Do św. Mikołaja WLKP => Pałuki.Jak w byłym podpisie araska
Plan: coś co potem wygląda zupełnie inaczej.
Znaczy bardzo chciałem po wielu latach odwiedzić drewniany kościół św.Mikołaja w Tarnowie Pałuckim. Według obecnych badań dendrochronologicznych i historycznych najstarszy drewniany kościół w Polsce.
Planowałem, dojazd pociągiem do Wągrowca i powrót do domu ok. 60 km. No ale pociągi mają swój rozkład niekoniecznie pasujący do mojego. No i męska ambicja: co to dla mnie 120 km - pojadę i wrócę.
No i wyjechałem. Wpierw Puszcza Zielonka na szage /czyli po skosie/. Dębogóra - Dąbrówka Kościelna - Kiszkowo. Tu już opisywałem.
Ale była piękna chwila. Na drodze z Kiszkowa do Matki Bożej Dąbrowieckiej, pusty asfalt. Z dala widzę naprzeciw coś niezwykłego, nie wiem co. Gdy się mijaliśmy zobaczyłem chłopaka na elektrycznym wózku, a za nim OJCA na rowerze. Pokiwaliśmy do siebie i wymieniliśmy uśmiechy. Ile wiary by podążać do Boga.
Dalej Stawy Kiszkowskie czyli granica innej krainy - Pałuki. Wielkie siedlisko gniazdujących ptaków - co za hałas, co za zgiełk, na niebie ciągły ruch.
Potem tradycyjnie gubię drogę i jadę piachami wzdłuż Małej Wełny. Duma, że napęd dobrze nasmarowany, pęka. Do piszczących hamulców jak u tir-a, budzących popłoch wśród psów i ludzi, dołącza charkot łańcucha. W Jagniewicach muszą trzymać psy za obroże, żeby mnie nie pożarły.
Niestety ten odcinek kosztował wiele sił.
Dojeżdżam do Raczkowa. Kościół położony poza wsią w dolinie rzeki. Piękne, klimatyczne miejsce. Gdy się jedzie samochodem i nie wie, że jest to ominie. Siadam na schodach i zjadam pierwszy posiłek. Gdy kończę zajeżdża VW T4 i cztery niewiasty. Sprzątanie kościoła i obejścia. Mają wielki,stary klucz 30 centymetrowy do zamka /pozdro Bogus/ i wpuszczają wędrowca. Jestem przeszczęśliwy, bo uwielbiam ludowy krucyfiks w głównym ołtarzu, gdzie korona cierniowa jest hełmem chwały i zwycięstwa. Piękne wota dziękczynne, piękna belka tęczowa, niezwykła inskrypcja.
Dalej do Raczkowa. Tu mam nadzieję, zobaczyć anielski ołtarz.
Niestety tu już wysprzątane i zamknięte na cztery spusty.
Lokalnym pustym asfaltem do Popowa Kościelnego. Nazwa intrygująca, ale to co zastałem było totalnym zaskoczeniem. Kościół drewniany, zamknięty, bez ekscytacji. Natomiast teren otoczony murem z kapliczkami. Tylko ludowa fantazja jest w stanie stworzyć coś takiego. Rozbuchany eklektyzm. Blanki, wieżyczki, groty, cegła, ornamenty kowalskie, kafle z pieców(?) i Bóg wie co. Jakieś wizjonerskie szaleństwo artysty, rzemieślnika. Niestety niedocenione i niszczejące. Jednej już brak. Doczytałem tylko, że z 1926 roku, poza tym zero informacji. A przecież musiało być COŚ, że takie rzeczy wybudowano. Z czymś takim się nie spotkałem.
układ cegieł to szalenstwo
Tu drobna refleksja. W tych wsiach jest jeszcze zwyczaj mówienia Dzień Dobry. Dzieci, młodzież i dorośli pozdrawiają. Bardzo mi dobrze z tym. Zawsze odpowiadam i zapalczywie macham ręką /ryzykując wywrotkę/.
Potem Budziejewko i Kamień św. Wociecha /wielki głaz narzutowy z czerwonego marmuru/.
http://regionwielkopolska.pl/kultura-lu ... iecha.htmltu w proporcji widać wielkość
ładne miejsce z wiatą, ławeczkami, a nawet miejscem na ognisko. Jest kranik z wodą, odświeżam się, i ławeczka - pożeram twarożek z bułką, zapijam wodą.
Dojeżdżam do Mieścisk. NIezwykłej architektury kościół, schludne wnętrze i suszące się mopy na płocie. Kupuję sałatkę makaronową i w drogę. Dobre wrażenie. Pytam jak do Łekna gościa spod sklepu.Wpierw nie wie, ale potem wymienia najbliższą wieś Rąbczyn, a to ja kojarzę, że po drodze. On ze zdziwieniem, ale to przecież tak daleko!/ok 6 km he he/
Pusto, pusto, pusto. Asfalt, leśny dukt, asfalt. Jedzie się świetnie. Dojeżdżam do Łekna, ale Anioł Stróż mówi stop. Patrzę na mapę, jest skrót przez pola do celu czyli Tarnowa Pałuckiego. Trochę, żal bo w Łeknie nie byłem, ale jak każe to musi tak być. Pod drewniany kościółek dojeżdżam o 16:35, a o 17:00 msza. Ludzie się już schodzą! Za kościołem ściągam hawajki /krótkie spodenki/ i zakładam przyzwoite sztruksy, które mam w sakwach. Wchodzę do kościoła i zachwyt. Piękno zamknięte w drewnie. Święty szczyt sztuki i rzemiosła. Brak słów by przekazać. Dzięki Aniele. Gdybym jechał przez Łekno nie nawąchałbym się tej świątyni.
miała być zagadka, ale nie jestem sadystą
Potem już blisko do Wągrowca. Dojeżdżam na stacje i nie wierzę własnym oczom. Numer 1 w Polsce /z tego co widziałem = wiem wielkopolska egzaltacja/.
https://www.facebook.com/rewitalizacjadworcawagrowiec/.
Trochę, żal bo nie mam czasu by odwiedzić skrzyżowania rzek
oraz grobowca Rotmistrza i jego konia.
Wsiadam do szynobusa, który podwozi mnie do Owińsk 41 km.
Stąd już tylko 15 do domu przez
Annowskie Łąki i Puszczę Zielonkę. Są rzeczy stałe =kaucje nadal czekają w kolejce
Wspaniały dzień.