Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 11:18:35

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 317 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 17, 18, 19, 20, 21, 22  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: czw, 23 lutego 2017 23:11:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Dziś (czwartek) miał być pierwszy dzień od soboty, kiedy nie wybierałem się na Moonlight.Tę nieco długą epopeję opowiem dla potomnych:
W sobotę miałem zaplanowane wyjście, ale długo i intensywnie pracowałem, w końcu wyszło, że musiałbym zacząć się spieszyć, a we łbie mi szumiało od kartek i koncepcji, więc postanowiłem: e, spoko, pójdę jutro. Znalazłem więc seans na niedzielę i git.
W niedzielę wszelako byliśmy już od dawna umówieni na wyjście towarzyskie - wprawdzie też filmowe, no ale wykluczające kino. Więc znowu nie poszedłem.
Ale przecież poniedziałek, tanie poniedziałki w Lunie, będzie dobrze. W środku dnia odwiedzaliśmy chorą koleżankę, potem odbieraliśmy Jasia ze żłobka, Marcina z przedszkola i jakoś... że mam znowu wyjść? Z dziećmi by się człowiek pobawił czy co... no i zostałem.
Więc wtorek! We wtorek wprawdzie mieliśmy zaplanowane wyjście do kina na inny film, ale dość wcześnie się okazało, że się nie uda, więc trzeba zrobić plan zastępczy, zatem: Moonlight o 15:40. Od początku był to trefny pomysł, bo o tej godzinie trzeba było zrobić coś innego. Moonlight przepadł, choć tego dnia poszedłem na inny film i bardzo sobie chwalę.
I wreszcie środa - miałem wczoraj duże szkolenie, bardzo byłem zmęczony i po nim wróciłem po prostu do domu. Ale karteczka w kieszeni mówiła, że jakby co, to o 18:00 Moonlight w KinoLab, a przecież właśnie za dwadzieścia szósta przejeżdżałem tam obok i bardzo rozmyślałem, czy by jednak nie wysiąść.

Więc dziś myślę sobie: o, pierwszy dzień od prawie tygodnia, że nie wybieram się na Moonlight. Idę wszak na 18:00 do Iluzjonu na Jestem mordercą. I poszłem! I idę do kasy, patrzę, a tam... w drugiej sali obok, też o 18:00 - Moonlight! Błysnęło mi w głowie, żeby może zmienić plan, ale co tam. Chrzanić Moonlight. Widocznie nie pisany mi.

Mogę się założyć, że w niedzielę w nocy zgarnie kupę Oskarów!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 27 lutego 2017 22:54:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Kupę jak kupę, ale trafiłem, nie? ;-)

Moonlight, La La Land, Manchester by the Sea... to rok filmów, których tytułów polscy dystrybutorzy postanowili nie tłumaczyć ;-)
Bardzo się cieszę z nagród dla Manchestera. Casey Affleck zagrał jedną z najlepszych ról aktorskich ostatnich wielu lat chyba.
Tamte dwa nadal chcę zobaczyć, choć nie obiecuję sobie jakoś bardzo wiele.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 28 lutego 2017 20:11:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 16:48:09
Posty: 6421
Crazy pisze:
Błysnęło mi w głowie, żeby może zmienić plan, ale co tam. Chrzanić Moonlight. Widocznie nie pisany mi.

Mogę się założyć, że w niedzielę w nocy zgarnie kupę Oskarów!

znakomite :D

_________________
J 14,6


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 01 marca 2017 07:11:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:53:29
Posty: 14860
Skąd: wieś
Crazy pisze:
I poszłem!


phpBB [video]

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 18 marca 2017 20:30:20 

Rejestracja:
pn, 12 października 2009 16:12:48
Posty: 805
Skąd: Daleko i blisko
La La Land - niezły film, nic wielkiego, kino wakacyjne, ale czasem fajnie się oderwać od tych wszystkich dramatów i inszych mocnych filmów

_________________
każdy cieszyć się chce


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 05 marca 2018 01:07:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Nie mogę się zdecydować, czy kibicuję bardziej Billboardom, czy Dunkierce. Pewnie w związku z tym wygra Shape of Water...

