Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest śr, 24 kwietnia 2024 21:01:50

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1128 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 ... 76  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 23 marca 2014 23:33:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22880
Obrazek
Wiolonczela (Cello, Chello hongmijoo ilga salinsagan) *****
Korea Południowa, 2005, reż. Woo-cheol Lee

Wszystko, co najbardziej lubię, było w filmie, za który kiedyś już się zabrałem i kompletnie nie pamiętam czemu, obejrzałem może z 15 minut.

Mi-ju, nauczycielka muzyki, zaczyna mieć różne dziwne kłopoty, odbiera też podejrzane wiadomości. Początkowo wydaje się, że za wszystkim stoi bezczelna uczennica, która oblała u niej egzamin i obiecała zemstę. Po interwencji policji panna jednak odpuszcza, a kłopoty nie znikają. Co gorsza, coraz gorzsze przygody zaczynają spotykać wszystkich z otoczenia nauczycielki - siostrę, której narzeczony wyjechał do Stanów, męża, dwie córki, w tym starszą, autystyczną. Ta ostatnia nagle odkrywa w sobie potrzebę gry na wiolonczeli. Tak oto w domu ląduje tytułowy instrument.

Mama też w swoim czasie łączyła z nim swoją przyszłość, miała jednak przyjaciółkę, z którą grała razem, a która zginęła w tragicznym wypadku. Tak przynajmniej pamięta to Mi-ju, ale kto widział już kilka filmów z Korei wie, że pamięć bywa bardzo zawodna. Tae-yeon Kim, nieżyjąca przyjaciółka, ma powody, by wrócić i zemścić się na Mi-ju.

Film bardzo koreański, świetnie zrealizowany, artystyczny i niepokojący. Wystarczy kilka minut szukania, by kupić sobie DVD za kilka złotych. Warto.

(irytujący) zwiastun PL


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 27 marca 2014 20:24:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22880
Obrazek
Isola **1/2
Japonia, 2000, reż. Toshiyuki Mizutani

Ciekawy pomysł, natomiast sam film utrzymany w jednej z tych konwencji, które Japończycy najwyraźniej lubią, a przez które ja niespecjalnie jestem w stanie się przegryźć. W związku z tym "Isola" mnie dość zmęczyła, miałem jednak ambicję obejrzeć ją do końca. Z przyczyn technicznych jednak ostatnich kilku minut nie widziałem, wątpię jednak, by wpłynęły na ogólną ocenę tego horroru.

Początkowo wydaje się, że mamy do czynienia z opowieścią o dwóch specyficznych dziewczynach, które wpadły na siebie w dość dramatycznych okolicznościach. Pierwsza, obdarzona zdolnością telepatii, przyjechała pomagać ofiarom trzęsienia ziemi. Druga, chora psychicznie i podejrzewana o bycie nawiedzoną, jest jedną z ofiar. Jak się okazuje w trochę innym znaczeniu, niż pozostali mieszkańcy wyspy Honsiu. Oto bowiem, próbując ustalić, co właściwie dzieje się z tajemniczą dziewczyną główna bohaterka wpada na trop pani, która tuż przed trzęsieniem ziemi rozpoczęła tajemniczy eksperyment nad własną psychiką.

Jedną z głównych rol w filmie gra Takashi Mike. Całość, jak wspomniałem, nie jest przesadnie ciekawa, nie zapamiętałem też właściwie żadnej sceny, dla której warto by "Isolę" obejrzeć. Oczywiście można, ale po drodze opisałem już ze sto lepszych filmów z Azji.

trailer


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 27 marca 2014 20:58:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22880
Obrazek
Tomie (7): Revenge ***
Japonia, 2005, reż. Ataru Oikawa

Siódmą część "Tomie" znów nakręcił Oikawa, odpowiedzialny za pierwszy i szósty film z tej wyjątkowo długiej serii. Zrobił to rzutem na taśmę w tym samym roku, co "Beginning" i wyszło też podobnie. Poprawnie, choć bez rewelacji. Tym razem bez przesadnych obrzydliwości, za to z Tomie, wygłaszającą pseudofeministyczne banały. Skoncentrowaną głównie na zemście na pewnej dziewczynie, o której wiemy właściwie tyle, że kiedyś została potrącona przez samochód i straciła pamięć. Przez pierwszą połowę filmu dzieje się niewiele, później rzecz nabiera tempa, ale nadal nie jest to film do oglądania z wypiekami na twarzy. Chyba, że kogoś Tomie zachwyci tak, jak wszystkich męskich bohaterów filmu, jednak bym się tego nie spodziewał.

