Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 17:08:54

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: pn, 14 grudnia 2015 20:30:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
tak ostatnio poczytuję stare wątki, stare wpisy
i błysnęła opowieść o lutniku z Woźnej
nie wiem ile takich okruszków jest

Pippin kiedyś "sprzedał" mi swój ulubiony post :D

jakby Ktoś miałby ochotę "dorzucić do pieca"
żeby się ogrzać :D

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 15 grudnia 2015 06:39:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:43:51
Posty: 3056
Skąd: z Trawberry Fields
Dzięki, oczywiście nie znałem :)


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 15 grudnia 2015 11:51:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Obrazek

powyżej autor prawdziej perły w koronie

znakomita lektura na zimowe wieczory :piwo:

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 15 grudnia 2015 18:17:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 09:03:24
Posty: 17986
..oooooo.. :)
O tak..fajnie się pisało... ale mam wrażenie że w kilku tematach opowiedziałem całe swoje życie.. :|
Niewiele tego..

_________________
..Ty się tym zajmij..


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 19 grudnia 2015 20:20:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
okruszki z rowerowego zakątka
czyli filozofia jazdy :wink:

Bogus pisze:
antiwitek pisze:
najbardziej lubię na rowerze takie momenty, kiedy powiedzmy między dwiema wsiami, na równej drodze przestaje się pedałować, rower toczy się dość szybko, jest pusto i cicho, rower zwalnia


Mamy prawie identyczne upodobania w tym względzie. Równa droga - dobra rzecz. Między dwiema wsiami - może być. Przerwa w pedałowaniu - jak najbardziej. Rower toczy się dość szybko - podstawa. Jest pusto - ekstremalnie ważne. Cicho - nie przeszkadza. Jeden drobiazg - rower powinien przyśpieszać, przybliżając się do zakrętu.


mam podobne upodobania jak Bogus :rabbit:

Crazy pisze:
W ogóle dużo wciąż jeżdżę... Ostatnio staram się nie być obiektem nienawiści kierowców automobilów, odkąd kolega mi powiedział prawdę w oczy yyyy... A więc szedł sobie kiedyś w kierunku metra i zobaczył mnie jak pędzę w poprzek skrzyżowania, pod prąd, za autobusem, pod autobusem czy nie wiem jak - i to by mnie nie ruszyło, bo jak nic nie jedzie, to czemu mam czekać na zielone.



Ale powiedział też takie zdanie: no i widać było w twoich oczach poczucie misji... ŻEBY ZDĄŻYĆ.



pozdrower

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 28 stycznia 2016 22:53:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
ROBERTINO PELLEGRINO pisze:
Pamiętam jak nagrywało się z płyt analogowych na taśmę "stilon Gorzów". to były czasy. Ile trzeba było starań żeby w końcu mieć ten swój ulubiony zespół nagrany. Potem oczywiście pojawiły się CD i też przegrywałem w specjalnym punkcie na starym mieście w Poznaniu. (Wtedy to już nawet na kasety TDK!)
Jak kaseta miała 90 minut o wchodziły nawet 2 płyty.
Po powrocie do domu brałem rapitoraf albo jakiś wypasiony pisak z NRD i spisywałem tytuł po tytule. Potem skład itd. To były tylko moje płyty. Moje specjalne ukochane, hand made, wychodzone, misternie zdobywane:)
Bez żadnych okładek profesjonalnych, bez hologramów, bez szpanerskich zdjęć.Proste i prywatne jak nasza okładka 888.

POWRÓT DO KORZENI.
PUNK NOT DEAD!

NO FUTURE! - bez Chrystusa!

