Nigdy nie było chyba waitsowego toptenu. Chciałbym więc przejść się
ocenaryjnie po kolejnych płytach, najbardziej jednak skupiając się nie na całościowym ocenianiu albumów, ale właśnie na najlepszych piosenkach, które mogły by się w takim top tenie czy twentenie znaleźć.
Omijam albumy, których w ogóle nie znam.
Closing Time
ulubiony song:
Martha * * * * 1/4
Ten pierwszy album bardzo lubię i cenię w nim to, że jest równy, właściwie wszystkie piosenki fajne... ale fajerwerków nie ma. Sporo piosenek w okolicach czterech gwiazdek, ale nie bardzo nic powyżej.
The Heart of Saturday Night
ulubiony song:
(Looking for) the Heart of Saturday Night * * * *
Nie słyszałem tego od lat, więc na razie powiem dokładnie to samo, co o poprzedniczce. Sporo piosenek w okolicach czterech gwiazdek i bardzo fajna całość.
Nighthawks at the Diner
ulubiony song:
On A Foggy Night * * * * *
KoT napisał, że pewnie na żywo doświadczenie niesamowite, a słucha się gorzej... płyty nie słyszałem nigdy, ale znam ten jeden utwór, który - ha! - był chyba w ogóle pierwszym utworem Waitsa, jaki poznałem, dawno temu w Radio WaWa! Mam go na kasecie do dziś i budzi mój niezmienny zachwyt. Murowane miejsce w pierwszej dziesiątce.
Small Change
ulubiony song:
Step Right Up * * * * 1/2
Tu muszę w całości zgodzić się z oceną KoTa, który wyróżnia dwa pierwsze świetne utwory (Walcującą Matyldę i Step Right Up), a potem że robi się nudnawo... chociaż po drodze jest Pijany Fortepian na dobre ****, ale poza tym płyta grzęźnie w monotonii.
Foreign Affairs
ulubiony song:
Burma Shave * * * * 1/2
ponadto powyżej czterech gwiazdek: Potter's Field ****1/4
A tu się muszę nie zgodzić, bo lubię tę płytę. Niewątpliwie znacznie bardziej odpowiada mi Waits bluesujący, z jazzowym instrumentarium, niż fortepianowo-orkiestrowe smęty
Znacznie bardziej podoba mi się tu też sposób śpiewania. Problemem tej płyty jest niedobór wyróżniających się piosenek, oprócz Burma Shave, która w top tenie by się nie zmieściła, ale z samych lat 70. pewnie nawet w top 5 - magiczny utwór, mimo że paradoksalnie to właśnie jedyny czysto fortepianowy numer na tej płycie... ale za to mój ulubiony w całej jego karierze! No i nie jest
czysto fortepianowy, bo nagle na końcu ta niesamowita trąbka!
Blue Valentine
ulubiony song:
Blue Valentines * * * * * *
ponadto powyżej czterech gwiazdek: Red Shoes *****, Sweet Little Bullett *****, Romeo Is Bleeding **** 1/2, 29 Dollars **** 1/2, Whistlin' Down The Graveyard **** 1/2
Dla mnie pozostaje to dalece najlepsza płyta w dorobku Waitsa, oceny mówią tu same za siebie, a do tego nie ma tu mielizn, a każdy utwór ma swoje idealne miejsce... kiedyś o tym pisałem, ale przypadkowo czy nie płyta zbudowana jest tak:
1. utwór wymykający się klasyfikacjom gatunkowym
2. utwór
atmosferzysty, nocny
3. ballada na fortepian
4. dynamiczny blues
5. kołyszący blues
--
6. kołyszący blues
7. dynamiczny blues
8. ballada na fortepian
9. utwór
atmosferzysty, nocny
10. utwór wymykający się klasyfikacjom gatunkowym
idealna symetria, idealna całość.
Heartattack and Vine
ulubiony song:
Ruby's Arms * * * *
Właściwie znowu to samo mogę powiedzieć, co przy pierwszych dwóch albumach. Solidne, równe, miejscami bardzo ładne, ale bez szału.
---------
Swordfishtrombones
ulubiony song:
Swordfishtrombones * * * * 2/3
ponadto powyżej czterech gwiazdek: Underground ****1/2 (zwłaszcza wersja z Big Time!), Soldier's Things ****1/4
Na tej płycie zdecydowanie bardziej cenię całościowość niż piosenkowość, więc trochę nie mam o czym pisać. Tytułowy utwór jest wspaniały, choć uszczknąłem ułamek, bo jakoś za szybko mi się urywa. Dużo bardzo dobrych momentów, trochę jednak dłużyzn, ciekawe przerywniki instrumentalne... dla mnie to jest przede wszystkim płyta przełomowa i niesamowicie odważna, i za to ją cenię, a niekoniecznie za świetne pojedyncze numery.
