Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest sob, 20 kwietnia 2024 05:03:11

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1128 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22 ... 76  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 15 listopada 2014 00:48:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22874
Obrazek
Truskawkowa noc (Strawberry night, Saturoberi Naito) ****
Japonia, 2013, reż. Yûichi Satô

W 2012 roku "Truskawkowa noc" pojawiła się w TV jako serial (nie widziałem), rok później zaś w wersji filmowej trafiła do kin. To rasowy, trzymający w napięciu kryminał, w którym ktoś morduje kolejnych członków gangu. Policjantka, główna bohaterka, wpada na trop sprawcy, jednak jej zwierzchnicy próbują zablokować dochodzenie, gdyż wraz z tożsamością mordercy na jaw może wyjść pewna sprawa sprzed kilku lat. Oczywiście na tym się nie kończy i dość karkołomna sama w sobie intryga jeszcze się pokomplikuje, nie wychodząc jednak poza ramy gatunku.

Nie ma się nad czym specjalnie rozwodzić - fajny film, który oglądałem z dużą przyjemnością. Nie wiem tylko, skąd tytułowe truskawki i czemu właściwie przez cały czas pada deszcz.

trailer


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 15 listopada 2014 01:18:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22874
Obrazek
R100 **1/2
Japonia, 2014, reż. Hitoshi Matsumoto

Bardzo się cieszę, że przypadkiem trafiłem na "R100" w sieci kilka dni temu i odpuściłem sobie w związku z tym wyprawę do kina. To nie jest film do oglądania w kinie. Takie dzieła rację bytu mają tylko na imprezie, k. drugiej w nocy, gdy wszyscy są na zgonie. Chociaż nie, bo uśpi ich pierwsze pół godziny... Więc raczej tylko dla tych, którzy oglądają filmy, by się zadziwić, czego to ludzie nie wymyślą, lub też lubią rzucić recenzją w stylu "jakie to jest pojebane". Niby też lubię, ale gdy przy okazji marnuje się okazję na zrobienie ciekawego filmu dotykającego spraw społecznych, to jest mi zawsze szkoda. A to mógł być taki film. Szkoda, że sensowne elementy dość szybko utonęły w ślinie grubej pani.

Nie za bardzo wiecie, o czym mówię? Nie szkodzi, ja też nie za bardzo wiem. A zaczyna się, jak wspomniałem, całkiem całkiem. Widzimy atrakcyjną, choć bardzo zimną panią (w tej roli widzimy autentyczną japońską modelkę), która jarając szluga robi sobie makijaż. Następnie wchodzi do knajpki, siada przy stoliku na przeciwko głównego bohatera. Ten coś do niej mówi, ona nie odpowiada, nagle wstaje i z całej siły kopie go w głowę.

Okazuje się, że nasz bohater, zmęczony swoim smutnym życiem podpisał roczny kontrakt z agencją, mającą zapewnić mu mocne wrażenia. Od tej pory, na ulicy, w pracy, wreszcie w domu, przy dziecku i przy pozostającej w śpiączce żonie atakować będą go agresywne, dominujące kobiety. Ucieczki zaś nie ma, bo kontrakt nie przewiduje rezygnacji z usługi. Można z tego zrobić dramat erotyczny, mający w sobie coś z Finchera i coś z Kafki.

Niestety, autor nie korzysta z tej wspaniałej okazji i zamiast tego nagle zamienia wszystko w chorą wizję stetryczałego, stuletniego reżysera, która nie ma ładu i składu. Coraz potworniejsze bzdury przetykane są paradokumentem z rozmów zdezorientowanej narastającym szaleństwem staruszka ekipy. Ma być to gra z japońską cenzura (R oznacza kategorię wiekową) i z japońską popkulturą, której film staje się parodią. I niby to fajne, jednak zarazem przyciężkie, męczące. I naprawdę szkoda kierunku, w który Matsumoto porzucił, decydując się na ultrajapońską, lecz przez to hermetyczną i ciężkostrawną farsę.

trailer

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 20 listopada 2014 00:18:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22874
Obrazek
Kanako w krainie czarów (World of Kanako, Kawaki) ***1/2
Japonia, 2014, reż. Tetsuya Nakashima