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 05 marca 2018 07:10:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24303
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
A tak.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 05 marca 2018 12:09:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Tjaa... nie powinienem się wypowiadać o filmach, których nie widziałem, ale mam wrażenie, że to była edycja z rodzaju tych, gdy nominacje wyglądają o wiele lepiej od wygranych. Co zresztą dość częste w tym interesie, i nie przeszkadza mi to, bo o ile samo wytypowanie zwycięzcy ma jednak charakter dość hmm, nacechowany indywidualnymi upodobaniami kogoś tam, to już lista nominowanych dość dobrze oddaje kondycję kina (głównie) amerykańskiego w danym roku.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 08 marca 2018 18:27:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17234
Skąd: Poznań
Mam ochotę tylko na to "Coco". Na "Kształt wody" poczekam pewnie aż będzie w tv...

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 07 lutego 2019 10:55:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
W tym roku osiem filmów nominowano do głównej nagrody:

Green Book - byliśmy wczoraj i jest świetny. Film zrobiony z niesamowitą swadą i więcej: weną. Płynie i skrzy się niczym górski potok :-) Oczywiście zasługa pary głównych aktorów jest przeogromna, ale też reżyser musiał chwycić jakiś niesamowity flow (aż dziw, że to jakiś taki mało obiecujący twórca... Głupi i głupszy i te sprawy...), bo od pierwszej sekwencji w klubie Copacabana film nie marnuje ani kawałka taśmy, wszystko jest na swoim miejscu, kiedy trzeba zabawne, kiedy trzeba poważne, nigdy nie przesadza z duszoszczipatiejnością, a jednak do serca przemawia, no do mnie jak coś jest osadzone na Południu to w ogóle często przemawia... Zresztą choć film w żadnym momencie nie jest ciężki, to niewątpliwie w miaręjechania w dół mapy atmosfera jakoś się zagęszcza.
Jeżeli dostanie Oskara to na pewno wstydu nagrodzie nie przeniesie. Choć nie jest to też jakieś wielkie arcydzieło - po prostu doskonały film rozrywkowy niepozbawiony jednocześnie pewnych wartości głębszych. Czego chcieć więcej? Jeżeli chodzi o satysfakcję z wizyty w kinie to nie mam żadnych dodatkowych roszczeń. Jeżeli chodzi o Oskara, mógłbym pewnie chcieć, żeby nie tylko do serca przemawiał, ale jakoś mocniej trzewia przeniknął. Trzy billboardy to jednak nie są. Ale w tej samej lidze mogą śmiało grać!

BlacKkKlansman - nie pamiętam, czy o nim pisałem na forum, czy nie - o, to jest też konkretny KkKandydat! Jak znam Akademię, to szans nie ma, być może nawet mimo fury nominacji nie dostanie ani jednej nagrody, ale w przypadku takiego kina to nawet te nominacje są pewnym zaskoczeniem. W każdym razie jest to wyśmienite, rasowe kino. Film zrobiony z jajami, naprawdę. Nie "z jajem" w sensie że śmieszny, bo może i śmieszny, ale to by było poważne niedoszacowanie. Tyko "z jajami" w sensie że oryginalnie i bezkompromisowo. I podobnie jak w przypadku Green Booka jest to niezły mariaż kina jak by nie patrzeć rozrywkowego z poważnym przekazem (w obu przypadkach zresztą podobnym). Lokuję te dwa filmy na półce tuż obok siebie.

Bohemian Rhapsody - o tym już pisałem w wątku o Queen, i to właśnie jest moja odpowiedź na pytanie, dlaczego ten film oskara nie powinien zdobyć. Podobał mi się niezmiernie i nie przyłączam się do żadnych narzekań na cokolwiek. Natomiast na jedynego oskara tak naprawdę zasłużył tu zespół Queen. Gdyby nie to, o kim historia opowiada i jaką ilustruje to muzyką, byłby to pewnie wporzo film na trzy gwiazdki. No ale jak śpiewają Radio Ga Ga na Live Aid to panie... co zrobić :-)
Ale to trochę tak, jak zawsze się śmiałem, że najlepszy w "Jak zostać królem" był mimo wszystko Beethoven.

Roma - nic nie wiem o Romie na razie, ale jakoś czuję podskórnie, że to może być ten NAJlepszy film z zestawu. Może się uda zobaczyć przed rozdaniem!

Faworyta - wczoraj w kinie widzieliśmy trailer, mnie z pewnością zachęcił, myślę, że będzie to dobry czterogwiazdkowy film ;-)

Vice - ten trailer zachęcił mnie nawet jeszcze bardziej, choć podejrzewam, że może być lepszy od filmu. I podejrzewam, że będzie to typowy film oparty o plejadę świetnie grających aktorów. Coś jak American Hustle na przykład.

Narodziny gwiazdy - niektórzy mówią, że naprawdę dobry. Jakoś zupełnie nie mam ochoty sprawdzać.