Tradycyjnie fabuła jest samodzielna, natomiast cechy głównej postaci (nieśmiertelność, zdolność do całkowitego omotywania mężczyzn, skrajny egoizm, irytujący śmiech) zostały zachowane, choć jak zwykle rolę dostaje inna, niż wcześniej, aktorka.

trailer


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 27 marca 2014 21:27:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22880
Obrazek
Tomie (8): Tomie vs Tomie ****
Japonia, 2008, reż. Tomohiro Kubo

Nie wiem, co w tym filmie jest, ale coś być musi, skoro wychodzi, że daję mu najwięcej gwiazdek z serii, choć najpierw nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak trójka. Ponoć nie tylko na mnie, bo fani mang, na podstawie których powstają filmy serii twierdzą na zagranicznych forach, że "Tomie vs Tomie" najlepiej oddaje ich klimat. Nie czytałem, ale za to obejrzałem ciekawą historię, w której pojawiają się tym razem aż trzy wersje Tomie, z których przez większą część filmu oglądamy dwie. Dziewczyny nie pałają do siebie przesadną sympatią, a do tego każda z nich wierzy, że zamordowanie drugiej jest warunkiem koniecznym ich przeżycia. Poza tym niszczącym pojedynkiem właściwie nie budzą tak negatywnych emocji, jak ich poprzedniczki, choć oczywiście bardzo źle traktują mężczyzn, których wykorzystują w celu odnalezienia przeciwniczki. Ale - to chyba największa nowość - jedna z nich zakochuje się w głównym męskim bohaterze. Jedynym zresztą facetem, który nie ulega bezrefleksyjnie jej urokowi (a tym razem wszystkie Tomie faktycznie robią wrażenie swoją urodą), ponieważ chce być wierny swojej zamordowanej dziewczynie, po której śmierci próbuje dojść do siebie. Ta zresztą odegra tu rolę decydującą, jak się pewnie domyślacie.

Znów na początku nie dzieje się za wiele, najstraszniejsze są postępujące deformacje ślicznych twarzyczek zmultiplikowanej Tomie, ale i te da się dość długo wytrzymać. Na koniec jednak zacznie się jazda dość hardcore'owa.

trailer

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 27 marca 2014 21:54:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22880
Obrazek
Tomie (9): Tomie unlimited (Tomie: Anrimiteddo) ***1/2
Japonia, 2011, reż. Noboru Iguchi

Noburu Iguchi znany jest z przegiętych produkcji w rodzaju "Machine girl". Niektóre zachodnie wydania na DVD oparte są zresztą na założeniu, że ten film znany jest koneserom podgatunku lepiej, niż seria o Tomie i dlatego zatytułowane były "Zombie girl". To jednak spłycenie tematu.

Iguchi wziął wszystko, co najbardziej przegięte w dotychczasowych filmach o bohaterce tego komiksowo-horrorowego serialu, wymieszał ze wszystkim prawie, co najbardziej przegięte w japońskim kinie... i złożył w całość, która każe chylić czoła przed nieograniczoną wyobraźnią autora i jego ekipy, ale z drugiej niestety może znużyć kogoś, kto nie jest fanem konwencji. Ja zaś jej fanem jestem umiarkowanie i choć przefiltrowanie przez nią historii Tomie uważam za eksperyment ciekawy, mam do obrazu Iguchiego sporo zastrzeżeń. Choć bowiem nie jestem wielkim fanem całej serii, za bardzo ciekawy uważam sam pomysł na postać Tomie - nieśmiertelnej, egoistycznej i pięknej dziewczyny, zdającej się być sumą japońskich lęków przed śmiercią, kobietami i pewnie jeszcze paroma czynnikami, z których nie muszę sobie zdawać sprawy. Tomie nr 9 ma w sobie wszystkie cechy poprzedniczek, jednak tak naprawdę nie wiemy, czy w ogóle istnieje, czy też jest tylko projekcją swojej siostry. To bardzo drastyczne odejście od zasad serii.