Rain Dogs
ulubiony song:
Rain Dogs * * * * * (zarówno wersja podstawowa, jak z Big Time, choć każda za coś nieco innego)
ponadto powyżej czterech gwiazdek: Singapore ****1/2, Clap Hands ****1/2, Cemetery Polka ****1/2, Jockey Full Of Bourbon **** 1/4, Time **** (ale na Big Time prawie pięć!), może jeszcze Union Square ****1/4
O właśnie - tu mamy tę samą artystyczną odwagę, co na poprzedniczce, a do tego całą galerię świetnych utworów (spośród tych, co nie wymieniłem, też sporo miałoby ****). Niesamowita jest różnorodność tej płyty, sam wokal Waitsa jest tu co i raz inny, a ogólnie w pełni sześciogwiazdkowy! Bogactwo nastrojów, stylistyki, aranżacji - wszystko tu gra. Nie lubię tylko Downtown Train (dwie gwiazdki?), smęt z posmakiem mdłej wersji osiemdziesiony, ble. Z serii piosenek z "down" zdecydowanie wolę zarówno Down Down Down ze Swordfish..., jak i Union Square z tej płyty, obie znakomite.
W sumie nie mogę też zbyt wiele dobrego powiedzieć o zakończeniu płyty Rain Dogs - instrumentalna miniaturka jest wprawdzie zabawnym faktem (w sensie, że ktoś nagrał gościa, który wyszedł i wydał parę nieskoordynowanych dźwieków z instrumentu), ale niewiele z niej wynika, a w ostatnim utworze Waits trochę za bardzo przypomina zarzynanego barana... jako idealne zakończenie płyty marzy mi się Time, a potem wycharczane:
Thank you, good night, jak na Big Time
Ale to malutki zarzut, płyta jest rewelacyjna, a już początek to taki, że
Frank's Wild Years
ulubiony song:
Down in the Hole * * * * , ale na Big Time pełne * * * * *
ponadto powyżej czterech gwiazdek: I'll Be Gone ****1/2, Telephone Call From Istambul **** (ale na Big Time ****1/2), Temptation ****1/4
Wbrew pozorom mam tu więcej piosenek, które bardzo lubię, niż na Swordfish..., ale całość sprawia gorsze wrażenie. Może trochę zjadanie własnego ogona? Może więcej wypełniaczy?
Big Time
ulubiony song: ze wszystkich to
Rain Dogs * * * * *, a z tych, co jeszcze nie wymienione:
Strange Weather, też * * * * *
Ponadto to już pisałem wcześniej - większość utworów coś tu dla mnie zyskuje, za wyjątkiem pierwszych dwóch (16 Shells boli uszy, a Red Shoes to jakaś smutna autokarykatura
) oraz Big Black Mariah, która pomiędzy dwoma najlepszymi piosenkami brzmi jakby pijany gbur wdarł się w jakieś piękne miejsce i popsuł powietrze od razu, dobrze, że tylko na chwilę.
Jako koncertówka jest to jednak dla mnie dzieło na pięć gwiazdek, mimo powyższych kłopotów.
Bone Machine
ulubiony song:
Dirt in the Ground * * * * *
ponadto powyżej czterech gwiazdek: Black Wings ****1/2
Ponieważ wielu tu fanów, to pewnie wzruszą ramionami, czemu tak mało... jakoś irytuje mnie brzmienie tej płyty, a i kompozycje nie zachwycają. Kilka bardzo lubię, miałyby w okolicach czwórki, ale szczerze mówiąc nie chce mi się ich słuchać. Otwierający Earth Died Screaming, utwór niewątpliwie bardzo intrygujący, ma w sobie coś podobnego jak Home na Friku - od razu na dzień dobry wali po uszach, otwiera szeroko oczy... i kogo ma zafrapować, to na pewno zafrapuje, ale ja jakoś niechętnie wchodzę w tę zabawę.
Blood Money
ulubiony song:
Misery's the River of the World * * * * *
ponadto powyżej czterech gwiazdek: Another Man's Vine ****2/3, All The World Is Green ****1/2, Starving in the Belly of a Whale ****1/2, God's Away on Business ****1/4, Part You Throw Away ****1/4
Jak już pisałem - płyta właśnie najwięcej zyskująca na słuchaniu poszczególnych piosenek. Choć prawdę powiedziawszy, coraz bardziej zaczyna mi się podobać też całościowo. Na razie to bardziej kwestia miesiąca, ale może w końcu będę miał o czym napisać w "rozliczeniu kwartalnym"
Alice
ulubiony song:
Alice * * * * *
ponadto powyżej czterech gwiazdek: Everything You CanThink ****1/2 i ten niemieckojęzyczny cholera wie jak się nazywa ****1/4
Jakoś mało tego wyróżniłem, ale tak ten album słyszę. Początek fenomenalny, a potem zaczyna mi się zlewać (jak Small Change? he he, KoTu nie spodoba się to porównanie!). Lubię tę płytę i nieraz słucham z przyjemnością, ale utworów nie mogę się nauczyć rozróżniać
No i top ten w razie czego gotowy, bo równo dziesięć utworów dostało pięć gwiazdek!
(jedyny poważny dylemat dotyczyłby miejsca drugiego i trzeciego...)