W zeszłym roku na festiwalu Pięść Smaków widziałem dwa filmy Nakashimy, Kamikaze Girls i Wyznania. Pierwszy był szalonym, ultrajapońskim kolorowym, zwariowanym filmem obyczajowym, drugi mrocznym thrillerem. "Kanako" zapowiadała się jako połączenie obu tych filmów, miała być to bowiem historia ojca-wyrzutka i bandyty, szukającego zaginionej córki, która okazuje się być kimś jeszcze gorszym od niego. Śliczna dziewczynka, handlująca narkotykami i kolegami z klasy, co zresztą pokazano widzom dość bezlitośnie, miała poruszać się w świecie pełnym zła, lecz również nasyconym kolorami - miała być Alicją na kwasie. I faktycznie. Film utrzymany był w konwencji teledysku, z elementami anime, świetnymi scenami walki i spektakularnych zderzeń samochodów... I gdyby oceniać tylko warstwę wizualną, to pewnie dałbym mu wyższą ocenę. Natomiast do "Wyznań" jednak sporo mu brakowało...

Fabuła natomiast, choć jest całkiem przekonująca, pozostawia jednak pewien niedosyt, zwłaszcza, że film tak naprawdę się nie kończy żadnym konkretnym przełamaniem czy zamknięciem fabuły. Gdy teraz o nim myślę, zastanawiam się, czemu najpierw oceniłem go tylko na 3, skoro jednak tak było, to chyba jednak na 4 lub nawet 5 nie zasłużył.

Tylko dla osób przygotowanych na japońską estetykę i azjatyckie podejście do filmowania przemocy. Reszcie powinien wystarczyć trailer.

trailer


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 03 grudnia 2014 00:46:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22874
Obrazek
Mourning grave (Son-nyeo-gwi-dam) ***1/2
Korea Południowa, 2014, reż. In-cheon Oh

Chyba najbardziej przeze mnie oczekiwany film koreański z tego roku, który miał być klasyczną, szkolną ghost story okazał się być mieszanką komedii, romansu i horroru. Na szczęście do rozczarowania, jakiego doznałem przy okazji Marionetka"Marionetki"[/url] jest tym razem daleko.

Chłopiec, widzący duchy, powraca po latach do miasteczka, w którym przebywał w dzieciństwie. Trafia tam pod opiekę wujka, który oprócz podobnych zdolności ma też bardzo silną agorafobię. To wątek komediowy. Ich relacje wzajemne, w które wplątuje się również tajemnicza dziewczyna-duch, mieszkająca pod ich sufitem, składają się przez większość filmu na wątek komediowy. Oprócz niej mamy jeszcze dwa żeńskie duchy. Ta sympatyczniejsza zapewni wątek romansowy, druga, mszcząca się za szkolne prześladowania, da nam wreszcie rasowy horror. Scen komediowych nie oceniam, romansowe są ukazane w sposób naiwno-uroczy, natomiast momenty najstraszniejsze ukazane są z widocznym szacunkiem i miłością do gatunku. Szkolna końcówka jest po prostu dobra, podobnie, jak początkowa scena w metrze, choć ta ma w sobie trochę komediowego przerysowania. A są też momenty najzwyczajniej w świecie wzruszające - niewidomej dziewczyny pilnuje duch jej psa, którego widzi jedynie para głównych bohaterów.

Nie dostałem do końca tego, co chciałem, ale i tak bardzo dobrze mi się ten film oglądało, choć raczej jest to film dla nastolatków. Sądząc po wynikach poszukiwania trailera na youtubie trafia zresztą w zapotrzebowanie. Mam tylko nadzieję, że któryś z pozostałych filmów z 2014 roku, które na ekrany weszły jako horrory dostarczy mi wreszcie porcję czegoś klasycznego i klimatycznego.

trailer


Ostatnio zmieniony czw, 04 grudnia 2014 22:20:08 przez Budyń, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 04 grudnia 2014 19:48:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22874
Obrazek
Zabawmy się w piekle (Why don't you play it in hell, Jigoku de naze warui?) ****1/2
Japonia, 2013, reż. Shion Sono