I HATE SCHOOL....tu chyba przegiołem

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 31 stycznia 2016 19:18:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:10:43
Posty: 3722
Powsinoga pisze:
powyżej autor prawdziej perły w koronie

znakomita lektura na zimowe wieczory :piwo:
to jeden z moich ulubionych wątków, jakie w ogóle istnieją na świecie! :D
Dzięki, Powsinogo, za temat (mam jeszcze jakieś typy do powrzucania tu :-) - może się w ferie uda?), i dzięki, wuko, za to pisanie (i gwarę też!) :-)


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 31 stycznia 2016 19:43:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 09:03:24
Posty: 17986
:)
Wracając do tematu wojska , to z szefem naszej baterii (pododdział w artylerii odpowiadającej kompanii) mam w zasadzie cały czas kontakt. Dzwonimy do siebie parę razy w roku. Miło. No..szef trochę choruje, to trochę pokłosie tego wojskowego trybu życia. A minęło już jakby nie liczyć prawie 22 lata! :shock: jasny gwint! Od tego czasu nastąpiły pozytywne zmiany w wojsku. Wzrósł szacunek do zawodu żołnierza, do służby w dosłownym znaczeniu. Armia zawodowa to był dobry pomysł, ale też nie było dobrym pomysłem zaprzestanie szkolenia poborowych..No wiadomo nie w formie służby zasadniczej, ale jakieś pojęcie o wojsku młodzi ludzie powinni mieć. Nawet dla dobra tych młodych ludzi, żeby mieć jakieś pojęcie jak nie dać się zabić.

_________________
..Ty się tym zajmij..


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 11 marca 2016 15:46:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
klimatyczne stacje w mistrzowskim opisie :hat:

arasek pisze:
Innego razu - a był to jedyny chłodny i mżawkowy dzień, wybrałem się na piesze przejście kawałka linii Świdnica - Jedlina, przez Zagórz Śląski. Też piękna linia, przeciskająca się przez góry, nieczynna już ze 20 lat. Wszedłem na szlak przy stacji Jugowice (zadziwiająco zadbana, zamieszkana). Tory nawet specjalnie nie pozarastane i nierozkradzione, dookoła bujne łąki, mokre od deszczu, pełne mięczaków... Wsadziłem na szynę dorodnego ślimaka a drugiego naprzeciw - na kursie kolizyjnym. A potem jeszcze po dwa. Zrobił się korek, który obserwowałem z dobry kwadrans, zanim się rozładował. Padało mi na pelerynę, było szaro i smutno, ale subiektywnie bardzo mnie to cieszyło akurat.


arasek pisze:
Zawróciłem pod wiatr i poszedłem aleją z gołymi drzewami w kierunku przystanku osobowego Poznań-Krzesiny. W okolicy torów doznałem już zupełnego uczucia odosobnienia i zaciemnienia. Droga zamieniła się w błotnistą gruntówkę, lampy stały dumne ale martwe, tylko daleko gdzieś migał semafor. Szedłem na czuja, rozmyślając o tym i owym, patrzyłem na niebo, które ładnie się przetarło z chmur. Było mi zimno, ale tylko trochę. Dotarłem wreszcie do peronu. Poznań-Krzesiny jest jedną z najbardziej zaniedbanych stacji w mieście, nieważną i źle usytuowaną. Perony gołe, bez wiat i ławek, nie było gdzie się schować, no cóż - specyfika wyprawy. Czułem, iż jestem - jak Automateusz w bajce Lema - Prawie Że Nigdzie i że ledwie żyję właściwie. Po kwadransie nadjechał elektryczny osobowy z Ostrowa Wielkopolskiego. Pustawo. Peron jakby westchnął - stał na nim człowiek, wreszcie był potrzebny a teraz znów zostaje sam... Wsiadłem i nie poszedłem do kierpocia na czoło pociągu aby kupić bilet. Miałem to w nosie, najwyżej mnie ochrzani, a pieniądze na bilet przecież miałem jakby co. Ale nikt nie przyszedł. Jechaliśmy przez pustki wschodniego Poznania, wielkie łąki a daleko gdzieś skupiska świateł. Zadzwonił telefon, dzwoni kolega, słyszę w tle gwar:
-No czeeść, co robisz, bo ja siedzę w knajpie w BERGAMO, no wiesz miałem dwa dni wolnego to kupiłem last minute za osiemdziesiąt złotych lot i teraz jem pizzę i łoję wino!
I tak dalej.
Wyobraziłem sobie go jak siedzi w ciepłej pizzerii, łoi, pewnie ma już przyjemny szumek, zaraz pozna jakiegoś Włocha albo i Włoszkę i będzie z nią rozmawiał o sztuce! Spojrzałem na pyrkoczące jarzeniówki w kołyszącym się "kiblu" i zadrżałem z radości na ten kontrast.
-A ty co tam?
-Jadę kiblem z Poznania Krzesiny na Główny - chciałem powiedzieć matowym głosem, ale musiałem go podnieść. Wjeżdżaliśmy na rozjazdy przy Starołęce i zaczęło bardziej hałasować.
Potem życzyliśmy sobie dobrej nocy i rozłączyliśmy się. Obserwowałem zaoknie. Ciemna, smolista Warta. Las Dębiński, drzewa szamoczące się na wietrze przypominały enty. Poznań Dębina - malutka stacja tuż obok mojego pierwszego przedszkola. Więcej świateł, więcej miasta. Przejazd nad Hetmańską, więcej torów. I dworzec główny.