O czym opowiada "Tomie unlimited"? Młodsza siostra ma dobrą przyjaciółkę, aparat fotograficzny i kompleksy na punkcie siostry starszej. Tomie jest piękniejsza, bardziej lubiana, doceniana przez rodziców. Ma też chłopaka, który podoba się i Tsukiko. Ginie spektakularnie już w pierwszej scenie filmu, potem jednak powraca. Najpierw, po roku, jak gdyby nigdy nic zjawia się w domu, który nagle staje się areną półkazirodczej fascynacji ojca cudem odzyskaną córką i sadystycznego prześladowania nieszczęsnej Tsukiko. Jak jednak większość facetów z serii, ojciec szybko zabija Tomie, wierząc, ze tylko tak zachowa ją dla siebie. To wystarczyłoby na cały film, tymczasem jesteśmy w jednej trzeciej. Potem Tomie wróci cała i w kawałkach, jako głowa, wyrastająca z garnka na czerwonym strzępie materii, jako sześć małych główek w pudełku na drugie śniadanie, jako mówiący wrzód na ramieniu najlepszej przyjaciółki Tsukiko, kilka dżdżownic, składających się z jej połączonych głów. A to i tak nie wszystko... "Unlimited" nie było żadną przesadą. Tyle tylko, że kosztem wszystkich tych spektakularnych efektów ucierpiała spójność historii i jej wiarygodność w obrębie serii.

Ten film na pewno robi wrażenie, natomiast pozostawia pewien niedosyt z przyczyn wymienionych wyżej. Fani makabry (zwłaszcza tej podszytej po japońsku specyficznym erotyzmem powinni być zadowoleni, a fani całego świata Tomie - sam nie wiem... Nie zdziwiłbym się tymczasem, gdyby "Tomie unlimited" było zamknięciem całej serii. Po pierwsze dlatego, że "ile można?", a po drugie trudno mi wyobrazić sobie, co tu jeszcze zostało do dodania. Choć znając Japończyków, coś pewnie znajdą.

trailer

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 28 marca 2014 00:23:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22880
Obrazek
Akacja (Acacia) ****1/2
Korea Południowa, 2003, reż. Ki-hyung Park

To kolejny film, do którego kiedyś próbowałem już podejść, a teraz dopiero się udało. Z pierwszego kontaktu zapamiętałem, że jest to film nudny, a do tego z dzieckiem w roli głównej, czego raczej nie lubię. Ponieważ w międzyczasie doczytałem, że jest to film reżysera "Whispering Corridors", postanowiłem jednak dać szansę, zwłaszcza, że zdążyłem się już z Koreą trochę oswoić.


Dobrze się stało, ponieważ "Akacja" to świetny film, choć pozostaje faktem, że przez pierwsze pół godziny, może trochę dłużej, trochę za mało się dzieje i nie każdy może dotrwać do tych bardziej emocjonujących fragmentów. W pierwszej fazie mamy do czynienia raczej z dramatem o bogatym małżeństwie, które nie mogąc mieć dziecka decyduje się na adopcję, której jednak tak naprawdę wcale nie chce. Para najpierw zostanie zderzona z chłopcem, nie mogącym pogodzić się ze śmiercią matki, później z niespodziewaną ciążą i narodzinami dziecka, po których adoptowany chłopiec stanie się nikomu niepotrzebnym, chwilowym kaprysem. I dopiero wtedy film nabierze tempa. Chłopiec zniknie, za to nagle ożyje stojąca na podwórku wyschnięta akacja.