Czegokolwiek bym nie napisał, skali wariactwa tego filmu nie oddam. Grupa młodych, niezależnych filmowców od 10 lat nie może skończyć dzieła swojego życia. Tymczasem stary szef jakuzy, oczekujący na powrót do domu żony, odsiadującej w więzieniu wyrok za zabójstwo, ma problem, bowiem obiecał jej na powitanie film z udziałem ich córki. Zbuntowanej nastolatki, kiedyś gwiazdki reklamy pasty do zębów. Wynajęci profesjonalni filmowcy okazują się być niewiele warci, czas zaś mija. Równocześnie zaś zaostrza się walka miedzy klanami. W największą rzeźnię młodzi, lecz już nie najmłodsi amatorzy wkroczą ze swoim sprzętem, by nakręcić film życia i uratować starego mafioza.

Krwi jest tu chyba więcej, niż w dowolnym opisanym już przeze mnie filmie, z nakręconymi przez Sono włącznie. To jazda w stylu Tarantino, który przecież inspirował się kinem Azji, można mówić więc o pewnym sprzężeniu zwrotnym, choć nie wiem, czy nie jest to krzywdzące dla japońskiego twórcy. Choć jednak pełno tu krwi, latających fragmentów ludzkich ciał i wszelkiego rodzaju broni, jest to rzecz na swój sposób lekka, to autoironiczny hołd dla kina powstałego z paski, któremu przeciwstawia się bezduszny mainstream. Dla marzenia warto poświęcić wszystko.

Sono jest poetą, który uznał film za skuteczniejsze medium. A jednak pośród fontann krwi tej poezji pozostało całkiem sporo. "Zabawmy się w piekle" tworzy świetny kolaż filmów gangsterskich i komedii, pełen cytatów i bardzo plastycznych scen (chyba najlepsza z nich to ta, w której przypadkiem naćpany chłopak w samym środku największej masakry, zamiast tryskającej krwi widzi eksplodujące tęcze), który warto zobaczyć. Dla wszystkich fanów kina, niekoniecznie azjatyckiego. Koniecznie obejrzycie przynajmniej trailer.

trailer
reklama pasty do zębów


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 04 grudnia 2014 20:18:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22874
Obrazek
Genome hazard ****
Japonia, Korea Południowa, 2013, reż. Song-su Kim

Film z tych "incepcyjnych" - długo nie za bardzo wiemy, co widzimy naprawdę, a dezorientację dzielimy z głównym bohaterem. Japoński (to ważne) grafik, który niczego złego nikomu w życiu nie zrobił, za to wygrał konkurs i ożenił się z ukochaną kobietą, wraca do domu i znajduje zwłoki tejże. Gdy myśli nad nimi, co ma dalej robić, dzwoni telefon. Odbiera, by usłyszeć... swoją żonę, która komunikuje mu, że zostaje na dłużej u matki. Trup jednak nie znika, za to na miejscu pojawiają się jacyś faceci, którzy podają się za policjantów. Oczywiście nimi nie są. Ale czy japoński grafik jest tym, kim mu samemu się wydaje?

Rzecz prowadzona jest szybko, sprawnie i widowiskowo. Film to koprodukcja japońsko-koreańska. Koreański jest reżyser i główna aktorka, japoński jest odtwórca głównej roli, zaś dialogi prowadzone są w obu językach. Całość zaś również sprawia wrażenie mieszanki z kina obu krajów, z dodatkiem amerykańskiej mody na mieszanie widzom w głowach. Tu efekt potęguje wspomniana dwujęzyczność, która zresztą powoduje, ze na rozmaitych portalach można znaleźć różne informacje o kraju produkcji. Sam trochę zgłupiałem, gdy po początkowych koreańskich napisach, długo słyszałem tylko japoński. Nie przeszkodziło mi to jednak we wkręceniu się. Komercja, ale na naprawdę przyzwoitym poziomie.

trailer

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 04 grudnia 2014 21:01:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22874
Obrazek
Mów do umarłego (Talk to the dead, Tôku tu za deddo) **1/2
Japonia, Hongkong, 2013, reż. Norio Tsuruta

"Mów do umarłego" domyka tryptyk, tworzony przez opisywane przeze mnie kilka miesięcy temu filmy "Kult" i "Starucha", jednak tak naprawdę nie wiem, co tę trójkę łączy. Niemniej tak jest i tyle.

