Wróciłem właśnie z pobytu na festiwalu filmowym "Nowe Horyzonty" we Wrocławiu.
Roman Gutek zaproponował mi stanowisku jurora w konkursie filmów o sztuce. Bardzo chętnie żem się zgodził bo była to okazja zobaczyć filmy ,których nie ma i nie będzie w telewizji nie mówiąc o kinach. Na festiwalu ,który prezentuje kino artystyczne i autorskie wyświetlono około pięćset różnych filmów. Zobaczyć wszystkie w ciągu jedenastu dni zupełnie niepodobna ,ja żem obejrzał dwadzieścia, nie licząc dwu pokazów filmu mego pod tytułem „Podróż na Wschód”. Chcę dodać ,że katalog festiwalowy to gruba, prawie 600-stronicowa książka !!! Czego tu nie ma
: filmy polskie ,zagraniczne ,dokumentalne, animowane. Retrospektywy Bruno Dumonta, Terryego Gilliama. (byli obecni) Japońskie kino erotyczne z kultowym filmem na festiwalu „Panna Brzoskwinka” ,eastwesterny i wiele, wiele innych atrakcji!!!
Dnia pierwszego ,podczas gali otwarcia ,wyświetlono irański film ”Rozstanie” (123 minuty) reż. Asghar Farhadi ( nagroda złotego niedźwiedzia na tegorocznym festiwalu w Berlinie) Całkiem dobre kino moralnego niepokoju .Obecny reżyser nie krył swego uwielbienia do Kieślowskiego. I to było widać. Jak dla mnie mocne ***.
Następnego dnia zaczynają się dla mnie pokazy konkursowe . W jury oprócz mnie zasiada dwu młodych francuzów oraz żyd w moim wieku.
Pierwszy film to „Women Art Revolution” ( 83 minuty) reż: Lynn Herman Lessom .
Dość typowo zrobiona historia „sztuki feministycznej” czyli starsze panie opowiadają jak robiły rewolucję w 1968 roku. Takie sobie **.
Następnie film „Arirang” (100minut) reż :Kim Ki Duk.
Reżyser jest znany choć ja nie widziałem żadnego jego filmu. Bardzo poruszająca ,szczera i odważna spowiedź artysty, filmującego siebie samego jedną kamerką. Film bardzo „ludzki”. Wiele z wypowiedzianych przez Kima opinii na temat życia i sztuki jest mi bardzo bliskich. Wzruszające nawet …jak dla mnie *****.
Kolejny film to „Zamknij się człowieczku, niefortunna audioprzygoda” ( 90 minut) reż: Matthew Bate.
Dwóch młodych kolesi z prowincji po skończeniu koledżu jedzie pomieszkać w San Francisko. Wynajmują mieszkanie . Niestety przez ścianę mieszka dwu meneli ,którzy nic innego nie robią, tylko cały dzień chlają i głośno bluzgają. Ściany w Ameryce są cienkie i młodzi chłopcy muszą wysłuchiwać tego bluzgania chcą czy nie chcą. Te bluzgi zza ściany są tak wyrafinowane ,że aż piękne. Chłopcy postanawiają je nagrywać na kasety. Kasety robią lokalną furorę a nawet wychodzi płyta CD z sąsiadami. Oczywiście sąsiedzi nie mają pojęcia o tym ,że są nagrywani. Film jest nawet dość śmieszny …ale ja jakoś nie potrafię dopatrzyć się w tym jakiejkolwiek sztuki. Tak więc tylko**
Dalej idzie „Powstanie umarłych: Tajemnica płytek Toynbee” (85min) reż :Jon Foy.
Historia tajemniczych płytek z pecewu pojawiających się na ulicach Filadelfii z dziwnym napisem: Idea Toynbyeego/według Kubicka 2001/powstanie umarłych /na planecie Jowisz/.
Płytki te wtłoczone są w uliczny asfalt i pojawiają się ni stąd ni zowąd.. nawet w Argentynie. Trzy amerykańskie osoby postanawiają odkryć tajemnicę tej miejskiej legendy i szukają autora tych płytek. Niestety nie znaleźli. Przyznam ,ze dwa razy przysnąłem…naciągane **.
Kolejny film to „The Ballad of Genesis and Lady Jay” (75 minut) reż Marie Losie.