Bogus pisze:
Ciągnąc wątek stacyjny, stacją która zrobiła na mnie dotychczas największe wrażenie jest... Łódź Chojny. Dotarłem tam podczas mej pierwszej wizyty w mieście Łodzi zachęcony informacją uzyskaną z Hafasa, że tam zatrzymuje się pociąg pośpieszny z Jeleniej Góry, który dowiezie mnie do Warszawy. Czasu było dużo, więc poszedłem tam piechotą z centrum. Gdy doszedłem na miejsce, oczom mym ukazał się pozarastany peron i stojący po środku budynek, w którego oknach znajdowały się resztki szyb. Duże drewniane drzwi spoczywały kilka metrów od futryny. Całości dopełniałby obraz dyżurnego ruchu wiszącego na belce konstrukcyjnej, ale niestety tego nie dane mi było doświadczyć. Żadnego żywego człowieka również nie było. Wbrew moim poważnym obawom, pociąg pośpieszny relacji Jelenia Góra - Warszawa w istocie przystanął w tym miejscu.

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 26 maja 2016 09:42:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Pilot zobacz jaki dobre pióro :D
jako redaktor Lizarda... no wiesz

jestem pod wielkim urokiem recenzji

elrond pisze:
KRYWANIU ,KRYWANIU *****
najlepszy utwór : Juchas zmarł
najgorszy utwór: nie ma ( ostatecznie Fioletowa dama)
najlepszy moment : fortepian w Jeszcze kocham.

Tak jak podobnie grające kapele na zachodzie- Skaldowie postanowili nagrać art-rockową suitę. Pod dyktando Andrzeja Zielińskiego oczywiście, który jest pod ewidentnym wpływem Johna Lorda i Keitha Emersona ( wstawka z Musorgskiego jest nawet) .Tytułowa słita to bardzo ciekawy- 17 minutowy utwór z organistą w roli głównej. Ale nie tylko .Kapitalne solo na skrzypcach Jacka i fajna transowa gra sekcji...zespół pozwala sobie nawet na atonalne kwazi fridżezowe wycieczki do jakiś tatrzańskich jaskiń. Ale spokojnie -to są kulturalni młodzieńcy po studjach a nie jakieś Sabały. Nie idą się tam obnarzać i nurzać w lodowatym jaskiniowym syfonie jak ten legendarny dziki cłowiek. Oni tylko teoretyzują .Gdzieś tam słychać patenty z Thick as a brick nawet. Może tylko tych cytatów z powagi trochę z letka za dużo ale i tak fajnie się tego słucha. Super skrzypce !!! Bardzo ładne a wręcz zaskakujące melodie wokalu , ładne wokalizy . Mimo ,że wręcz nienawidzę góralszczyzny to wątek ludowy w tekstach zupełnie mnie nie razi. Nastepny utwór "Juchas zmarł" zaczyna się prawie jak wczesny Jethro tull. Bardzo fajnie gra sekcja ....niezłe jazzujące solo fortepianu ,które podejmuje trąbka. Kolejny utwór to dynamiczny "Jeszcze kocham"... super fortepian pomiędzy zwrotkami. Nastepny to blues rockowy "Gdzie mam ciebie szukać"...ja tam słyszę wczesnych DeepPurple (Hush) dalej nawet niezłe solo gitary i ciekawa sekcja dęta. Na koniec ; instrumentalna -gitarowo- skrzypcowo -organowa "Fioletowa dama".Płyta bardzo dobrze brzmi i jest świetnie zaaranżowana. Co ciekawe nie czuć w powietrzu nawet miligrama marichułany nie mówiąć o LSD w aerozolu. Jak wiemy ,ich koledzy zza Odry w tym czasie dużo zarzucali w swoje wnętrza. Kulturalni młodzieńcy z Krakowa tylko przyglądają się grzybkom w occie. Muzyka jest przez to może momentami zbyt grzeczna -ale na tle muzyki nagrywanej w tym czasie i nurcie całkiem się broni a nawet kulturalnie i podyplomowo kontratakuje . Według mnie ,jest to najlepsza płyta zespołu Skaldowie i jedna z najlepszych polskich płyt w ogóle.