Tytuł właściwie streszcza film, pozostaje kwestia techniki. Oczywiście - telefon komórkowy i aplikacja, umożliwiająca dzwonienie do zmarłych, którzy zapraszają do swego świata. Czy główna bohaterka, grana przez pół-erotyczną modelkę zresztą, znaną mi już z "Miss Zombie" Ayakę Komatsu sobie poradzi? To dość banalne, jednak ratują ten obrazek obserwacje społeczne. Dziewczyna opiekuje się chorym bratem. Po odejściu matki, która porzuciła dzieci dla pieniędzy i kochanka, musi dorabiać jako call girl (ale to jakaś japońska specyfika, zdaje się, że nie jest jednak prostytutką w pełnym tego słowa znaczeniu) i utrzymać ich oboje. Któregoś dnia zostaje dłużej u klienta, a po powrocie do domu znajduje nieżyjącego braciszka. Ma potworne wyrzuty sumienia a okazja, by porozmawiać z bratem to szansa na przeprosiny i znalezienie spokoju. Ma to klimat, znajduje fanów, ale jednak oryginalnością nie grzeszy. Można, ale to tyle.

trailer


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 04 grudnia 2014 22:04:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22874
Obrazek
Komórka (Handphone, Haendeupon) ***1/2
Korea Południowa, 2009, reż. Han-min Kim

Seung-min jest zdolnym i rzutkim menagerem, a także, przy okazji, strasznym bucem, mającym swoje na sumieniu. Jego główną nadzieją jest wschodząca gwiazdka, lansowana jako wcielona niewinność, zaś najważniejszym narzędziem pracy - tytułowa komórka. To na nią ktoś wysyła mu pornograficzny, amatorski filmik z dziewczyną. Szantażysta szybko zostanie namierzony, jednak zanim Seung-min wykasuje film, zgubi telefon.

Jak można się domyślić, znalazca nie będzie palił się do zwrotu zguby. Przez większość czasu będziemy oglądać komedię (zabawną) z elementami sensacyjnymi, jednak im bliżej końca, tym wyraźniej przebijać spod nich będzie podskórny dramat. I taki też będzie koniec.

Bardzo mocno i wiarygodnie zarysowane postaci, brak natomiast jednej, kluczowej rzeczy - równie wiarygodnego motywu. Chyba, że patrzyłem nieuważnie...

trailer


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 22 grudnia 2014 20:05:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22874
Obrazek
Rap nawng sayawng khwan **1/2
Tajlandia, 2005, reż. Pakphum Wongjinda

Znalazłem ten film (czasem pojawia się jako "Scared") przypadkowo a przed obejrzeniem znałem już mnóstwo negatywnych opinii, z określeniem go jako najgorszego w historii horroru włącznie. Zacząłem więc oglądać na nic specjalnie nie licząc i też nic specjalnego nie dostałem. Z tym, że nie było to też nic specjalnie złego. Ot, typowa historia gore, w której grupa nastolatków trafia do lasu, gdzie polują na nich rozgniewane duchy. Giną na różne sposoby, mniej lub bardziej spektakularne, a na końcu wszystko okazuje się być... No, to już trzeba się samemu przekonać. Dla niektórych zakończenie jest oryginalne, według mnie raczej od czapy i mało wiarygodne, delikatnie mówiąc. Po drodze trafiło się jednak kilka dobrych scen, a całość, choć bardzo banalna, wyrabia jednak, choć trochę na wyrost, azjatycką średnią.

trailer

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 22 grudnia 2014 20:20:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22874
Obrazek
R-point (Arpointeu)***
Korea Południowa, 2004, reż. Su-chang Kong

Jeden z bardziej znanych w Polsce koreańskich horrorów, który pojawił się i na DVD, i w telewizji specjalnie mnie nie porwał. Z jednej strony budował bardzo intrygujący klimat, z drugiej jednak był dość chaotyczny i niezrozumiały. Kiedyś uznałbym, że tak musi być w azjatyckim filmie, ale już zbyt wiele ich widziałem, by tkwić w tym błędzie. Niejasności zapewne biorą się w pewnym stopniu z cięć budżetowych, które wymusiły skrócenie filmu i rezygnację z wprowadzenia, przybliżającego widzom historię, do której "R-point" nawiązuje.