Małżeństwo rozpocznie poszukiwania, jednak stopniowo widz zacznie się domyślać, co wydarzyło się naprawdę. Wskazówek udzieli nam dziewczynka z sąsiedztwa, jedyna osoba, która naprawdę darzyła adoptowanego chłopca uczuciem. Odwzajemnionym zresztą.

Film jest bardzo przemyślany plastycznie, zaś chyba najbardziej widowiskowy moment jest bardzo pomysłową i o wiele oryginalniejszą od oryginału wariacją na temat kulminacyjnej sceny z "Whispering corridors". Nie dostanie najwyższej oceny głównie przez niemrawy początek, ale niezależnie od niego jest naprawdę wart obejrzenia. Tak samo, jak "Wiolonczela", ukazał się w Polsce na DVD.

trailer

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 08 kwietnia 2014 17:01:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22880
Obrazek
Teke teke **
Japonia, 2009, reż. Kôji Shiraishi

Dwie gwiazdki - po jednej dla głównych bohaterek. Poza ich urodą niestety za wiele w Teketeke nie ma. Pani, skrzywdzona w przeszłości zamieniła się w śmiesznie chodzące stworzenie, polujące na ludzi na ulicach Tokyo. Nawet, jeśli jej uciekniesz, masz przed sobą tylko trzy dni życia. Bohaterki uciekły, a chciałyby jeszcze pożyć, więc szukają rozwiązania zagadki. Mało to odkrywcze, ale poza oryginalnością, to właściwie wszystkiego w tym filmie jest jakoś za mało - i dlatego też gwiazdkowanie skromne.

W tym samym roku powstało też Teke teke 2, które zapowiada się trochę ciekawiej. Tytuł obu filmów pochodzi zaś od dźwięku wydawanego przez zbliżającego się do nas w zawrotnym tempie potwora.

trailer


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 11 kwietnia 2014 23:20:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22880
Obrazek
Kwadratura koła (Paradox circle; Nae-mo-nan-won) ***1/2
Korea Południowa, 2012, reż. Seong-hoon Kim

Dramat polityczny z cyklu "Socjalizm tak, wypaczenia nie". Kilku facetów w średnim wieku spotyka się na pogrzebie przyjaciela. Rozmowę w barze, będącego własnością jednego z nich, reżyser przetyka obficie retrospekcjami i stopniowo odkrywa przed nami całą historię. Mamy więc grupę komunizujących studentów, w której znajdziemy dwóch rywalizujących ze sobą aktywistów, jeden raczej od działania, drugi - od myślenia. Jest też z nimi piękna koleżanka, posługująca się ksywką "Róża rewolucji", w której kochają się wszyscy, czemu trudno się dziwić. Mamy więc dość typowy, a zarazem rozwojowy schemat, który jednego z bohaterów poprowadzi do więzienia, powstała parę małżeńską do Korei Północnej, którą rozczarują się boleśnie. Ktoś wróci na południe (i tu brak filmowi wiarygodności), ktoś zostanie, a po kilku latach ich losy splotą się jeszcze bardzo dramatycznie.

Największym minusem filmu jest, mimo antytotalitarnej wymowy, pewna naiwność w ukazaniu Korei Północnej, zwłaszcza w pierwszej fazie filmu. Może ma to korespondować ze złudzeniami bohaterów, niemniej w serialu "Półwysep Koreański", który cały oparty był na relacjach obu Korei, wplątanymi w kryzys polityczny i dramatyczny romans pary głównych bohaterów, zbrodniczy reżim z Phenianu pokazany był o wiele wiarygodniej, choć tam mieliśmy bajkę, a tu dramat. Cóż, pewnie reżyser też w latach 80., gdy na Południu można było swoje oberwać od policji, też załapał się na porcję młodzieńczych złudzeń.

trailer


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 11 kwietnia 2014 23:52:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22880
Obrazek
5 (The Five; Deo pi-i-beu) *****
Korea Południowa, 2013, reż. Yeon-sik Jeong

Bardzo mocny film. Przez ostatnie kilkanaście minut prawie się gryzłem po rękach z emocji. Ponieważ powstał na podstawie komiksu, spodziewałem się raczej dość ostrego kina akcji, a dostałem kompletnie przegięty dramat sensacyjny. Ciężki, brutalny (w tym sceny przemocy wobec kobiety na wózku inwalidzkim), krwawy, do pewnego momentu też mocno dwuznaczny moralnie. A jednak... ale nie, końca nie będę opowiadał. Opowiem początek.

