Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest wt, 19 marca 2024 11:38:52

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 12 listopada 2013 11:22:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 12 listopada 2004 13:02:17
Posty: 5355
Skąd: Skąd:
Skończyłam nowego Myśliwskiego. Nie poczułam tego, co czułam, gdy czytałam wcześniejsze książki (ale to były inne okoliczności przyrody). Chodzi mi po głowie myśl, aby sięgnąć po coś starego i zobaczyć, czy to moja wina, czy wina książki. Dobra proza, ale miałam wrażenie, że czytam którąś część sagi. Niedosyt. Jakaś niespójność. Odwykłam od powieści?

_________________
Bez zbroi wychodzić się boję.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 14 listopada 2013 21:11:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 16:16:54
Posty: 1329
Skąd: Kraków
ja też mam pewien niedosyt w porównaniu z poprzednmi książkami, chyba że ze mną też coś nie tak :D


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 15 listopada 2013 14:56:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 12 listopada 2004 13:02:17
Posty: 5355
Skąd: Skąd:
Uff!

_________________
Bez zbroi wychodzić się boję.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 16 listopada 2013 13:16:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
manool pisze:
Niedosyt. Jakaś niespójność. Odwykłam od powieści?

no własnie, też zauważyłam, że mało powieści ostatnio czytam, ca najwyżej jakaś klasyka albo pamuk, zastanawiam się dlaczego. a mam ochotę na coś co by mnie porwało. myśliwskiemu się nie udało. bo w ogóle czy powieśc jest w odwrocie? non fiction teraz rządzi :wink: i biografie - od groma

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 12 stycznia 2015 20:24:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Też czytałem, jeszcze w sierpniu, "Ostatnie rozdanie" - całkiem zapomniałem się tu wpisać. Uczucia miałem zmienne w czasie lektury, ale ogólnie na plus. Przy czym na mój odbiór wpływ mieć mogła ta okoliczność, że znam historię podobną do opisanej w książce skąd innąd...



Tymczasem wszedłem tu z innego powodu. W lipcu byłem w Sandomierzu, miałem ze sobą "Widnokrąg" i łaziłem trochę po miejscach, w których rozgrywały się opisane w książce wydarzenia. Dokładnie tak, jak tu dwie strony wcześniej proponował kolega Jaculio :) . Chciałem tu podzielić się z Wami wrażeniami. Na początek...

Cytat:
Nie wiedziałem wtedy jeszcze nic o Ikarze, lecz gdy się patrzyło ze wzgórza na tę rozciągającą się w dole równinę, aż kusiło, żeby rozpiąć na całą szerokość ręce, zatrzepotać nimi parę razy w powietrzu i wzbić się ponad nią, wyżej i wyżej, i zatoczywszy jedno, drugie koło nad naszym domem, poszybować aż do Gór Pieprzowych i tam osiąść na ich wybrzuszonym cyplu, czy obok, na którymś z wybulonych przęseł kolejowego mostu, czy nawet popłynąć razem z Wisłą, ponad nią, dopóki sił starczy, aż do jej kresu.


Obrazek

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 14 stycznia 2015 18:02:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Wiadomo, że książkowe Rybitwy ze schodami zmieniły się już w ramach czasowych jakie opisuje książka. Dziś nie ma tam domu panien Ponckich, bo nie ma tam żadnych domów, a i same schody biegną zapewne trochę inaczej.

Widok z góry, z miasta jest taki:

Obrazek

Wspomniane wcześniej Góry Pieprzowe to ten malutki garb w lewym, górnym rogu. Małe, ale bardzo ciekawe. No i, jak się okazało, wcale nie takie bezpieczne.
Ta równina to właśnie przestrzeń, na której "rozgrywała się" bitwa pod Kannami i inne bitwy, opowiadane małemu Piotrowi przez ojca. Na tej równinie zatrzymywały się stada krów, pędzone przez ruskich żołnierzy, z Niemiec na wschód - jako łup wojenny. Tej nieciekawej równiny, choć obserwowanej z innego miejsca, dotyczy ten opis:

Cytat:
Ogniska na łąkach coraz gęściej się rozpalały, i tu, i tam, i coraz dalej, i coraz jaskrawiej płonęły. I zamiast gęstniejącego zmierzchu rozwidniało się od tych ognisk, a blask ich dochodził aż pod stodołę. Pokładzione już do snu krowy, za dnia wynędzniałe, zakurzone, pozbawione maści, teraz w tych promieniach ognisk stawały się podobne do ławicy ryb, zostawionych przez opadającą wodę po wylewie Wisły, i nawet skrzyły się rybimi łuskami. Niektóre próbowały porykiwać, jakby obwieszczając, że zasypiają żywe, więc i żywe mają prawo się zbudzić, podtrzymując tym samym gotowość pójścia w dalszą drogę do Rosji. Lecz dla innych była to ostatnia noc przed śmiercią. Czasem podniósł się od ogniska jakiś cień żołnierza i przechodził do innego ogniska, albo odstępował parę kroków i szczał. Po czym zapadał z powrotem w łąkę. Bo właściwie wszystko było już zrównane z łąką, żołnierze i krowy, i tylko te płomienie ognisk unosiły się w przestrzeni jak powiewające zwycięsko sztandary, a spod nich zaczął wydostawać się zrazu cichy, potem coraz rozleglejszy śpiew, przepełniony tęsknotą, żalem, aż dziwny przy tych powiewających zwycięsko sztandarach.


Jak się rzekło: tych książkowych Rybitw właściwie nie ma, ale to co je otaczało, to co do nich prowadziło, to co nad nie napływało i skąd, to wszystko można odnaleźć. Na przykład ulicę Browarną. Zobaczcie zresztą jak wszystko pasuje:

Cytat:
Prócz schodów prowadziły do miasta też inne drogi, łatwiejsze. Wiły się po wzgórzu licznymi załomami, łagodząc jej stromość, choć i wydłużając znacznie odległość. Można też było iść ulicą Browarną, prowadzącą jak sama nazwa wskazuje, od istniejącego tu niegdyś browaru, która okrążała całkiem wzgórze, wpadając do miasta nieomal z przeciwnej strony. Schodami było jednak najbliżej. Schodami było jakby na sąsiednią ulicę, tyle że położoną na najwyższym piętrze. A co najważniejsze, chodząc schodami miało się poczucie, że się mieszka w mieście, a nie na jakimś tam podgórzu, na które ludzie z miasta mówili z wyższością Rybitwy.


...i tu z podkreśleniem:

Cytat:
A nawet, że się mieszka w najbardziej rdzennej części miasta, bo miało się tuż nad głową , w odległości upoważniającej do przyznania sobie takiego właśnie najbliższego sąsiedztwa, Collegium Gostomianum, Dom Długosza, zaraz za nim katedrę, pałac biskupi, do którego wychodziło się wprost na Rynek.


Obrazek



Dziwnie chodzi się po mieście, kiedy widzi się je wypełnione duchami z książki. Traci się przy tym poczucie, że książka to fikcja, zaciera się ta granica, która i tak w "Widnokręgu", czy w ogóle u Myśliwskiego, jest dla mnie niejasna. Przez Bramę Opatowską przechodziłem, mając na uwadze te dwa fragmenty, dotyczące jednego zresztą wydarzenia - kiedy mały Piotr jechał furmanką z dziadkiem do miasta, wieźli, zgodnie z niemieckim zarządzeniem, żydowską rodzinę z bezwstydną Sulką - nikt nie wiedział po co.

Obrazek

Cytat:
- Co to za wieża, dziadku? - spytałem.
- To nie wieża - odpowiedział. - Brama.
- Brama? - zdziwiłem się, bo jeszcze takiej bramy nie widziałem. Jakby w niebo prowadziła, tym bardziej żeśmy cały czas jechali pod górę ku niej.
- Brama Opatowska - wyjaśnił dziadek. - Jeszcze któryś król ją budował, ale nie powiem ci który. Może Kaźmierz, bo to on najwięcej nabudował zamków, bram.
Po kilkuset metrach dalszego wspinania się, gdy ta brama rosła i rosła, aż zasłoniła w końcu całe niebo, wjechaliśmy w jej wąską, chłodną czeluść. Mój oniemiały dla niej podziw, który wypchnął z myśli nawet Sulkę, przerodził się nagle w strach, że się na nas zawali, bo najwyraźniej chwiała się od ciężkich kroków koni i wyładowanego wozu. A kiedy konie wyszły już na światło po jej drugiej stronie, a za końmi my, bałem się odwrócić od niej oczy. Miałem wrażenie, że wciąż się chwieje nad nami, a my wciąż jedziemy przez jej chłodną, wąską czeluść.
- No, to przejechaliśmy - powiedział z wyraźnym westchnieniem ulgi dziadek, jakby powiedział, to zżęliśmy, patrząc na skoszony łan. - Prawie na miejscu jesteśmy.