Bez tego zaś mamy po prostu film o kilku żołnierzach, podczas wojny w Wietnamie wysłanych tropem innych zaginionych żołnierzy, których ktoś (coś?) morduje. Widzimy, że mają jakieś tajemnice, które nie do końca się wyjaśniają, widzimy, że ściga ich duch dziewczyny, ale nie za bardzo wiemy, dlaczego ich prześladuje, widzimy groby Francuzów i duchy (chociaż cholera wie) Amerykanów. I tak jest przez cały film. Dobry klimat miesza się z niepełną, niekonsekwentną i zostawiającą niedosyt opowieścią.

trailer

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 22 grudnia 2014 20:42:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22874
Obrazek
Klient ma zawsze rację (A customer is always right, Sonimeun wangida) ***
Korea Południowa, 2006 reż. Ki-hyeon Oh

Poczciwy fryzjer ma trochę zbyt przebojową żonę i średnio prosperujący zakład. Jakoś by sobie jednak radził, gdyby pewnego dnia nie zaczął szantażować go tajemniczy, mocno niesympatyczny facet, równocześnie coraz śmielej podrywający panią fryzjerową, która zresztą specjalnie się nie opiera. Dziwny klient, jak szybko się okazuje - były aktor, wyciąga od naszego bohatera coraz większe sumy pieniędzy, czym doprowadza go na skraj bankructwa i wpędza w łapy mafii. Wszystko zaś po to, by światła dziennego nie ujrzała tajemnica pewnego wypadku samochodowego...

Rzecz pomysłowo zrobiona, lecz niestety chwilowo irytująca. Domknięcie intrygi trochę mało wiarygodne, a zarazem nie wyjaśniające motywów głównego bohatera. Niemniej - można, a może nawet warto.

trailer


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 23 grudnia 2014 21:32:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22874
Obrazek
Niebieski demon (Blue demon, Ao Oni)*1/2
Japonia, 2014, reż. Daisuke Kobayashi

Początkowo myślałem, że film "Ao Oni" powstał po to, by pokazać buzię, nogi i pupę występującej, jak większość młodych aktorek z horrorów, w girlsbandzie AKB48 aktorki o pięknym, japońskim imieniu Anna. Niestety, zamiast skupić się na Annie Iriyamie, pokazuje jeszcze innych bohaterów, jakiś opuszczony dom i żenującego tytułowego demona. Na koniec wszystko okazuje się rozgrywać wewnątrz popularnej gry komputerowej, której zresztą film jest ekranizacją.

Momentami można w nim znaleźć okruchy japońskiego klimatu, całość jest jednak mało ciekawa. Właściwie chyba lepiej od razu poszukać zdjęć Iriyamy :wink:

trailer


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 23 grudnia 2014 21:35:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28013
Budyń pisze:
o pięknym, japońskim imieniu Anna


:)

Budyń, trafiasz ostatnio na słabsze filmy, wszystkie dobre już obejrzałeś czy też zrobiłeś się syty i wybredny?

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 23 grudnia 2014 21:40:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22874
Chyba głównie odpowiedź b, z zastrzeżeniem, że jest kilka filmów na które czekam lub których nie mogę znaleźć. Poza tym ostatnio mam niewiele czasu i nie ruszam kilku dłuższych rzeczy, które mogłyby mi się spodobać. Wreszcie - oglądam z Martą dwa seriale koreańskie, z których jeden, kryminał "Gap Dong" wydaje się być po trzech odcinkach naprawdę dobry.

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 23 grudnia 2014 21:43:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28013
Budyń pisze:
"Ao Oni"


Może miało być "Do Ani"? :)

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1128 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22 ... 76  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 79 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group