pablak pisze:
kim byłby Willuś Clinton w przypadku wygrania wyborów przez Hilarię?
Pierwszym mężem?
Pierwszym damem?
Cytat:
Ponieważ na całym świecie głową państwa (prezydentem) jest najczęściej mężczyzna, to określenie jego żony jako pierwszej damy (ang. the first lady) weszło – jako kalka – do słowników wielu języków.
Pełnienie funkcji prezydenta przez kobietę nie jest na tyle częste (i dawne), by wytworzył się zwyczaj nazywania w podobnie wytworny sposób jej męża. O mężach kobiet pełniących prestiżowe funkcje publiczne (np. królowej, ambasador) po polsku mówi się małżonek wraz z pełnym tytułem przysługującym jego żonie, np. małżonek Jej Królewskiej Mości.
Obecnie mamy w Polsce taką sytuację, że kandydatką na prezydenta jest kobieta i być może jej męża trzeba będzie stosownie nazywać. W jednym z programów telewizyjnych, w którym brali udział małżonkowie kandydatów na prezydenta, męża pani Henryki Bochniarz dziennikarze nazywali pierwszym dżentelmenem. Nieco – jak to odebrałam – żartobliwie, bo pod wyraźnym wpływem stereotypu męskiej dominacji.
Myślę jednak, że określenie to jest trafne. Zarówno słowo dama, jak i odpowiadające mu poniekąd w odniesieniu do mężczyzny słowo pochodzenia angielskiego dżentelmen (chociaż brzmiące bardziej obco, bo przyswojone przez polszczyznę dopiero w 2 poł. XIX wieku, podczas gdy słowo dama, przeniesione bezpośrednio z francuskiego, używane było w języku polskim już w wieku XVII), mają podobne konotacje kulturowe. Kojarzą się mianowicie z pewną wytwornością, wyższymi sferami, życiem niecodziennym, związanym z pełnieniem prestiżowej funkcji w państwie oraz szacunkiem obywateli.
Oprócz więc pary słów pani prezydentowa – małżonek pani prezydent możliwa jest para: pierwsza dama – pierwszy dżentelmen. Pisownia małymi literami, ale dopusz-czalna jest też – gdy istnieje potrzeba komunikacyjna wyrażenia szacunku – literami wielkimi.
http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/pierws ... ;6536.html