Inaczej ten moment zarysował się w głowie Piotra - młodzieńca, wracającego w pijanym widzie z nieudanego balu szkolengo:

Cytat:
Uniosłem głowę ku wbitej w ciemne niebo koronie Bramy i przejście pod jej ogromną wysokością wydało mi się niemożliwe. Przyszło mi do głowy, że może tak przechodzi się na tamten świat, każdy oświetlony taką lampą, a może nawet dźwigając taką bramę na plecach? I strach mnie przeszył. Przypomniało mi się, jak wieźliśmy z dziadkiem Szmulów przez tę Bramę i Szmul spytał:
- Nie zawali się, Józefie? Ale przecież kiedyś się zawali, wieczna nie jest, bo nic nie jest. I po co się stawia takie bramy?
Na co zamyślona Sulka wyskoczyła jak osa z tego zamyślenia i odwracając się gwałtownie w moją stronę, aż rzucona grzywa jej rudych włosów przesłoniła na moment światło w bramie, a konie kopytami zarwały o bruk, zaśmiała się drwiąco:
- Co tak chwiejesz się, paniczyk? Boisz się przejść? Złap się koła u wozu, przetoczy cię samo.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 14 stycznia 2015 21:18:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Obrazek

Cytat:
- To bożnica – rzekł pan.
Wiedziałem, że bożnica. Odwieźliśmy w czasie wojny, pod tę właśnie bożnicę, Szmulów z dziadkiem. I to tu właśnie po raz pierwszy stanęła moja stopa w mieście. Później zabrał mnie jeszcze dziadek ze trzy razy na jarmark, a jarmarki odbywały się w Rynku, i to było wszystko, co w mieście znałem, zanim już na stałe zamieszkaliśmy tutaj. Nie przyznałem mu się jednak, że wiem, zresztą nie oczekiwał tego ode mnie.
- Nie tak dawno jeszcze – znów rzekł, patrząc na te domy, nie domy, ciągnące się wzdłuż ulicy – mieszkali tutaj Żydzi. Pamiętasz Żydów?
Zaskoczył mnie tym pytaniem, toteż zawahałem się czy mu powiedzieć, że pamiętam, czy nie, bo pomyślałem, że gdy mu powiem, tak, zapewne zada mi na następną lekcję, to napisz, co pamiętasz. I stanęła mi w oczach Sulka, a przecież o Sulce nie mógłbym mu napisać, bo co, że chodziła bez majtek? Lecz jeśli mu powiem, że nie pamiętam, też mi może zadać, to napisz, co nie pamiętasz, bo ze wszystkiego potrafił zadać. Na szczęście, jakby to pytanie kierował jedynie do własnej pamięci, wyciągnął też zaraz rękę w stronę tych domów i powiedział:
- Tam mieszkał Vogiel, szewc. A tam praczka Bajgiełe. A w tym Mosze Caruso. Tak go nazywali. Piękny miał głos, chociaż złodziej był.