_________________
ooooorekoreeeoooo

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 04 czerwca 2016 17:21:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Może ten wątek jest na wykopaliska archiwalne, ale uważam, że ten nowiutki, świeżutki post absolutnie zasługuje na to, żeby go tu wiecznić: :D

Crazy pisze:
W trakcie, gdy trwał mecz z Holandią i nawet w domku obok oglądali go, i słyszałem wrzask straszliwy, gdy padł gol wyrównujący, ja grałem z dzieciakami w piłkę na bosaka na mokrym boisku. Zaczęliśmy jeszcze, gdy padał deszcz, tyle żeby przeszły porywy wiatru niosące burzę, i żebyśmy nie ryzykowali, że trzepnie nas piorun. Graliśmy przez jakąś godzinę-półtorej i skład zmieniał się CAŁY CZAS. Od początku trwała jedna zasada: wszyscy bezwzględnie są boso. Graliśmy chłopaki na dziewczyny. Ilość osób w drużynie była taka, jaka akurat była. Na początku było chyba z siedem dziewczyn i trzech chłopaków, więc doszedłem do chłopaków. Potem było pewnie z jedenaście dziewczyn, bo się zaczęły rozmnażać jak nomen omen grzyby po deszczu. Potem zaczęli mnożyć się i chłopacy. Wyniku wprawdzie od dłuższego czasu minuty nikt nie kontrolował, ale w pewnym momencie czuło się, że dziewczynom zaczęło gorzej iść, więc stanąłem u nich na bramce, a drużynę zasilił jeden z najlepszych chłopaków jako strzelec wyborowy.

Gracze i graczynie non stop schodzili i wchodzili, ponieważ obok mieliśmy ognisko, gdzie piekli sobie kolację. Dodam, że boisko było takiego wymiaru, że sensowne drużyny powinny mieć po 5-6 osób maksymalnie. W rekordowym momencie było jednak na boisku osób 36. Jako bramkarz drużyny raczej zepchniętej do obrony, musiałem nieco bronić Mocą, ponieważ w zasadzie nie widziałem piłki. Przede mną był zbity tłum kilkunastu osób broniących i atakujących, gdzieś tam kręciła się piłką, którą czasem ktoś kopał w moim kierunku. Wybroniłem kilka sytuacji naprawdę trudnych! Ale wtedy... Padł strzał równie fizycznie niemożliwy i niezrozumiały, co pamiętny rzut wolny Ronaldinho w meczu z Anglią w 2002. Była tzw. "piątka" i niejaki Bernard wykopał piłkę spod swojej bramki... przeleciała ona obok i ponad tymi trzydziestoma kilkoma osobami, a następnie minęła mnie i wleciała do siatki. Bez kitu był to jeden z najładniejszych goli, jakie widziałem w życiu. I był to również jeden z najbardziej szalonych meczów, jakie grałem w życiu :D