Czarna pantera - pamiętam, jak była w kinach i wtedy całkowicie zignorowałem istnienie tego filmu. Nie wiem, czy słusznie, czy nie, ale bardzo zdziwiło mnie pojawienie się tego tytułu na listach nominantów.


---

Szanse Zimnej wojny oceniam zerowo. Gdyby nie Roma - pewnie mogłaby powalczyć o Oskara dla filmu obcego, słuszniej niż Ida. Najbardziej cieszy mnie obecność Pawlikowskiego w gronie nominowanych reżyserów. To się zdarza naprawdę rzadko, że z półki "film nieanglojęzyczny" coś zostaje zauważone w innych kategoriach. Czy Roma zawalczy tak mocno, jak przed laty "Życie jest piękne"? Niewykluczone. Zimna wojna raczej nie, ale fajnie, że dostrzegli (i reżysera, i jeszcze operatora - a temu to by się należało, jak mało komu!).

O, uważam, że bankowo Oskara za piosenkę powinny dostać Dwa serduszka z Zimnej wojny! Tylko, że oczywiście nawet nie są nominowane, bo po pierwsze to jest najgupsza chyba kategoria,w której prawie zawsze wygrywają jakieś sywy, które nie tylko są same w sobie słabe, to jeszcze nic nie wnoszą do filmu (typu: piosenka na napisach albo piosenka z filmu animowanego, podczas której można akurat wyjść do ubikacji :roll: ), po drugie pewnie by nie mogły być nominowane, bo to chyba nie wiedzieć po co musi być piosenka oryginalnie napisana do filmu.

---

aktorzy:
Rami Malek jako Freddie super, ale do Viggo Mortensena w roli Tony'ego Vallelongi się nie umywa. Oskar dla Aragorna! (choć dla Christiana Bale'a zawsze też popieram)

u kobiet całym sercem kibicuję Glenn Close w filmie "Żona"' film nie był tak dobry, jak się spodziewałem, ale tytułowa bohaterka - no to jest prawdziwa Sztuka Aktorska.

Natomiast wbrew swoim sympatiom nie będę kibicował Kylo Renowi w roli dublera czarnego klansmana, bo choć był dobry, to nie aż tak. John David Washington w głównej roli podobał mi się bardziej, a nominacji nawet nie dostał. Zaś Adam Driver na pewno lepszy był jako Paterson (ale takich filmów Akademia raczej nie ogląda).
I tak samo raczej w tym przypadku nie kibicuję Murzynowi z Green Booka. Również: był bardzo dobry, ale to nie jest oskarowy kaliber jak, powiedzmy, Christian Bale w Fighterze czy Christopher Waltz w Basterdach, czy nawet ten zeszłoroczny Sam Rockwell w Billboardach. Właśnie, w kategorii "drugoplanowy aktor" konkurują dwa zeszłoroczni zwycięzcy! Myślę, że lepiej, żeby wygrał kto inny, ale może po prostu nie mają tam takiego w pełni wymiatającego kandydata?

U kobiet drugoplanowo konkurencja wygląda wyjątkowo silnie, ale to po nazwiskach oceniając. Emma Stone i Amy Adams to takie aktorki, które mnie jak na razie w pełni przekonują, ale tych filmów na razie nie widziałem.


W poprzednich latach udało mi się przewidzieć, kto wygra. Teraz jakoś nie mam pojęcia.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 27 lutego 2019 13:02:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Jednak trochę przewidziałem i potwierdzam, że:

Crazy pisze:
Jeżeli dostanie Oskara to na pewno wstydu nagrodzie nie przeniesie.


Ale mam takie lekkie eee... po tych oskarach. Green Book to spoko, może po prostu nie było w tamtym roku żadnego mainstreamowego amerykańskiego arcydzieła, a w końcu trudno oczekiwać, żeby wygrało coś spoza tej półki. Natomiast mam wyraźne niezadowolenie w wyniku nagród aktorskich. Jedno podstawowe: Glenn Close POWINNA była zdobyć nagrodę za główną rolę żeńską, kurde niezależnie, co tamte inne pokazały. A zresztą widziałem spore fragmenty Faworyty i ta królowa bardzo wporzo grała, podobnie jak jej faworyty, które akurat nagród nie zdobyły, ale nic nie wskazywało na to, żeby w ogóle miała start do "Żony"! Już nawet pomijam sprawy "całokształtowe" - że Glenn Close była już x razy nominowana i nigdy jej oskarem nie nagrodzili, niejednemu już aktorowi dawali nagrodę pod koniec kariery za rolę dobrą, ale bynajmniej nie najlepszą (klasyczny przykład: Al Pacino w Zapachu kobiety czy Paul Newman w Kolorze pieniędzy), a tu mieli okazję się zrehabilitować, uznając rzeczywiście jedną z wybitniejszych kreacji Glenn Close. Ale powiem tak: to była rola na miarę najlepszych ról Meryl Streep.