Obrazek

Cytat:
Dał mi znak i przeszliśmy na drugą stronę ulicy. Stanęliśmy w prześwicie między domami, na samym brzegu tego urywającego się wzgórza. Roztaczał się stąd widok na załom Wisły, na kościół Świętego Jakuba i dalej, na kościół Świętego Pawła z kępą wysokich drzew okalających przykościelny cmentarz, na rozliczne wzgórza, bliższe dalsze, najczęściej pokryte sadami, i na porozrzucane wśród tych sadów domy. Jakby przypadkiem wybrał z całej okolicy najbliższy sad, z białym domem pośrodku, na przeciwległym wzgórzu, od którego dzieliła nas jedynie głęboka, jaskrawozielona dolina, i powiedział:
- Popatrz na ten sad. Widzisz jak gęsto w nim od słońca? Jakby słońce szło między drzewami po ziemi. A tam kościół Świętego Jakuba, przesłonięty starymi lipami. Mówią, że jeszcze święty Jacek je sadził. Pójdziemy tam kiedyś. A może byłeś?
- Nie.
- To pójdziemy na którejś lekcji, jak będzie pogoda.
Już później byłem skłonny go podejrzewać, że musiał wtedy coś przeczuwać lub może miał dar rozpoznawania ludzkich przeznaczeń, bo w tym białym domu, w sadzie, na przeciwległym wzgórzu, mieszkała Anna, o czym nie mogłem jeszcze wiedzieć, a w kościele Świętego Jakuba odbył się nasz ślub, no, a przedtem najczęściej tutaj się umawialiśmy.


Muszę w tym miejscu powiedzieć, że znalezienie domu Anny było dla mnie największym przeżyciem. W książce, jak widać poniżej, wszystko zostało opisane, ale jednak się nie spodziewałem. Trochę nie zgadzało mi się wzgórze, bo wyobrażałem sobie okazalsze. Ale to pewnie przez to, że mieszkam tu gdzie mieszkam. No i pewnie drzewa porosły, na zdjęciu powyżej wiele zasłaniają.

Cytat:
To właśnie Anna rzuciła kiedyś myśl, że moglibyśmy się umawiać w kościele Świętego Jakuba, bo w razie deszczu czy zimna mielibyśmy dach nad głową, a poza tym mieszkała bliziutko, aby w dół przez wąwóz, prawie spod drzwi kościoła, a po wyjściu z wąwozu przez jaskrawozieloną dolinę, zabudowaną gdzieniegdzie domami, na lewo w górę ścieżką przez sad, gdzie na samym szczycie stał jej dom.


Obrazek

Cytat:
Ten dom był z doliny prawie niewidoczny, ledwo gdzieś tam prześwitywał przez sad, a w okresie kwitnienia drzew prawie stapiał się z ich białością, stając się wraz z całym wzgórzem jednym brzemiennym kwitnieniem. Za to z tego miejskiego wzgórza, na zapleczu Rynku, gdzie mnie pan wówczas przyprowadził i gdzie nieraz jeszcze potem mnie przyprowadzał, widać go było jak z lotu ptaka. I wydawał się być tak bliziuteńko, że niemal w zasięgu ręki.


Obrazek

Obrazek

Cytat:
Szliśmy z Anną ścieżką przez ten sad, między nabrzmiałymi od owoców drzewami, popołudniowe, ostre słońce podświetlało te drzewa jak gdyby od ziemi, wyjaskrawiając każdą gałązkę i każdy owoc osobno.
(…)
Anna szła przede mną, jedną ręką podtrzymując swoją białą suknię, żeby nie uszargać jej dołem po trawie lub nie zaczepić o jakąś spadłą gałązkę, drugą wspierała się na mojej dłoni, który szedłem tuż za nią. Za nami gęsiego, jako że wąskość ścieżki nie pozwalała choćby dwojgu iść obok siebie, szli długim szeregiem, wśród głośnych rozmów i śmiechów, weselni goście, przetykani drzewami, ginący wśród obwisłych do ziemi, ciężkich od owoców koron, to wyłaniający się spośród nich, znów ginący, a na szarym końcu, odstając trochę od innych, podreptywały panny Ponckie, Ewelina, za nią Róża czy może odwrotnie.
(…)


