przed wieloma miesiącami książeczkę z płyty Original motion Picture Soundtrack - Starwars EpII Attack of the CLones! Bo tam w tej książeczce jest dużo cytatów wraz z przylegającymi obrazkami :-)

"You must be anxious to inspect the units for yourself"

"You don't want to sell me death-sticks"

"I see you becoming the greatest of all the Jedi, Anakin"

"Powerful you have become, Dooku. The dark side I sense in you."

"Always a pleasure to meet a Jedi"

"I'm just a simple man trying to make my way in the universe"

Uwielbiam ten film :-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 10 czerwca 2005 17:56:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Maly suplement do mojej wczesniejszej wypowiedzi traktujacej o niskim poziomie aktorstwa w EIII:

Obejrzalem sobie dzis "Zemste Sithow" po raz wtory i dochodze do wniosku, ze mial racje ten (czyli o ile dobrze pamietam Crazy - bo nie chce mi sie wszystkich postow wertowac, celem sprawdzenia), kto napisal, ze swietnie jest grana rola Palpetina. To jest faktycznie mocna (o ile nie najmocniejsza) strona filmu. Te, niby przyjacielskie usmiechy, te wymowne spojrzenia, te zawieszenia glosu. Malinka... Niestety malinka sie konczy w momencie pojedynku z Mance Widou, bo pozniej Ian McDiarmid chcial zagrac kogos, kto pokazal swoja prawdziwa (choc szpetna) twarz i nie musi juz sie dluzej ukrywac... no i chyba sie troszke w tym zagalopowal, bo wszystko to jest zbyt teatralne i przerysowane... czasami nawet zakrawajace o autoparodie. Nie mniej jednak rola Palpetina (przez oszpeceniem), to wedlug mnie jedna z lepiej prowadzonych postaci w calym cyklu.

Zdrowka zycze

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 10 czerwca 2005 18:26:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
A teraz skoro tracamy bardziej zartobliwe struny MOCY, to pozwole sobie zaprezentowac garsc refleksji, ktore wyniknely w toku dyskusji z moja lepsza polowka, a ktore dotycza tematu:

"Zle wykorzystanie jasnej strony Mocy, czyli wspomnienia Niezbyt Lotnego Rycerza Jedi"

Sytuacja I: Niezbyt Lotny Rycerz Jedi (w skrocie nazywac bedziemy go NLRJ) spoczywa na kanapie w pozycji horyzontalnej i oglada telewizje.
Problem: NLRJ zamierza zmienic program, ale wtedy zauwaza, ze pilot od telewizora znajduje sie poza zasiegiem jego rak.
Rozwiazanie problemu: NLRJ koncentruje w sobie Moc i dzieki niej... unosi telewizor ze stolika RTV :shock: . Nastepnie, koncentujac sie jeszcze mocniej sprawia, ze telewizor niespiesznym ruchem zaczyna zblizac sie ku niemu. Nastepnie gdy jest juz na wyciagniecie reki, NLRJ zmienia kanal naciskajac odpowiedni przycisk, a nastepnie odsyla telwizor na miejsce. Poniewaz, nasz bohater jest typowym "skoczkiem po kanalach" musi ta operacje powtarzac raz na jakies 30 sekund. W koncu w efekcie skrajnego wyczerpania jest zmuszony lyknac red bulla, a mistrz Yoda krecac z dezaprobata zielona lepetynka podaje mu w akcie litosci pilota.

Sytuacja II: NLRJ poczul glod i pragnie sie posilic marynowanymi gruszkami, ktore przezornie nabyl w pobliskim Supermarkecie.
Problem: Gruszki majace stanowic zrodlo cennych witami i mikroelementow, dla naszego NLRJ znajduja sie w sloiku, ktory niestety sie zassal i niepodobna go otworzyc/
Rozwiazanie problemu: NLRJ pobudza dzieki Mocy swoje midichloriany, by zaczely efektywniej krazyc w jego zylachi podsunely mu rozwiazanie problemu. Na efekty niue trzeba dlugo czekac: NLRJ przypomina sobie rade swojej babci, ktora nauczyla go, ze w razie zassania nakretki nalezy ja podwazyc nozem, celem jej rozhermetyzowania i zniwelowania podcisnienia uniemozliwiajacego jej odkrecenie. NLRJ przystepuje razno do dzialania, nie majac wszakze pod reka zadnego noza, do podwazenia nakretki uzywa swojego miecza swietlnego. Nie moze jednak wiedziec (bo i skad), ze gruszki sprowadzane z odleglej o lata swietlne galaktyki wyprodukowala firma Urbanek, ktorej sloiki (a takze ich nakretki) slyna z niebywalej wytrzymalosci. Probujac usilnie zadzialac wektorem sily na nakretke, NLRJ lamie swoj swietlny miecz... od tej pory pozostaje mu juz tylko swietlny scyzoryk, a mistrz Yoda, cmokajac z niezadowolenia wrecza mu do kompletu swietlny korkociag, swietlny otwieracz do butelek i gumke do odkrecania sloikow.