Jae-wook ma nieprzyjemny zwyczaj zabijania świeżo poznanych i zwabionych do swojej pracowni (jest wziętym artystą) dziewcząt. Przypadkiem zostaje rozpoznany przez młodszą koleżankę jednej z nich, która zresztą niczego nie podejrzewa. Artysta ryzykować jednak nie zamierza, odnajduje więc dziewczynkę i morduje ją i jej ojca, matkę zaś pozostawia w tak ciężkim stanie, że ta wyląduje na wózku inwalidzkim do końca życia. Jedyne zresztą, co ją przy nim trzyma, to pragnienie zemsty.

Na początku jednak musi w ogóle wyjść ze szpitala, co nie jest wcale pewne, ponieważ opiekujący się nią lekarz widzi w niej nie tyle pacjentkę, co dawczynię organów dla swojej, ciężko chorej córki. Ogłasza więc na konferencji prasowej z udziałem policji - Eun-a jest przecież świadkiem morderstwa i ofiarą pobicia - że znajduje się ona w stanie śpiączki, z której już nie wyjdzie. Następnie staje nad jej szpitalnym łóżkiem ze strzykawką, przeprasza za to, że robi to, co zrobić musi i chce brać się za grabież organów. W tym momencie jednak Eun-a łapie go za rękę, bo tak naprawdę wie, co się dzieje. Lekarz rezygnuje, zaś nasza bohaterka wpada na pewien pomysł. Zbierze grupę ludzi w sytuacji podobnej do będącego na bakier z etyką lekarza, stworzy z niej oddział, który znajdzie mordercę jej rodziny, a potem....

Tak, to naprawdę mocny film. Postawi pytania o zemstę, przebaczenie i poświęcenie. I odpowie na nie dobitnie.

trailer


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 12 kwietnia 2014 00:35:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22880
Obrazek
Norigae ****
Korea Południowa, 2013, reż. Seung-ho Choi

Wg statystyk, na które powołują się autorzy, 45% koreańskich aktorek była (jest zapewne) zmuszana do udziału w charakterze obsługi w imprezach z udziałem producentów i innych ważnych figur przemysłu filmowego. 60% z nich spotkało się z propozycjami nie do odrzucenia o charakterze seksualnym. Co najmniej jedna po wyjątkowo upokarzającej sekwencji zdarzeń popełniła samobójstwo, które wstrząsnęło koreańską opinią publiczną.

"Norigae" to film nawiązujący do tej historii, która nie znalazła wciąż sprawiedliwego zakończenia w sądzie. Mamy więc martwą, młodą aktorkę, ambitną prokurator, sędziego, który nie ma zamiaru się narażać i dziennikarza, dążącego do prawdy. Film będzie przykry, a zakończenie nie przyniesie niestety oczyszczenia. Tym razem poczucie sprawiedliwości jako jedyne zostało skazane na surowy wyrok - dalszego oczekiwania.

Obrazek

Tymczasem sprawa Ja-yeon Jang, która zainspirowała twórców filmu, wydaje się być jeszcze okropniejsza, niż ta pokazana w "Norigae". Ciekawe, jakie były reakcje środowiska na ten film...