Obrazek

Cytat:
Anna spętana w długą suknię i tak samo na wysokich obcasach, raz po raz udawała, że potyka się i odwracając ku mnie swoje wielkie roześmiane oczy, prosiła z udawanym wyrzutem:
- Trzymaj mnie mocniej. Chcesz żebym upadła?
W pewnej chwili, wypuszczając z ręki suknię, zerwała napływające na nas niziuteńko, jakby na przygiętej przez kogoś gałązce, jabłko i podtykając mi je pod usta, powiedziała:
- Ugryź. Nie musimy być tacy poważni. To przecież nasz ślub.
Więc ugryzłem kawałek tego jabłka z jej ręki, a następnie ona wbiła w nie swe białe, uśmiechnięte zęby, aż zachrzęściło, i jedząc to jabłko z radosną zachłannością, odwracała za każdym ugryzieniem te swoje wielkie uśmiechnięte oczy ku mnie. I wśród tych przez ramię posyłanych mi przez nią raz po raz uśmiechów zniknęliśmy w wąwozie prowadzącym do kościoła, niczym poza brzegiem fotografii, a za nami zaczęli znikać weselni goście i na samym końcu w swych szerokoskrzydłych kapeluszach zniknęły panny Ponckie, zamykając ów widok z tego miejskiego wzgórza.


Obrazek


Jeszcze ganek opuszczonego "domu Anny". Dziwnie mi tam było, tak książkowo, jak i zwyczajnie - wszystko w związku z przemijaniem.

Obrazek

I widok na tę okolicę, ale ze szczytu Bramy Opatowskiej (pozdro Joon :) ). Tu nawet lepiej widać wszystko: i kościół, i dom z sadem (dach z dwoma kominami wystaje śpośród drzew) i wejście do wąwozu, a nawet, wspomniane przez Mysliwskiego, zakole Wisły.

Obrazek

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 14 stycznia 2015 21:22:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:10:43
Posty: 3722
"Widnokrąg" i "Traktat..." przyniósł Mikołaj i są w planach na ten rok :D Będę tu zaglądać!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 16 stycznia 2015 13:25:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 12 listopada 2004 13:02:17
Posty: 5355
Skąd: Skąd:
Ojacię, Witt! Chyba zacznę odświeżać!

_________________
Bez zbroi wychodzić się boję.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 16 stycznia 2015 17:22:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 04 lutego 2008 23:32:44
Posty: 3641
bardzo mi się podoba to ostatnie zdjęcie!
manool pisze:
Chyba zacznę odświeżać!

też bym chciała...


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 04 grudnia 2016 20:56:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
chyba już z dwa tygodnie czytam "Kamień na kamieniu" a jestem w połowie książki

emocjonalnie nie jestem w stanie nieraz przeczytać więcej niż kilka stron
scena gdy nie mogą przejechać wozami z pola na drugą stronę asfaltu mnie poraziła na kilka dni
/przypomniał mi się krótki metraż o takiej historii, ale nie pamiętam co to był za film/
teraz nie mogę się pozbierać z szpitalnych refleksji Pietruszki /wątek adwokata i pielęgniarki :shock: /
arcydzieło

ps pewno jeszcze napiszę

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 04 grudnia 2016 21:59:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Trzymam za słowo.

Myśliwski nie jest zwolennikiem szybkiego pisania - kiedyś mówił, że nie ufa autorom, którzy co rok publikują nową książkę - więc pewnie nie trzeba szybko go czytać :) ,

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 06 grudnia 2016 01:49:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25343
W metrze zabrałem się dziś (czy tam wczoraj) za Traktat o łuskaniu fasoli. Przeczytałem ze 20 storn i bardzo ciekawe, ale co będzie dalej?... W tym stylu to można pociągnąć objętość średniego opowiadania, a to dość gruba książka. Coś się tam musi przełamać?...

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 09 grudnia 2016 19:50:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Powsinoga pisze:
scena gdy nie mogą przejechać wozami z pola na drugą stronę asfaltu mnie poraziła na kilka dni
/przypomniał mi się krótki metraż o takiej historii, ale nie pamiętam co to był za film/


okazuje się, że to jednak pełen film Droga z 1980 roku z Radziwiłowiczem :!: w roli Pietruszki
http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=124067

zaczynam oglądać :idea:

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 03 lutego 2019 13:44:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Skończyłem właśnie Ucho igielne. Może trochę za szybko i za mało uważnie - okoliczności nie sprzyjały - ale bardzo mi się podobało. Od początku zorientowałem się, że znów jesteśmy w Sandomierzu. Za jakiś czas przeczytam sobie znów, może wtedy napiszę więcej :) .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group