Cytat:
Natomiast spróbowałem się za bary z Trójkątem bermudzkim i mam wrażenie mocno osiemdziesionowe
Ooo, muszę obejrzeć
Ciekawy wątek. Ze względu na moje zainteresowania (te które mam wpisane w moim profilu na tym forum
) jest mi z tematem polskich filmów po drodze i w zasadzie często kiedy mam zbyt dużo wolnego czasu, to lubię sobie jakieś polskie starocie obejrzeć. Nawet kiedy są to kompletne gnioty, to rzadko tego żałuję. Oczywiście przełom pięćdziesiony i szeździesiony jest dla mnie najciekawszy. Wajda to wiadomo, rzecz na osobny wątek, ale bardzo lubię Munka, w zasadzie wszystkie trzy jego najistotniejsze filmy (czyli "Człowiek na Torze", "Eroica" i "Zezowate Szczęście", "Pasażerki" nie liczę, bo to jednak niedokończona rzecz i trudno ją ocenić) mocno do mnie trafiły. Has - przyznam, że nie widziałem "Rękopisu Znalezionego w Saragossie", mam z kolegą umówę, że kiedyś się ustawimy na wspólny seans, ale nigdy nam się nie udaje, to jest w zasadzie główna przyczyna tego zaniedbania. Ale "Pożegnania" - świetny film! Co do "Pętli" to mam pozytywne wrażenia, ale jednak coś mi nie pasowało w tym filmie, Holoubek oczywiście jest super, ale nie wiem, coś właśnie w nim było dla mnie mało wiarygodnego, trudno mi to opisać. Może przeszkadzało mi też, że dobrze znałem to opowiadanie Hłaski i zbyt dobrze wiedziałem jak ta historia się potoczy? Z Hasa widziałem jeszcze ekranizację "Lalki" - okej, ale bez jakichś uniesień i dość przypadkowy kawałek filmu "Złoto" - w ogole nie pamiętam moich wrażeń
Kawalerowicz: no "Pociąg" to jest czad niesamowity!!! Nie wiem czy to nie jest mój ulubiony polski film, pasowało mi tam wszystko
Sporo wiedziałem też rzeczy z przełomu lat 70 i 80, wiadomo, moralny niepokój itd.
Z tym, że te filmy oglądałem w pewnej części nie tyle z powodu artystycznych, co z powodu zainteresowania tą epoką w historii Polski, ciekawiło mnie przeciwko czemu ci reżyserzy protestowali, co tam cenzura im przepuściła, jakieś tego typu smaczki. Natomiast te filmy mają coś czego rzeczy z lat 60 i 50 nie miały (mimo poruszania niekiedy dużo cięższych tematów). Mój kolega kiedyś złośliwie i dosadnie określił to coś mianem "bólu dupy" i coś w tym jest, wiadomo, że wszystko to było w słusznej sprawie, ale jednak nie do końca przynosiło fajne efekty artystyczne. O dziwo nigdy nie miałem problemów z Zanussim, o którym niektórzy (to chyba Zygmunt Kałużyński?) mówili złośliwie Krzysztof Zanudzi. Tymczasem "Barwy Ochronne" - dla mnie super film, późniejsze i wcześniejsze też całkiem okej dla mnie. Z moralnego niepokoju całkiem podobał mi się tez film "Indeks", czyli niby klasyczna rzecz o inteligencie, który chce zostać w zgodzie ze swoimi przekonaniami i przez to ciężko mi się żyje. Niby bo podoba mi się, że ta postać inteligenta (który z powodu swojej bezkompromisowości zamiast studiować przerzuca węgiel) jest zaskakująco (jak na standardy tego typu kina tzn. tak mi się wydaje) drapieżna i generalnie doesn't give a single fuck, o czym świadczy chociażby ta scena
nietuzinkowych oświadczyn (
to co, może kawy czy herbaty?) czy równie spektakularne zakończenie jego wesela. Niestety - film trafił na półkę, a kolejne dzieło Janusza Kijowskiego czyli "Kung Fu" było dużo słabsze, mimo, że posiadało jedną z lepszych obsad w historii polskiego kina w ogóle (Fronczewski, Olbrychski, Gajos, Zapasiewicz, Seweryn, nawet porucznik Borewicz się tam pojawia
) - a może właśnie dlatego, bo ten film jest trochę jak np. zespół Them Crooked Vultures - wszyscy się spodziewali po takim składzie nie wiadomo czego, a oni po prostu grali podobnie jak QOTSA
. Z Kieślowskim zawsze miałem problem, nawet "Amator", który chyba jest najlepszy z tego etapu jego twórczości, to nie jest do końca moja rzecz, a późniejsze rzeczy podobają mi się coraz mniej (chociaż "Dekalog V" to jednak jest konkret). Chociaż w sumie mimo pewnych wad, całkiem pozytywne odczucia miałem związane z filmem "Przypadek", który obejrzałem przy okazji ostatniego superremastera z przywróconymi scenami wyciętymi przez cenzurę (czyli głównie z koncertem Kaczmarskiego, którego w '81 jeszcze można było puścić, ale już po emigracji nie).
To tyle moich luźnych uwag i spostrzeżeń. Nie jestem wybitnym znawcą kina, a sporo z tych filmów widziałem jednak pewien czas temu, dlatego może mało tu konkretów, co mi się dokładniej w tych filmach podobało, a co nie, ale obiecuję, że będę wracał do tego wątku