Wokalista Psychic TV i Throbbing Gristle czyli Genesis P –Orrigge zakochał się w dziewczynie. Historia miłosna w której Dżeni z miłości do Jay eksperymentuje na własnym ciele. Przyszywa sobie nawet cycki. W tle dość ciekawa historia industrialu i fragmenty koncertów Psychic TV. Dżeni zmienia się w kobietę a Jay umiera. Mogę dać ***.
Następny film to chiński „Pyuupiru”(93min) reż. Daishi Metsunaga.
Kolejny przykład artysty eksperymentującego na własnym ciele . Znowu facet przemienia się w kobietę : hormony ,kastracja itd. ….przy tym szydełkuje, szyje i tworzy niezwykle piękne i oryginalne rzeźby/stroje. Sam jest rzeźbą –obiektem sztuki. Film jest niezwykle wyrafinowany estetycznie. Mimo dość kontrowersyjnych ujęć i wypowiedzi - Mocne ****!
Idziemy dalej „Wolne cząsteczki: Historia filmu eksperymentalnego” (82min) reż: Pip Chodorov.
Uczciwe i ciekawe….w zasadzie film dla szkół. Mogę szczerze powiedzieć ,że obejrzałem i dowiedziałem się czegoś o sztuce. ***
Kolejny film to „Taśma”(168 minut!!!) reż: Li Ning.
Historia chińczyka zajmującego się sztuką performance. Tworzy on studencką grupę aktorów –tancerzy, z którą odgrywa te performensy na ulicach miasta , śmietniskach czy placach rozbiórki domów. Miewa on tez problemy rodzinne, finansowe i tym podobne. Wszystko byłoby nawet do oglądania gdyby owe performance były na jakimś poziomie. Krzyczą ,skaczą ,biegną i nagle !!!! co ????…..wszyscy upadają . I tak ze dwadzieścia razy , przez prawie trzy godziny , w różnych okolicznościach przyrody. Poziom amatorski . Film o sztuce …słabej. Nuda.*
Dalej mamy francuski film pod tytułem „Nowoczesna młodzież” (97 min) reż :Jerome de Missolz.
Historia francuskiego punk rocka. Stary weteran opowiada członkom młodej kapeli jak to drzewiej bywało. Archiwalne zdjęcia przeplatane występami młodzieży. Niestety prorocki styl i opowieści weterana są tak pretensjonalne ,że chce mi się wyjść z kina. Nie mogę wyjść ale mogę dać tylko *.
Kolejny film to „Drzwi szeroko otwarte” (84min) reż: Patric Jolley.
Fabularyzowana opowieść o wybitnym aktorze i teoretyku sztuki awangardowej Antoninie Artaud ,który popadł w szaleństwo.Głos zza kadru nieustannie recytuje szaleńcze teorie i manifesty artystyczne. Bardzo mnie to interesuje . Momenty straszne . Film mógłby być całkiem dobry ,niestety aktor grający Artauda nie dźwignął postaci. Jak dla mnie tylko ***....a szkoda...
Następnie „Self Made” (84min) reż: Gillian Wearing.
Siedem zwykłych osób z ulicy poddawanych jest eksperymentowi aktorskiemu. Prowadzący stosuje tak zwaną metodę Stanisławskiego. Psychologiczne eksperymenty na ludziach graniczące z manipulacją . Mam mieszane uczucia. Tylko **.
Na koniec „Dubaj we mnie „ (78min) reż:Christian von Borries.
Film o mieście projekcie –Dubaju. Przez większą część oglądamy komputerowe animacje i architektoniczne projekty. W tle non stop polityczno –społeczny komentarz o wyzysku robotników. Ale gdzie sztuka? Przysnąłem.Kompletnie zmarnowany temat. Myślę ,że gdyby ten film nakręcił Herzog to byłoby ciekawe… a tak ewidentna strata czasu. Najgorszy film w konkursie ! * i to słaba .
To były wszystkie filmy w konkursie filmów o sztuce. Jury nagrodziło po długiej dyskusji „Arirang” z czego wszyscy byli bardzo zadowoleni!
Wydawało mi się ,że nie dam rady zobaczyć już nic innego ale udało się.
Tak więc udało mi się dostać na film „Flandria” (91min) reż: Bruno Dumont.
Reżyser jest sławny i poważany a film wprost ohydny. Akcja dzieje się na współczesnej francuskiej wsi . Chłopak idzie na wojnę a jego dziewczyna zostaje . Nihilizm i jakby to powiedział Witkacy „zbydlęcenie”. W filmie pada raptem kilkanaście słów. Najczęściej są to monosylaby. Nawet sex jest tak beznamiętny ,że w zasadzie przypomina zwierzęcą kopulację. Syf. Jest to podobno kino duchowe. Dla mnie **
Widziałem też polski komediodramat pod tytułem „Księstwo” (115 min) reż .Andrzej Barański.