Podobnie Oskar dla Freddiego budzi moje wątpliwości. Niektórym to się w ogóle ten Rami Malek nie podobał, mi się owszem bardzo podobał, ale to rola jednak nieco jednowymiarowa, raczej efektowna niż głęboka. Green Book zawdzięcza Viggo Mortensenowi mniej więcej tyle, co Bohemian Rhapsody piosenkom Queen i tu nie mam wątpliwości, że werdykt był niesprawiedliwy. (Przy czym do Glenn Close ani jeden, ani drugi się nie umywa).
I rola Mahershala Alego w Green Booku to również nie oskarowy kaliber wg mnie, za to znów całokształtowo patrząc, to gość właśnie zdobył drugiego Oskara, a inni nie mają żadnego.

Na Romę nie chcę więcej narzekać, nadal z ciekawością wypatruję osób, które zobaczą i będzie się im podobać. Na razie znalazłem jedną taką osobę i odbyliśmy bardzo interesującą rozmowę :-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 15 marca 2019 23:30:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Crazy pisze:
Faworyta - wczoraj w kinie widzieliśmy trailer, mnie z pewnością zachęcił, myślę, że będzie to dobry czterogwiazdkowy film

Nie doceniłem. Myślę, że więcej, niż czterogwiazdkowy. Ale mam pewien problem z tym filmem, mimo że kto wie, może on i najlepszy z tych amerykańskich oskarowców tego roku. Właściwie blisko mu do tego, by być filmem wybitnym, takim, który się zapamięta na lata. I trochę w tym przeszkadza jego silna teatralność, umowność, która nie pozwoliła mi się do końca zaangażować w to, co oglądałem. No a z drugiej strony ta teatralność jest poprowadzona w super sposób - od poziomu dekoracyjno-wizualnego (REWELACJA) aż po sposób ukazywania bohaterów. Tu jednak w paradę wchodzi to, że różne aspekty tego filmu skłaniają jednak do tego, by się nim na serio przejąć... ale w tym przeszkadza ta teatralność... i tak w kółko.

No, nie przesadzajmy z narzekaniem. Film jest wyborny i cała trójka bohaterek pierwszorzędna (choć nadal nie mam cienia wątpliwości, że przy całym uznaniu dla roli Olivii Colman jako królowej, jest to półka niżej, niż Glenn Close w "Żonie"), charakter epoki oddany cudownie (czy raczej: obrzydliwie, This Mud Stinks) i też te wszystkie dworskie gierki, gdzie WSZYSTKO jest grą i stroszeniem piórek. Generalnie super, tylko tak właśnie nie wiedziałem, czy mam się tym na serio przejąć (jakoś się nie udawało), czy patrzeć z dalekiego dystansu (jakoś miałem dysonans). Kontrakt rysownika to nie jest, ale bardzo polecam.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 15 marca 2019 23:37:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 16:29:27
Posty: 7663
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
Myśmy za to właśnie zobaczyli na dużym ekranie "Free Solo". Świetny film, myślę że może zainteresować nawet osoby które nie mają nic wspólnego ze wspinaniem.

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 22 marca 2019 19:43:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:10:43
Posty: 3722
Też widziałam i podobał mi się, choć nie mogłam odczepić sobie pedagogicznego zakrętasa - różni uczniowie stawali mi przed oczyma... Czułam pewna ulgę, że nie uczyłam nigdy Honnolda...


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 22 marca 2019 23:17:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 13 stycznia 2012 16:29:27
Posty: 7663
Skąd: Hôtel Lambert / Rafał Gan Ganowicz Appreciation Society
Ja nawet poznałem Honnolda, ale mimo życiowej zasady "Safety Third" zdecydowanie bliżej mi do Tommy'ego Caldewlla, którego zresztą też miałem zaszczyt poznać.

Honnold to kosmita.

_________________
Ceterum censeo Platformem delendam esse

Wszystkie prawdziwe ścieżki prowadzą przez Góry.

Zawsze mieć dojrzałe jagody do jedzenia i słoneczne miejsce pod sosną, żeby usiąść.


My gender pronoun is "His Majesty / Your Majesty".


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 317 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 17, 18, 19, 20, 21, 22  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 39 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group