Sytuacja III: NLRJ znuzony meczacym dniem, udaje sie na spoczynek.
Problem: Polozywszy sie do lozka, NLRJ z niezadowoleniem spstrzega, ze zapomnial zgasic swiatlo, a do wylacznika na scianie droga daleka... no i trzeba by wyskoczyc spod cieplutkiej pierzynki.
Rozwiazanie problemu: NLRJ koncentruje po raz ostatni tego dnia Moc by spostac zadaniu. Gdy ma jej juz wystarczajaco ilosc, skupia sie do punktu i powoli obracajac reka udaje mu sie sila woli wykrecic zarowke z zyrandola. Zarowka spada, tlucze sie i zapadaja egipskie ciemnosci - tym samym nasz bohater przechodzi na Ciemna Strone Mocy. Mistrz Yoda oddala sie pogwizdujac pod nosem piosenke, ktorej nauczyl sie w dziecinstwie (czyli jakies 860 lat temu), zadowolony z faktu, ze skoro od tej pory to Imperator, bedzie sie musial uzerac z tym imbecylem, to dni Imperium sa policzone.

;)

A wy macie jakies pomysly na niewlasciwe wykorzystanie Mocy? :)

Zdrowka zycze

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 10 czerwca 2005 19:19:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
ROTFL! :D

Ja tam zawsze używam MOCY do otwierania zassanych słoików i to w przeważającej ilości przypadków DZIAŁA! (ale że jestem nader lotnym rycerzem jedi, więc nie używam do tego miecza świetlnego, tylko czystych skoncentrowanych midichlorianów ;-))

A wracając do Palpatine'a - bardzo się cieszę, że się zgadzamy :-)
Faktycznie po walce z Windu od czasu do czasu popadał w karykaturę, chociaż i wtedy nie była to zła rola.. ale bez finezji cokolwiek.

Natomiast takie pytanie mam do was: jak myslicie, czy zmiana fizyczna tej postaci po walce z Windu - czyli to zeszpecenie twarzy - czy to był faktycznie bezpośredni efekt tej walki, takie jakby poparzenie? - czy może w pewien sposób pokazała się prawdziwa twarz Dartha Sidiousa, taka jakby maska Doriana Greya?...

tak myślę, że to możliwe; Sidious, jeżeli prawdą jest to, co mówił o Darcie Plagjusie, mógł był odkryć sekret nieśmiertelności, a w każdym razie przedłużania życia... ale nie do końca, i dlatego wyglądał coraz gorzej i gorzej... jednak jako Palpatine przybrał twarz zwykłego człowieka, całą swoją ohydę skrywając... pod kapturem?

Co o tym myslicie?

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 10 czerwca 2005 19:25:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Crazy pisze:
czy może w pewien sposób pokazała się prawdziwa twarz Dartha Sidiousa, taka jakby maska Doriana Greya?...


Zdecydowanie to rozwiazanie bardziej do mnie przemawia.

Zdrowka zycze

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 16 czerwca 2005 08:44:45 
PONIEKĄD DYGRESJA:
Niekiedy trafia się nam, że podczas próby szybkiego dotarcia gdzieś przy pomocy komunikacji miejskiej i własnych nóg, musimy zacząć kombinować... i niestety, pierwsza niefortunna decyzja, przesądza o tym, że każda następna będzie jeszcze gorsza... właśnie to mnie wczoraj spotkało, gdy próbowałem dostać się do Iluzjonu na 20-tą... Gdy szedłem do Metra zastanawiałem się, czy lepiej wysiąść na Racławickiej, czy na Polu Mokotowskim. Wybrałem to drugie. Jakież było moje zdziwienie, gdy tuż po odjeździe pociągu z Racławickiej, rozległ się głos: Z przyczyn technicznych, pociąg nie zatrzyma się na stacji "Pole Mokotowskie" (jakaś bomba, czy co?)... potem było już tylko gorzej...

Efekt był taki, że pierwsze słowa "Nowej nadziei", jakie tego wieczora usłyszałem, to: R2D2! It is you, it is you!... przyszło mi żałować, że w Iluzjonie przed seansem nie ma piętnastominutowego bloku reklam...

O samym filmie teraz nic nie napiszę. Dodam tylko, że po seansie próbowałem wypatrzyć przed kinem ekipę forumową, ale, mimo że czekałem aż do momentu zamknięcia Iluzjonu, nie zdołałem tego dokonać... albo wymknęliście się jakimś nie znanym mi tylnym, czy bocznym wyjściem, albo wydostaliście się z kina przede mną (nie wiem jak), albo moja spostrzegawczość już zupełnie stępiała... szkoda...


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 16 czerwca 2005 08:55:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 13:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Szkoda :(
Byłem ja i Crazy. Wychodziliśmy wyjściem (drzwi na prawo stojąc twarzą do ekranu) a nie przez wejście więc może dlatego. No cóż mam nadzieję, że nadrobimy to dzisiaj.

PS, A co do wychodzenia z metra to ja swego czasu w takich przypadkach stosowałem taktykę wychodzenia na przystanku wcześniejszym, gdyż wtedy przynajmniej szybciej wyruszasz z buta dalej.

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 16 czerwca 2005 13:01:50 
Sorry, dziś nie mogę...


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 28 czerwca 2005 21:33:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Przez lata świetlne byłem odporny na uroki Star Wars... Coś tam widziałem ale... Ostatnio byłem z siostrzeńcem na Zemście Sithów, ale to jeszcze nic - wczoraj obejrzeliśmy Atak Klonów i jestem pod wrażeniem. Koledzy - chyba się wciągnę! :D

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 28 czerwca 2005 21:44:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Witku - :!: :!: :!: :!: :!: Radość wlałeś w moje stłumaczone serce! :-) :-) jeszcze w dodatku ciepłe słowa o Ataku Klonów, hip hip hura!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 733 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 49  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 29 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group