Ja-yeon Jang na wikipedii
trailer


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 13 kwietnia 2014 11:22:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22880
Obrazek
Dead sign (Gu Zhen Xiong Ling Zhi Wu Zhou Chan Shen) **3/4
Chiny, 2013, reż. Hui Liu

Film chiński, ale schemat amerykański. Grupka studentów pojawia się w małej miejscowości, z której pochodzi jeden z nich, aby szukać dawnych malowideł ściennych. Po drodze trafiają na tajemniczy rytuał pogrzebowy i wszystko wskazuje na to, że za chwilę zajmą się nimi duchy ofiar wypadku. I faktycznie, po pierwszej nocy, pełnej wydarzeń mało groźnych, ale wprowadzających już nastrój niepokoju, podczas wycieczki ginie pierwsza dziewczyna z grupy. I się zacznie.

Produkt komercyjny, rzemiosło solidne, ogląda się więc dobrze. Pojawia się też próba pogłębienia przekazu poprzez wprowadzenie historii rodzinnej chłopca, który wracając do domu rodzinnego, sprowadził na wszystkich nieszczęście - i tu wreszcie pojawia się coś bardziej w duchu azjatyckim. Kłopot w tym, że autorzy nie mogą zdecydować się, czy serwują nam rozwiązanie kryminalne, czy metafizyczne i widać tu bardziej brak zdecydowania właśnie, niż zabieg artystyczny.

trailer


Ostatnio zmieniony pn, 14 kwietnia 2014 09:57:21 przez Budyń, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 14 kwietnia 2014 01:15:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22880
Obrazek
Nightmare (Gui Yan) **3/4
Chiny, 2013, reż. Che Yue

Kolejny nowy horror z Chin, który całkiem fajnie się ogląda, gorzej trochę ze spójnością historii i postaci. Główną bohaterką jest zepsuta, wyrachowana i bogata dziewczyna, która nie może uwolnić się od koszmarów i halucynacji po śmierci koleżanki ze studiów. Wyleczyć próbuje ją dawny kolega ze studiów - zawodowy psychiatra a przy tym były chłopak samobójczyni. Pojawia się też jej nikomu wcześniej nieznana siostra bliźniaczka, a sprawy gmatwają się coraz bardziej.

Twórcy straszą widzów dość umiejętnie i za pomocą ciekawych, również wizualnie, rekwizytów, głównie skrawków czerwonego materiału. Gorzej, gdy sięgają po efekty specjalne - tu zaczyna być tandetnie i sztucznie. Do tego niepotrzebnie, ponieważ w pewnym momencie jednak dokonują wolty, a rzecz znajduje wyjaśnienie całkowicie racjonalistyczne, za to umiarkowanie wiarygodne. Być może ma to związek z polityką kulturalną Chin, ale wątpię - nie przeszkadza nikomu stricte kapitalistyczny, bogaty tryb życia bohaterów, to i dla ducha znalazło by się myślę miejsce. Konsekwencji zabrakło też w rysowaniu głównej postaci, która pod koniec przestaje być spójna i wiarygodna.

Nie znalazłem trailera. Ponieważ filmów pod tytułem "Koszmar/nightmare/Gui yan" jest kilka, przy szukaniu należy kierować się plakatem i datą produkcji.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 14 kwietnia 2014 10:55:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22880
Obrazek
Krew. Ostatni wampir (Blood: The Last Vampire) **
Chiny, Francja, Hong Kong, 2009, reż. Chris Nahon

Komercyjna bajka wymieszana z kinem sztuk walki. Elementem horroru są liczne demony, które wysyła główna antagonistka sympatycznej głównej bohaterki (granej przez Koreankę Ji-hyun Jun, co dodaje kolejny element do międzynarodowej ekipy, tworzącej "Krew", zresztą... samą najważniejszą złą gra Japonka Koyuki). Soya tymczasem jest wampirzycą, która krzywdę czyni tylko złym i dla tajemniczej grupy ludzi poluje na wampiry i demony, wierząc, że to zbliży ją do rządzącej nimi Onigen. Tak się też dzieje, po drodze jednak musi dojść do kilku spektakularnych rzezi i pojedynków, w których jedna Koreanka pokona setki potworów. Kasy na to poszło sporo, a efekty rażą sztucznością. Do tego film wygląda raczej jak kolejna zachodnia superprodukcja z egzotyczną Azjatką do smaku, niż dzieło z tej części świata. Większość postaci jest biała, najczęściej używanym językiem jest angielski, większość bohaterów to Amerykanie...