Opowieść o chłopaku ze wsi ,któremu nic się nie udaje. Idealista i marzyciel czujący się obco w swoim środowisku. Kielecka wieś malowniczo pokazana. Bardzo dobry aktor grający główną rolę. Budzi naszą sympatię ale tragicznie kończy. Jak dla mnie mocne ***.
Udało nam się dostać na awangardowy western pod tytułem” Meek’s Cuttof” (104 min) reż :Kelly Reichardt.
Trzy rodziny osadników idą na zachód. Niestety gubią drogę. I tak szli, szli, szli…..szli…..szli…..i…nie doszli. **
No i wreszcie „Koń turyński” (146 min) reż :Bela Tarr. Węgierski reżyser powiedział ,że jest to jego ostatni film. Mnie się wydaje ,że jest to w ogóle OSTATNI FILM. Sławny filozof Fryderyk Nietzche idąc ulicą w Turynie widzi jak dorożkarz okłada batem konia. Ni stąd ni zowąd odpycha dorożkarza i przytula się do katowanego konia. Zaraz po tym wydarzeniu następuje u niego wybuch choroby psychicznej . Jego ostatnie „przytomne” słowa wypowiedziane do matki brzmią „Matko ,jaki byłem głupi”. Ale co stało się z koniem?
Film jest czarno biały i opisuje 6 dni z życia właściciela konia i jego córki. W filmie pada tylko kilka słów. Jest to film o końcu świata. Wrażenie jest porażające. Mogę je porównać tylko do tego jak w 1985 roku zobaczyłem po raz pierwszy „Aguirre” Herzoga. Bardzo polecam obejrzenie tego filmu. Ja wprost nie mogę się po nim otrząsnąć ! ***** ? tylko ? a czemu nie ***********? Najważniejszy i najlepszy film jaki widziałem od 26 lat.
Aby ulżyć swojej duszy poszliśmy na fil pod tytułem „Kraina traw” (120 min) reż : Terry Gilliam.
Wspaniała, kolorowa baśń o biednej dziewczynce. Ja bardzo lubię tego reżysera ( 12 małp , Bandyci czasu) Nasza sierotka (wspaniała rola) !!! żyje w świecie gdzie fantazja przenika się z rzeczywistością. Alicja w krainie czarów. Surrealistyczny film, pełen humoru i niesamowitego rozmachu. Postaci choć groźne budzą sympatię, a wszystko kończy się szczęśliwie! Bardzo polecam! *****
Po obejrzeniu „Flandrii” postanowiłem dać jeszcze jedną szansę Dumontowi bo podobno „duchowy” i religijny. Udałem się więc na inny jego film.
„Poza Szatanem”( 110min) reż. Bruno Dumont.
Znowu wieś ,ale nad morzem. Pojawia się człowiek znikąd . Łazi tu i tam z miejscową dziewczyną. W wolnych od łażenia chwilach zabija jej ojczyma ,uzdrawia miejscowych chorych, wymierza sprawiedliwość stróżowi ,waląc go drągiem po głowie a na koniec wskrzesza zgwałconą i zamordowana dziewczynę. Po czym odchodzi. Monosylaby i łażenie. Ohydai kompletna pustka .Chyba już nie pójdę na inne duchowe i religijne filmy tego reżysera. **
Na koniec, przy okazji gali zakończenia „Skóra w której żyję” (117min) reż: Pedro Almodowar.
Naciągana historia o chirurgu plastycznym ,który w zemście za zgwałcenie córki zmienia gwałciciela w kobietę i zakochuje się w nim. Chirurgiem jest piękny Antonio Banderas , gwałciciel też jest piękną kobietą….tylko co z tego ? Film po nic. **
Wszystko to obejrzał żem w ciągu jedenastu dni poszerzając swe horyzonty.
Nie udało mi się ( a chciałem ) zobaczyć nowego filmu Wima Wendersa ”Pina” , Majewskiego „Młyn i krzyż”, Urszuli Antoniak „Code blue”, Kerdesa „Grabaż”…i wielu innych. Ale akurat te filmy chyba znajdą się w jakiś kinach. Tak przynajmniej obiecuje Roman Gutek!
PS. polecam każdemu taki festiwal