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 05 czerwca 2016 22:53:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Ojej, dzięki! :oops:

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 01 września 2016 11:57:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17234
Skąd: Poznań
To mi się przypomniało:

profesor pisze:
Przypomina mi się tu jedna taka scena, już z czasów, kiedy w ogóle nie można było palić na korytarzu pociągu. Jadę sobie w przedziale i najpierw czuję nosem, a później widzę, że ktoś pali na korytarzu. Akurat do przedziału zajrzał konduktor sprawdzić bilety, a nie zwrócił uwagi temu na korytarzu. Pytam konduktora (z wyższością klienta, który ma zawsze rację):
- Egzekwuje Pan zakaz palenia?
Gość się zawiesił na ułamek sekundy i odrzekł:
- Egzekwuję, ale na korytarzu.
- No, widzę, że jakoś nie bardzo!
Po chwili się zorientowałem, że musiał nie znać znaczenia słowa "egzekwować" i z jego punktu widzenia rozmowa miała taki przebieg:
- Pozwoli mi Pan zapalić mimo zakazu palenia?
- Pozwalam, ale na korytarzu.
- No, widzę, że jakoś nie bardzo!
I pewnie opuszczał mój przedział z myślą: "Kurde, o co mu chodziło?" :D

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 11 grudnia 2017 20:52:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Bogi przypomniał
Bogus pisze:
Fengari po opuszczeniu hotelu w Jaśle nabrała przeświadczenia, że jest niezniszczalna

mistrzowska rela :D

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 13 kwietnia 2019 22:48:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 14 listopada 2007 16:38:41
Posty: 9939
Ten post z WFO zasługuje na szczególne wyróżnienie:

Tyler Durden pisze:
Sygnał...

Nigdy nie przypuszczałbym, że "Sygnał" wywoła u mnie aż takie poruszenie. Przystąpiłem do odsłuchu z pełnym namaszczeniem, sprawdziłem grubość kabli i odsunąłem specjalnie na tę okazję podłączone kolumny Mordanunt-Short o ok. 15 cm. od ściany, aby dać sopranom więcej powietrza. Ponieważ przez cały dzień ścigałem dziś złoczyńców i nie było mnie w domu, to poprosiłem Żonę, by włączyła wzmacniacz już około południa, tak aby miał z 11 godzin na rozgrzanie obwodów i żeby nic nie zakłócało odbioru. Sprawdziłem volto- i amperomierzem czy wszystko gra w ścianie i czy jakieś interferencje z sieci energetycznej nie wpłyną na odbiór. Przesunąłem fotel na środek pokoju i ze względów inwalidzkich obróciłem go o 90' w stosunku do centrum zestawu odsłuchowego, tak aby koncha mojego prawego ucha mogła chłonąć całość doznać. Następnie przygasiłem światła i włączyłem lampę lawa oraz kadzidełko. Nalałem sobie kufel średnio schłodzonego niepasteryzowanego Kasztelana i przyjąwszy precyzyjnie odmierzoną dawkę używki, jak również odczekawszy około 25 minut (niezbędnych do tego, by bąble kolorowych cieczy wypełniających lampę zaczęły podróżować dając odpowiednie efekty wizualne), wcisnąłem przycisk 'play' i zasiadłem wygodnie zatapiając się w muzycznym misterium. Siedem sekund najwyższych emocji. Sygnał do podróży? A może sygnał do bitwy? Bitwy w tym nie czuję, to zupełnie inny typ sygnału. Chyba nie jest to też zawołanie na pociąg. Wietrzę tam raczej pobudkę - śpimy gdzieś na sianie, na strychu nad stajnią, jest lato i dzień zaczyna się wcześnie, a trzeba nakarmic konie, żeby usiąść na nich na oklep, wyłącznie w dżinsach - na bosaka i z gołą klatą - wjeżdżając do rzeki. Sygnał grany przez czuwającego na warcie Banana budzi nas i sprawia, że możemy rozpocząć długi i leniwy dzień. A potem wiatr wieje już tam gdzie chce.

10/10


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 55 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group