Znalazło to swoich fanów, nawet wśród wysoko postawionych postaci zachodniego kina, niemniej... szukam czegoś innego i nie przypadkowo wcześniej się "Blood..." nie zainteresowałem, choć natrafiam na ten film od dawna. Przed wersją fabularną powstała animacja, o której innym razem.

trailer (fajny i moim zdaniem wystarczy za obejrzenie całości)

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 21 kwietnia 2014 15:37:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22880
Obrazek
Marionetka (A puppet, Kkog-du-gag-si) **
Korea Południowa, 2013, reż. Yeong-rak Kwon

Bardzo na ten film liczyłem i tym razem niestety spotkało mnie bardzo duże rozczarowanie. W czym rzecz? W ostatnich latach w Korei powstaje bardzo mało horrorów, a "A puppet" miało być drugim znanym mi filmem z tego gatunku, nakręconym w 2013 roku. Tymczasem dostałem co innego.

Lekarz, zakochany z wzajemnością w dziewczynie, mającej problemy z osobowością, kieruje ją na terapię do swojego przyjaciela. Ten zaś, oprócz praktyki psychiatrycznej, prowadzi też bardzo bujne życie erotyczne, do którego szybko włącza swoją pacjentkę. W międzyczasie rozkochuje też w sobie jedną ze studentek, ponieważ przy okazji wykłada też na uczelni. W ramach terapii hipnotyzuje dziewczynę kumpla i każe jej w każdą niedzielę, choćby nie wiem co się działo, przychodzić do niego do domu w celu wzajemnej konsumpcji. Nie ma to specjalnie sensu, ale nawet to mogłoby być dobrym punktem wyjścia do trzymającego w napięciu filmu. Z jednej strony bowiem kolega oczywiście orientuje się dość szybko, o co chodzi, z drugiej studentka, chroniąca swoje dziewictwo właśnie po to, by przy pierwszej okazji wskoczyć przystojnemu nauczycielowi do łózka nagle zaczyna tworzyć z nim pierwszy również w jego życiu udany związek. Już chyba zorientowaliście się, co to za film.

Idealny przykład, jak zmarnowano okazję na horror, to wątek uczennicy, która przyszła po poradę, a uzyskawszy ją popełniła w chwilę później samobójstwo. Pojawia się w związku z tym raz, na sekundę, jako duch - i to wszystko, daje głównemu bohaterowi spokój, Cóż, przynajmniej ta jedna nie poszła z nim do łóżka.

Podsumowując, miał być horror, a był nudnawy erotyk, który na ostatnie kilka minut zmienił się w thriller - ale niestety stało się to jakąś godzinę za późno. Wcześniej czekałem spokojnie, aż coś zacznie się dziać, tymczasem minęła 1/4 filmu, potem połowa, potem 3/4... Szkoda.

trailer

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 21 kwietnia 2014 16:16:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22880
Obrazek
Urna (Kotsutsubo) ***
Japonia, 2012, reż. Jirô Nagae

Szkoła, dawne przyjaciółki, których relacje się rozluźniły i zły nauczyciel, który wykorzystuje jedną z nich. Zemsta, której narzędziem mają być przynoszące opętanie i śmierć prochy zamordowanej (tego wątku do końca nie zrozumiałem) dziewczyny, wymyka się spod kontroli i niedobry pan zamiast ściganego znów staje się ścigającym. Nie jest to film oszałamiający tempem, oryginalnością ani nawet urodą wziętych z girlsbandów i ubranych w mundurki dziewcząt, ale ma w sobie to coś, co kładzie go po stronie obrazów do obejrzenia.

trailer


Ostatnio zmieniony czw, 01 maja 2014 13:06:50 przez Budyń, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1128 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 ... 76  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 52 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group